| « poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2010-07-16 08:13:19
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienieUżytkownik "Piotrek Zawodny" <p...@o...pl> napisał
> mnisi nie są wyrocznią. Dotykasz mnichów, a faktycznie dotykasz mnie tą
> zaczepką.
Podobnie mówią wyznawcy nieomylności papieża,
czując się w obowiązku do jego obrony, i jego fałszu,
sami się do fałszu często posuwając w tej obronie.
Nie chcą się zupełnie zastanowić, skąd bierze się
taki rozdźwięk pomiędzy prawdą, a tym, co mówi
nieomylny papież.
>Tu nie chodzi o to, że dotykasz mnichów. Ale że używasz ich do czegoś, co
>jest dla mnie niezrozumiałe. Łatwo posłużyć się mnichami, którzy nie mogą
>Ci oddać i nie rozmawiają teraz z Tobą.
Czyli też ich to njie boli, zwłaszcza jak pomarli.
> Nie rozmawiamy o nauce mnichów, ale o nauce Sidharty. Skąd mogę to
> wiedzieć, czy mnisi to wiedzą, czy nie wiedzą? Pustka, o której mówisz,
> jest kolejnym wyobrażeniem w naszym umyśle, kolejnym bytem stworzonym
> przez nasz umysł.
Nie, chyba że Twopim zdaniem, ale sam do tego doszedłeś,
czy przyjąłeś sądy innych na ten temat ?
Pustka jest przestrzenią i istnieje od zawsze,
to jest jeden z fundamentów wszechświata,
tak ja to widzę - samodzielnie, no prawie,
bo przecież nie urodziłem się w próźni umysłowej.
>Czy uznając, że jest tak jak mówisz (pustka-przestrzeń), czujemy się
>lepiej? W dalszym ciągu czuję, że jestem.
I ja nie inaczej, to chyba jest fakt obiektywny,
że "ja" czuje, że jest.
>W tym przyznaję Ci rację: czuję że jestem. Naukę Sidharty rozumiem tak, że
>poprzez zaprzeczanie istnieniu ja chce on wyciągnąć swoich uczniów z bólu.
Nie twierdzę, ze środki przeciwbólowe są złem.
> Prawdopodobnie uważa On, że jesteśmy w błędzie co do tego, że istniejemy,
> jakkolwiek ten błąd ma naturę bardziej emocjonalną (głębokiego przeżycia,
> przeświadczenia) niż intelektualną. Na przykład jeśli się sparzę albo
> ukłuję niespodziewanie, to mówię czasem rzadko "aj!", co jest odruchem
> nagłego odejścia. Czy słowo "I" w języku angielskim nie bierze się z
> takich reakcji?
Kto wie, ciekawe spostrzeżenie.
Ze swojej strony to mogę powiedzieć,
że wiele słów pochodzi z Indii i Bliskiego Wschodu.
> Pojawia się duży ból, panika, strach, ucieczka. Jak gdyby skurcz. To "aj"
> w czasie nagłego niespodziewanego oparzenia to takie "nie". A więc - gdyby
> ten tok rozumowania był prawidłowy - nasze "ja" to takie "nie".
> Niespodziewany ból i nagły opór, poprzedzony paniką.
Innego "ja" nie ma, a w każdym razie jest nam niedostępne
jakieś "ja" niewrażliwe zupełnie na materie-energię czy inne "ja".
Doszedłem do tego, sam dla siebie, że oprócz materii-energii
istnieje przestrzeń, i że jedno z drugim nie reaguje.
Ponieważ "ja" jest materialno-energetyczne, podlega reakcjom,
to wszystko.
zdar
kant.or
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2010-07-16 08:27:57
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienieW dniu 2010-07-16 08:49, hikuri pisze:
> Piotrek Zawodny wrote:
>
>> W dniu 2010-07-16 07:25, agali pisze:
>>> Piotrek Zawodny wrote:
>>>
>>>> "Before closing my eyes and moving towards the vision of the Buddha" -
>>>> tak napisał w liście Mnich przed samospaleniem ...
>>
>> Widzisz, to jest sprzeczne z tym co piszesz, bo tu mamy sytuację, jakby
>> On nie miał pełnego poznania przed śmiercią. A piszesz, że to jest, bez
>> jakiejś tam stopniowości, tu i teraz. Czepiam się?
>
> tak, czepiasz się własnych myśli, dlaczego nieprzestaniesz?
>
Ale Ty,odpisując, też używasz myśli, a w pierwszym dziś mailu napisałeś
naprawdę dużo (naprawdę dużo myśli). Dlaczego miałbym przestać,skoro Ty
nie przestajesz?
Chcę Ci jeszcze coś powiedzieć. Powiedziałeś "nie czytaj Buddy zanim nie
osiągniesz oświecenia czy zanim nie odetniesz myśli". To trochę absurd,
nie bądź zły. Kiedy Budda zwracał się słowami do ludzi, to byli to
wstępnie ludzie którzy mieli myśli i on o ile wiem nie stawiał im
warunków. Mam prawo myśleć i mam prawo uważać, że moje myśli zawierają w
sobie godność, to znaczy skoro są,skoro dążą do poznania, to mają pewną
zdolność poznania i nie ma powodu, żeby ich nie używać. Budda mówił do
Anandy: te szlachetne prawdy muszą być przemyślane (czy rozważone?)
głęboko, Anando. Człowiek jako taki ma w myśleniu wartość, a Ty też
wartość chcesz odebrać.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2010-07-16 09:12:09
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienieW dniu 2010-07-16 10:13, kant.or pisze:
> U?ytkownik "Piotrek Zawodny"<p...@o...pl> napisa?
>
>> mnisi nie s? wyroczni?. Dotykasz mnich?w, a faktycznie dotykasz mnie t?
>> zaczepk?.
>
> Podobnie m?wi? wyznawcy nieomylno?ci papie?a,
Łatwo atakować papieża. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Jego
nieomylność nie jest już tak forsowana na wszystkich ludzi, a raczej
właśnie ośmieszana, tak jak robisz to teraz. Dlaczego? Czy w ten sposób
czujesz/czuję się lepiej? Ja się nie czuję dobrze poprzez to, że zadrę z
Papieżem, bo jest właściwie słaby. Nie broni się. Wiesz jak jest z
mnichami? To jest tak. (Zanim to powiem, powiem Ci że znów mnie
zadrasnąłeś tekstem "tak samo mówią wyznawcy nieomylności papieża..."
czyli jakby z tego wynika, że mi nie wierzysz i faktycznie uważasz, że
traktuję mnichów jak nieomylnego wysokiego Papieża na wyniosłej katedrze
z kości słoniowej). Z mnichami chyba tak: są moimi przyjaciółmi w
umyśle. Szanuję pogląd wyrażany i przekazywany PRZEZ NICH, czyli pogląd
ich Nauczyciela. Kiedy podważasz ich i się śmiejesz z nich, zupełnie ich
dewaluujesz, traktujesz ich jak małe pieski bez wartości, którymi można
się pobawić. Być może mogę Cię zrozumieć: np ja nie lubię czegoś w
mnichach - że ich sposób życia i myślenia jakby nakazuje nam: 'seks nie
jest dobry, trzeba odejść od świata, osamotnić się, to jedyna droga do
prawdy i szczęścia'. Mnisi to nie mnisi, anonimowe osoby w szatach,
którymi można pomiatać, ale każdy to człowiek konkretny. Gdy czytałem
teraz Twoją pierwszą uwagę o nieomylności Papieża, to zastanawiałem się,
czy przeczytałeś - zanim skomentowałeś - dalsze moje słowa. Nie chodzi o
mnisi czy nie mnisi. Chodzi o treść poglądów. Gdy teraz czytam Twoją
uwagę "nie mówili o tym mnisi? :-/" to nie jest ona aż tak kłująca.
Jednak wiesz czemu mnie zakłuła? Bo to tak zabrzmiało, jakbyś śmiał się
ze mnie, że powtarzam tylko po mnichach, a samodzielnie nie myślę i nie
mam własnego zdania. Jest to dość bolesne i wywołujące złość, jeśli
rzeczywiście taka była Twoja intencja. To jest takie pomiatanie mną, bo
z góry przyjmujesz ukryte - nie wyrażone wprost, ale podstępnie
podsunięte z boku - założenie, że myślę tylko myślami mnichów i mówię i
myślę tylko to, co oni powiedzą. Nawet gdyby tak było, taka złośliwość
nie prowadzi do dobrego skutku, bo lepiej jest rozmawiać z daną osobą,
która zbyt polega na poglądach innych, poprzez spokojne przedstawianie
argumentów, z zupełnym pominięciem wyśmiewania się z tego, że ona komuś
za bardzo wierzy. Jeśli ta osoba powoła się na wiarę w świętość słów
autorytetu, można spokojnie o tym porozmawiać, ale szydzenie czy śmianie
się tylko rozsierdza. Poza tym zauważ, że zawsze komuś wierzymy. Zawsze
na kimś bądź czymś polegamy. Zgadzam się z Tobą w jednej rzeczy, jeśli
tak ją czujesz jak tu powiem: szata nie powinna być już z góry
gwarantem, że ten człowiek ma prawdę. A jednak jakoś tak jest, ponieważ
szata mnicha stała się społecznym znakiem, pewną z góry nadaną twierdzą
temu człowiekowi,jako świętemu, mającemu prawdę, idącemu drogą ku
prawdziwemu, wolnemu od bólu celowi. Czuję lęk przed mnichem katolickim.
On jest na prawdziwej drodze i nie jest brudny i ma mniej cierpienia,
miał siłę ze wszystkiego zrezygnować i skłonić się ku smutkowi
kościelnych wnętrz, by szukać ukojenia w zapachu i smutku kościelnych
wnętrz,pełnych powagi i zapachu świec.
> czuj?c si? w obowi?zku do jego obrony, i jego fa?szu,
> sami si? do fa?szu cz?sto posuwaj?c w tej obronie.
>
> Nie chc? si? zupe?nie zastanowi?, sk?d bierze si?
> taki rozd?wi?k pomi?dzy prawd?, a tym, co m?wi
> nieomylny papie?.
>
>
>> Tu nie chodzi o to, ?e dotykasz mnich?w. Ale ?e u?ywasz ich do czego?, co
>> jest dla mnie niezrozumia?e. ?atwo pos?u?y? si? mnichami, kt?rzy nie mog?
>> Ci odda? i nie rozmawiaj? teraz z Tob?.
>
> Czyli te? ich to njie boli, zw?aszcza jak pomarli.
>
>> Nie rozmawiamy o nauce mnich?w, ale o nauce Sidharty. Sk?d mog? to
>> wiedzie?, czy mnisi to wiedz?, czy nie wiedz?? Pustka, o kt?rej m?wisz,
>> jest kolejnym wyobra?eniem w naszym umy?le, kolejnym bytem stworzonym
>> przez nasz umys?.
>
> Nie, chyba ?e Twopim zdaniem, ale sam do tego doszed?e?,
> czy przyj??e? s?dy innych na ten temat ?
> Pustka jest przestrzeni? i istnieje od zawsze,
> to jest jeden z fundament?w wszech?wiata,
> tak ja to widz? - samodzielnie, no prawie,
> bo przecie? nie urodzi?em si? w pr?ni umys?owej.
>
>
>> Czy uznaj?c, ?e jest tak jak m?wisz (pustka-przestrze?), czujemy si?
>> lepiej? W dalszym ci?gu czuj?, ?e jestem.
>
> I ja nie inaczej, to chyba jest fakt obiektywny,
> ?e "ja" czuje, ?e jest.
>
>
>> W tym przyznaj? Ci racj?: czuj? ?e jestem. Nauk? Sidharty rozumiem tak, ?e
>> poprzez zaprzeczanie istnieniu ja chce on wyci?gn?? swoich uczni?w z b?lu.
>
> Nie twierdz?, ze ?rodki przeciwb?lowe s? z?em.
>
>
>> Prawdopodobnie uwa?a On, ?e jeste?my w b??dzie co do tego, ?e istniejemy,
>> jakkolwiek ten b??d ma natur? bardziej emocjonaln? (g??bokiego prze?ycia,
>> prze?wiadczenia) ni? intelektualn?. Na przyk?ad je?li si? sparz? albo
>> uk?uj? niespodziewanie, to m?wi? czasem rzadko "aj!", co jest odruchem
>> nag?ego odej?cia. Czy s?owo "I" w j?zyku angielskim nie bierze si? z
>> takich reakcji?
>
> Kto wie, ciekawe spostrze?enie.
> Ze swojej strony to mog? powiedzie?,
> ?e wiele s??w pochodzi z Indii i Bliskiego Wschodu.
>
>
>> Pojawia si? du?y b?l, panika, strach, ucieczka. Jak gdyby skurcz. To "aj"
>> w czasie nag?ego niespodziewanego oparzenia to takie "nie". A wi?c - gdyby
>> ten tok rozumowania by? prawid?owy - nasze "ja" to takie "nie".
>> Niespodziewany b?l i nag?y op?r, poprzedzony panik?.
>
> Innego "ja" nie ma, a w ka?dym razie jest nam niedost?pne
> jakie? "ja" niewra?liwe zupe?nie na materie-energi? czy inne "ja".
> Doszed?em do tego, sam dla siebie, ?e opr?cz materii-energii
> istnieje przestrze?, i ?e jedno z drugim nie reaguje.
> Poniewa? "ja" jest materialno-energetyczne, podlega reakcjom,
> to wszystko.
>
> zdar
> kant.or
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2010-07-16 09:14:24
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienieW dniu 2010-07-16 08:49, hikuri pisze:
> Piotrek Zawodny wrote:
>
>> W dniu 2010-07-16 07:25, agali pisze:
>>> Piotrek Zawodny wrote:
>>>
>>>> "Before closing my eyes and moving towards the vision of the Buddha" -
>>>> tak napisał w liście Mnich przed samospaleniem ...
>>
>> Widzisz, to jest sprzeczne z tym co piszesz, bo tu mamy sytuację, jakby
>> On nie miał pełnego poznania przed śmiercią. A piszesz, że to jest, bez
>> jakiejś tam stopniowości, tu i teraz. Czepiam się?
>
> tak, czepiasz się własnych myśli, dlaczego nieprzestaniesz?
>
Ale Ty,odpisując, też używasz myśli, a w pierwszym dziś mailu napisałeś
naprawdę dużo (naprawdę dużo myśli). Dlaczego miałbym przestać,skoro Ty
nie przestajesz?
Chcę Ci jeszcze coś powiedzieć. Powiedziałeś "nie czytaj Buddy zanim nie
osiągniesz oświecenia czy zanim nie odetniesz myśli". To trochę absurd,
nie bądź zły. Kiedy Budda zwracał się słowami do ludzi, to byli to
wstępnie ludzie którzy mieli myśli i on o ile wiem nie stawiał im
warunków. Mam prawo myśleć i mam prawo uważać, że moje myśli zawierają w
sobie godność, to znaczy skoro są,skoro dążą do poznania, to mają pewną
zdolność poznania i nie ma powodu, żeby ich nie używać. Budda mówił do
Anandy: te szlachetne prawdy muszą być przemyślane (czy rozważone?)
głęboko, Anando. Człowiek jako taki ma w myśleniu wartość, a Ty tę
wartość chcesz odebrać.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2010-07-16 10:49:30
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienieUżytkownik "Piotrek Zawodny" <p...@o...pl> napisał
> Łatwo atakować papieża.
Doprawdy ?
Pisałeś do niego, rozmawiałeś z nim ?
Bo ja pisałem, ale mnie zignorował, podobnie jak Ty.
Chciałem jedynie otwartej dyskusji...
> Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Jego nieomylność nie jest już tak
> forsowana na wszystkich ludzi, a raczej właśnie ośmieszana, tak jak robisz
> to teraz. Dlaczego?
Bo się jeszcze ztego żaden z papiezy nie wyspowiadał
przed braćmi i siostrami, że wyraźnie zbąłdził.
>Czy w ten sposób czujesz/czuję się lepiej? Ja się nie czuję dobrze poprzez
>to, że zadrę z Papieżem, bo jest właściwie słaby. Nie broni się.
Jesteś bardzo naiwny...
Ile masz lat, można wiedzieć ?
>Wiesz jak jest z mnichami? To jest tak. (Zanim to powiem, powiem Ci że znów
>mnie zadrasnąłeś tekstem "tak samo mówią wyznawcy nieomylności papieża..."
>czyli jakby z tego wynika, że mi nie wierzysz i faktycznie uważasz, że
>traktuję mnichów jak nieomylnego wysokiego Papieża na wyniosłej katedrze z
>kości słoniowej).
Nie wiem, podejrzewam, to wypływa z Twoich tekstów,
tak mi się wydaje. Zresztą ni8e tylko mnie, otrzymałeś też
odpowiedź od innej osoby i w zasadzie naukę, jak traktować
słowa świętych pism czy ludzi.
>Z mnichami chyba tak: są moimi przyjaciółmi w umyśle. Szanuję pogląd
>wyrażany i przekazywany PRZEZ NICH,
Szanujesz ponad własny rozum i uczucia ? :o/
> czyli pogląd ich Nauczyciela. Kiedy podważasz ich i się śmiejesz z nich,
> zupełnie ich dewaluujesz, traktujesz ich jak małe pieski bez wartości,
> którymi można się pobawić.
Jesteś przewrażliwiony, mam wszystkich ludzi za moich braci
i siostry, nawet faszystów, walczę jedynie z duchami.
Sam nie jestem nikim ważnym, możesz mnie
traktować jak pieska, to bez znaczenia.
> Być może mogę Cię zrozumieć: np ja nie lubię czegoś w mnichach - że ich
> sposób życia i myślenia jakby nakazuje nam: 'seks nie jest dobry,
A niby dlaczego seks nma być zły ? :o/
To największe oszustwo, jakie sprzedaje się ludziom.
> trzeba odejść od świata, osamotnić się, to jedyna droga do prawdy i
> szczęścia'.
Brednie, to jest droga do samotności, wyobcowania
i pożywka dla bazyliszków własnego umysłu, które rodzą się
na długotrwałym odosobnieniu - dziwolągi psychiki, coś jak
na Madagaskarze.
> Mnisi to nie mnisi, anonimowe osoby w szatach, którymi można pomiatać, ale
> każdy to człowiek konkretny. Gdy czytałem teraz Twoją pierwszą uwagę o
> nieomylności Papieża, to zastanawiałem się, czy przeczytałeś - zanim
> skomentowałeś - dalsze moje słowa. Nie chodzi o mnisi czy nie mnisi.
> Chodzi o treść poglądów. Gdy teraz czytam Twoją uwagę "nie mówili o tym
> mnisi? :-/" to nie jest ona aż tak kłująca.
Sam widzisz.
> Jednak wiesz czemu mnie zakłuła? Bo to tak zabrzmiało, jakbyś śmiał się ze
> mnie, że powtarzam tylko po mnichach, a samodzielnie nie myślę i nie mam
> własnego zdania.
Wybacz, ze mnie możesz się śmiać do woli,
śmiech to zdrowie, oczywiście nie bezustanny.
Ale i bezustanny orgazm nie jest dobry dla człowieka. :o)
>Jest to dość bolesne i wywołujące złość, jeśli rzeczywiście taka była Twoja
>intencja. To jest takie pomiatanie mną, bo z góry przyjmujesz ukryte - nie
>wyrażone wprost, ale podstępnie podsunięte z boku - założenie,
Ech..., czytałeś o tym księdzu, który nie obrażał się
za powitanie: cześć, czarny ?
Żyjesz najprawdopodobniej w osamotnieniu,
dlatego obce Ci sią takie gesty, które są na porządku
dziennym pośród przyjaciół-kumpli-kumpeli.
Może w ten sposób oswajamy trochę ten
ponury i grioźny świat, kto wie...,
pewnie trochę tak.
> że myślę tylko myślami mnichów i mówię i myślę tylko to, co oni powiedzą.
> Nawet gdyby tak było, taka złośliwość nie prowadzi do dobrego skutku, bo
> lepiej jest rozmawiać z daną osobą, która zbyt polega na poglądach innych,
> poprzez spokojne przedstawianie argumentów, z zupełnym pominięciem
> wyśmiewania się z tego, że ona komuś za bardzo wierzy.
Jeśli nie za bardzo komuś wierzę, to właśnie tak to wyrażam.
I tak się to robi w grupie przyjaciół, jak się mówi do kogoś
bliskiego. Widocznie nie masz takich ludzi,
dlatego jest Ci to obce.
Jeszcze raz przepraszam, nie wiedziałem,
że to możliwe.
> Jeśli ta osoba powoła się na wiarę w świętość słów autorytetu, można
> spokojnie o tym porozmawiać, ale szydzenie czy śmianie się tylko
> rozsierdza.
Oj daj spokój, wyolbrzymiasz sprawy małe,
a pomijasz istotne, to też bardzo boli... dyskutanta,
zwłaszcza szczerego, jeśli o tym nie wiedziałeś.
> Poza tym zauważ, że zawsze komuś wierzymy. Zawsze na kimś bądź czymś
> polegamy. Zgadzam się z Tobą w jednej rzeczy, jeśli tak ją czujesz jak tu
> powiem: szata nie powinna być już z góry gwarantem, że ten człowiek ma
> prawdę. A jednak jakoś tak jest,
Otóż nie juest tak, jest na opak, kapłani katoliccy wywyższają się
w ten sposób nad braci i siostry, podobnie zresztą wszyscy
inni szamani.
Wiesz, od jakiego słowa pochodzi słowo "ksiądz" ?
A czy Jezus chadzał twoim zdaniem w czarnym ? :o/
> ponieważ szata mnicha stała się społecznym znakiem, pewną z góry nadaną
> twierdzą temu człowiekowi,jako świętemu, mającemu prawdę, idącemu drogą ku
> prawdziwemu, wolnemu od bólu celowi.
To oszustwo. Ból-czucie siebie i otoczenia oraz reakcje
z nimi, to naturalną cecha każdego istnienia (prócz przestrzeni).
> Czuję lęk przed mnichem katolickim. On jest na prawdziwej drodze i nie
> jest brudny i ma mniej cierpienia, miał siłę ze wszystkiego zrezygnować i
> skłonić się ku smutkowi kościelnych wnętrz, by szukać ukojenia w zapachu i
> smutku kościelnych wnętrz,pełnych powagi i zapachu świec.
Brednie. A kto mu to nakazał, dobry Bóg, którego głosi jako dobrego Ojca
ludzi ?
I jak głosi, mówiąc ludziom, że to Ojczym, i że ludzie są adoptowani
jedynie ?
Sam się wynosi przy tym ponad braci i siostry. Nie uniknie nagany, to pewne.
zdar
kant.or
>> czuj?c si? w obowi?zku do jego obrony, i jego fa?szu,
>> sami si? do fa?szu cz?sto posuwaj?c w tej obronie.
>>
>> Nie chc? si? zupe?nie zastanowi?, sk?d bierze si?
>> taki rozd?wi?k pomi?dzy prawd?, a tym, co m?wi
>> nieomylny papie?.
>>
>>
>>> Tu nie chodzi o to, ?e dotykasz mnich?w. Ale ?e u?ywasz ich do czego?,
>>> co
>>> jest dla mnie niezrozumia?e. ?atwo pos?u?y? si? mnichami, kt?rzy nie
>>> mog?
>>> Ci odda? i nie rozmawiaj? teraz z Tob?.
>>
>> Czyli te? ich to njie boli, zw?aszcza jak pomarli.
>>
>>> Nie rozmawiamy o nauce mnich?w, ale o nauce Sidharty. Sk?d mog? to
>>> wiedzie?, czy mnisi to wiedz?, czy nie wiedz?? Pustka, o kt?rej m?wisz,
>>> jest kolejnym wyobra?eniem w naszym umy?le, kolejnym bytem stworzonym
>>> przez nasz umys?.
>>
>> Nie, chyba ?e Twopim zdaniem, ale sam do tego doszed?e?,
>> czy przyj??e? s?dy innych na ten temat ?
>> Pustka jest przestrzeni? i istnieje od zawsze,
>> to jest jeden z fundament?w wszech?wiata,
>> tak ja to widz? - samodzielnie, no prawie,
>> bo przecie? nie urodzi?em si? w pr?ni umys?owej.
>>
>>
>>> Czy uznaj?c, ?e jest tak jak m?wisz (pustka-przestrze?), czujemy si?
>>> lepiej? W dalszym ci?gu czuj?, ?e jestem.
>>
>> I ja nie inaczej, to chyba jest fakt obiektywny,
>> ?e "ja" czuje, ?e jest.
>>
>>
>>> W tym przyznaj? Ci racj?: czuj? ?e jestem. Nauk? Sidharty rozumiem tak,
>>> ?e
>>> poprzez zaprzeczanie istnieniu ja chce on wyci?gn?? swoich uczni?w z
>>> b?lu.
>>
>> Nie twierdz?, ze ?rodki przeciwb?lowe s? z?em.
>>
>>
>>> Prawdopodobnie uwa?a On, ?e jeste?my w b??dzie co do tego, ?e
>>> istniejemy,
>>> jakkolwiek ten b??d ma natur? bardziej emocjonaln? (g??bokiego
>>> prze?ycia,
>>> prze?wiadczenia) ni? intelektualn?. Na przyk?ad je?li si? sparz? albo
>>> uk?uj? niespodziewanie, to m?wi? czasem rzadko "aj!", co jest odruchem
>>> nag?ego odej?cia. Czy s?owo "I" w j?zyku angielskim nie bierze si? z
>>> takich reakcji?
>>
>> Kto wie, ciekawe spostrze?enie.
>> Ze swojej strony to mog? powiedzie?,
>> ?e wiele s??w pochodzi z Indii i Bliskiego Wschodu.
>>
>>
>>> Pojawia si? du?y b?l, panika, strach, ucieczka. Jak gdyby skurcz. To
>>> "aj"
>>> w czasie nag?ego niespodziewanego oparzenia to takie "nie". A wi?c -
>>> gdyby
>>> ten tok rozumowania by? prawid?owy - nasze "ja" to takie "nie".
>>> Niespodziewany b?l i nag?y op?r, poprzedzony panik?.
>>
>> Innego "ja" nie ma, a w ka?dym razie jest nam niedost?pne
>> jakie? "ja" niewra?liwe zupe?nie na materie-energi? czy inne "ja".
>> Doszed?em do tego, sam dla siebie, ?e opr?cz materii-energii
>> istnieje przestrze?, i ?e jedno z drugim nie reaguje.
>> Poniewa? "ja" jest materialno-energetyczne, podlega reakcjom,
>> to wszystko.
>>
>> zdar
>> kant.or
>>
>>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2010-07-16 10:51:37
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienieW dniu 2010-07-16 12:49, kant.or pisze:
> Użytkownik "Piotrek Zawodny"<p...@o...pl> napisał
>
>> Łatwo atakować papieża.
>
> Doprawdy ?
> Pisałeś do niego, rozmawiałeś z nim ?
> Bo ja pisałem, ale mnie zignorował, podobnie jak Ty.
Ja Cię nie zignorowałem, proszę nie mów tak.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2010-07-16 10:57:06
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienieW dniu 2010-07-16 12:49, kant.or pisze:
> Użytkownik "Piotrek Zawodny"<p...@o...pl> napisał
>
>> Łatwo atakować papieża.
>
> Doprawdy ?
> Pisałeś do niego, rozmawiałeś z nim ?
> Bo ja pisałem, ale mnie zignorował, podobnie jak Ty.
> Chciałem jedynie otwartej dyskusji...
>
>> Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Jego nieomylność nie jest już tak
>> forsowana na wszystkich ludzi, a raczej właśnie ośmieszana, tak jak robisz
>> to teraz. Dlaczego?
>
> Bo się jeszcze ztego żaden z papiezy nie wyspowiadał
> przed braćmi i siostrami, że wyraźnie zbąłdził.
>
>
>> Czy w ten sposób czujesz/czuję się lepiej? Ja się nie czuję dobrze poprzez
>> to, że zadrę z Papieżem, bo jest właściwie słaby. Nie broni się.
>
> Jesteś bardzo naiwny...
> Ile masz lat, można wiedzieć ?
>
>> Wiesz jak jest z mnichami? To jest tak. (Zanim to powiem, powiem Ci że znów
>> mnie zadrasnąłeś tekstem "tak samo mówią wyznawcy nieomylności papieża..."
>> czyli jakby z tego wynika, że mi nie wierzysz i faktycznie uważasz, że
>> traktuję mnichów jak nieomylnego wysokiego Papieża na wyniosłej katedrze z
>> kości słoniowej).
>
> Nie wiem, podejrzewam, to wypływa z Twoich tekstów,
> tak mi się wydaje. Zresztą ni8e tylko mnie, otrzymałeś też
> odpowiedź od innej osoby i w zasadzie naukę, jak traktować
> słowa świętych pism czy ludzi.
>
O tutaj, to mnie skopałeś. Podparłeś się innym gościem i od razu z
założeniem, że mówi o tym co Ty. "Otrzymałeś naukę" jakbym był brzdącem
czy smarkaczem, a Wy oboje przywołującymi mnie do porządku Panami. To
nie wypływa z moich tekstów. Człowiek Sidharta mógł być mądry, mógł
poznać prawdę (mógł, podkreślam) i nie widzę powodu, żeby poważnie nie
rozpatrzeć jego słów. No a Ty mnie znów atakujesz. To nie meritum.
Powtarzam też: zawsze komuś wierzymy, nie jesteśmy zupełnie
samowystarczalni.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2010-07-16 10:58:42
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienieW dniu 2010-07-16 12:49, kant.or pisze:
> Użytkownik "Piotrek Zawodny"<p...@o...pl> napisał
>
>> Łatwo atakować papieża.
>
> Doprawdy ?
> Pisałeś do niego, rozmawiałeś z nim ?
> Bo ja pisałem, ale mnie zignorował, podobnie jak Ty.
> Chciałem jedynie otwartej dyskusji...
>
>> Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Jego nieomylność nie jest już tak
>> forsowana na wszystkich ludzi, a raczej właśnie ośmieszana, tak jak robisz
>> to teraz. Dlaczego?
>
> Bo się jeszcze ztego żaden z papiezy nie wyspowiadał
> przed braćmi i siostrami, że wyraźnie zbąłdził.
>
>
>> Czy w ten sposób czujesz/czuję się lepiej? Ja się nie czuję dobrze poprzez
>> to, że zadrę z Papieżem, bo jest właściwie słaby. Nie broni się.
>
> Jesteś bardzo naiwny...
> Ile masz lat, można wiedzieć ?
>
>> Wiesz jak jest z mnichami? To jest tak. (Zanim to powiem, powiem Ci że znów
>> mnie zadrasnąłeś tekstem "tak samo mówią wyznawcy nieomylności papieża..."
>> czyli jakby z tego wynika, że mi nie wierzysz i faktycznie uważasz, że
>> traktuję mnichów jak nieomylnego wysokiego Papieża na wyniosłej katedrze z
>> kości słoniowej).
>
> Nie wiem, podejrzewam, to wypływa z Twoich tekstów,
> tak mi się wydaje. Zresztą ni8e tylko mnie, otrzymałeś też
> odpowiedź od innej osoby i w zasadzie naukę, jak traktować
> słowa świętych pism czy ludzi.
>
>
>> Z mnichami chyba tak: są moimi przyjaciółmi w umyśle. Szanuję pogląd
>> wyrażany i przekazywany PRZEZ NICH,
>
> Szanujesz ponad własny rozum i uczucia ? :o/
Przepraszam, ale po ch... robisz znów te zaczepki?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
69. Data: 2010-07-16 11:03:35
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienieUżytkownik "Piotrek Zawodny" <p...@o...pl> napisał
>>> Łatwo atakować papieża.
>>
>> Doprawdy ?
>> Pisałeś do niego, rozmawiałeś z nim ?
>> Bo ja pisałem, ale mnie zignorował, podobnie jak Ty.
>
> Ja Cię nie zignorowałem, proszę nie mów tak.
Mówię, co czuję i co rozumiem, tak jak potrafię,
a kiedy zachowam się niezręcznie, przepraszam,
o ile nie rozmawiałem ze świnią - ale nawet i świnie
czasem przepraszam :o)
Zacząłem z Tobą dyskutować, bo jesteś najbardziej
uduchowionym człowiekiem na grupach, które
odwiedzam, sorry - nie wiedziałem,
że aż tak delikatnym i wrażliwym.
A jednak ignorujesz moje argumenty
nie pierwszy już raz, zdaje się nie masz
pojęcia, jak to boli... Choć jak mam w to
uwierzyć, ze nie masz ? Przeciez nie raz,
nie dwa musiałeś się z czymś takim spotkać,
kiedy duyskutant olał Twoje najbardziej głębokie
i przemyślane słowa, tak ? :o/
Często mówię to, co mi ślina na język przynosi,
bywa nieco za szybko, ale też skąd wiesz, ile ja
czasu zmarnowałem na przemyślenie spraw,
o których piszę ? :o/
Jeśli nie będziesz skupiał się na istocie problemu,
to zawsze coś Cię odwiedzie od rozwiązania
i w sumie prostej drogi, a to złych humaor
rozmówcy, a to jakieś słówko, a to jego
ubiór, a to upodobania seksualne
i temu podobne bzdury.
Skoro to "ja" już tu jest
i często cierpi, a najbardziej
duchową niepewność istnienia
i osamotnienie, to po co jeszcze
dręczyć je takimi szczegółami ?
zdar
kant.or
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
70. Data: 2010-07-16 11:06:49
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienie
Użytkownik "Piotrek Zawodny" <p...@o...pl> napisał w wiadomości
news:i1pdur$djs$1@news.onet.pl...
>W dniu 2010-07-16 12:49, kant.or pisze:
>> Użytkownik "Piotrek Zawodny"<p...@o...pl> napisał
>>
>>> Łatwo atakować papieża.
>>
>> Doprawdy ?
>> Pisałeś do niego, rozmawiałeś z nim ?
>> Bo ja pisałem, ale mnie zignorował, podobnie jak Ty.
>> Chciałem jedynie otwartej dyskusji...
>>
>>> Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Jego nieomylność nie jest już tak
>>> forsowana na wszystkich ludzi, a raczej właśnie ośmieszana, tak jak
>>> robisz
>>> to teraz. Dlaczego?
>>
>> Bo się jeszcze ztego żaden z papiezy nie wyspowiadał
>> przed braćmi i siostrami, że wyraźnie zbąłdził.
>>
>>
>>> Czy w ten sposób czujesz/czuję się lepiej? Ja się nie czuję dobrze
>>> poprzez
>>> to, że zadrę z Papieżem, bo jest właściwie słaby. Nie broni się.
>>
>> Jesteś bardzo naiwny...
>> Ile masz lat, można wiedzieć ?
>>
>>> Wiesz jak jest z mnichami? To jest tak. (Zanim to powiem, powiem Ci że
>>> znów
>>> mnie zadrasnąłeś tekstem "tak samo mówią wyznawcy nieomylności
>>> papieża..."
>>> czyli jakby z tego wynika, że mi nie wierzysz i faktycznie uważasz, że
>>> traktuję mnichów jak nieomylnego wysokiego Papieża na wyniosłej katedrze
>>> z
>>> kości słoniowej).
>>
>> Nie wiem, podejrzewam, to wypływa z Twoich tekstów,
>> tak mi się wydaje. Zresztą ni8e tylko mnie, otrzymałeś też
>> odpowiedź od innej osoby i w zasadzie naukę, jak traktować
>> słowa świętych pism czy ludzi.
>>
> O tutaj, to mnie skopałeś. Podparłeś się innym gościem i od razu z
> założeniem, że mówi o tym co Ty. "Otrzymałeś naukę" jakbym był brzdącem
> czy smarkaczem, a Wy oboje przywołującymi mnie do porządku Panami. To nie
> wypływa z moich tekstów. Człowiek Sidharta mógł być mądry, mógł poznać
> prawdę (mógł, podkreślam) i nie widzę powodu, żeby poważnie nie rozpatrzeć
> jego słów. No a Ty mnie znów atakujesz. To nie meritum. Powtarzam też:
> zawsze komuś wierzymy, nie jesteśmy zupełnie samowystarczalni.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |