Data: 2000-01-09 08:59:22
Temat: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: l...@p...com ()
Pokaż wszystkie nagłówki
Samo-dyscyplina -- to słowo rodzi problem.
"Większość ludzi odpowiada, że ich główna wada to brak dyscypliny.
Myślę jednak, że problem tkwi w czymś innym.
Ich priorytety nie zapadły im głęboko w serca i umysły."
Stephen R. Covey
właśnie...
jak to zrobić ?
jak uzyskać większą samo-dyscypline ?
jak stać się bardziej sumiennym/pracowitym/wytrwałym ?
Chcę być ślepym narzędziem swojej Woli, albo _chcę_ mieć inną Wole _!_
Potrzeba mi jakichś konkretów z psychologii stosowanej i sprawdzonej,
profilaktyki, jakichś ćwiczeń, trików, chwytów i sztuczek!
Możecie podać mi jakieś sprawdzone sposoby, jakieś techniki,
ćwiczenia samo-dyscypliny ?
może są jakieś dobre strony na ten temat ?, ostatecznie książki, ale
bardzo praktyczne i konkretne!
Moja samo-dyscyplina, to kamień w bucie z którym idę przez życie,
co jakiś czas daje o sobie znać, jak choćby teraz.
Mam 2 tygodnie na wykonanie roboty, na którą potrzeba co najmniej 3 tygodni,
ale wiem, że jest do zrobienia (bo to nie pierwszy raz), układam więc plan
na każdy dzień, zadanie po zadaniu, cel po celu.I zaczynam - jakoś idzie,
i nagle coś mnie łapie, jak grypa przed premierą - czujesz że nadchodzi i
nie możesz nic poradzić. Plan się wali dzień po dniu. To tak jakbyś przez
chwile zwątpił w swego boga idąc po wodzie. Toniesz.
Mam tak co jakiś czas, gdy wypadne z wiru pracy. Tone i nic nie robię do
ostatniej chwili.Inaczej: mam tydzień do egzaminu i nic nie robię,
a raczej - robię wszystko tylko nie to co _musze_ ,aż do ostatniego dnia
przed egzaminem a wtedy wpadam w wir pracy, ale na przekur sobie (?) nie w
ten co _trzeba_ i zaczynam pisać jakiś programik, za który nikt mi nie zapłaci,
nie postawi oceny, i który nie jest mi w gruncie rzeczy potrzebny.
Pisze cały dzień i całą noc do 6 nad ranem, a potem po prostu idę na ten
egzamin. To tak jak bym kład się się w nocy na torach kolejowych i patrzył na
światła nadjeżdżającego pociągu do ostatniej sekundy leżąc.
Dlaczego nie potrafie po prostu piąć się w gurę i sam sobie rzucam
kłody pod nogi ? Dlaczego potrzebuje tego kopa od życia ? Dlaczego
potrafie wychodzić na prostą, a nie potrafie pędzić tą prostą bez końca ?
Dlaczego to cały czas ten sam most ?
ps. Jak się domyślić można ten post jest ucieczką od tego co _mam_
teraz do zrobjenia i co pewnie zrobiłbym gdyby nie ta _konieczność_
mimo wszystko odpowiedźcie, może przeczytam.
|