Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.nask.pl!news.nask.org.pl!news.unit
0.net!newsreader4.netcologne.de!news.netcologne.de!nx02.iad01.newshosting.com!n
ewshosting.com!newsfeed.neostrada.pl!unt-exc-01.news.neostrada.pl!unt-spo-b-01.
news.neostrada.pl!news.neostrada.pl.POSTED!not-for-mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Subject: Re: Co jeszcze...
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
MIME-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Reply-To: i...@g...pl
References: <7snvep1meiw0.uiba3yk9rb1v$.dlg@40tude.net>
<4e6a58db$0$3499$65785112@news.neostrada.pl>
<1rvwb6zabw855.1ithaacbpjxie$.dlg@40tude.net>
<j4do4a$78d$1@node2.news.atman.pl>
<9...@4...net>
<4e6b06d8$0$3501$65785112@news.neostrada.pl> <j4fhbb$jud$4@news.onet.pl>
<12kyyo2a1j6c8.1hatgrqktl091$.dlg@40tude.net>
<4e6b4d72$0$3487$65785112@news.neostrada.pl>
<1dyxtprsl4g7e$.fffvins5gdf9$.dlg@40tude.net>
<4e6b6c7f$0$3494$65785112@news.neostrada.pl>
<znih5qt9qo6x.1g5n3akb42qwk$.dlg@40tude.net>
<4e6b910d$0$3504$65785112@news.neostrada.pl>
<1kce53kcspx26.da6d4l2xpoep$.dlg@40tude.net>
<4e6d9e25$0$3508$65785112@news.neostrada.pl>
<1fgcyq92aix81.ysj9mvpqqqhn$.dlg@40tude.net>
<j4kr0u$arh$2@node2.news.atman.pl>
<6...@4...net>
<j4kse5$arh$3@node2.news.atman.pl>
<1b0ophz28mhsp$.4lbpxbb8smeo$.dlg@40tude.net><j4loib$6vo$11@node2.news.atman.pl>
Date: Mon, 12 Sep 2011 23:04:19 +0200
Message-ID: <1j6106shs8miq$.mchjcgwtktnp$.dlg@40tude.net>
Lines: 64
Organization: Telekomunikacja Polska
NNTP-Posting-Host: 79.191.133.109
X-Trace: 1315861470 unt-rea-a-01.news.neostrada.pl 2459 79.191.133.109:50161
X-Complaints-To: a...@n...neostrada.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:337604
Ukryj nagłówki
Dnia Mon, 12 Sep 2011 22:03:16 +0200, Paulinka napisał(a):
> Czerninę? Chyba wycięłaś niechcący. Bleee.
Tak, czerninę. Się mi niechcący wycięło.
> Ja lubię flaki, Misiek amator potraw wszelakich próbował i też
> stwierdził, że dobre. Tż nie ruszy za żadne skarby świata.
> Mój tata robi najlepsze na świecie.
To jest nas dwoje :-)
>> Ależ tatar nie ma smakować jak surowe mięso - przyprawia się go i je się do
>> niego tyle dodatków...
>
> Wiem, dlatego próbowałam w różnych wydaniach. No nie lubię.
>
>>> Starszy brat nie je żółtego sera, ojciec zielonych ogórków, mama
>>> królika, tż sosu pomidorowego do gołąbków.
>>
>> Z tym sosem popieram, że nie uznaję - ale żeby AŻ nie zjeść, to aż tak to
>> nie.
>
> A co jesteście frakcja od gołąbków z ziemniakami i sosem grzybowym :) ?
Żadnych ble! sosów z obcych smaków do gołąbków - w goląbkach ma być
zachowane to, co w nich jest najlepszego - kapustowość i mięsność z
posmakiem cebuli i pieprzu! Dlatego dla nas gołąbki istnieją tylko
podsmażane na rumiano na zeszklonej na tłuszczu (najlepiej smalcu) cebulce.
Tzn najpierw oczywiście duszę wielką ilość gołąbków tylko w małej ilości
wody w wielkim garze przekładajac kawałkami liści selera (świetne!), w 3
warstwach. I na razie na tym koniec, mogą nawet ostygnąć i do lodówki.
Potem te gotowe sukcesywnie się spożywa, dusząc na patelni z cebulą,
podlewając smakiem z gotowania gołąbków z gara i troszkę wodą o ile smaku w
garze mało, pod przykryciem i ze 2 razy przewracajac doprowadza do stanu,w
którym znowu zaczynają się rumienić i wraz z resztką wody tworzy się pod
nimi esencja o konsystencji trudnej do okreslenia, bo nie jest wodnista,
lecz taka kremowa, ale nie zawiesista - może porównam z sosem spod mięsa,
rzadko-gęstawy, mięsno-kapustowo-cebulowy, złocisty, gołabki mają być w nim
zanurzone na wys. ok. 1/3.
Podaję nacięte wzdłuż, nieco rochylone, w nacięcie wlewam ową esencję z na
wpół rozpadającą się, lekko złotą cebulką... Nadzienie (pieprzne ma być)
nasiąka tym smakiem i staje się pysznie kremowo-pikantne... Marzenie :-)
Jedyna postać z pomidorami to moje ostatnie odkrycie - posypywanie bardzo
gorących gołąbków na talerzu pomidorami w proszku. Ciekawe doznanie.
>
>>> Aaa ja nie znoszę białej czekolady i co poradzisz?
>>
>> Kud-kudak, kud-kudak, a ja znoszę, a ja tak! //w małych ilościach ;-PPP
>
> Ja to wogle nie przepadam za czekoladą. Inna jestem, wiem.
Ja uwielbiam, ale jest to taki rodzaj uwielbienia, który nie polega na
dążeniu do pochłonięcia maksymalnej ilosci - wystarczą mi 1-2 kostki,
smakuję aż do rozpuszczenia rozlewajacą się na języku słodycz... I mogę
znowu nie jeść czekolady z miesiac. MŚK natomiast pożera hurtowo, gryząc
bez smakowania. Profanacja po prostu. Tak to można zeżreć tabliczkę-dwie i
nawet tego nie zauważyć, co on własnie zwykle czyni :-)
--
XL
|