Ponieważ mężczyźni mojego życia sztuk trzy, stwierdzili, że nie mogą już
patrzeć na tradycyjne klopsy, tudzież mielone, postanowiłam zaserwować im
coś, co nudne nie będzie. Wybór padł na pierś z indyka, która spoczywała w
zamrażalniku, a inwencja podpowiedziała mi, co następuje:

1kg piersi z indyka
2 jajka
trzy garście bułki tartej
oregano (miałam świeże)
curry
pieprz czosnkowy
ciut ostrej papryki

Indyka zmieliłam, wymieszałam z powyższymi dodatkami, przy czym curry
nadawało główną nutę smakową, dalej pieprz czosnkowy, papryka była dla
koloru i pikanterii, a oregano dla sprawdzenia, co z tego wyjdzie ;)

Masę mięsną podzieliłam na porcje, uformowałam kuleczki i obsmażyłam z obu
stron na oleju.

W tak zwanym międzyczasie zagrzałam butelkę przecieru pomidorowego
(musiałam użyć półproduktu, czyli gotowej Valfrutty, bo czasu by mi na limy
nie wystarczyło), doprawiłam trochę solą, cukrem, pieprzem. Obsmażone
klopsiki - do gara z przecierem. Niestety okazało się, że pomidorów jest
trochę za mało jak na 18 klopsików, więc musiałam dorzucić jeszcze puszkę
krojonych. Dusiło się to ok. pół godziny, podane zostało z ziemniakami.

Niezłe :) Dość pikantne, bo tak wymagają MMŻ, sycące, a jednocześnie
niebanalne.

A dzisiaj robię im zapiekanki ziemniaczane :) Z cebulą, boczkiem i szynką.
--
Pozdrawiam, Ti`Ana
"The girl loaded gun, went outside. No one has ever seen her again..."