Data: 2011-09-12 21:04:19
Temat: Re: Co jeszcze...
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 12 Sep 2011 22:03:16 +0200, Paulinka napisał(a):
> Czerninę? Chyba wycięłaś niechcący. Bleee.
Tak, czerninę. Się mi niechcący wycięło.
> Ja lubię flaki, Misiek amator potraw wszelakich próbował i też
> stwierdził, że dobre. Tż nie ruszy za żadne skarby świata.
> Mój tata robi najlepsze na świecie.
To jest nas dwoje :-)
>> Ależ tatar nie ma smakować jak surowe mięso - przyprawia się go i je się do
>> niego tyle dodatków...
>
> Wiem, dlatego próbowałam w różnych wydaniach. No nie lubię.
>
>>> Starszy brat nie je żółtego sera, ojciec zielonych ogórków, mama
>>> królika, tż sosu pomidorowego do gołąbków.
>>
>> Z tym sosem popieram, że nie uznaję - ale żeby AŻ nie zjeść, to aż tak to
>> nie.
>
> A co jesteście frakcja od gołąbków z ziemniakami i sosem grzybowym :) ?
Żadnych ble! sosów z obcych smaków do gołąbków - w goląbkach ma być
zachowane to, co w nich jest najlepszego - kapustowość i mięsność z
posmakiem cebuli i pieprzu! Dlatego dla nas gołąbki istnieją tylko
podsmażane na rumiano na zeszklonej na tłuszczu (najlepiej smalcu) cebulce.
Tzn najpierw oczywiście duszę wielką ilość gołąbków tylko w małej ilości
wody w wielkim garze przekładajac kawałkami liści selera (świetne!), w 3
warstwach. I na razie na tym koniec, mogą nawet ostygnąć i do lodówki.
Potem te gotowe sukcesywnie się spożywa, dusząc na patelni z cebulą,
podlewając smakiem z gotowania gołąbków z gara i troszkę wodą o ile smaku w
garze mało, pod przykryciem i ze 2 razy przewracajac doprowadza do stanu,w
którym znowu zaczynają się rumienić i wraz z resztką wody tworzy się pod
nimi esencja o konsystencji trudnej do okreslenia, bo nie jest wodnista,
lecz taka kremowa, ale nie zawiesista - może porównam z sosem spod mięsa,
rzadko-gęstawy, mięsno-kapustowo-cebulowy, złocisty, gołabki mają być w nim
zanurzone na wys. ok. 1/3.
Podaję nacięte wzdłuż, nieco rochylone, w nacięcie wlewam ową esencję z na
wpół rozpadającą się, lekko złotą cebulką... Nadzienie (pieprzne ma być)
nasiąka tym smakiem i staje się pysznie kremowo-pikantne... Marzenie :-)
Jedyna postać z pomidorami to moje ostatnie odkrycie - posypywanie bardzo
gorących gołąbków na talerzu pomidorami w proszku. Ciekawe doznanie.
>
>>> Aaa ja nie znoszę białej czekolady i co poradzisz?
>>
>> Kud-kudak, kud-kudak, a ja znoszę, a ja tak! //w małych ilościach ;-PPP
>
> Ja to wogle nie przepadam za czekoladą. Inna jestem, wiem.
Ja uwielbiam, ale jest to taki rodzaj uwielbienia, który nie polega na
dążeniu do pochłonięcia maksymalnej ilosci - wystarczą mi 1-2 kostki,
smakuję aż do rozpuszczenia rozlewajacą się na języku słodycz... I mogę
znowu nie jeść czekolady z miesiac. MŚK natomiast pożera hurtowo, gryząc
bez smakowania. Profanacja po prostu. Tak to można zeżreć tabliczkę-dwie i
nawet tego nie zauważyć, co on własnie zwykle czyni :-)
--
XL
|