Strona główna Grupy pl.sci.psychologia poważna sprawa

Grupy

Szukaj w grupach

 

poważna sprawa

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-03-06 14:12:53

Temat: Re: poważna sprawa
Od: "EvaTM" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Joanna_Maria" <j...@g...pl_wytnij> napisał w wiadomości
news:c2a0qj$cu5$1@zeus.man.szczecin.pl...
> Użytkownik "EvaTM" <e...@i...pl> napisała:

sorki, że zostawię wszystko jak leci :)
nie chciałabym, żeby coś umknęło bo chcę być dobrzez zrozumiana a i wydaje
mi się, że to ważne dla wielu osób..

> > Ja też rozumiem to w sposób taki, że trzeba to owszem PRZEŻYĆ aby móc
> > później "puścić". (..)

> > Zrozumieć, że osoba krzywdząca była głupia lub chora > > lub
niepoczytalna lub zła (ale czy można być "złym"
> > będac zdrowym psychicznie? Według mnie nie).
> > Trzeba też, jeśli się da, dojść do tego DLACZEGO
> > taka była - co wpłynęło na jej "rozwój" itd..

> Etam, moze jeszcze jej zyciorys napisac...? Analizowac - > jego,
zrozumiec - jego.. usprawiedliwic (??) - jego.
> I> pakowac energie znow W NIEGO, a nie w siebie.

Nie, Joanno!
Widzisz.. są być może osoby, które potrafią to zrobić bez zrozumienia.. ja
tak nie potrafię. Dla mnie motywy zawsze były ważne - to dlaczego ktoś jest
zły, obłudny, głupi, okrutny itd. I nie chodzi, że można mu to "wybaczyć".
MNIE pomaga zrozumienie jego głupoty lub zła. Mnie to pozwala odpuścić_w
sobie i rozpuścić_w sobie (a potem wydalić ;) takie destruktywne uczucia jak
nienawiść, chęć zemsty itd..

Uważam, że zło powinno być ukarane lub że zły człowiek ukarze się sam w
dalszym życiu. Chorych psychicznie zaś powinno się trzymać na leczeniu do
skutku i robić wszystko by uniemożliwić im dalsze krzywdzenie, bo choć każdy
może się zmienić to jednak ktoś krzywdzący innych powinien być albo
unieszkodliwiony albo poddany nadzorowi i kontroli.
Dlatego jestem za tym by każdy drastyczny przypadek przemocy zgłaszać i
zasięgać porady fachowców lub organów do tego powołanych. Sentymenty
rodzinnei wstyd trzeba pokonać by wygrać w takiej "grze"ale to już
zewnętrzna strona
zagadnienia.

Nie uważam również, że trzeba żywić do złego rodzica jakieś głębokie
uczucia - jeśli był okrutny lub głupi i nie rozumie że był, to zasługuje
sobie na brak pozytywnych uczuć dziecka.
Najlepiej trzymać się od takich rodziców z daleka
- służy to dobrze obu stronom. Owijanie w bawełnę tego
co się czuje jest tym o czym mówisz - zapadaniem się
w sobie, popadaniem w chaos i pomieszanie.

> No jasne, jakies "oswietlenie" jego postaci moze pomagac, ale to nie jest
> zadnym celem. Trzeba sie koncentrowac na sobie, na tym co nam to zrobilo,
> jak sie z tym poukladac, jakie powinny byc obecne kontakty etc.

Ależ oczywiście, zgadzam się.
Tylko że jesli nie zrozumiemy jego uwarunkowań z przeszłości, to ciągle
gdzieś ta "drzazga" z tyłu głowy nam tkwi i wyłazi przy byle okazji.
No bo "jak on mógł nam to zrobić...?"

Trzeba więc dojść do tego "jak?".
Gdy zacznie się traktować tego kogoś jako
jednostkę zewnętrzną, nie motać swoich emocji stereotypem "uczuć
rodzinnych", wtedy możemy spojrzeć racjonalnie na "obiekt" krzywdziciela.
Traktować go jak każdy inny, nie związany z nami "przypadek".


> > (..) mając CEL - przeżyję,
> > zrozumiem i niech to złe już SPADA ;) z mojej psychiki.
>
> "Przezyc i zrozumiec" (a jak zrozumiec to i wybaczyc?) wcale nie jest
celem.

Wydaje mi się, Joanno, że inaczej to "zrozumieć" rozumiemy :).

[ tu uwaga dla Mani! :) - post ten zaczęłam pisać wczoraj,
i zanim_przeczytałam_post Mani z tym bengalskim niedźwidzio/tygrysem ;),
miałam już tutaj właśnie ten element - dzikiego zwierzęcia, którego "ataki"
możemy zrozumieć ]

Jeśli zrozumiem, że wchodząc do klatki z drapieżnikiem
naraziłam się na jego atak, to pozwala mi nie żywić do tego "zwierzęcia"
wiecznych pretensji i nienawiści za to, że mnie
pokiereszował. Nie będę też mścić się na nim chyba?

Niektórzy ludzie są skonstruowani wciąż niestety jak zwierzęta i jeśli dane
nam było mieć z
nimi bliski kontakt, to przecież nie będziemy przez całe życie żywić do nich
nienawiści!?

Nienawiść i żal Nas_samych pozbawia sił.

Zrozumieć motywy = pozbyć się zabójczej_dla_mnie_samego nienawiści i żalu.
Oczywiście mówię o swojej drodze, swoim sposobie dochodzenia do równowagi po
traumach związanych z różnymi - dalszymi i bliższymi ludźmi, bo przecież
każdy tu przekazuje i przekazać może tylko własne doświadczenia i własne
sposoby. Oczywiście dobrze jest zrobić to w towarzystwie specjalisty, jednak
można i należy również chcieć pomóc sobie samemu.

Żeby to było możliwe,
trzeba analizować i werbalizować swoje uczucia, choćby najgorsze ale również
trzeba zwerbalizować co było ich przyczyną - czyli zrozumieć motywy
postępowania tego kogoś, kto nas skrzywdził.

Ja tak robię, choć oczywiście czasami bywało bardzo trudno i oczywiście nie
zawsze się udaje nazwać to coś w kimś do końca.
Trzeba się dużo uczyć i dużo czytać, również tutaj ;)
i szkoda, że tak dużo tu czasami pustosłowia i "ubawu"
w poważnych wątkach (!).

> Po co zajmowac sie rozumieniem, usprawiedliwianiem, wybaczaniem jak to nie
> jest koniecznie do wyjscia na prostą, a moze prowadzic w rozne chaszcze
(tak
> tatusiu, rozumiem, ze miales powody by mnie katowac..?)

Nie "powody" Joanno, tylko "przyczyny".
Przez całe lata nosilam w sobie destrukcyjne uczucia do ojczyma (dzięki
Bogu, że zniknął z mojego życia szybko i cieszę się (sic!), że już nie
żyje). Gdyby żył, sprawa byłaby trudniejsza - myślę, że jeszcze długo po tym
jak zniknął z naszego życia, obawiałabym się, że może przyjechać
i znów starać się nam robić krzywdę.

Wiem jak trudny i długi to proces. Gdyby dotyczyło to ojca, byłoby zapewne
jeszcze trudniej. Na szczęście dla mnie, rodzice jedynie nie dorośli do
swojej roli, jedynie metrykalnie byli "dorośli"..
(pokolenie wojenne nie miało warunkow do normalnego
dojrzewania) ale też rozumiem dlaczego - ojciec ojca, a mój dziadek, też nie
dorósł do swej roli. Babka ze strony ojca przeszła trudną drogę - co nie
pozostało bez wpływu na jego "dojrzałość".
Także moja matka była wówczas dziewczyną, która chciała jak najlepiej ale
nie wiedziała jak. Również z powodu uwarunkowań rodzinnych - trudny czas
dzieciństwa, pokomplikowane układy (babcia została osierocona w wieku lat
siedmiu, wydana zamąż przez starsze rodzeństwo bez jej chęci i woli, dziadek
wędrujący po kraju i zagranicy "za pracą", później wojna).
Tę całą pracę nad zrozumieniem dlaczego im nie wyszło musiałam pokonywać
latami ale udało się.
Nie mam do nich żalu ni pretensji.

Na ogół - pomijając dewiacje i aberracje - jest to łańcuch_przyczyn, który
przenosi się z pokolenia na pokolenie i bardzo trudno się z niego "wywinać".
Wymaga to dużej, świadomej PRACY, nieustającej zresztą do końca życia.

> Jeszcze raz: Wybaczenie _moze_ sie pojawic, ale duzo pozniej, jak juz sie
> uwolnimy od obiazenia i na nowo poukladamy. Ale nie jest konieczne do
> uwolnienia i nie ono jest celem, a wlasnie uwolnienie. Przeciez to proste
:)

Tak jest! :)
Warto jednak wskazać komuś, że to możliwe i jaką Drogą - każdy
indywidualnie, choć najlepiej_ze_wsparciem psychoterapeutów,
grupy_terapeutycznej
i (co imo ważne również bardzo) - ludzi, którzy mają podobne doświadczenia i
poradzili już sobie z podobnymi problemami.
Dlatego w ogóle zabieram głos na różne trudne tematy,
bo wiele z nich "przerabiałam" sama.

> Joanna (nie Joasia)

:)) Będę pamiętać :)

E.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-03-06 15:24:04

Temat: Re: poważna sprawa
Od: "Hubert" <h...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Witam,
> Piszę z prośbą o poradę w naprawdę niełatwej sprawie. Proszę tylko o poważne
> odpowiedzi.
> W wieku 27 lat (gdy kończyłem studia) znalazłem się w szpitalu w stanie
> zagrożenia życia w wyniku psychicznego maltretowania przez ojca - prawie
przez
> niego zabity. Zacząłem psychoterapię. Obecnie mam 31 lat. Na psychoterapii
> zrozumiałem tragedię swojej sytuacji: prawie 30 lat życia odebrała mi
rodzina,
> teraz mimo 31 lat psychicznie jestem dzieckiem i właściwie zaczynam życie,
> przez co muszę znosić niejedno upokorzenie, np. za swoją nieśmiałość. Mam
> pytanie: jak sobie z tym poradzić. Ogarnia mnie rozpacz, upokorzenie i złość -

> jak on mógł mi to zrobić. 30 lat przeżyłem w "Oświęcimiu", nie rozumiejąc
tego,
> aż moje życie musieli ratować lekarze.
> Jak wyjść z tego? Jak poradzić sobie z uczuciami do ojca?
>
> Dzięki za odpowiedzi.
>
> Janek

Nie tlumic tych emocji do ojca, tylko stopniowo wywalac, np w psychoterapii. Az
do konca. Az do coraz wiekszego luzu. Moga byc najgorsze uczucia jakie tylko
mozna sobie wyobrazic. Mozesz pozwolic sobie w bezpiecznych warunkach na nie.
Powoli rozwijaj samoakceptacje. Te wszystkie emocje maja swoj koniec, ale
tzreba je wyrazic, uwolnic. Jest to tlumiona latami energia. Wraz z uwalnianiem
negatywnych emocji powinno byc w Tobie z czasem coraz wiecej ciepla, milosci,
spokoju i przebaczenia. Ale do tego pewnie jeszcze dluga droga. Ale mysle, ze
warto.
Nie musisz robic niczego na sile. Mozesz dostrzec w sobie juz teraz te rejony,
ktore sa wartosciowe, piekne. Docen je i zaakceptuj. To nie Twoja wina, ze tak
sie stalo, a wiec masz prawo zaakceptowac i pokochac siebie, niezaleznie od
tego jakim jestes i jakiego Cie widza.
Pozdrawiam Hubert.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-03-08 13:26:15

Temat: Re: poważna sprawa
Od: "Joanna_Maria" <j...@g...pl_wytnij> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "EvaTM" <e...@i...pl> napisała:

> Dlatego jestem za tym by każdy drastyczny przypadek przemocy zgłaszać i
> zasięgać porady fachowców lub organów do tego powołanych.

Istnieje cos takiego jak "niebieska karta", choc z praktyka roznie bywa...
Ale po kazdy zgoszeniu przemocy policjant powinien wypelnic taka karte i
przeslac ją dalej, w odpowiednie miejsca oraz dac ofiarom przemocy niezbedne
informacje - gdzie i co moze z tym zrobic.

(.....)
> Zrozumieć motywy = pozbyć się zabójczej_dla_mnie_samego nienawiści i żalu.
(..)

I niech tak zostanie :) Dziekuje za wyjasnienie Twojego punktu widzenia,
okazuje sie ze wiecej zbieznosci w naszych podejsciach, niz sie wydawalo.

Dzieki za rozwiniecie :)

Joanna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-03-08 13:35:34

Temat: Re: poważna sprawa
Od: "Joanna_Maria" <j...@g...pl_wytnij> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "mania" <m...@o...pl> napisała:

> niezależnie od wszystkiego, dobrze że ten temat się pojawił
> dla mnie dobrze...
> a dla Ciebie? coś Ci dał?

Dal. Dobrze mi robi zwerbalizowanie (przypomnienie "w pigulce") pewnych
rzeczy, szczegolnie w tematach ktore gdzies tam i mnie dotycza. Chyba
dlatego tak sie podekscytowalam ;)

Joanna



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-03-08 14:10:59

Temat: Re: poważna sprawa
Od: "Joanna_Maria" <j...@g...pl_wytnij> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisała:

> Proponuje droge trudna, nawet moze ryzykowna, ale z jakims "swiatelkiem w
> tunelu". Sprawdzona przez miliony innych jako praktycznie jedyna
skuteczna.

Miliony? Praktycznie jedyna skuteczna? I tu sie myslisz. Wcale nie jedyna
skuteczna.

Problem w tym, ze wybaczenie moze byc jednym z blogoslawienstw uwolnienia
sie od obciazenia. Ale wazne JAK sie uwolnic, jak przejsc tą drogę, by - byc
moze - zaznac nie tylko uwolnienia, ale i móc wybaczyc.

Ktos zapyta jak stworzyc udany zwiazek, a Ty odpowiadasz "lubiec ze soba
przebywac". No tak, przyjemnosc przebywania razem moze byc konsekwencją
udanego zwiazku (pewna nagrodą), ale to, ze lubimy razem spedzac czas wcale
udanego zwiazku nie gwarantuje.

Joanna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 . [ 11 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

intrawertyk i outside world
Pytanie
R e i n k a r n a c j a
sprzątanie z Freudem - przy piwku.
test wekslera

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »