| « poprzedni wątek | następny wątek » |
131. Data: 2002-04-19 21:56:50
Temat: Re: Ciag dalszy czy warto flirtowac.
Użytkownik "Margolka Sularczyk"
<m...@s...mowimy.won.panda.bg.univ.gda.pl> napisał w wiadomości
news:a9q3go$fit$1@news.tpi.pl...
>
> Dariusz Drzewiecki napisał(a) w wiadomości: ...
> >Kolejna osoba wychodząca przed szereg.
> >Nie śpiesz się słoneczko tak szybko ze swoimi spostrzeżeniami
> >tylko doczytaj te dialogi do końca, to się zorientujesz jak z nami jest.
> >Mamy szczęście, że nie jesteś prokuratorem, bo przy takim
> >wyciąganiu wniosków nie jedna święta głowa trafiła by pod
> >szafot
>
> Darku, Darku... przeczytaj raz jeszcze, wyczuj klimat, wykaz sie poczuciem
> humoru.... to ja tu z sercem na dloni, a Ty... ech. Malo mnie znasz. Ale w
> sumie od niedawna czytasz te grupe, wiec wybaczam. I nie musisz sie mscic
> proszac o chusteczke... chusteczek Ci u mnie dostatek :)
>
> To, co napisalam, bylo IRONICZNE. ZARTOBLIWE. HEHEHE i ;)))))))) i ROTFL
i
> co tam jeszcze potrzebujesz, zeby zrozumiec zart.
>
Ja się cały czas uśmiecham, z chwilą przerwy na wzruszenie, ponieważ
ujął mnie sposób w jaki naśladujesz Harlekina
Mam nadzieję, że z czasem poznam cię lepiej i nie będę musiał sięgać
po chusteczki
Darek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
132. Data: 2002-04-19 22:09:26
Temat: Re: Ciag dalszy czy warto flirtowac.
Dariusz Drzewiecki napisał(a) w wiadomości: ...
>Ja się cały czas uśmiecham, z chwilą przerwy na wzruszenie, ponieważ
>ujął mnie sposób w jaki naśladujesz Harlekina
>Mam nadzieję, że z czasem poznam cię lepiej i nie będę musiał sięgać
>po chusteczki
Nie popisalam sie w tych Harlekinach... powinnam byla zaczac tak: "Wylonil
sie zza rogu ulicy. Na jego torsie bajecznie opinal sie czarny elastyczny
podkoszulek. Zadrzala mi ziemia pod stopami, nerwowo zagryzlam wargi [lubie
byc oryginalna]. [ciach....] Pocalowal mnie. Jego wargi powoli masowaly
moje, zakrecilo mi sie w glowie, kolatla mi tylko jedna mysl, by nigdy nie
przestawal...."
Kruca, czy ja sie marnuje????
Margola
PS. Sluze chusteczka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
133. Data: 2002-04-19 22:16:23
Temat: Re: Ciag dalszy czy warto flirtowac.
Użytkownik "Margolka Sularczyk"
<m...@s...mowimy.won.panda.bg.univ.gda.pl> napisał w wiadomości
news:a9q4h7$orr$1@news.tpi.pl...
>
> Dariusz Drzewiecki napisał(a) w wiadomości: ...
> >Ja się cały czas uśmiecham, z chwilą przerwy na wzruszenie, ponieważ
> >ujął mnie sposób w jaki naśladujesz Harlekina
> >Mam nadzieję, że z czasem poznam cię lepiej i nie będę musiał sięgać
> >po chusteczki
>
> Nie popisalam sie w tych Harlekinach... powinnam byla zaczac tak: "Wylonil
> sie zza rogu ulicy. Na jego torsie bajecznie opinal sie czarny elastyczny
> podkoszulek z napisem LOVE. Zadrzala mi ziemia pod stopami, bo właśnie
nerwowo zagryzlam wargi aż do pierwszej krwi [lubie
> byc oryginalna]. [ciach....] Pocalowal mnie. a moja krew cieknęła mu cięką
strużką po brodzie. Jego wargi powoli masowaly
> moje, czułam jego intrygujący oddech i zakrecilo mi sie w glowie, kolatla
mi tylko jedna mysl, by nigdy nie
> przestawal...." Rano obudziłam się z ogromnym kacem, itd
>
> Kruca, czy ja sie marnuje????
>
> Margola
>
> PS. Sluze chusteczka.
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
134. Data: 2002-04-19 22:19:36
Temat: Re: Ciag dalszy czy warto flirtowac.
Dariusz Drzewiecki napisał(a) w wiadomości: ...
> Rano obudziłam się z ogromnym kacem, itd
Wykazujesz wyzszosc horrorow nad harlekinem? hehehehehe.
Kaca moralniaka miales na mysli, albowiem Podmiot Liryczna nie wiedziala co
sie z nia dzieje?
Dobra, chyba ide spac, wpadam w glupawke ;))
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
135. Data: 2002-04-19 22:21:02
Temat: Re: Ciag dalszy czy warto flirtowac.
Użytkownik "Dariusz Drzewiecki" <d...@w...pl> napisał w
wiadomości news:a9q4v1$sta$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Margolka Sularczyk"
> <m...@s...mowimy.won.panda.bg.univ.gda.pl> napisał w wiadomości
> news:a9q4h7$orr$1@news.tpi.pl...
> >
> > Dariusz Drzewiecki napisał(a) w wiadomości: ...
> > >Ja się cały czas uśmiecham, z chwilą przerwy na wzruszenie, ponieważ
> > >ujął mnie sposób w jaki naśladujesz Harlekina
> > >Mam nadzieję, że z czasem poznam cię lepiej i nie będę musiał sięgać
> > >po chusteczki
> >
> > Nie popisalam sie w tych Harlekinach... powinnam byla zaczac tak:
"Wylonil
> > sie zza rogu ulicy. Na jego torsie bajecznie opinal sie czarny
elastyczny
> > podkoszulek z napisem LOVE. Zadrzala mi ziemia pod stopami, bo właśnie
> nerwowo zagryzlam wargi aż do pierwszej krwi [lubie
> > byc oryginalna]. [ciach....] Pocalowal mnie. a moja krew cieknęła mu
cięką
> strużką po brodzie. Jego wargi powoli masowaly
> > moje, czułam jego intrygujący oddech i zakrecilo mi sie w glowie,
kolatla
> mi tylko jedna mysl, by nigdy nie
> > przestawal...." Rano obudziłam się z ogromnym kacem, itd
> >
> > Kruca, czy ja sie marnuje????
Jeśli w mieście to tak, jeśli na prowincji to tak trzymaj i oddaję
chusteczkę
:-)))))))))))))))))))))))))))))))))
> >
Darek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
136. Data: 2002-04-19 22:23:04
Temat: Re: Ciag dalszy czy warto flirtowac.
Użytkownik "Margolka Sularczyk"
<m...@s...mowimy.won.panda.bg.univ.gda.pl> napisał w wiadomości
news:a9q542$j8$1@news.tpi.pl...
>
> Dariusz Drzewiecki napisał(a) w wiadomości: ...
> > Rano obudziłam się z ogromnym kacem, itd
>
>
> Wykazujesz wyzszosc horrorow nad harlekinem? hehehehehe.
>
> Kaca moralniaka miales na mysli, albowiem Podmiot Liryczna nie wiedziala
co
> sie z nia dzieje?
Skąd mogła wiedzieć w stanie pomroczności jakiejś tam..
Darek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
137. Data: 2002-04-20 00:02:49
Temat: Re: Ciag dalszy czy warto flirtowac.Fri, 19 Apr 2002 13:45:15 +0200 "Qwax" <...@...q> zaszczycił/a
czytelników tej grupy taką oto wiadomością:
>> : I wtedy nie ma "nie chcę" a pojawia się "nie wiem co się ze mną
>> : dzieje".
>>
>Akademickie dywagacje - ciach.
>
>Jak przy mnie kobieta "nie wie co się z nią dzieje" to znaczy że
>naprawdę utraciła nad sobą kontrolę.
Mój uproszczony pogląd na tę sprawę wygląda tak: jeśli nikt człowieka
nie trzyma na muszce [lub jego rodziny, lub grozi mu torturami etc.],
a ten człowiek coś robi, to znaczy, że chce to zrobić. Ewentualnie
odrębnym stanem jest stan upojenia, 'odlotu' po narkotykach albo
jakichś lekach - w tym nie mam doświadczenia, więc nie będę się
wypowiadać :) Załóżmy zatem, że ów hipotetyczny człowiek jest trzeźwy
i w pełni władz umysłowych. Dokonuje jakiegoś wyboru. Podejmuje jakąś
decyzję. A potem tłumaczy się, że nie wiedział, co się z nim działo...
Nie wiem, może to wynika z mojego nikłego doświadczenia życiowego, ale
wyjąwszy okres niemowlęctwa oraz jeden przypadek, gdy straciłam
przytomność, nie przypominam sobie okresu, w którym nie wiedziałabym,
co się ze mną dzieje, i podjęła - w jakimś sensie nieświadomie, bo
skoro znajdowałam się w takim stanie... - decyzję, która okazała się
później ogromnie niewłaściwa...
Chyba nie wierzę w coś takiego, że człowieka nagle trafia nie wiadomo
co i on traci zdolność logicznego myślenia [nie upieram się, że mam w
tym rację :) to tylko taki własny pogląd]. Biorąc za przykład opisaną
w pierwszym mailu sytuację: gdyby ta kobieta _nie chciała_ się poddać
chwili, emocjom czy czemuś tam jeszcze, to mogłaby się odsunąć,
prawda? Jeśli się nie odsunęła, chociażby po tym pierwszym momencie
zaskoczenia, to ja uznaję, że to była jej decyzja i jej wybór. Żadne
takie, że 'coś' jej kazało...
Według mnie nawet na utratę panowania nad sobą trzeba sobie pozwolić.
A jeśli ktoś traci panowanie na skutek zupełnie drobnej sprawy [to
spojrzenie, ten zapach, ten uśmiech, to słowo...], to dla mnie jest to
cokolwiek podejrzane ;)
Pozdrawiam, Carrie [która już kilka razy w podobnej sytuacji
usłyszała: "Bo ty za dużo myślisz!" ;) ]
PS. Jakby ktoś chciał mi powiedzieć, że nie wiem, co to prawdziwa
miłość lub pożądanie, to nawet się kłócić nie będę :) Możliwe, że nie
wiem; możliwe też, że kiedyś i ja powiem, że straciłam nad sobą
kontrolę. Co mi się zresztą zdarzyło już parę razy. Tylko że zawsze w
wyniku dokładnej analizy sytuacji... :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
142. Data: 2002-04-20 00:02:50
Temat: Re: Ciag dalszy czy warto flirtowac.Thu, 18 Apr 2002 22:40:38 +0200 "Sasanka" <s...@p...onet.pl>
zaszczycił/a czytelników tej grupy taką oto wiadomością:
>Użytkownik "Mrowka" <m...@p...wp.pl> napisał w wiadomości
>news:a9mggu$d0h$1@aquarius.webcorp.pl...
>> Ja lubie flirtowac i spokojnie moge powiedziec ze jak do tej pory wszystko
>> mam pod kontrola.Tzn.faceci wiedza ze to tylko zarty,ze mile slowka jakie
>> czasami mowia sprawiaja mi przyjemnosc,ale takze zdaja sobie sprawe ze nie
>> maja u mnie zadnych szans dopuki jestem z moim mezem(konkubentem).
[ciach]
>Dobrze to napisalas . Ja tez lubie sie tak bawic :). Po 6 latach malzenstwa
>moj maz juz nie mowi mi w kolko jaka jestem ladna i atrakcyjna, a inni mowia
>i to jest ok dopoki kazdy zna swoje miejsce. Nie ma w tym nic zlego.
>Ktora kobieta nie chce sie podobac?
>
>Pozdrawiam
>Sasanka
Ooo właśnie :) Mam takie samo podejście. Te flirty nie są konieczne,
ale są miłe. Jak jedzenie czekolady, na przykład :)
Btw jak wam się wydaje, czy bardziej zazdrosne są osoby, które wiedzą
o flirtach partnerów, czy te, które nie wiedzą? ;) Tzn. nie wiedzą na
pewno i od partnera, bo plotki czy ich własne podejrzenia zawsze się
mogą przyplątać. Ja bym nie chciała ukrywać moich flirtów - fajnie
byłoby się pośmiać z zabawnych niuansów razem z mężczyzną, który wie,
że i tak jest dla mnie jedyny... :)
Pozdrawiam, Carrie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
140. Data: 2002-04-20 00:02:50
Temat: Re: tym razem _trafne_ porownanieFri, 19 Apr 2002 13:53:53 +0200 "Qwax" <...@...q> zaszczycił/a
czytelników tej grupy taką oto wiadomością:
>> > Nieunikanie okazji zas to po prostu jazda bez pasow
>bezpieczenstwa.
>>
>> Trafilas w sedno.
>>
>> dodalbym ze jest jak:
>>
>> - kochanie sie bez prezerwatywy
>"Nie lubię zapachu palącej się gumy"
Różne są zabezpieczenia, a niektórzy chcą mieć dzieci... ;)
>> - jazda na rowerze bez kasku
>nigdy nie miałem kasku - teraz to nawet roweru
Jeszcze zależy, gdzie się jeździ i na ile brawurowo.
>> - plywanie w jeziorze bez ratownika
>wolę ratowniczki - ale dlaczego od razu w jeziorze
W morzu bym się bała :) Zresztą nie umiem pływać ;>
>> - jazda autostopem
>wiele lat jeździłem ale to było bardzo dawno temu
Ja też :) I bardzo mile to wspominam. Z kilkoma nielicznymi wyjątkami
[zwłaszcza ostatnim... :( ]
>> - rozmawianie z nieznajomymi
>to jak się z kimś zaznajomić - przecież najpierw musi być nieznajomy
>żeby był znajomy-?
Święte słowa. Ale wiesz, można wprowadzić zwyczaj angielski: dopóki
obcej osoby nie przedstawi Ci znajomy, ona nadal pozostaje obca. Sama
się przedstawić nie może ;)
Btw rozmawianie ze znajomymi wcale bezpieczeństwa nie gwarantuje...
>> - spacery po zmroku
>UWIELBIAM
Witaj w klubie... :) I przy księżycu, nad rzeką, jak śpiewają
słowiki... :) [Wyjaśnienie: nie mieszkam w Warszawie na Pradze ;)]
>> i tysiac innych przyjemnosci, ktore mozemy sobie darowac, bo moga
>zle sie
>> skonczyc...
>Źle - bez przesady
Powiedziałabym tak: należy się zastanowić, jaka czynność stanowi jakie
zagrożenie, potem pomyśleć, na ile jesteśmy skłonni zaryzykować. A
potem podejmujemy decyzję, czy coś tam zrobić, czy nie. Każdy będzie
miał inne granice tego ryzyka. Osobiście w ogóle ryzykować nie lubię,
ale też nocny spacer nad rzeką w moim mieście może się skończyć co
najwyżej przeziębieniem :>
>> Dziekuje bardzo- chce zyc a nie wegetowac w akwarium modlac sie o
>dostatek i
>> bezpieczenstwo.
Wiesz, ale co innego jest bać się własnego cienia i nie wyściubiać
nosa z domu, a co innego - świadomie pakować się w sytuacje, o których
z góry wiadomo, że zagrażają zdrowiu, życiu lub szczęściu naszych
związków. Preferuję złoty środek :)
>> FK (zapinajacy pasy tylko przy szybkiej jezdzie)
>Pasy zapinam zawsze - bo nie stać mnie na mandaty.
Ja też zawsze. A jak ktoś mnie wiezie za szybko [sama nie prowadzę
samochodu], to wrzeszczę, żeby zwolnił. Jak chce ryzykować, to nie
moim życiem...
Pozdrawiam, Carrie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
139. Data: 2002-04-20 00:02:50
Temat: Re: prosba było(..)Thu, 18 Apr 2002 14:57:00 +0200 "Qwax" <...@...q> zaszczycił/a
czytelników tej grupy taką oto wiadomością:
>W grupie jest wasz ideał mężczyzny (dla niektórych z was podobny do
>waszego męża jak brat bliźniak) ciepły, miły uczynny, zawsze gotowy
>służyć wam pomocą i opieką. Na (n-tej) kolacji przy
>świecachnajdelikatniej na świecie najwolniej jak to jest możliwe
>doprowadza do tego że nawet nie wiedząc kiedy przybliżacie się do
>niego, coraz bliżej i bliżej i ....on sugeruje że postępujecie
>niewłaściwie.
>
>Czujecie do niego żal, że zniszczył taki nastrojowy wieczór?
Jak znam siebie, to przez tych kilka tygodni/miesięcy, gdy pracuję z
tym mężczyzną, analizowałabym sytuację, wymyślała rozmaite scenariusze
i zastanawiała się, jakbym zareagowała, gdyby. Jeśli, tak jak mówisz,
ta kolacja zdarzyłaby się po kilku miesiącach, to powinnam już mieć
jakie takie nastawienie. Teraz nie potrafię powiedzieć, jaka byłaby to
decyzja. Może bym uległa, może nie. Może czułabym się winna, może nie.
Jednego jestem pewna: nie byłoby to żadne hop-siup, żaden 'odlot',
żadne zaskoczenie. W sytuacji zaskoczenia reaguję ucieczką :)
A gdyby ten facet doprowadził do sytuacji, w której zostałabym
postawiona przed jaskrawym wyborem: zdradzić męża czy nie zdradzić, po
czym stwierdził, że jestem be, to... nie, nie będę bluzgać :) Ale
znielubiłabym go. Nie wolno się tak bawić cudzymi uczuciami. I niech
mi nie tłumaczy, że 'on nie miał pojęcia, że ja się tak zaangażuję'.
Drań i tyle.
Btw: co myślicie, dowiadując się, że ktoś bliski - na przykład
towarzysz/ka życia - poddał was jakiejś próbie? Np. mężczyzna prosi,
żebyś zajęła się jego przyjacielem, dla którego on nie będzie miał
czasu, przyjaciel okazuje się być niezmiernie, a nawet nadmiernie
czarujący... A potem się dowiadujesz, że to miał być test wierności.
Albo kobieta przysyła ci - anonimowo, oczywiście - ponętną koleżankę
albo striptizerkę na wieczór, który spędzasz z kumplami, a potem
dowiaduje się od niej, co wyprawiałeś. Albo partner z anonimowego
adresu zaczyna z wami korespondować przez Internet, oczywiście nie
wiecie, że to on... A potem się okazuje, że 'za dużo sobie
pozwalaliście'.
Jak sądzicie, czy takie sprawdzanie partnera:
a/ jest zgodne z etyką [np. związku, partnerstwa]
b/ma jakiś sens, daje nam jakąś wiedzę o nim, pomaga w budowaniu
zaufania lub ostrzega przed możliwym rozczarowaniem?
Czy sami posunęlibyście się do takich prób, a jeśli tak, to w jakich
sytuacjach? Jak byście się zachowali wiedząc, że byliście
'sprawdzani'?
Pozdrawiam, Carrie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |