Data: 2003-01-27 23:36:44
Temat: Re: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??
Od: "boniedydy" <b...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik puchaty <p...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b13312$s33$...@n...onet.pl...
>
> Użytkownik "boniedydy" <b...@z...pl> napisał w
wiadomości
> news:b12tjc$aje$1@news.tpi.pl...
> > A ja ten post odebrałam jako wołanie o ratunek osoby tak nieszczęśliwej
i
> up
> > okarzanej w związku, że nalezy jej tylko współczuć.
>
> Zgoda. To jest wołanie o ratunek. Datego nie należy jej TYLKO współczuć.
> Wg mnie związek raczej nie nadaje się do kontynuacji dlatego uważam, że
> dziewczyna powinna się skupić na tym by wyciągnąć dla siebie z niego
> wszystko co najlepsze. (inni już pisali o podziałach majątku, alimentach
> itp.)
> - ja myślę też o lekcji na przyszłość.
Oczywiscie. Nie znamy sytuacji, ale z tego co napisała załamana, kojarzy mi
się ona z koniecznością nauki obrony własnych granic, zwłaszcza wobec osób
bliskich.
> Oceniać możemy tylko to, co czytamy. Na grupie pojawia się przecież wiele
> postów przesyconych uczuciami. Jeśli ktoś ma problem by wyrazić je
> (bądź co bądź) anonimowo, można przypuszczać, że podobnie jest w realu.
Otóż nie widzę w tym poście braku uczuć, jeno powściągliwe ich wyrażanie. Z
całego postu przebijają jednak IMO bardzo silne emocje. Odczuwam to. Być
może nakładam swoje odczucia na emocje załamanej, jednak nie sądzę, żebym
błąd ten popełniała w większym stopniu, niż osoby, które odebrały ten post
zgoła inaczej.
boniedydy
PBD ;)
|