| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-07-15 15:49:26
Temat: (psy)Gdy nie jestem naćpany brakuje mi duszy. Teraz właśnie mam ten stan, kiedy
nic nie czuję; patrzę w głąb pokoju, za okno, na puszkę piwa obok
klawiatury, i nie czuję nic, zupełnie nic, jakby coś bestialsko wessało
znaczenia wszystkich przedmiotów. Są one dla mnie teraz martwą materią, a
przecież zdarza się, że widzę w nich uosobienie Boga...
--
Tak jak naturalną potrzebą psa jest sikanie na drzewa, tak naturalną
potrzebą człowieka jest myślenie. I tak jak można oduczyć psa sikania na
drzewa (mój tata oduczył tego mojego psa oplatając drzewo miedzianym drutem
podłączonym do prądu*), tak można też oduczyć człowieka myślenia.
* Wyobraźcie sobie zdziwienie psa, gdy rozpędzone elektrony przeskoczyły z
drutu na strużkę jego moczu, a następnie szturchnęły jego przyrodzeniem -
pies tylko jękną, i już nie sika na drzewa.
Z człowiekiem jest inaczej - pies bowiem może przestać sikać na drzewa, a
zacząć sikać na przykład na frontowe drzwi (tak jak to robił mój pies,
dopóki tata nie oplótł ich tym samym drutem, co wcześniej drzewo*). Człowiek
jednak nie może przestać myśleć, a zacząć na przykład tylko udawać, że
myśli, albo kazać komuś, żeby myślał za niego. Gdy człowieka oduczymy
myśleć, stracimy cały dorobek jego kilkudziesięcioletniej historii i
ewolucji - dla psa oduczenie go sikania na drzewa jest jedynie
przystosowaniem go do życia wśród ludzi, i drzew**.
* Tata też się zdziwił siłą elektronów, gdy wychodząc rano z domu zapomniał
o pułapce na psa - teraz razem czują wstręt do miedzianych drutów.
** Wydaje się, że drzewa nie są zadowolone z tego, że psy wykorzystują je
jako miejsca do zaznaczania swojej obecności i komunikowania się z innymi
psami - psi mocz niszczy ich korę, a one same chorują.
Człowieka można oduczyć myślenia udowadniając mu, że tak naprawdę nigdy nie
myślał. W tym celu należy wyjaśnić mu, że to, co on uważał za przejaw swej
myśli, w rzeczywistości dalekie jest od takiego rodzaju myśli, którą
moglibyśmy nazwać sensowną, celową, twórczą, logiczną, czy chociażby jego
własną. Tym samym pozbawimy człowieka rozeznania w jego świadomości, i
osiągniemy cel - człowiek przestanie myśleć, że myśli, a więc przestanie
myśleć w ogóle, bo przecież myślimy tak długo, jak długo wydaje nam się, że
właśnie myślimy*.
* Oczywiście można nazwać myślenie o tym, że się nie myśli myśleniem, jednak
jest to już myślenie do potęgi drugiej, a więc nie myślenie wprost, tylko
myślenie o myśleniu. Porównanie ilustrujące: piosenka o piosence też jest
piosenką, ale samo myślenie o niej nią nie jest.
Oduczyć człowieka myślenia, to pozbawić go agresji, zazdrości i zawiści.
Dobry człowiek, to niemyślący człowiek, to człowiek nieszkodliwy, człowiek
bardziej ludzki, niż tysiąc filozofów naraz. Człowiek bowiem robi bardzo zły
użytek ze swojego mózgu, wykorzystując go do planowania i realizowania
wrogich sobie i innym ludziom przedsięwzięć, takich na przykład, jak dążenie
do niewłaściwych celów*. Prawda jest taka: człowiek potrafi coś wymyślić,
ale nie potrafi tego przemyśleć, i dlatego nie powinien myśleć w ogóle -
oszczędzi sobie wówczas rozczarowań, a innym przykrości. Cel, człowiek
powinien mieć właściwy cel.
* Właściwym celem dla człowieka jest zrozumieć, docenić i pokochać świat
takim, jakim on jest, a nie takim, jakim go widzimy, bo nie widzimy go
takim, jakim jest, tylko takim, jakim go tylko widzimy.
--
Przemek to dziwna postać. Jego słowa, wypowiedziane tutaj, czy na końcu
świata, mają takie samo znaczenie. Wiąże mnie z nim szczególna więź;
jesteśmy braćmi (choć ja nie mam brata).
Poszliśmy kiedyś z Przemkiem nad rzekę. Mieliśmy ze sobą wędki i przynętę,
ale nie łowiliśmy. Usiedliśmy na pniu powalonego drzewa, piliśmy piwo i
zapaliliśmy skręta. Przemek opowiedział mi o krzywdach, jakie ludzie
wyrządzają wielorybom, o zabijaniu fok i przerabianiu ich na futerka, o
przemycanych w walizkach egzotycznych ptakach, o głodzonych słoniach
cyrkowych, o psach na łańcuchach bez budy, o gotowanych kotach w Azji, o
szczurach do eksperymentów, i o wielu innych zwierzątkach, umierających bez
sensu. Powiedział, że zwierzęta umierają z sensem tylko wtedy, kiedy nie są
środkiem do czyjegoś świadomego celu, i gdy umierają naturalnie, a nie,
kiedy zabija je człowiek, który do natury już nie należy, odkąd stał się
człowiekiem.
Przemek mi wtedy powiedział, że człowiek, że my, jesteśmy bezdomni. Że nie
ma dla nas miejsca, i że nie mamy się gdzie ukryć. Mówił, że tak być
musiało, że to normalne, że sami teraz tworzymy naturę, że zakładamy
rezerwaty i klonujemy misie panda. Ja mu wierzę - jesteśmy barbarzyńcami.
Nie zastanawiałem się nad zielenią, dopóki mi jej nie zabrakło. Wyszedłem z
kamienicy, po chodniku zsunąłem się na miasto i ogarnął mnie śmiech. Nie
było zieleni; były auta, psy srające na chodniki, dzieci w wózkach i kobiety
z siatkami. Było wszystko, co powinno być w mieście, ale nie było zieleni,
tak, jakby ktoś zapomniał o niej, albo, jakby wszyscy celowo udawali, że
zieleń jest banalna i zbędna i że jej miejsce jest tylko w lesie. To dziwne,
bo ja tęsknię za zielenią. Poszedłem do parku jej poszukać, ale zobaczyłem
tylko trawnik idealnie przystrzyżony, i tłum ludzi z kocami i lodami
wylegujący się na słońcu (wyglądający przy tym, jak stado tłustych fok na
krze lodowej). Uciekłem.
Co sprytniejsi hodują kwiaty na balkonach, albo trzymają świnki morskie w
klatkach. Chyba im się wydaje, że jak mają taki mikroklimacik, to są bliżej
natury. Pewnie myślą, że bardzo lubią to, czym się opiekują, i że robią
słusznie. Co to za słuszność dla nich, jeśli nigdy nie zasadzili drzewa,
jeśli nie patroszyli królika, nie uratowali zranionego gołębia, nie oblali
wrzątkiem mrowiska, nie przygarnęli bezpańskiego psa, albo nie zabili małego
kotka. Żeby móc zrobić coś słusznego dla przyrody, trzeba ją wpierw poznać,
od wszystkich stron.
Przemek kiedyś powiedział coś, co mocno utkwiło mi w mózgu. Powiedział, że
niedługo wszystko ulegnie zmianom, że nadchodzi dzień przemiany. Że niebawem
wszyscy wyjdziemy z naszych domów, a te zostaną zburzone, i nie będziemy
mieli gdzie wrócić, więc pójdziemy do lasu, gdzie rozbijemy obozowiska, a w
nich szałasy, i będziemy się żywić jagodami. Tak, to piękna wizja.
n.
--
www.nawrocki.blog.pl - psycho circus project
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-07-15 18:02:13
Temat: Re: (psy)
> --
> Tak jak naturalną potrzebą psa jest sikanie na drzewa, tak naturalną
> potrzebą człowieka jest myślenie. I tak jak można oduczyć psa sikania na
> drzewa (mój tata oduczył tego mojego psa oplatając drzewo miedzianym
drutem
> podłączonym do prądu*), tak można też oduczyć człowieka myślenia.
>
> * Wyobraźcie sobie zdziwienie psa, gdy rozpędzone elektrony przeskoczyły z
> drutu na strużkę jego moczu, a następnie szturchnęły jego przyrodzeniem -
> pies tylko jękną, i już nie sika na drzewa.
>
>
> Twój tato powinnien sobie okręcić własne przyrodzenie tym drutem i
podłączyć do prądu... Odechciałoby mu się nawet myśleć...!
Dziwi mnie sadyzm takiego zachowania... Niby XXI wiek, a jednak
Ciemnogród...!
Małgorzata
>
> --
> www.nawrocki.blog.pl - psycho circus project
>
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-15 18:52:24
Temat: Odp: (psy)> Twój tato powinnien sobie okręcić własne przyrodzenie tym drutem i
> podłączyć do prądu... Odechciałoby mu się nawet myśleć...!
> Dziwi mnie sadyzm takiego zachowania... Niby XXI wiek, a jednak
> Ciemnogród...!
> Małgorzata
Pewnie masz rację, że mojemu ojcu odechciałoby się nawet myśleć, gdyby
obwiązał sobie przyrodzenie drutem podłączonym do prądu. Jednakże, trochę
zrozumienia proszę. Z psami jest kwestia zasadnicza taka, że pies musi
wiedzieć gdzie jest jego miejsce. Nie popieram oczywiście takich zachować,
jakie przejawia mój ojciec, czy ludzie wiążący swoje psy na łańcuchach, lub
zamykający je na balkonach. To jest sadyzm, ale nie każdy sadyzm jest bardzo
zły... jest sadyzm mniej zły od tego bardzo złego. Jak niby inaczej
wytłumaczyć psu, żeby nie sikał na drzewa, jeśli nie udowodnić mu, że
sikanie na drzewa jest szkodliwe? Mojemu ojcu się to udało. Udowodnił psu,
że sikanie na drzewa jest szkodliwe... wprawdzie nie udowodnił mu, że jest
to szkodliwe dla drzewa (tylko że dla psa), ale efekt jest ten sam - pies na
drzewa nie sika.
pozdrawiam
Łukasz
P.S. Ciemnogród? To już lekka przesada... Mój ojciec nie używał do
osiągnięcia swojego celu żadnych zaboboniastych obrzędów, tylko
wyprodukowanego we współczesnej elektrowni prądu.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-16 07:42:02
Temat: Re: (psy)
Użytkownik "nawrocki" <nawrocki@[cut this]blog.pl> napisał w wiadomości
news:cd6kvd$lvs$1@news.onet.pl...
> > Twój tato powinnien sobie okręcić własne przyrodzenie tym drutem i
> > podłączyć do prądu... Odechciałoby mu się nawet myśleć...!
> > Dziwi mnie sadyzm takiego zachowania... Niby XXI wiek, a jednak
> > Ciemnogród...!
> > Małgorzata
>
> Pewnie masz rację, że mojemu ojcu odechciałoby się nawet myśleć, gdyby
> obwiązał sobie przyrodzenie drutem podłączonym do prądu. Jednakże, trochę
> zrozumienia proszę. Z psami jest kwestia zasadnicza taka, że pies musi
> wiedzieć gdzie jest jego miejsce. Nie popieram oczywiście takich zachować,
> jakie przejawia mój ojciec, czy ludzie wiążący swoje psy na łańcuchach,
lub
> zamykający je na balkonach. To jest sadyzm, ale nie każdy sadyzm jest
bardzo
> zły... jest sadyzm mniej zły od tego bardzo złego. Jak niby inaczej
> wytłumaczyć psu, żeby nie sikał na drzewa, jeśli nie udowodnić mu, że
> sikanie na drzewa jest szkodliwe? Mojemu ojcu się to udało. Udowodnił psu,
> że sikanie na drzewa jest szkodliwe... wprawdzie nie udowodnił mu, że jest
> to szkodliwe dla drzewa (tylko że dla psa), ale efekt jest ten sam - pies
na
> drzewa nie sika.
>
pies mojego znajomego jest bardzo inteligentny
czasem okropnie się nudzi i wymyśla skomplikowane zabawy psychologiczne z
ludźmi
rzuca im piłkę i czeka co będzie
niktórzy ludzie aportują
niektórzy nie
większość jednak nie
wtedy rzuca piłkę sam sobie
w różne trudno dostępne miejsca, robi to w bardzo skomplikowany sposób
a potem demoluje otoczenie, zeby piłkę wyciągnąć
zastanawiam się, skoro już do tego doszliśmy,
czy nie mógłby spokojnie wypić herbaty?
tyt.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-16 10:16:33
Temat: Re: (psy)
"Tytus" w news:cd80jg$agr$1@news.onet.pl...
/.../
> zastanawiam się, skoro już do tego doszliśmy,
> czy nie mógłby spokojnie wypić herbaty?
Pewnie by mógł...
Jak podejrzewam - kłopot w tym, że
jest kawoszem
albo ...szem
a może w ogóle nie jest
w blue-boxie
> tyt.
>
>
All
--
"widzimy tylko to, co jesteśmy w stanie zobaczyć"
/fot.by Mania (z pamięci)/
ps. (czy można robić ps. do stopki?!)
ps. Ostatnio odkryłem we własnym drzewie genealogicznym
prapradziada, który okazał się być .... ;)... gajowym.
A więc a'propos - czy zamysł Twój zainteresowania Mani
"blue-boxami", wypalił czy spalił na panewce? Jestem ciekaw
i liczę na uprzejmość :).
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-16 18:29:12
Temat: Re: (psy)
Użytkownik "nawrocki" <
> Jak niby inaczej wytłumaczyć psu, żeby nie sikał na drzewa, jeśli nie
udowodnić mu, że sikanie na drzewa jest szkodliwe? Mojemu ojcu się to udało.
Udowodnił psu, że sikanie na drzewa jest szkodliwe... wprawdzie nie
udowodnił mu, że jest to szkodliwe dla drzewa (tylko że dla psa), ale efekt
jest ten sam - pies na drzewa nie sika.
A ja tak z czystej ciekawosci zapytam - czy ten pies unika teraz tylko tego
jednego drzewa czy wszystkich?
monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-17 20:01:52
Temat: Odp: (psy)> zapytam - czy ten pies unika teraz tylko tego
> jednego drzewa czy wszystkich?
> monika
Witam!
Cóż, akcja mojego ojca z miedzianym drutem i 220 woltami nie ograniczyła się
tylko do jednego drzewa. Mój pies (owczarek szkocki, cwana bestia swoją
drogą) nie sika obecnie na żadne drzewo, ani na tuje, ani na krzewy ozdobne,
ani nawet na żywopłot. W zasadzie to w ogóle on nie sika na podwórku - jeśli
chce się załatwić, musi dać sygnał, lub zaczekać, aż go ktoś wypuści do lasu
(mieszkam przy lesie).
Rozumiem, że takie metody tresowania psa mogą wydawać się brutalne, czy
wręcz pozbawione ludzkiej wrażliwości, jednak należy na to spojrzeć z innej
perspektywy - gdy mój ojciec nie dostosował psa do zasad funkcjonujących w
naszej rodzinie (tj. do zasady nie sikania na delikatne organizmy roślinne),
musiałby psa sprzedać, lub wymienić na innego (co się już zdarzało - pies
którego mam obecnie został kiedyś wymieniony na owczarka niemieckiego,
którego ojciec chciał się pozbyć, bowiem ten kopał dziury i generalnie
niszczy trawnik).
Nie oznacza to jednak, że w moim domu pies jest tylko dodatkiem do
eleganckiej budy i kojca, które zostały przeze mnie wykonane wedle projektu
ojca. Nie, pies jest naszym oddanym przyjacielem. Dostaje codziennie wiadro
jedzenia i jest czesany przez pół godziny. Wszyscy go kochają (w sensie
miłości, jaką obdarza się swojego czworonoga) i ogólnie nikt tego psa nie
maltretuje, po za tymi (podkreślam) rzadkimi przypadkami, gdy trzeba go
nauczyć pewnych zasad.
Zauważ, że w przypadku, gdy człowiek decyduje się na posiadanie psa, sam
musi podjąć wielu wyrzeczeń. Szczeniaka trzeba odchować, wykarmić, dać mu
schronienie, zapewnić bezpieczeństwo. Można oczywiście obdarzyć zwierze
miłością bezinteresowną, jednak jest to miłość, ja tak uważam, pozbawiona
pewnej ważnej prawidłowości - pies nie potrzebuje tylko opiekuna, ale i
pana. Pies musi czuć nad sobą władzę, bo dzięki temu może odnaleźć swoje
miejsce w rodzinie. Pies jest udomowionym zwierzęciem - a nie zwierzęciem
hodowlanym, jak świnia czy krowa.
Dlatego ja jestem skłonny przychylić się do opinii mojego ojca, że psa
trzeba trzymać krótko. Trzeba mu pokazać gdzie jest jego miejsce, co mu
wolno, a czego nie. Tym samym rozwiązuje się psi problem, jakim jest dla
niego jego miejsce w stadzie, tj. w rodzinie ludzkiej. Możesz się oczywiście
ze mną nie zgadzać; przecież nikt z nas nie wie, co jest prawdą
ostateczną...
pozdrawiam
Łukasz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-17 21:00:00
Temat: Re: (psy)
Użytkownik "nawrocki" <nawrocki@[cut this]blog.pl> napisał
> Witam!
> Cóż, akcja mojego ojca z miedzianym drutem i 220 woltami nie ograniczyła
się tylko do jednego drzewa.
"Tata też się zdziwił sił? elektronów, gdy wychodz?c rano z domu zapomniał o
pułapce na psa - teraz razem czuj? wstręt do miedzianych drutów"
po prostu padlam jak to przeczytalam :)))
> gdy mój ojciec nie dostosował psa do zasad funkcjonujących w naszej
rodzinie (tj. do zasady nie sikania na delikatne organizmy roślinne),
musiałby psa sprzedać, lub wymienić na innego
a nie lepiej bylo zapobiec powstaniu u psa nawyku?
> Nie, pies jest naszym oddanym przyjacielem. Dostaje codziennie wiadro
jedzenia i jest czesany przez pół godziny.
czy jak zrobie Ci codziennie obiad i poglaszcze po glowce to bedziesz
szczesliwy?
> Szczeniaka trzeba odchować, wykarmić, dać mu schronienie, zapewnić
bezpieczeństwo.
no i oczywiscie wychowac
> Dlatego ja jestem skłonny przychylić się do opinii mojego ojca, że psa
trzeba trzymać krótko. Trzeba mu pokazać gdzie jest jego miejsce, co mu
wolno, a czego nie. Tym samym rozwiązuje się psi problem, jakim jest dla
niego jego miejsce w stadzie, tj. w rodzinie ludzkiej. Możesz się oczywiście
ze mną nie zgadzać; przecież nikt z nas nie wie, co jest prawdą
ostateczną...
zgadzam sie z tym tylko wybralabym prawdopodobnie bardziej czaso- i
pracochlonny sposob pokazania psu, ze tego a tego robic jednak nie powinien.
monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-19 10:17:29
Temat: Re: (psy)>>Tak jak naturalną potrzebą psa jest sikanie na drzewa, tak naturalną
>>potrzebą człowieka jest myślenie. I tak jak można oduczyć psa sikania na
>>drzewa (mój tata oduczył tego mojego psa oplatając drzewo miedzianym
>
> drutem
>
>>podłączonym do prądu*), tak można też oduczyć człowieka myślenia.
>>
>>* Wyobraźcie sobie zdziwienie psa, gdy rozpędzone elektrony przeskoczyły z
>>drutu na strużkę jego moczu, a następnie szturchnęły jego przyrodzeniem -
>>pies tylko jękną, i już nie sika na drzewa.
>>
>>
>>Twój tato powinnien sobie okręcić własne przyrodzenie tym drutem i
>
> podłączyć do prądu... Odechciałoby mu się nawet myśleć...!
> Dziwi mnie sadyzm takiego zachowania... Niby XXI wiek, a jednak
> Ciemnogród...!
> Małgorzata
małgosiu.
ja miałem jeszcze poważniejszy problem niż pies sikający na drzewo.
mieszkam na pierwszym piętrze, a że lubię świeże powietrze, to w lato
mam cały czas otwarte okno.
przez to okno wpadają takie małe czarne muszki, szczególnie przed
deszczem i tańczą pod żyrandolem. straszne to paskudztwo jest bo
wieczorem trzeba je przeganiać a do tego robią takie czarne kupki na
żyrandol i trzeba przynajmniej raz w miesiącu go wycierać.
i tak co roku. długo myślałem jak ten problem rozwiązać.
myślałem też o prądzie, lepie na muchy, pułapkach na komary...
prąd to skomplikowana sprawa. nie znam się na elektryce. lep na
żyrandolu z poprzyklejanymi muchami wygląda jeszcze gorzej niż te czarne
kupki, a pułapki na komary (takie prądowe) są nieskuteczne bo działają
tylko na komary.
i tego lata wpadłem na genialny pomysł!
założyłem sobie akwarium z takimi sporymi skalarami. to ryby mięsożerne
i żeby wyrosły ładne i duże to trzeba je karmić owadami.
problem much rozwiązany.
korzyść z tego wielokrotna:
- lubię jak muchy wpadają do pokoju.
- nauczyłem się łapać muchy w locie. całkiem niezła sztuczka i robi
wrażenie jak przychodzą znajomi.
- rybki są już wytresowane i gdy widzą że podchodzę do żyrandola to
podpływają do góry i przewracają oczami
- zaoszczędziłem trochę grosza na sztucznej karmie dla rybek
- rybki są ładne i zdrowe, a ja cieszę swoje oko ich widokiem
Zdrówko
Albert
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-19 12:30:05
Temat: Re: (psy)
Albert w news:40FB9FB9.8050701@pletwa.pl...
/.../
> przez to okno wpadają takie małe czarne muszki, /.../
> i tego lata wpadłem na genialny pomysł! /.../
W efekcie...;)
> - lubię jak muchy wpadają do pokoju.
Zdecydowanie lepiej coś lubić niz nielubić...;))
> - nauczyłem się łapać muchy w locie. /.../
Tu widzę poprawę sprawności manualnych - może zostaniesz
pilotem myśłiwca F16 ? ;))
> - rybki są już wytresowane i gdy widzą że podchodzę do żyrandola to
> podpływają do góry i przewracają oczami
Nie ma to jak sprawiać frajdę bliźnim ;)).
> - zaoszczędziłem trochę grosza na sztucznej karmie dla rybek
> - rybki są ładne i zdrowe, a ja cieszę swoje oko ich widokiem
Wszystko pięknie :).
Tylko jakoś nie mogę sobie wyobrazić Ciebie "na czatach"...
No bo przecież mucha, to rzecz u-lotna. Raz jest, raz jej nie ma.
Czy w związku z tym - aby zadośćuczynić potrzebom rybek
i dobremu samopoczuciu Alberta...
wziąłeś urlop bezterminowy?
;)))
> Zdrówko
> Albert
pozdrawiam
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |