Data: 2002-09-15 08:34:42
Temat: Czy to juz koniec?
Od: w...@p...onet.pl
Pokaż wszystkie nagłówki
Wiekiem jestem wlasciwie w polowie zycia, a myslac bardziej biezaco to
może już na koncu.Nie powinienem pisac może takich problemow, ale
czlowiek ma taka chwile, ze musi Cos powiedziec.
Ja nie mam komu wiec dlatego pisze. A tym ktorych mam nie tego powiedziec.
Wiem ze nie jestescie lekarzami, aniosobami ktore mogą pomoc. Nie oczekuje
tego.
Mam wlasnie wypowiedzenie pracy, dowiedzilem się, ze sam jestem chory.
Mam syna 17 lat, zone. Pracy nie znajde. Mysle, czy wyjsciem nie jest moje
odejscie jeszcze w okresie wypowiedzenia?.
Przynajmniej przez 10 lat moja rodzina będzie otrzymywala rente.
Mysle, mysle. Tylko jak mam to zrobic, aby moj syn nie zyl ze swiadomoscia,
ze jego ojciec odebral sobie zycie.
Wejsc pod samochod – moze zmarnuje zycie innej uczciwej osobie.
Mysle i nie wiem co zrobic. Slowa sa piekne, mowimy pieknie, sluchamy , ale
zycie tego nie slyszy. Za duzo mowimy.
Po co pisze. Sadze, ze takich osob wczesniej było już kilka lub wiecej, a
mysle, ze to nie koniec - będzie wielu. Do kosciola nie pojde.
Odszedlem od niego 10 lat temu po smierci Piotrusia.
Wybralem takie publiczne wyznanie.
Nikt mnie nie zna, nikogo nie musze do niczego zmusic, i nikt nie jest
zobowiazany mi pomoc.
Moze dlatego.
Nie jestem już mlody, a znalazlem się ze swoim zyciowym doswiadczenie na
rozdrozu.
Moze nie wynioslem z tej zyciowej nauczki niczego, ze zadaje takie pytania.
Sam nie wiem co mam zrobic. Mozecie nie odpowiadac na ten problem.
Ja chyba już nie wejde i tak tego czytac. Po prostu chcialem przez chwile o tym
z kims porozmawac.
I zrobilem to.
A co będzie dalej sam nie wiem?.
Wiem, ze musze sam sobie z tym poradzic. Musze.
Waldek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|