Data: 2011-09-12 21:24:59
Temat: Re: Co jeszcze...
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Dnia Mon, 12 Sep 2011 22:03:16 +0200, Paulinka napisał(a):
>
>> Czerninę? Chyba wycięłaś niechcący. Bleee.
>
> Tak, czerninę. Się mi niechcący wycięło.
>
>
>> Ja lubię flaki, Misiek amator potraw wszelakich próbował i też
>> stwierdził, że dobre. Tż nie ruszy za żadne skarby świata.
>> Mój tata robi najlepsze na świecie.
>
> To jest nas dwoje :-)
>
>
>>> Ależ tatar nie ma smakować jak surowe mięso - przyprawia się go i je się do
>>> niego tyle dodatków...
>> Wiem, dlatego próbowałam w różnych wydaniach. No nie lubię.
>>
>>>> Starszy brat nie je żółtego sera, ojciec zielonych ogórków, mama
>>>> królika, tż sosu pomidorowego do gołąbków.
>>> Z tym sosem popieram, że nie uznaję - ale żeby AŻ nie zjeść, to aż tak to
>>> nie.
>> A co jesteście frakcja od gołąbków z ziemniakami i sosem grzybowym :) ?
>
> Żadnych ble! sosów z obcych smaków do gołąbków - w goląbkach ma być
> zachowane to, co w nich jest najlepszego - kapustowość i mięsność z
> posmakiem cebuli i pieprzu! Dlatego dla nas gołąbki istnieją tylko
> podsmażane na rumiano na zeszklonej na tłuszczu (najlepiej smalcu) cebulce.
> Tzn najpierw oczywiście duszę wielką ilość gołąbków tylko w małej ilości
> wody w wielkim garze przekładajac kawałkami liści selera (świetne!), w 3
> warstwach. I na razie na tym koniec, mogą nawet ostygnąć i do lodówki.
> Potem te gotowe sukcesywnie się spożywa, dusząc na patelni z cebulą,
> podlewając smakiem z gotowania gołąbków z gara i troszkę wodą o ile smaku w
> garze mało, pod przykryciem i ze 2 razy przewracajac doprowadza do stanu,w
> którym znowu zaczynają się rumienić i wraz z resztką wody tworzy się pod
> nimi esencja o konsystencji trudnej do okreslenia, bo nie jest wodnista,
> lecz taka kremowa, ale nie zawiesista - może porównam z sosem spod mięsa,
> rzadko-gęstawy, mięsno-kapustowo-cebulowy, złocisty, gołabki mają być w nim
> zanurzone na wys. ok. 1/3.
> Podaję nacięte wzdłuż, nieco rochylone, w nacięcie wlewam ową esencję z na
> wpół rozpadającą się, lekko złotą cebulką... Nadzienie (pieprzne ma być)
> nasiąka tym smakiem i staje się pysznie kremowo-pikantne... Marzenie :-)
>
> Jedyna postać z pomidorami to moje ostatnie odkrycie - posypywanie bardzo
> gorących gołąbków na talerzu pomidorami w proszku. Ciekawe doznanie.
Okrooopne! Nie cierpię odgrzewanych potraw. Nigdy, no dobra rzadko.
Sos pomidorowy do gołąbków to sama esencja smaku!
>>>> Aaa ja nie znoszę białej czekolady i co poradzisz?
>>> Kud-kudak, kud-kudak, a ja znoszę, a ja tak! //w małych ilościach ;-PPP
>> Ja to wogle nie przepadam za czekoladą. Inna jestem, wiem.
>
> Ja uwielbiam, ale jest to taki rodzaj uwielbienia, który nie polega na
> dążeniu do pochłonięcia maksymalnej ilosci - wystarczą mi 1-2 kostki,
> smakuję aż do rozpuszczenia rozlewajacą się na języku słodycz... I mogę
> znowu nie jeść czekolady z miesiac. MŚK natomiast pożera hurtowo, gryząc
> bez smakowania. Profanacja po prostu. Tak to można zeżreć tabliczkę-dwie i
> nawet tego nie zauważyć, co on własnie zwykle czyni :-)
Tż lubi białą tę bąbelkową. Okropne.
Ze słodyczami w ogóle jest zabawnie, bo ja uwielbiam tylko ciasta,
Misiek tylko wybrane ciasta (żadnych snicekrsów, Kopnpersów etc.),
Maciek wszystko, co słodkie, a tż białą czekoladę bąbelkową.
--
Paulinka
|