Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: "lamia_" <l...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: psycholog=sucha pusta kobieta... tak ma byc?
Date: Mon, 9 May 2005 01:20:07 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 44
Sender: l...@p...onet.pl@ebal-masq.media4.pl
Message-ID: <d5m6r5$iq8$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: ebal-masq.media4.pl
X-Trace: news.onet.pl 1115594405 19272 81.219.224.50 (8 May 2005 23:20:05 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 8 May 2005 23:20:05 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.2527
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.2527
X-RFC2646: Format=Flowed; Original
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:319548
Ukryj nagłówki
Witam
mam pytanie i od razu prosze o odpowiedzi ludzi, ktorzy albo mocno
interesuja sie psychologia albo cos jakos racjonalnie mają z nią związek.
Chodzi o moją pierwszą wizytę u psychologa. Wybrałam się na nią po długich
momentach wahania, jeszcze wchodząc do jej pokoju nadal nie byłam pewna czy
chcę.
Spotkanie wyglądało tak. Trwało 30 minut.Kobieta była wręcz sucha, zero
uśmiechu, zero kontaktu wzrokowego, cienki (wg mnie) niepewny głos, jakby
nie miała siły do życia. Z nas dwóch to podobno ja mam stany depresyjne i ..
no i ja tu miałam się źle czuć.
Po kwadransie chciałam uciekać, ale obiecałam sobie że wysiedzę to
siedziałam dalej.
Kobieta pytała o wszystko, bez żadnego ładu i składu; zwięzłe pytania nie
połączone żadnym związkiem myślowym. Nadal zero emocji i zero uśmiechu
(rozmawiając z kims strasznie dużo zawsze czerpię z zachowania, mimiki tej
II osoby więc ta sytuacja jakoś nie wzbudzała we mnie zaufania i pewności,
poczucia bezpieczeństwa).
Na wstępie powiedziałam jej że jestem na bieżąco w objawach depresji,
wszystkim co jest z tym związane (mój przyjaciel na to swinstwo choruje) i
ze podejrzewam u siebie stany depresyjne itd...
Pod koniec spotkania pani oświadczyła, że przecież się uśmiecham (to nic że
nie pewnie i przez łzy), że nie wyglądam na zaniedbaną (nowe 8 kilo w 3
miesiące.. fakt.. to nic), no i że ewentualnie ona mogłaby powiedziec że mam
stany depresyjne ale ona nie jest pewna. nie wyglądam na stany depresyjne
podobno a fakt że nie chce mi się żyć od 4 miesięcy to pewnie związane ze
zmianami hormonalnymi (a wspominałam wcześniej że zrobiłam badania i
wszystko jest w porządku).
Ta wizyte była okropna. Straciłam 30 minut (dobrze ze była w ramach NFZ) i
masę nerwów, a co gorsze: przekonanie do psychoterapii.
Ale teraz tak myślę.. to ma tak być? Psycholożka ma być zimną suką która
nawet nie potrafi się uśmiechnąć ani wzbudzić ludzkiego zaufania?
Lamia_
--
:)
|