Strona główna Grupy pl.sci.psychologia 2 osoby

Grupy

Szukaj w grupach

 

2 osoby

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-11-16 13:57:13

Temat: 2 osoby
Od: Tommy <n...@e...adress> szukaj wiadomości tego autora

Na wstepie przepraszam za dlugosc tego postu, chcialem jednak doklanie opisac
wazna i moim zdaniem ciekawa sprawe. Wiem ze na grupach przynajmniej kilka osob
przeczyta to doklanie i cos doradzi :)


Chcialem prosic o opinie kto Waszym zdaniem ma racje (i - dlaczego), co osoby powinny
zmienic w swoim zachowaniu, oraz o inne uwagi.

Osoby to :
student 23 lata z WaWy (zaocznie chemia w Krak) - spokojny,uparty,wrazliwy
studentka 24 z okolic WaWy (politologia w okolicy WaWy) - impulsywna, wrazliwa



I

Podejscie do seksu jest :
ona - nie chce do slubu... no do zareczyn
on - chce z moja dziewczyna

Jednak - dziewczyna zmienia zdanie i wspolnie dochodza do wniosku ze "pieszczoty"
juz teraz, a pelen seks duzo pozniej. Czesto sama to proponuje (a raczej poprostu
to zaczyna robic) i podoba sie to obu stronom, jest bardzo milo i kochanie.

Wydaje sie ze jest super, nawet chlopakowi ta sytuacja odpowiada.
Oczywiscie jak to dziewczyna - upewniala sie "nie jestes ze mna tylko dlatego"
ale po rozmowie bylo o.k.

...az do czasu gdy nagle stwierdzila ze ma wyrzuty sumienia i ze ona nie jest "taka"
(?)
wiec juz tego nie chce.
Co myslicie o takim postepowaniu (bez zadnego szczegolnego powodu, nic sie "nagle"
nie zdazylo)?




II

Kilka razy zdazyla sie sytuacja gdy mieli inne zdanie, ale on ja *delikatnie*
przekonywal.
Nie chodzi tylko o seks, ale tez o zupelnie codzinne sprawy jak np. czy pojdziemy do
tej restauracji (czy do innej) itd.

Zawsze przekonywanie bylo delikatne - oczywiscie nic na sile.
Jednak, czesto potem gdy cos nie wychodzilo (np - okazalo sie ze restauracja byla
jednak zla) to byla to *tylko* wina chlopaka, a dziewczyna stwierdzala ze zrobila
to dla niego lub ze wywiera na nia presje.
Hmm jezeli pytanie kilka razy o cos ("a moze jednak kochanie?") ale bardzo delikatne,

bez zadnej zlosci itd - jest wywieraniem presji, to jak ma wygladac normalne
sugerowanie czegos, przekonywanie, rozmowa??




III

I ostatni problemik - wiadomo ze Warszawa jest... spora ;) i wiadomo jak sie przez
nia jedzie, w kazdym razie dojazd chlopak <--> dziewczyna to sporo czasu (no i $ na
bilety,
dla niepracujacych studentow to sie niestety liczy).
Chlopak przyjezdzal praktycznie gdy tylko mogl, czasem na 2 dni (gdy go
dziewczyna zapraszala).
Gdy jednak chlopak ja raz zaprosil (na weekend, z okazji waznej dla niego
uroczystosci)
to najpierw chciala, ale nie na noc "bo nie jest taka" (?????) po wytlumaczeniu no
ze przeciez jest kilka lozek i tak jak zawsze - nie bedzie nic wiecej niz ona chce,
ostatecznie stwierdzila ze juz ma zaplanowany weekend i nie chce sie jej
przekladac...


IV
To tak na marginesie, ale skoro juz pisze - czesto dziewczyna zarzuca chlopakowi ze
malo
zarabia (male dorywcze prace) - tak poprostu ze "wzial bys sie do pracy" itd.



Aha, moze to ma znaczenie - informacja o "bylych" obu osob :
ona - przez ok. rok byla z chlopakiem, ktory nie wytrzymal tego ze przez caly czas
nie bylo seksu (tylko baardzo deliaknie pieszczotki)

on - przez ok. rok byl z dziewczyna, zrezygnowal poniewaz co chwile zmieniala ona
zdanie (m.in. w sprawie sexu) oraz zaczela go olewac (nie przychodzila na spotkanie,
nawet nie dzwonila itd)



*

I najwazniejsze pytanie - chlopakowi sie az tak nie spieszy do lozka
(nie to jest najwazniejsze), ale powaznie zastanawia sie on czy
- dziewczyna wie w koncu czego sama chce
- czy to fer ze jezeli ONA czegos chce, a potem to nie wychodzi to zwala wine
na chlopaka
- czy to nie dziwne ze go nie chce odwiedzac a juz nie daj Boze nocowac (nawet
na zasadzie jak brat z siostra - osobny pokoj itd)
- kilka razy dziewczyna bardzo chciala "tego" czasem sama proponowala,
podobalo sie jej (tzn - pieszczoty) i wogule bylo fajnie -
a potem znowu mowi ze wogule nie chce, ze zalezy mu tylko na tym (bzdura) itd.

Co byscie doradzili?

PS. post jest na .psychologia .milosc i .seks - bo to zlozony temat.
Dziekuje wszystkim ktorzy doczytali az do tad :)

Z gory dziekuje za wszystkie komentarze, prosze piszcie serio co myslicie, od
tego duzo zalezy...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-11-16 15:41:47

Temat: Re: 2 osoby
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Tommy" w news:ar5iro$ipf$1@news.tpi.pl napisał(a):
>
> Gdy jednak chlopak ja raz zaprosil (na weekend, z okazji
> waznej dla niego uroczystosci) to najpierw chciala, ale nie
> na noc "bo nie jest taka" (?????) po wytlumaczeniu no
> ze przeciez jest kilka lozek i tak jak zawsze

Tak sobie pomyslalem... a moze ona chce wlasnie tego aby on wreszcie
przycisnal ja mocno do siebie i zamknal usta pocalunkiem? :) Tak
skojarzylo mi sie troche z dziecmi z przedszkola lub pierwszych klas
podstawowki. On ciagnie ja za warkocze, ona go wyzywa... oczywiscie
strasznie sie nie znosza! A tym bardziej sie nie znosza im silniej to
sobie okazuja ;)
Ja sie w sumie nie znam, ale tak sie zastanawiam - jesli zostalo cos
ustalone to po co do tematu wracac? To ciagle upewnienie sie odbieram
wlasnie jako probe szczegolnego zwrocenia uwagi na to co jest tematem. Ona
jest pewnie katoliczka wiec jej nie wypada. A tak zawsze moze powiedziec,
ze to on ja zbalamucil choc ona sie tak bardzo bronila ;) Oczywiscie nie
radze jemu aby wzial ja sila. Ja bym sie na to nie odwarzyl. Jednak gdy
czasem poruszalem z niektorymi dziewczynami podobne tematy to przyznaly,
ze czasem chociaz glosno mowia "nie" to tak naprawde cala soba mowia
"tak".

> czy
> - dziewczyna wie w koncu czego sama chce

Byc moze :)

> - czy to fer ze jezeli ONA czegos chce, a potem to nie wychodzi
> to zwala wine na chlopaka

W zadnym wypadku (no chyba, ze to z jego winy).

> - czy to nie dziwne ze go nie chce odwiedzac a juz nie daj Boze
> nocowac (nawet na zasadzie jak brat z siostra - osobny pokoj itd)

Dlaczego dziwne? Nie wszyscy musza chciec.

> - kilka razy dziewczyna bardzo chciala "tego" czasem sama
> proponowala, podobalo sie jej (tzn - pieszczoty) i wogule bylo
> fajnie - a potem znowu mowi ze wogule nie chce, ze zalezy mu
> tylko na tym (bzdura) itd.

A to juz chyba nie jest pytanie ;)

> Co byscie doradzili?

Ja radze aby on zrobil jak uwaza za sluszne, bo to jego zycie :) Ja na
siebie odpowiedzialnosci nie wezme ;)

> Z gory dziekuje za wszystkie komentarze, prosze piszcie serio
> co myslicie, od tego duzo zalezy...

Jesli on jest odwazny to niech sprobuje ja jednak przycisnac. Jesli bedzie
mowila "nie" myslac 'tak" to bedzie sie bronic tak aby to jednak on byl
gora. Jesli faktycznie bedzie mowila "nie" i myslala "nie" wtedy bedzie
sie bronic tak, ze trzeba bedzie sporej sily aby do czegos doszlo i to juz
bedzie gwalt. Chociaz... gdyby o to chodzilo to powinna przyjac
zaproszenie na noc i przypominac, ze warunek jest oczywisty - on i ona
spia osobno. Skoro zaproszenia nie przyjmuje to moze jednak faktycznie
mowi i mysli "nie".



pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-16 17:43:09

Temat: Re: 2 osoby
Od: "PiotrG \(pg-xecutor\)" <g...@n...poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Tommy" <n...@e...adress> napisał w wiadomości
news:ar5iro$ipf$1@news.tpi.pl...
> Na wstepie przepraszam za dlugosc tego postu, chcialem jednak doklanie
opisac
> wazna i moim zdaniem ciekawa sprawe. Wiem ze na grupach przynajmniej kilka
osob
> przeczyta to doklanie i cos doradzi :)
>
>
> Chcialem prosic o opinie kto Waszym zdaniem ma racje (i - dlaczego), co
osoby powinny
> zmienic w swoim zachowaniu, oraz o inne uwagi.
>
> Osoby to :
> student 23 lata z WaWy (zaocznie chemia w Krak) - spokojny,uparty,wrazliwy
> studentka 24 z okolic WaWy (politologia w okolicy WaWy) - impulsywna,
wrazliwa
>

wymiekasz...
prawdopodobnie cie rzuci

odwalasz sielanke i to nie potrzebna, laski nie lubia jak sie przez nie
zmieniasz,
jakies stękanie, delikatne przekonywanie, poza tym zycie bez problemow nie
jest zyciem

jak jest swietnie to mozna przedobrzyc i w najgorszym wypadku pogorszyc (co
wlasnie
zauwazam tu)

jesli chcesz byscie byli ok
to radze - zachowoj sie normalnie, nic w niej nie zmieniaj, mij swoje zdanie
(ale nie znaczy
ze musisz przekonywac w kazdej kwestii) kompromisy sie przydaja,
nie kaz jej podejmowac trudnych decyzji (ty podchodzisz do nich powaznie i
ona nie chce
cie zrazic wiec jest w kropce i zachowuje sie nienaturalnie),
jak nie chce czegos to nie lataj jak pies z jezorem,
nie mozecie ciagle patrzec w siebie wiec patrzcie razem w swiat - najlepiej
wychodzic na spotkania z paczka itd razem ze znajomymi cos robic...
ciagle patrzenie na siebie i wyszukiwanie problemow, tlumaczenie sobie
wszystkich
zachowan doprowadzi cie do obsesji albo ...do znuzenia soba

pozdrawiam
Piotr G



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-16 18:29:26

Temat: Re: 2 osoby
Od: "Anna " <m...@x...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Greg" <o...@f...sos.com.pl> napisał w wiadomości
news:ar5pbf$j1s$1@news.tpi.pl...
> "Tommy" w news:ar5iro$ipf$1@news.tpi.pl napisał(a):
> >
> > Gdy jednak chlopak ja raz zaprosil (na weekend, z okazji
> > waznej dla niego uroczystosci) to najpierw chciala, ale nie
> > na noc "bo nie jest taka" (?????) po wytlumaczeniu no
> > ze przeciez jest kilka lozek i tak jak zawsze
>
> Tak sobie pomyslalem... a moze ona chce wlasnie tego aby on wreszcie
> przycisnal ja mocno do siebie i zamknal usta pocalunkiem? :) Tak
> skojarzylo mi sie troche z dziecmi z przedszkola lub pierwszych klas
> podstawowki. On ciagnie ja za warkocze, ona go wyzywa... oczywiscie
> strasznie sie nie znosza! A tym bardziej sie nie znosza im silniej to
> sobie okazuja ;)
> Ja sie w sumie nie znam, ale tak sie zastanawiam - jesli zostalo cos
> ustalone to po co do tematu wracac? To ciagle upewnienie sie odbieram
> wlasnie jako probe szczegolnego zwrocenia uwagi na to co jest tematem. Ona
> jest pewnie katoliczka wiec jej nie wypada. A tak zawsze moze powiedziec,
> ze to on ja zbalamucil choc ona sie tak bardzo bronila ;) Oczywiscie nie
> radze jemu aby wzial ja sila. Ja bym sie na to nie odwarzyl. Jednak gdy
> czasem poruszalem z niektorymi dziewczynami podobne tematy to przyznaly,
> ze czasem chociaz glosno mowia "nie" to tak naprawde cala soba mowia
> "tak".

>>> nie zgadzam sie, gdy kobieta mowi "NIE" to znaczy NIE
pozdro Anna Maria

>
> > czy
> > - dziewczyna wie w koncu czego sama chce
>
> Byc moze :)
>
> > - czy to fer ze jezeli ONA czegos chce, a potem to nie wychodzi
> > to zwala wine na chlopaka
>
> W zadnym wypadku (no chyba, ze to z jego winy).
>
> > - czy to nie dziwne ze go nie chce odwiedzac a juz nie daj Boze
> > nocowac (nawet na zasadzie jak brat z siostra - osobny pokoj itd)
>
> Dlaczego dziwne? Nie wszyscy musza chciec.
>
> > - kilka razy dziewczyna bardzo chciala "tego" czasem sama
> > proponowala, podobalo sie jej (tzn - pieszczoty) i wogule bylo
> > fajnie - a potem znowu mowi ze wogule nie chce, ze zalezy mu
> > tylko na tym (bzdura) itd.
>
> A to juz chyba nie jest pytanie ;)
>
> > Co byscie doradzili?
>
> Ja radze aby on zrobil jak uwaza za sluszne, bo to jego zycie :) Ja na
> siebie odpowiedzialnosci nie wezme ;)
>
> > Z gory dziekuje za wszystkie komentarze, prosze piszcie serio
> > co myslicie, od tego duzo zalezy...
>
> Jesli on jest odwazny to niech sprobuje ja jednak przycisnac. Jesli bedzie
> mowila "nie" myslac 'tak" to bedzie sie bronic tak aby to jednak on byl
> gora. Jesli faktycznie bedzie mowila "nie" i myslala "nie" wtedy bedzie
> sie bronic tak, ze trzeba bedzie sporej sily aby do czegos doszlo i to juz
> bedzie gwalt. Chociaz... gdyby o to chodzilo to powinna przyjac
> zaproszenie na noc i przypominac, ze warunek jest oczywisty - on i ona
> spia osobno. Skoro zaproszenia nie przyjmuje to moze jednak faktycznie
> mowi i mysli "nie".
>
>
>
> pozdrawiam
> Greg
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-16 18:37:12

Temat: Odp: 2 osoby
Od: "Nawrocki" <n...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Z gory dziekuje za wszystkie komentarze, prosze piszcie serio co myslicie,
od
> tego duzo zalezy...


Cała ta sytuacja przypomina mi schemat pojawiający się u Junga: kobieta ma
uraz do mężczyzn, wynikający ze złej relacji z ojcem, albo jej pierwszym
chłopakiem. Sama oczywiście jest atrakcyjną kobietą i krótko mówiąc niejeden
mężczyzna chciałby mieć ją tylko dla siebie. Ona oczywiście początkowo
nawiązuje kontakty z płcią przeciwną w sposób otwarty; jest komunikatywna,
wydaje się być szczera i mamy do niej zaufanie. Gdy jednak dochodzi do spraw
związanych ze wspólnotą, to jest z pieniędzmi, wyborem restauracji czy
odbyciem stosunku seksualnego, inaczej mówiąc z zachowaniami, które w
większym natężeniu występują wśród związku sformalizowanych, to wtedy
pojawiają się problemy. Ona najczęściej jest nie pewna swojego zdania; daje
się manipulować tłumiąc w sobie własne zdanie, jednak gdy czuje się naprawdę
zagrożona, potrafi reagować spontanicznym krzykiem, płaczem lub zamknięciem
się w sobie. Jeśli chodzi o pożycie seksualne, to taka kobieta jest raczej
oziębła. Pieszczoty wychodzą jej bardzo czułe i wiarygodne, i mogłoby się
wydawać, że jej także sprawia to przyjemność; nic bardziej mylnego - taka
kobieta do samego końca nie jest szczera sama ze sobą. Robi mnóstwo rzeczy
wbrew sobie samej, niejako zmuszając się do tego. To był przykład kobiety
posiadającej nerwicę natręctw, która w dzieciństwie wielokrotnie
podsłuchiwała swoich rodziców, gdy Ci odbywali stosunek płciowy.
Teraz przejdę do kobiety z twojego postu, ale o tym co napisałem wyżej nie
zapominamy, bo jest to nasz punkt odniesienia. A więc jeśli chodzi o jej
stosunek do seksu, to myślę, że ona jest zagubiona. Zapewne była nieraz
świadkiem rozmowy w której jej koleżanki chwaliły się swoimi łóżkowymi
podbojami. Ona też by tak chciała; żyć pełną parą korzystając z wszystkiego
co ofiarowała nam natura. Jest w niej jednak bunt, który tłumi jej popęd
płciowy. Tym buntem może być obawa przed utratą swej czystości. Nie
napisałeś, czy jest dziewicą, więc nie będę dogłębniej rozpatrywał tej
kwestii. Powiem jeszcze tylko tyle, że jest to typ kobiety (ja cały czas
mówię domniemając fakty; bo wiem o tej kobiecie tylko tyle, ile napisałeś w
poście, zatem moje opinia może dość szerokim łukiem mijać się z prawdą)
którą fascynuje perwersja; jest to dla niej swego rodzaju owoc zakazany,
którego chciałaby spróbować, ale się boi, bo to złe, i może mieć negatywny
wpływ na jej psychikę. Wspomnę jeszcze co mi się nasunęło odnośnie tych
pieszczot na które pozwoliła swojemu chłopakowi. Napisałeś, że często
zmienia zdanie na ten temat. To właśnie ten bunt o którym wspomniałem. Ona
może wręcz brzydzić się męskim ciałem, a na pieszczoty zezwala tylko
dlatego, że doskonale sobie ona zdaje sprawę z tego, jak ważną rolę bliskość
cielesna odgrywa w związku dwojga ludzi; pieści się zatem tylko z czysto
logicznych pobudek, które mają na celu utrzymanie jej partnera w niepewności
czy już jest dobrze, czy nie; czy on ją zaspokoi, czy też jednak nie.
Obwinianie swojego partnera za to, że restauracja nie sprostała jej
oczekiwaniom kulinarnym czy estetycznym, jest związane z poczuciem winy,
którym chce ona obarczyć chłopaka, sama się z niego oczyszczając. Jeszcze ta
sprawa wywierania na nią presji. Cóż, mogę powiedzieć tylko tyle, że jej
chłopak jest dla niej po części kozłem ofiarnym. Co chcę przez to
powiedzieć? To, że znalazła ona sobie obiekt, i tym obiektem jest partner,
na który może ona 'przenosić' swoje nie powodzenia, to znaczy że ma kogo oto
obwiniać. Tym samym ona pozostaje ofiarą nieudaczności swojego chłopaka, na
którego zawsze spływa wina za każde jej potknięcie, i nie tylko jej, ale i
ich związku (owa restauracja). To, że twierdzi ona, iż padła ofiarą
wywierania na nią presji, choć wiemy że były to tylko delikatne namowy, to
próba oczyszczenia się z zarzutów o udział w danym niepowodzeniu; ona myśli
tak: 'to nie moja wina, że w restauracji był taki tłok. Ja tam wcale nie
chciałam iść, wiedziałam, że nie wyjdzie z tego nic dobrego. Chciałam być
fair w stosunku do mojego partnera i nie chciałam sprawiać mu przykrości,
więc się zgodziłam iść do tej restauracji. On nie może mi zarzucić, że go
nie uprzedzałam; przecież mu mówiłam, że tam będzie tłok. To jego wina, że
cały wieczór obfituje w przykre sytuacje; po co upierał się przy swoim; i
jeszcze zmusił mnie, żebym się zgodziła na jego plany. Wywarł na mnie
presje; nie miałam wyjścia; to jego wina'. W taki sposób myśli owa kobieta.
Przejdę teraz to kwestii odwiedzin. Ona nie chce odwiedzać go, ponieważ
najprawdopodobniej ma jakiś kompleks. Być może wydaje jej się, że odwiedziny
to tylko wymówka, by ją zwabić do swego mieszkania, gdzie jej chłopak będzie
panem sytuacji i być może wykorzysta to, by ją zniewolić. W tym właśnie
punkcie przeszedłem do kwestii właśnie zniewolenia, i to jest ten kompleks,
o
którym wspomniałem; ona ma kompleks bycia zniewoloną, i dlatego trzyma do
swojego partnera dystans, by ten nie miał szansy zawładnięcia nie tylko jej
ciałem, ale i psychiką.
Wrócę jeszcze na chwilę do deklaracji, którą ona często składa, a
mianowicie, że 'nie jestem taka'. Nie ma wątpliwości, że chodzi jej o nie
bycie (wybacz mi styl języka) puszczalską. Ta deklaracja ma dla niej bardzo
ważne znaczenie, i jeśli kiedyś jej partner zanegowałby to, lub poddał
wątpliwościom w jej obecności, to między nimi byłby najprawdopodobniej
definitywny koniec. A dlaczego ona to powtarza? To też może być jakiś
kompleks; wspomniałem o koleżankach chwalących się swoim barwnym życiem
erotycznym. Ona może im zazdrościć, jednocześnie na siłę wmawiając sobie, że
to złe postępowanie tak się oddawać, czy raczej tak dawać się zniewolić, nie
tylko mężczyźnie, ale i własnym popędom płciowym, nad którymi ona sama
zawsze panuje. Tu mi się nasuwa pewna myśl, że właśnie tego typu kobiety
mają największy procent udawanych orgazmów. Wracając do wątku pierwszego:
ona ustawicznie sobie powtarza, że ona 'nie jest taka', by sama siebie w tym
utwierdzić. Podejrzewam, że może ona mieć bardzo barwne, obfitujące w
perwersję i wielką rozwiązłość sny z pogranicza fantazji erotycznych, nad
którymi nie potrafi panować, a które wzbudzają w niej odrazę (przynajmniej
takie jest jej oficjalne zdanie na ten temat). Te sny mogą wzbudzać w niej
niepokój, i między innymi dlatego wmawia sobie, że 'ona taka nie jest'.
Ona mówi swojemu partnerowi, żeby wziął się do pracy prawdopodobnie po to
tylko, by pokazać mu, że nie stoi on na wysokości zadania, że zbyt słabo się
stara, by im wspólnie było lepiej, że wręcz jego wkład w ich wspólny związek
jest niewystarczający. Ta kwestia bezpośrednio łączy się z ową wcześniejszą
kwestią 'przeniesienia' niepowodzeń na partnera.
Informacja o jej byłym jest bardzo istotna, i cieszę się, że ją
przedstawiłeś. Fakt, że jej poprzedni partner opuścił ją z powodu braku
najistotniejszego elementu łączącego przedstawicieli odmiennych płci, czyli
stosunku płciowego, który jest ważny z powodu jego wkładu w zwiększanie
populacji, czy wręcz można powiedzieć, że jest warunkiem przetrwania
gatunku, musiał na niej wywrzeć spore emocje. Po pierwsze, ona patrzy na
partnera swojego (obecnego) widząc w nim swojego byłego, czy może inaczej;
ona patrzy na swojego aktualnego chłopaka przez pryzmat poprzedniego. W jej
psychice powstał skrzywiony obraz mężczyzny, który jest samcem szukającym
ciągle możliwości kopulacji. Ona czuje się osaczona; nie ufa swojemu
chłopakowi; bo widzi w nim tylko mężczyznę, któremu zależy jedynie na
seksie. Między innymi dlatego odwleka ona nastąpienia aktu płciowego z
aktualnym chłopakiem; nie chce zostać wykorzystana i zniewolona. Wydaje jej
się, że gdyby nie sprostała seksualnym oczekiwaniom swojego partnera, ten
od razu by ją opuścił, a ona zostałaby sama z kompleksem niższości.
To chyba tyle. Nie powiedziałem jeszcze o instynkcie macierzyńskim i o tym,
dlaczego ona wiąże się z mężczyznami. Odpowiem lepiej na pytanie, 'czy ona
wie czego chce?'. Więc na pewno ona wie, czego ona nie chce. Natomiast to co
ona chce, na czym jej zależy, to kwestia sporna. Powiem Ci tak: ona nie wie
czego chce; czuje się osamotniona; nie wie komu może zaufać. W niej ścierają
się dwie siły, które mają zupełnie odmienne pragnienia, a ona sama musi
ciągle wybierać, namową której siły ulec.

Ta analiza jest oczywiście powierzchowna a jej wiarygodność jest tym
bardziej wątpliwa, że nie poznałem owej kobiety osobiście, co podczas takich
zabiegów analitycznych jest bardzo istotne. Jeśli coś jeszcze chciałbyś się
dowiedzieć, lub jeśli coś istotnego Ci się przypomni, to napisz, chętnie
powiem więcej.

N.








› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-16 19:01:46

Temat: Odp: 2 osoby
Od: "Nawrocki" <n...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora

Przepraszam, pomyliłem się. Ta przykładowa analiza kobiety z nerwicą
natręctw którą napisałem na początku była przeprowadzona przez Freuda (Wstęp
do Psychoanalizy), a nie Junga jak napisałem.

N.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-16 19:28:30

Temat: Re: 2 osoby
Od: miiiimM <m...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Nawrocki napisał(a):

>> Z gory dziekuje za wszystkie komentarze, prosze piszcie serio co
>> myslicie, od tego duzo zalezy...
>
>
> Cała ta sytuacja przypomina mi schemat pojawiający się u Junga:
> kobieta ma uraz do mężczyzn,... (ciach)

> Jeśli
> coś jeszcze chciałbyś się dowiedzieć, lub jeśli coś istotnego Ci
> się przypomni, to napisz, chętnie powiem więcej.

Dobry wieczór

Mógłby Pan napisać więcej o sobie... z tego co widze to zajmuje się Pan
zawodowo psychiatrią, psychologią i wszystkim co z tym związane.. ;-)))
i jest w tym chyba dobry...;-))


....
ps. i zauważyłem, że jest Pan troszke zbyt natrętny w dociekaniu
dalszych informacji - a to niektóre osoby może zniechęcać, i zazwyczaj
już nie chcą więcej nic dodawać...-należy uszanować to co "wydusiły z
siebie" bo coś więcej może być dla tych osób bardzo trudne...
(mam nadzieje że ja nie uraziłem tym Pana ;-))


--
serdeczne
pozdrowionko
miiiimM

<<Lepsze wypiera dobre, a potem jest wypierane przez najgorsze>>

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-16 19:29:33

Temat: Re: 2 osoby
Od: "Bozenna Prochniak" <b...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Tommy" <n...@e...adress> napisał w wiadomości
news:ar5iro$ipf$1@news.tpi.pl...

> Podejscie do seksu jest :
> ona - nie chce do slubu... no do zareczyn
> on - chce z moja dziewczyna
>
Zaraz...bo ja lekko zgłupiałam...On to nie TY? Czyli z kim On chce???

> Jednak - dziewczyna zmienia zdanie i wspolnie dochodza do wniosku ze
"pieszczoty"
> juz teraz, a pelen seks duzo pozniej. Czesto sama to proponuje (a raczej
poprostu
> to zaczyna robic) i podoba sie to obu stronom, jest bardzo milo i
kochanie.

>
> ...az do czasu gdy nagle stwierdzila ze ma wyrzuty sumienia i ze ona nie
jest "taka" (?)
> wiec juz tego nie chce.
> Co myslicie o takim postepowaniu (bez zadnego szczegolnego powodu, nic sie
"nagle"
> nie zdazylo)?
Wiesz, bez relacji z drugiej strony naprawdę nie sposób nic mądrego
powiedzieć.
Gdyby obok był jej post i jej spojrzenie na wszystko pewnie nikt by nie
rozpoznał, że to jest ta sama para!
Może tak :
Czy ona jest ciągle zapewniana o miłości i data ślubu jest tylko kwestia
czasu?
Czy odbywa sie to w typowo męski sposób "no przecież powiedziałem jej , że
ja kocham ....rok temu? albo nie, chyba dwa lata!"
Jeśli wiernopoddańczo patrzysz jej w oczy i ulegasz na każdym kroku, to jest
zwyczajnie znudzona. Mężczyzna musi mieć trochę kręgosłupa, w końcu o co ona
ma sie w przyszłości opierać?
Jeśli ma "inne plany" w sytuacji dla Ciebie ważnej, to ...no cóż...podziękuj
i zapomnij. Na razie. Nie wykluczone,że zacznie Cię sama szukać.
Sex. Hmmm....Nie wyobrażam sobie, zeby była taka święta, gdybyś był dla niej
niezwykle atrakcyjny. Moze brak chemii? Na to nic nie poradzisz.
Próbować mozna , ale radziłabym zwiekszyć dystans. Nich się zastanowi...
Pozdrawiam
Bożenna




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-16 22:32:49

Temat: Re: 2 osoby
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Anna " w news:ar62q2$2al$1@news.tpi.pl napisał(a):
>
> nie zgadzam sie, gdy kobieta mowi "NIE" to znaczy NIE

Aniu - tnij te cytaty!!!!! Jestes strasznie nieczytelna i dla modemowcow
nieekonomiczna. Co do odpowiedzi IMHO powinna ona raczej brzmiec:
"gdy ja mowie "NIE" to znaczy NIE"
Ludzie sa rozni wiec nie wypowiadaj sie za wszystkie kobiety. Tym
bardziej, ze jak pisalem - nie wyssalem sobie tego z palca - dowiedzialem
sie od samych kobiet. Oczywiscie nie wszystkie stosuja taka taktyke, a i
te ktore stosuja nie robia tego nagminnie. Kretynstwem jest wiec
twierdzenie, ze kobieta zawsze gdy mowi "nie" to mysli "tak".
A dlaczego czasem mowia "nie" choc mysla "tak"? Z powodu jakichs obaw,
prob zachowania pozorow, bo tak trzepa, nie wypada inaczej etc. etc.



dobrej nocy zycze
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-16 22:46:36

Temat: Odp: 2 osoby
Od: "Nawrocki" <n...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Mógłby Pan napisać więcej o sobie... z tego co widze to zajmuje się Pan
> zawodowo psychiatrią, psychologią i wszystkim co z tym związane.. ;-)))
> i jest w tym chyba dobry...;-))

Nie lubię mówić o sobie; to mnie krępuje.

> ps. i zauważyłem, że jest Pan troszke zbyt natrętny w dociekaniu
> dalszych informacji - a to niektóre osoby może zniechęcać, i zazwyczaj
> już nie chcą więcej nic dodawać...-należy uszanować to co "wydusiły z
> siebie" bo coś więcej może być dla tych osób bardzo trudne...
> (mam nadzieje że ja nie uraziłem tym Pana ;-))

> miiiimM

No tak, jestem dociekliwy, ale nie natrętny. Zawsze staram się dowiedzieć
jak najwięcej na dany temat, bo tylko dzięki dobrej znajomości zagadnienia
można w danej sprawie coś zrobić.
Zatem moją 'wścibskość' usprawiedliwiam chęcią przeprowadzenia (w tym akurat
przypadku) w miarę rzetelnej analizy psychologicznej przedstawionej w poście
kobiety. Sam zatem widzisz, że kierują mną pobudki czysto altruistyczne :)

N.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

jazdaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaa
Zacząć żyć ?
neuroenterogastrologia
dedykacja dla biuro@elita.pl
żenujące

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »