Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.onet.pl!not-for
-mail
From: "rafal" <r...@w...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??
Date: Mon, 27 Jan 2003 18:06:49 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 92
Sender: e...@p...onet.pl@solipsenet.slp.pl
Message-ID: <b13ss4$2pg$2@news.onet.pl>
References: <b11917$s5o$1@news.tpi.pl> <b11i8l$8rh$1@news.onet.pl>
<b11j5i$asp$1@news.onet.pl> <b11kfv$e09$1@news.onet.pl>
<b11kv9$f1j$1@news.onet.pl> <b11ms2$j6n$1@news.onet.pl>
<b1316v$h0p$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: solipsenet.slp.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1043691204 2864 217.97.238.118 (27 Jan 2003 18:13:24 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 27 Jan 2003 18:13:24 GMT
User-Agent: Hamster/1.3.23.4
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:31534
Ukryj nagłówki
> Dlaczego jesteś dumny z żony? To, że Twoja żona nie wróciła do pracy,
to
> wasza wspólna decyzja i powinieneś wziąć za nią
współodpowiedzialnośc - co
> oznacza m.in. traktowanie zarobionych przez Ciebie pieniędzy jako
wspólną
> własność. Żoan nie pracuje, bo opiekuje się waszymi wspólnymi dziećmi.
> Lepsze wychowanie dzieci to chyba coś, co uważasz za warte odsunięcia
sie
> Twojej żony od pracy i kariery zawodowej - ergo oczywiste jest, że
ponosisz
> koszty tego, że żona nie pracuje. Należy sie jej bycie na Twoim
utrzymaniu i
> tyle.
Dokładnie tak uważam, niw wiem czemu się tak unosisz ?
> > > > A to że żona opiekuje się dzieckiem w niczym nie ułatwia mi
pracy. W
> > > > NICZYM.
>
> Jej też nic nie ułatwia opieki nad dzieckiem, a także nic nie ułatwi
powrotu
> do zawodu po trzech latach przerwy, więc nie powinieneś się nad sobą
użalać.
Kto się nad sobą użala ????? To zwykłe stwierdzenie faktu.
Chyba za dużo emocji a za mało uważnego czytania.
> > Tak jest, tak uważam. To jest w/g mnie sprawiedliwe. Inaczej czułbym
sie
> > pokrzywdzony. To jest moja bonifikata za to że nie mogę się rano
wyspać,
> > muszę użerać się z szefem, walczyć o premie, pilnować kolegów
"zdolnych
> > inaczej" itp., i z roboty wracam do domu nieprzytomny (nie chodzi
wcale
> > o piwko a o zmęczenie).
>
> Praca w domu i opieka nad dzieckiem bywa (może Cię zdziwię) równie
męcząca.
> Osobiście jako matka małego dziecka zawsze czuję sie mniej zmęczona
całym
> dniem w pracy, niz całodziennym siedzeniem w domu.
Oczywiście, nikt tego nie neguje.
> > To wspaniale, my z żoną mamy inny układ, czy naprawdę gorszy ?
Wspólne
> > konto to fatalne rozwiązanie, nazwłbym je "komunistyczne".
>
> Nie. To roziązanie sprawiedliwe, oddające wspólnote majątkową i
świadczące o
> panującym w rodzinie zaufaniu.
To działa. Do czasu kiedy tłuste lata mijają albo partner okazuje się
być kimś zupełnie innym niż nam się wydaje. Osobiście znałem taką
wspaniałą parę ze wspólnym kontem, po kilku miesiącach facet odszedł a
dziewczyna została z olbrzymim debetem. Demokracja nie jest najlepszym
systemem - zawsze trzeba zachować zdrowy rozsądek.
> Jak nie ma
> > takiego "Balcerowicza" który by to wszystko pilnował to pieniądze
> > znikają nie wiadomo na co. Chyba że kazdy wydatek omawiacie wspólnie
lub
> > co miesiąc siadacie i sprawdzacie ile na co poszło.
>
> No właśnie, dlaczego by nie takie rozwiąznie? Jesteście małżeństwem i
> wypadaloby wspóldecydować. Chyba że uważasz żonę za osobę skrajnie
> nieodpowiedzialną, nie panującą nad sobą i przemozną chęcią wydawania
> pieniędzy (co przebija z Twoich wszystkich wypowiedzi). W takim
przypadku
> współczuję Twojej żonie - albo Tobie takiej żony.
>
> boniedydy
Zaufanie do żony mam, ale mam też zdrowym rozsądek. Jak sie ma mniej
pieniędzy do dyspozycji to się oszczędniej nimi gospodaruje. To
podstawowe prawo funkcjonowania firm, budżet małżeństwa niczym tu się
nie różni. Ćwiczyłem już podejście "otwartej kieszeni" i powtórzę że
znikały olbrzymie kwoty nie wiadomo na co. Demokracja nie ma nic do
tego.
Współdecydować ???? Co za kretynizm, ja daję forsę żonie, którą ona
wydaje na co chce mnie to nic nie obchodzi. Tego brakowało by swoje
wydatki konsultowała ze mną. Co innego wydatki wspólne, "na dom" tu
decydujemy razem.
Rafał
|