Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Czy warto sie przejmowac?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czy warto sie przejmowac?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 13


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2006-08-30 10:02:13

Temat: Czy warto sie przejmowac?
Od: "Aeterna" <o...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Pisze tutaj bo może Wy coś możecie mi doradzić. Szukałam
informacji już w internecie ale nic nie pasowało do tego co
przydarzyło się mnie. Ostatnio gdy byłam przeziębiona napadła mnie
świadomość ze na pweno umrę, że nawet jeśli jutro poczuje się
lepiej to będzie to znak ze umrę bo chorym przed śmiercią się
poprawia. Jednocześnie wiedziałam ze to jest głupie i w ogóle nie
możliwe i nie realne bym umarła bo niby dlaczego. Ale ta
świadomość nie odeszła co gorsza nie mogłam jej opanować ani nic
z tych rzeczy. Zawsze jak nachodziły mnie jakiekolwiek głupie myśli
mogła się od nich uwolnić. To tak jakby moje Dziecko chciało by
przytrafiło mi się cos złego a Dorosły mówił, ze to głupie.
Boję się, że będzie następny raz i tak samo nie będę mogła nad
tym zapanować lub co gorsza będzie się powtarzało regularnie. Co
prawda pierwszy raz cos takiego się stało może to nic poważnego i
tylko jakieś chwilowe jednak wolałabym to sprawdzić. Może teraz Wy
mi powiecie czy warto się tym przejmować.
Z góry dzięki i pozdrawiam Olik

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2006-08-30 12:51:52

Temat: Re: Czy warto sie przejmowac?
Od: "Morderca uczuć" <l...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

Aeterna napisał(a):
[ciach]

Przyczyny Twoich negatywnych myśli leżą poza sferą zdrowia,
organizmu. Są związane z problemami w życiu prywatnym lub zawodowym.
Zapewne nie umiesz sobie poradzić z tym co Cię spotyka w pracy, w
domu, z samotnością, brakiem przyjaźni, seksu, pieniędzy itd.
Umysł zwraca się wówczas do wewnątrz ciała, zauważając
biologię. Człowiek spełniony, szczęśliwy lub zwyczajnie nie
mający większych problemów, nie przejmuje się chwilowymi kłopotami
zdrowotnymi, nie myśli o śmierci. Zastanów się co Cię gryzie i czy
można to zmienić. Gdy zaczniejsz osiągać życiowe cele, znikną
rozważania o przemijaniu.

Pozdrawiam.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2006-08-30 14:48:25

Temat: Re: Czy warto sie przejmowac?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Aeterna; <1...@b...googlegroups.co
m> :

> Pisze tutaj bo może Wy coś możecie mi doradzić. Szukałam
> informacji już w internecie ale nic nie pasowało do tego co
> przydarzyło się mnie. Ostatnio gdy byłam przeziębiona napadła mnie
> świadomość ze na pweno umrę, że nawet jeśli jutro poczuje się
> lepiej to będzie to znak ze umrę bo chorym przed śmiercią się
> poprawia. Jednocześnie wiedziałam ze to jest głupie i w ogóle nie
> możliwe i nie realne bym umarła bo niby dlaczego. Ale ta
> świadomość nie odeszła co gorsza nie mogłam jej opanować ani nic
> z tych rzeczy. Zawsze jak nachodziły mnie jakiekolwiek głupie myśli
> mogła się od nich uwolnić. To tak jakby moje Dziecko chciało by
> przytrafiło mi się cos złego a Dorosły mówił, ze to głupie.
> Boję się, że będzie następny raz i tak samo nie będę mogła nad
> tym zapanować lub co gorsza będzie się powtarzało regularnie. Co
> prawda pierwszy raz cos takiego się stało może to nic poważnego i
> tylko jakieś chwilowe jednak wolałabym to sprawdzić. Może teraz Wy
> mi powiecie czy warto się tym przejmować.
> Z góry dzięki i pozdrawiam Olik

Punkt wyjścia - choroba, gorączka, niewydolność organizmu --> gorszy
nastrój i ogólnie stan psychiki --> myśli o śmierci.

Zachowania wtórne - gorszy nastrój --> myśli o smierci.

Choć w jednym nie zgodzę się z MU - w jednoznacznym zdefiniowaniu tego,
że problem leży poza sferą zdrowotną/fizjologiczną. Meritum problemu
jest "gorszy nastrój" i powtarzanie schematu zachowania.

Trzeba by się przyjrzeć do czego służyły mysli o śmierci w "punkcie
wyjścia" i dlaczego zostały uwarunkowane jako zachowanie. Możliwe, że w
efekcie podniosły poziom stresu [efektów hormonalnych dla zdrowia i
psychiki nie będe teraz wymyślał, choć tu może leżeć wytłumaczenie],
ograniczając myślenie o innych problemach/odczuwanie innych
problemów/odczuwanie bodźców.

I teraz, kiedy poziom stresu/emocji zbliża się do stanu zapamiętanego
jako "choroba", z automatu "stosujesz" intuicyjne lekarstwo, żeby nie
myslec [lub nie odczuwać, jeżeli to wyłacznie fizjologia/zdrowie] o
czynnikach, które wywołały obecny stres.

Istnieje również drugie wytłumaczenie - myśli o śmierci były formą
werbalizacji niezdefiniowanego stanu odczuwania choroby. Teraz, kiedy
napotykasz znów podobny niezdefiniowany stan emocjonalny/stresu, siegasz
po wypróbowany sposób, pt. "myśl o śmierci", doznając pewnie przy okazji
wzmocnienia fizjologicznego, które w odbiorze nosi nazwę "olśnienia".

Flyer
--
gg: 9708346

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2006-08-30 15:59:27

Temat: Re: Czy warto sie przejmowac?
Od: "Meszuge" <V...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Aeterna" <o...@o...pl> napisał w wiadomości
news:1156932132.925873.29010@b28g2000cwb.googlegroup
s.com...
Pisze tutaj bo może Wy coś możecie mi doradzić. Szukałam
informacji już w internecie ale nic nie pasowało do tego co
przydarzyło się mnie. Ostatnio gdy byłam przeziębiona napadła mnie
świadomość ze na pweno umrę, że nawet jeśli jutro poczuje się
lepiej to będzie to znak ze umrę bo chorym przed śmiercią się
poprawia. Jednocześnie wiedziałam ze to jest głupie i w ogóle nie
możliwe i nie realne bym umarła bo niby dlaczego. Ale ta
świadomość nie odeszła co gorsza nie mogłam jej opanować ani nic
z tych rzeczy. Zawsze jak nachodziły mnie jakiekolwiek głupie myśli
mogła się od nich uwolnić. To tak jakby moje Dziecko chciało by
przytrafiło mi się cos złego a Dorosły mówił, ze to głupie.
Boję się, że będzie następny raz i tak samo nie będę mogła nad
tym zapanować lub co gorsza będzie się powtarzało regularnie. Co
prawda pierwszy raz cos takiego się stało może to nic poważnego i
tylko jakieś chwilowe jednak wolałabym to sprawdzić. Może teraz Wy
mi powiecie czy warto się tym przejmować.

Czy warto się przejmować, że umrzesz z powodu kataru?
Czy warto się przejmować, że się przyjmujesz możliwością zejścia
śmiertelnego w związku z katarem?
Czy warto się przejmować... Itd. Itd. Itp.

Odpowiedź: nie. Nie warto.

Pytanie: czy w związku z tym, że nie warto, jesteś w stanie od jutra
przestać się przejmować?


--
Pozdrawiam - Meszuge

(Jeśli chcesz do mnie napisać, usuń z adresu "VeryBig")

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2006-08-30 16:49:59

Temat: Re: Czy warto sie przejmowac?
Od: "Aeterna" <o...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Nie występował u mnie gorszy nastrój. Miewałam dużo gorsze choroby
czy nastroje a mimo to zdarzyło się to tylko raz co wyklucza
powtarzany schemat Nie widzę powodów bym mogła mieć jak to
nazwałeś myśli o śmierci chociaż to nie do końca to <to nie były
myśli o śmierci np. co by było gdyby, to była świadomość tego ze
umrę i to nie za kilkadziesiąt lat tylko jutro po jutrze >, nie mam
problemów na tyle dużych bym mogła przeżywać jakieś wyjątkowe
stresy itp. Jeśli występuje jakiś problem jestem w stanie go bardzo
szybko i łatwo rozwiązać. W ostatnim czasie nie przezywałam
żadnych silnych emocji bo rzadko mam okazje do przezywania
jakichkolwiek większych emocji. Nie mam problemów z rówieśnikami
<jestem lubianą i akceptowaną osobą> nie mam prawa czuć się
samotna bo mam przyjaciela i znajomych. Mam bardzo dobrą rodzinę, nie
widzę powodów bym mogła mieć takie niczym nie uzasadnione może nie
urojenia ale przekonania. Również nie występuje jakąś nie wiem
nuda, rutyna czy cos w tym stylu, cały czas cos robię rysuje, pisze
itd.
Wy źle rozumiecie chyba. Ja się nie przejmuje śmiercią z powodu
kataru, w ogóle nie przejmuje się śmiercią jak na razie. Ja się
przejmuje moim przekonaniem ze umrę, które może pod prowokacją
choroby wyszło. Przejmuje się tym że nie umiałam siebie samej
przekonać że to jest bezsensowna myśl choć jak nachodziły minie
jakiekolwiek głupie myśli potrafiłam je odgonić. To tak jakby moja
podświadomość chciała bym umarła a ja nic nie mogłam na to
poradzić.
Chciałam sie tylko upewnic czy przychodzenie nie mysli ale takich
świadomosci jest niebezpieczne. Oczywiscie nie sądze by to było cos
poważnego ale wolałam byc pewna by potem nie było że nie
zaregowałam na jakies zmiany.
Pozdraiwam Olik

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2006-08-30 17:48:36

Temat: Re: Czy warto sie przejmowac?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Aeterna; <1...@m...googlegroups.co
m> :

> Wy źle rozumiecie chyba. Ja się nie przejmuje śmiercią z powodu
> kataru, w ogóle nie przejmuje się śmiercią jak na razie. Ja się
> przejmuje moim przekonaniem ze umrę, które może pod prowokacją
> choroby wyszło. Przejmuje się tym że nie umiałam siebie samej
> przekonać że to jest bezsensowna myśl choć jak nachodziły minie
> jakiekolwiek głupie myśli potrafiłam je odgonić. To tak jakby moja
> podświadomość chciała bym umarła a ja nic nie mogłam na to
> poradzić.

Straszne - rozum przegrał z podświadomością? Czyli doświadczyłas braku
wpływu na swoje "zachowanie"/myśli. Problem w tym, że ten brak wpływu
zawsze istniał, tylko Ty postepowałas zgodnie ze swoją podswiadomością,
ew. zawsze znajdowałaś post factum ładen racjonalne wytłumaczenie swoich
zachowań.

Flyer
--
gg: 9708346

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2006-08-30 22:11:36

Temat: Re: Czy warto sie przejmowac?
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> szukaj wiadomości tego autora

Aeterna wrote:
(...)nie mam
> problemów na tyle dużych bym mogła przeżywać jakieś wyjątkowe
> stresy itp. Jeśli występuje jakiś problem jestem w stanie go bardzo
> szybko i łatwo rozwiązać. W ostatnim czasie nie przezywałam
> żadnych silnych emocji bo rzadko mam okazje do przezywania
> jakichkolwiek większych emocji. Nie mam problemów z rówieśnikami
> <jestem lubianą i akceptowaną osobą> nie mam prawa czuć się
> samotna bo mam przyjaciela i znajomych. Mam bardzo dobrą rodzinę, nie
> widzę powodów bym mogła mieć takie niczym nie uzasadnione może nie
> urojenia ale przekonania. Również nie występuje jakąś nie wiem
> nuda, rutyna czy cos w tym stylu, cały czas cos robię rysuje, pisze
> itd.

No to czemu tak pomyślałaś? Bo wiesz co? Nie wierzę Ci... Ludzie na
prawdę szczęśliwi nie mają czasu na takie myślenie...

Poza tym mam do ciebie prośbę: mogłabyś dokładniej opisać to uczucie, o
którym mówisz, poczucie, że umrzesz, strach? Będzie nam łatwiej
rozmawiać bo na razie napisałaś dość ogólnie i możemy się zwyczajnie nie
zrozumieć : )

pozdr,
T

--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2006-08-31 08:11:11

Temat: Re: Czy warto sie przejmowac?
Od: "Aeterna" <o...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

,,Straszne - rozum przegrał z podświadomością?" - to była
jakąś ironia albo złośliwość z Twojej strony?
Dlaczego jesteś tego taki pewien, że zawsze postępowałam zgodnie z
podświadomością?
Dlaczego akurat teraz zwróciłam się przeciw niej?
Co mogło to powodować i co radzisz mi zrobić?

To były pytania skierowane do Flyera.


Jakiego rodzaju myślenie masz na myśli? Rozmyślanie? Bez przerwy
rozmyślam nad takimi podstawowymi rzeczami <świat, ludzie> i
właśnie dzięki temu mam tematy rysunków. Gdybym nie rysowała itd.
To wtedy była bym nieszczęśliwa.

Co do jeszcze dokładniejszego opisu tego hm uczucia to, to nie był
lęk to niebyły myśli ale świadomość, przekonanie, że umrę
najwyżej za kilka dni. Po prostu wiedziałam, że umrę a
jednocześnie wiedziałam, że nie umrę bo od kataru się nie umiera
itd. Tak jakby podświadomość wyżej wymieniona przez Flyera
wiedziała, że umrę a świadomość wiedziała że nie umrę i bała
się tego co mówiła ta podświadomość.
Mam nadzieje, że teraz mnie zrozumiecie lub że ja zrozumiem Was.

Pozdrawiam Olik

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2006-08-31 09:42:25

Temat: Re: Czy warto sie przejmowac?
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"Aeterna" <o...@o...pl> wrote in message
news:1156932132.925873.29010@b28g2000cwb.googlegroup
s.com...

Mysle ze takie ataki nieuzasadnionego leku ma wiele osob,
tak od czasu do czasu. Jakos umiem sobie z tym dobrze radzic -
napisze o moim "sposobie" na to.

Musze zaczac ogólnie: generalnie nasze Ja to taka osobowosc,
ktora sklada sie z nieswiadomych i swiadomych roznych elementow, aspektów.

Ta osobowosc potrzebuje miec kontakt z roznymi aspektami zycia -
rowniez ze smiercią. Jesli nasza swiadoma osobowosc przez dlugi
czas nie ma kontaktu ze smiercia
(bo blokuje ten aspekt zycia?, bo go ignoruje, bo nie troszyczy sie o ten
aspekt?
bo "zapomniala" o nim)
to w nieswiadoma czesc naszej osobowosci "przypomina" o tym.
I to moze byc odbierane jako taki nagly, nieoczekiwany lęk.

Jesli nie jestesmy na ten aspekt gotowi, bo nas przerasta, to obieramy
to jako cos bardzo niechcianego, jako chorobe,
albo cos co burzy nasz dotychczasowy obraz zycia,
i natychmiast chcemy sie od tego uwlonic, odsunąc te myśli.

Moj sposob na to jest taki i działa - nie należy odsuwać tego
tylko przyjecie tego "klimatu", tego aspektu ktory stoi za lękiem.
Wtedy zamiast leku, otwieramy sie na nowy aspekt osobowosci,
troche zapomniany. Czuje sie czlowiek wtedy jak nowonarodzone
dziecko z pelnymi rękami roboty, zeby ten aspekt wchłonąc.

Ale jest to trudne i trzeba miec troche z tym wprawy.
Na sile tez nie mozna sie atakowac takim np. lękiem przed smiercią.

Zreszta ten sposób nie mozna aplikowac na slepo - jesli sie czuje
(tak intuicyjnie) na czym problem z lękiem moze polegać, to
automatycznie stosuje sie dobre rozwiązanie/

A powstawaniu takich lęków sprzyja tez nasza cywilizacja. Smierc jest
odsuwana z codziennosci, zycie jest raczej płytkie -
stąd takie nieoczekiwane lęki. Glebsza rzeczywistosc i prawda sie
do nas dobija a my to chcemy leczyć.

I tyle...
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2006-08-31 14:47:39

Temat: Re: Czy warto sie przejmowac?
Od: "Aeterna" <o...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

To co powiedział Duch zdaje się być najrozsądniejsza wypowiedz jak
do tej pory, ale mimo tego wydawało mi się, że nie ignoruje ani nie
boje się żadnych aspektów życia jak to nazwałeś. Myślałam, że
wystarczająco dużo czasu i uwagi poświęciłam rozmyślaniu nad
śmiercią itp. W sumie robię to cały czas, wydawało mi się, że
przyjęłam odpowiednią postawę wobec śmierci. Nie uważam bym
miała jakieś tematy ,,tabu" o których bała bym się myśleć,
właśnie starałam się doprowadzać do konfrontacji wiedząc, że
wcześniej czy później i tak będę musiała się w tym uporać. Lecz
może nie pogodziłam się z tym do końca nie wiem, mam nadzieję, że
moja podświadomość już nie będzie musiała mi przypominać o
takich rzeczach a na pewno nie w taki sposób. Dzięki za radę i
odzew.
Pozdrawiam Olik

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Podstawy
Upadek mitu ewolucji
takie nieco osobiste pytanie
Psycholodzy - znowu pelne rece roboty (Hollywoodzkie szkielety)
Test przymiotnikowy ACL

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »