Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Co jeszcze...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Co jeszcze...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 175


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2011-09-12 17:34:14

Temat: Re: Co jeszcze...
Od: Qrczak <q...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2011-09-12 14:08, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
> W dniu 2011-09-12 14:03, Paulinka pisze:
>>
>> Zgadzam się, że gust kulinarny się kształtuje, niemniej pewnych potraw
>> się nie lubi i sposób w jaki są przyrządzone nie ma znaczenia.
>
> I jeszcze - gust kulinarny zazwyczaj się zmienia wraz z wiekiem.
> Człowiek się w pewnych potrawach rozsmakowuje. Wiem po sobie.

A ileż to przestało smakować...

Qra
--
nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2011-09-12 20:03:16

Temat: Re: Co jeszcze...
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:
> Dnia Mon, 12 Sep 2011 14:03:11 +0200, Paulinka napisał(a):
>
>> Ikselka pisze:
>>> Dnia Mon, 12 Sep 2011 13:39:03 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>> Ikselka pisze:
>>>>
>>>>>>> Ja "moich" nauczyłam jeść to, co JA lubię - po prostu innych rzeczy nie
>>>>>>> gotuję 3333-)
>>>>>> A ja czasem gotuję to, co ONI lubią, a ja niekoniecznie przepadam. Nie
>>>>>> jestem kuchenną terrorystką.
>>>>> Wiesz, w sumie to chodziło mi o to, że wszystko, co ja lubię, gotuję tak,
>>>>> że oni lubią, po prostu nawet im do głowy nie przyszło, że tego można nie
>>>>> lubić. To sztuka tak gotować - tak uważam 3-)
>>>> To znaczy, że masz mało wybredne towarzystwo
>>> He he, dobre sobie, "mało wybredne".
>>> BARDZO wybredne! Co wcale nie oznacza niejadków ani wydziwiaczy.

> Raz jadłam. Żyję. Może nie aż "lubię", ale jeśli będę głodna, to zjem znowu
> ;-P

Czerninę? Chyba wycięłaś niechcący. Bleee.

>> flaków czy ozorków.
>
> Mniam! - jedne z naszych ulubionych potraw, ale mąż uwielbia je tylko w
> moim wykonaniu - i fakty to potwierdzają. Muszę tylko przeprowadzić akcję
> na zięciu ;-P

Ja lubię flaki, Misiek amator potraw wszelakich próbował i też
stwierdził, że dobre. Tż nie ruszy za żadne skarby świata.
Mój tata robi najlepsze na świecie.

>>>> albo macie bardzo podobny
>>>> gust kulinarny.
>>> Teraz już tak. Gust kulinarny się Kształtuje. Jak każdy zresztą.
>>> Ale do tego trza być dobrym w tym, co się robi.
>> Zgadzam się, że gust kulinarny się kształtuje, niemniej pewnych potraw
>> się nie lubi i sposób w jaki są przyrządzone nie ma znaczenia.
>> Ja nie lubię tatara zarówno w wykonaniu mojej mamy, jak i w
>> restauracyjnym wydaniu. Po prostu nie smakuje mi surowe mięso.
>
> Ależ tatar nie ma smakować jak surowe mięso - przyprawia się go i je się do
> niego tyle dodatków...

Wiem, dlatego próbowałam w różnych wydaniach. No nie lubię.

>> Starszy brat nie je żółtego sera, ojciec zielonych ogórków, mama
>> królika, tż sosu pomidorowego do gołąbków.
>
> Z tym sosem popieram, że nie uznaję - ale żeby AŻ nie zjeść, to aż tak to
> nie.

A co jesteście frakcja od gołąbków z ziemniakami i sosem grzybowym :) ?

>> Aaa ja nie znoszę białej czekolady i co poradzisz?
>
> Kud-kudak, kud-kudak, a ja znoszę, a ja tak! //w małych ilościach ;-PPP

Ja to wogle nie przepadam za czekoladą. Inna jestem, wiem.

--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2011-09-12 21:04:19

Temat: Re: Co jeszcze...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 12 Sep 2011 22:03:16 +0200, Paulinka napisał(a):

> Czerninę? Chyba wycięłaś niechcący. Bleee.

Tak, czerninę. Się mi niechcący wycięło.


> Ja lubię flaki, Misiek amator potraw wszelakich próbował i też
> stwierdził, że dobre. Tż nie ruszy za żadne skarby świata.
> Mój tata robi najlepsze na świecie.

To jest nas dwoje :-)


>> Ależ tatar nie ma smakować jak surowe mięso - przyprawia się go i je się do
>> niego tyle dodatków...
>
> Wiem, dlatego próbowałam w różnych wydaniach. No nie lubię.
>
>>> Starszy brat nie je żółtego sera, ojciec zielonych ogórków, mama
>>> królika, tż sosu pomidorowego do gołąbków.
>>
>> Z tym sosem popieram, że nie uznaję - ale żeby AŻ nie zjeść, to aż tak to
>> nie.
>
> A co jesteście frakcja od gołąbków z ziemniakami i sosem grzybowym :) ?

Żadnych ble! sosów z obcych smaków do gołąbków - w goląbkach ma być
zachowane to, co w nich jest najlepszego - kapustowość i mięsność z
posmakiem cebuli i pieprzu! Dlatego dla nas gołąbki istnieją tylko
podsmażane na rumiano na zeszklonej na tłuszczu (najlepiej smalcu) cebulce.
Tzn najpierw oczywiście duszę wielką ilość gołąbków tylko w małej ilości
wody w wielkim garze przekładajac kawałkami liści selera (świetne!), w 3
warstwach. I na razie na tym koniec, mogą nawet ostygnąć i do lodówki.
Potem te gotowe sukcesywnie się spożywa, dusząc na patelni z cebulą,
podlewając smakiem z gotowania gołąbków z gara i troszkę wodą o ile smaku w
garze mało, pod przykryciem i ze 2 razy przewracajac doprowadza do stanu,w
którym znowu zaczynają się rumienić i wraz z resztką wody tworzy się pod
nimi esencja o konsystencji trudnej do okreslenia, bo nie jest wodnista,
lecz taka kremowa, ale nie zawiesista - może porównam z sosem spod mięsa,
rzadko-gęstawy, mięsno-kapustowo-cebulowy, złocisty, gołabki mają być w nim
zanurzone na wys. ok. 1/3.
Podaję nacięte wzdłuż, nieco rochylone, w nacięcie wlewam ową esencję z na
wpół rozpadającą się, lekko złotą cebulką... Nadzienie (pieprzne ma być)
nasiąka tym smakiem i staje się pysznie kremowo-pikantne... Marzenie :-)

Jedyna postać z pomidorami to moje ostatnie odkrycie - posypywanie bardzo
gorących gołąbków na talerzu pomidorami w proszku. Ciekawe doznanie.

>
>>> Aaa ja nie znoszę białej czekolady i co poradzisz?
>>
>> Kud-kudak, kud-kudak, a ja znoszę, a ja tak! //w małych ilościach ;-PPP
>
> Ja to wogle nie przepadam za czekoladą. Inna jestem, wiem.

Ja uwielbiam, ale jest to taki rodzaj uwielbienia, który nie polega na
dążeniu do pochłonięcia maksymalnej ilosci - wystarczą mi 1-2 kostki,
smakuję aż do rozpuszczenia rozlewajacą się na języku słodycz... I mogę
znowu nie jeść czekolady z miesiac. MŚK natomiast pożera hurtowo, gryząc
bez smakowania. Profanacja po prostu. Tak to można zeżreć tabliczkę-dwie i
nawet tego nie zauważyć, co on własnie zwykle czyni :-)
--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2011-09-12 21:24:59

Temat: Re: Co jeszcze...
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:
> Dnia Mon, 12 Sep 2011 22:03:16 +0200, Paulinka napisał(a):
>
>> Czerninę? Chyba wycięłaś niechcący. Bleee.
>
> Tak, czerninę. Się mi niechcący wycięło.
>
>
>> Ja lubię flaki, Misiek amator potraw wszelakich próbował i też
>> stwierdził, że dobre. Tż nie ruszy za żadne skarby świata.
>> Mój tata robi najlepsze na świecie.
>
> To jest nas dwoje :-)
>
>
>>> Ależ tatar nie ma smakować jak surowe mięso - przyprawia się go i je się do
>>> niego tyle dodatków...
>> Wiem, dlatego próbowałam w różnych wydaniach. No nie lubię.
>>
>>>> Starszy brat nie je żółtego sera, ojciec zielonych ogórków, mama
>>>> królika, tż sosu pomidorowego do gołąbków.
>>> Z tym sosem popieram, że nie uznaję - ale żeby AŻ nie zjeść, to aż tak to
>>> nie.
>> A co jesteście frakcja od gołąbków z ziemniakami i sosem grzybowym :) ?
>
> Żadnych ble! sosów z obcych smaków do gołąbków - w goląbkach ma być
> zachowane to, co w nich jest najlepszego - kapustowość i mięsność z
> posmakiem cebuli i pieprzu! Dlatego dla nas gołąbki istnieją tylko
> podsmażane na rumiano na zeszklonej na tłuszczu (najlepiej smalcu) cebulce.
> Tzn najpierw oczywiście duszę wielką ilość gołąbków tylko w małej ilości
> wody w wielkim garze przekładajac kawałkami liści selera (świetne!), w 3
> warstwach. I na razie na tym koniec, mogą nawet ostygnąć i do lodówki.
> Potem te gotowe sukcesywnie się spożywa, dusząc na patelni z cebulą,
> podlewając smakiem z gotowania gołąbków z gara i troszkę wodą o ile smaku w
> garze mało, pod przykryciem i ze 2 razy przewracajac doprowadza do stanu,w
> którym znowu zaczynają się rumienić i wraz z resztką wody tworzy się pod
> nimi esencja o konsystencji trudnej do okreslenia, bo nie jest wodnista,
> lecz taka kremowa, ale nie zawiesista - może porównam z sosem spod mięsa,
> rzadko-gęstawy, mięsno-kapustowo-cebulowy, złocisty, gołabki mają być w nim
> zanurzone na wys. ok. 1/3.
> Podaję nacięte wzdłuż, nieco rochylone, w nacięcie wlewam ową esencję z na
> wpół rozpadającą się, lekko złotą cebulką... Nadzienie (pieprzne ma być)
> nasiąka tym smakiem i staje się pysznie kremowo-pikantne... Marzenie :-)
>
> Jedyna postać z pomidorami to moje ostatnie odkrycie - posypywanie bardzo
> gorących gołąbków na talerzu pomidorami w proszku. Ciekawe doznanie.


Okrooopne! Nie cierpię odgrzewanych potraw. Nigdy, no dobra rzadko.
Sos pomidorowy do gołąbków to sama esencja smaku!

>>>> Aaa ja nie znoszę białej czekolady i co poradzisz?
>>> Kud-kudak, kud-kudak, a ja znoszę, a ja tak! //w małych ilościach ;-PPP
>> Ja to wogle nie przepadam za czekoladą. Inna jestem, wiem.
>
> Ja uwielbiam, ale jest to taki rodzaj uwielbienia, który nie polega na
> dążeniu do pochłonięcia maksymalnej ilosci - wystarczą mi 1-2 kostki,
> smakuję aż do rozpuszczenia rozlewajacą się na języku słodycz... I mogę
> znowu nie jeść czekolady z miesiac. MŚK natomiast pożera hurtowo, gryząc
> bez smakowania. Profanacja po prostu. Tak to można zeżreć tabliczkę-dwie i
> nawet tego nie zauważyć, co on własnie zwykle czyni :-)

Tż lubi białą tę bąbelkową. Okropne.
Ze słodyczami w ogóle jest zabawnie, bo ja uwielbiam tylko ciasta,
Misiek tylko wybrane ciasta (żadnych snicekrsów, Kopnpersów etc.),
Maciek wszystko, co słodkie, a tż białą czekoladę bąbelkową.


--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2011-09-13 10:32:04

Temat: Re: Co jeszcze...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 12 Sep 2011 23:24:59 +0200, Paulinka napisał(a):


> Okrooopne! Nie cierpię odgrzewanych potraw. Nigdy, no dobra rzadko.

Nie znasz się, mała ;-P
Bigos, kapuśniak i gołąbki najlepsze są odgrzewane, a już zwłaszcza bigos
to klasyka uszlachetnianiapotrawy przez (nawet wielokrotne) odgrzewanie,
tak się go właśnie gotuje, etapowo - a potem znowu odgrzewa do
bezpośredniego spożycia.
To jest jak smażenie konfitur - smak zostaje wydobyty, uszlachetniony,
składniki "przechodzą" nawzajem własnymi sokami, smakami i zapachami,
wytwarzając tę NIEPOWTARZALNOŚĆ, dla której gotujemy kilka dni bigos,
konfitury, odsmażamy gołąbki i odgrzewamy następnego dnia (tylko raz, ale
jednak) kapuśniaki... Chlip... //ślinka
33333-)

> Sos pomidorowy do gołąbków to sama esencja smaku!


Ble. Dokładnie zabija smak kapustowy.
--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2011-09-13 11:26:33

Temat: Re: Co jeszcze...
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-09-12 23:24, Paulinka pisze:
>
> Okrooopne! Nie cierpię odgrzewanych potraw. Nigdy, no dobra rzadko.

Akurat gołąbkom odgrzewanie zbytnio nie grozi, pod warunkiem że nie są
odgrzewane wielokrotnie, bo wtedy się kapusta rozpada i jest błee.
Jak już robię gołąbki, to w sporych ilościach i nie damy rady zjeść za
jednym posiedzeniem, zwykle zostają na później, więc je mrożę.

> Sos pomidorowy do gołąbków to sama esencja smaku!

Popieram. Gołąbki bez sosu pomidorowego nie istnieją. W najgorszym
wypadku mogą być z sosem koperkowym zrobionym na wodzie z duszenia.

> Tż lubi białą tę bąbelkową. Okropne.
> Ze słodyczami w ogóle jest zabawnie, bo ja uwielbiam tylko ciasta,
> Misiek tylko wybrane ciasta (żadnych snicekrsów, Kopnpersów etc.),
> Maciek wszystko, co słodkie, a tż białą czekoladę bąbelkową.
>
>

A mnie słodycze kiedyś zgubią, więc się wolę nie wypowiadać na ten temat. ;)

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2011-09-13 11:29:42

Temat: Re: Co jeszcze...
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-09-12 14:46, Paulinka pisze:
> medea pisze:
>> W dniu 2011-09-12 14:16, Paulinka pisze:
>>> medea pisze:
>>>> W dniu 2011-09-12 14:03, Paulinka pisze:
>>>>>
>>>>> Zgadzam się, że gust kulinarny się kształtuje, niemniej pewnych
>>>>> potraw się nie lubi i sposób w jaki są przyrządzone nie ma znaczenia.
>>>>
>>>> I jeszcze - gust kulinarny zazwyczaj się zmienia wraz z wiekiem.
>>>> Człowiek się w pewnych potrawach rozsmakowuje. Wiem po sobie.
>>>
>>> Ja po latach polubiłam wątróbkę i szpinak :)
>
>> A ja oliwki i sery pleśniowe. Szpinaku też kiedyś nie lubiłam. Inna
>> sprawa, że ten, którym próbowano mnie karmić w dzieciństwie, to
>> jednak inna bajka, ale obecnie to nawet i taki chyba bym zjadła. :)
>
> To polecam Ci knajpkę żydowską na Włodkowica zwie się 'Sarah'.
> Podają tam placki ziemniaczane zapieczone ze szpinakiem i plastrami
> camemberta. Pycha! Dawno nie jadłam tak fajnie przyrządzonego szpinaku
> w restauracji.
>

O, dzięki, zapamiętam sobie tę restauracyjkę i kiedyś przetestujemy.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2011-09-13 11:32:44

Temat: Re: Co jeszcze...
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-09-12 19:34, Qrczak pisze:
> Dnia 2011-09-12 14:08, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>> W dniu 2011-09-12 14:03, Paulinka pisze:
>>>
>>> Zgadzam się, że gust kulinarny się kształtuje, niemniej pewnych potraw
>>> się nie lubi i sposób w jaki są przyrządzone nie ma znaczenia.
>>
>> I jeszcze - gust kulinarny zazwyczaj się zmienia wraz z wiekiem.
>> Człowiek się w pewnych potrawach rozsmakowuje. Wiem po sobie.
>
> A ileż to przestało smakować...

Hm, tak się zastanawiam i nie przychodzi mi na myśl nic konkretnego.
Jedynie to, że na pewno mam smak o wiele bardziej wysublimowany. Np.
kiedyś mi wystarczało, żeby było słodko, a teraz mam już co do słodyczy
o wiele wyższe wymagania.

O! Chyba nie zjadłabym już bułki namoczonej w słodkim ciepłym mleku, co
kiedyś lubiłam jeść zamiast tradycyjnej zupy mlecznej. Ale za ciepłym
mlekiem nigdy szczególnie nie przepadałam.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


69. Data: 2011-09-13 12:03:18

Temat: Re: Co jeszcze...
Od: "Qrczak" <q...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia dzisiejszego niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>
> W dniu 2011-09-12 19:34, Qrczak pisze:
>> Dnia 2011-09-12 14:08, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>>> W dniu 2011-09-12 14:03, Paulinka pisze:
>>>>
>>>> Zgadzam się, że gust kulinarny się kształtuje, niemniej pewnych potraw
>>>> się nie lubi i sposób w jaki są przyrządzone nie ma znaczenia.
>>>
>>> I jeszcze - gust kulinarny zazwyczaj się zmienia wraz z wiekiem.
>>> Człowiek się w pewnych potrawach rozsmakowuje. Wiem po sobie.
>>
>> A ileż to przestało smakować...
>
> Hm, tak się zastanawiam i nie przychodzi mi na myśl nic konkretnego.
> Jedynie to, że na pewno mam smak o wiele bardziej wysublimowany. Np.
> kiedyś mi wystarczało, żeby było słodko, a teraz mam już co do słodyczy o
> wiele wyższe wymagania.

Tak. Wszystko co słodkie było najlepsze. Jak twaróg, to tylko z cukrem. Lub
z owocami. Pierogi z serem na słodko, pierogi z owocami. Ryż z owocami i
śmietaną. Makaron z owocami. Zupy owocowe. Dżem łyżeczką ze słoika. Każde
ciasto, ciasteczka, cukierki...
O ja pierdziu... w sumie to się głównie cukrem pasłam...

> O! Chyba nie zjadłabym już bułki namoczonej w słodkim ciepłym mleku, co
> kiedyś lubiłam jeść zamiast tradycyjnej zupy mlecznej. Ale za ciepłym
> mlekiem nigdy szczególnie nie przepadałam.

Hehe...
Bułkę jak bułkę, ale chałkę słodką to obowiązkowo jadałam z ciepłym (byle
tylko nie zagotowanym) mlekiem. U dziadków. Poza tym zupy mleczne skutecznie
obrzydziło mi przedszkole. Kiedyś wspominałam na pewno dlaczego.

Qra

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


70. Data: 2011-09-13 12:06:22

Temat: Re: Co jeszcze...
Od: "Qrczak" <q...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia dzisiejszego niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>
> W dniu 2011-09-12 23:24, Paulinka pisze:
>>
>> Okrooopne! Nie cierpię odgrzewanych potraw. Nigdy, no dobra rzadko.
>
> Akurat gołąbkom odgrzewanie zbytnio nie grozi, pod warunkiem że nie są
> odgrzewane wielokrotnie, bo wtedy się kapusta rozpada i jest błee.
> Jak już robię gołąbki, to w sporych ilościach i nie damy rady zjeść za
> jednym posiedzeniem, zwykle zostają na później, więc je mrożę.

Jak ich nie zrobisz w pomidorowym sosie, to spróbuj takie mniejsze
opanierować jak kotlety (jajko, bułka tarta) i odsmażyć. Pychota.

> A mnie słodycze kiedyś zgubią, więc się wolę nie wypowiadać na ten
> temat. ;)


Hehe!

Qra

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 18


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Grzyby - dedykacja dla Qry :) [ntg]
Tarheels NOW!!
znaleźli na półkach hipermarketu Kaufland 251 przeterminowanych produktów
counterpain, gdzie kupić
Surimi

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »