« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2014-10-02 21:35:28
Temat: Garus :-)Dostałam od sąsiada (a on od brata - to ważne, bo sąsiad odjął sobie żtp od ust i mi
dał) dwanaście kilo wegierek, niepryskanych, tych najlepszych,bo "końcowych" -
najsłodszych, z pomarszczoną skórką przy ogonku. Istna małmazja, takich pysznych to
ja chyba od dzieciństwa nie jadłam, cóż więc dziwnego, że około kilograma
"wciągnęłam" ad hoc przy pestkowaniu... Ten smak i aromat,zupełnie jak śliwki, które
zrywałosię na poz. październikaw ogrodzie moich rodziców. Od tamtej pory żaden owoc
nie jest dla mnie wart czekania na niego cały rok - jedynie śliwki, a i to nie
wszystkie, bo tylko węgierki i damachy!
Zatem zjadłszy ad hoc kilo śliwek, resztę niecierpliwie wypestkowałam i rozgotowałam
z przeznaczeniem na powidła. Na szczęście przypomniałam sobie w porę o GARUSIE! -
odlałam więc nieco śliwkowej brei na jutro, bo jutro piątek, będzie więc akurat
pasował śliwkowy garus...
http://prowincjalnawioska.blox.pl/2013/08/Malo-kto-w
ie-co-to-jest-garus.html
I w ogóle jestem dziś przeszczęśliwa z powodu perspektywy tych pysznych śliwek w
następnych latach - mieć pewne i czyste ich źródło to dla mnie lepsze niż znaleźć
skarb :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2014-10-02 21:49:00
Temat: Re: Garus :-)A ja mam 17 drzew węgierkowych... Ostatnie pomarszczone jeszcze spadają...
Ania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2014-10-02 22:03:20
Temat: Re: Garus :-)W dniu czwartek, 2 października 2014 21:49:00 UTC+2 użytkownik czeremcha napisał:
> A ja mam 17 drzew węgierkowych... Ostatnie pomarszczone jeszcze spadają...
I co, robiłaś z nich coś? No nie mów tylko, że nie, to byłoby straszne!!!
:-)
PS. Miałam dwa drzewa, ale u mnie się węgierki nie udają, bo sąbardzo drobne,
strasznie chorują i robaczywieją, a na opryski nie miałam ochoty. A brat sąsiada
kilka lat temu kupił w odległej miejscowości gospodarstwo i hoduje tam konie, no a
sad piękny żtp odłogiem stoi, i te drzewa węgierkowe w nim... Śliwek nikt tam nie
zrywa i nie wykorzystuje. Sąsiad, do spółki z bratem, w tym roku znaleźli jednak dla
nich najwłaściwsze wg nich zastosowanie (he he), bo słodkie jak miód, a przy okazji
ja skorzystałam i ostrzę sobie zęby już na przyszłość ;-PPP
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2014-10-02 23:11:00
Temat: Re: Garus :-)ikselk%g...@g...com pisze:
> Dostałam od sąsiada (a on od brata - to ważne, bo sąsiad odjął sobie żtp od ust i
mi dał) dwanaście kilo wegierek, niepryskanych, tych najlepszych,bo "końcowych" -
najsłodszych, z pomarszczoną skórką przy ogonku. Istna małmazja, takich pysznych to
ja chyba od dzieciństwa nie jadłam, cóż więc dziwnego, że około kilograma
"wciągnęłam" ad hoc przy pestkowaniu... Ten smak i aromat,zupełnie jak śliwki, które
zrywałosię na poz. październikaw ogrodzie moich rodziców. Od tamtej pory żaden owoc
nie jest dla mnie wart czekania na niego cały rok - jedynie śliwki, a i to nie
wszystkie, bo tylko węgierki i damachy!
>
> Zatem zjadłszy ad hoc kilo śliwek, resztę niecierpliwie wypestkowałam i
rozgotowałam z przeznaczeniem na powidła. Na szczęście przypomniałam sobie w porę o
GARUSIE! - odlałam więc nieco śliwkowej brei na jutro, bo jutro piątek, będzie więc
akurat pasował śliwkowy garus...
> http://prowincjalnawioska.blox.pl/2013/08/Malo-kto-w
ie-co-to-jest-garus.html
>
>
> I w ogóle jestem dziś przeszczęśliwa z powodu perspektywy tych pysznych śliwek w
następnych latach - mieć pewne i czyste ich źródło to dla mnie lepsze niż znaleźć
skarb :-)
I właśnie popełniłaś wielki błąd - a co ze śliwkami w occie? Przecież
tak naprawdę tylko stare, zapomniane węgierki do octu się nadają!
--
Darek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2014-10-02 23:45:47
Temat: Re: Garus :-)W dniu czwartek, 2 października 2014 23:11:00 UTC+2 użytkownik Dariusz K. Ładziak
napisał:
> ikselk%g...@g...com pisze:
>
> > Dostałam od sąsiada (a on od brata - to ważne, bo sąsiad odjął sobie żtp od ust i
mi dał) dwanaście kilo wegierek, niepryskanych, tych najlepszych,bo "końcowych" -
najsłodszych, z pomarszczoną skórką przy ogonku. Istna małmazja, takich pysznych to
ja chyba od dzieciństwa nie jadłam, cóż więc dziwnego, że około kilograma
"wciągnęłam" ad hoc przy pestkowaniu... Ten smak i aromat,zupełnie jak śliwki, które
zrywałosię na poz. październikaw ogrodzie moich rodziców. Od tamtej pory żaden owoc
nie jest dla mnie wart czekania na niego cały rok - jedynie śliwki, a i to nie
wszystkie, bo tylko węgierki i damachy!
>
> >
>
> > Zatem zjadłszy ad hoc kilo śliwek, resztę niecierpliwie wypestkowałam i
rozgotowałam z przeznaczeniem na powidła. Na szczęście przypomniałam sobie w porę o
GARUSIE! - odlałam więc nieco śliwkowej brei na jutro, bo jutro piątek, będzie więc
akurat pasował śliwkowy garus...
>
> > http://prowincjalnawioska.blox.pl/2013/08/Malo-kto-w
ie-co-to-jest-garus.html
>
> >
>
> >
>
> > I w ogóle jestem dziś przeszczęśliwa z powodu perspektywy tych pysznych śliwek w
następnych latach - mieć pewne i czyste ich źródło to dla mnie lepsze niż znaleźć
skarb :-)
>
>
>
> I właśnie popełniłaś wielki błąd - a co ze śliwkami w occie?
A gdzie ten błąd?
> Przecież
>
> tak naprawdę tylko stare, zapomniane węgierki do octu się nadają!
Czy twierdziłam tu coś przeciwnego? ...i w ogóle coś o śliwkach occie?
A śliwek w occie to mam z zeszłego roku ze 20 słoikow jeszcze. I to nie takich sobie
hop-siup-śliwka-w-ocet, ale robionych wspaniałym sposobem: zalewanych gorącą zalewą
octową, odcedzanych, znowu zalewanych, odcedzanych, zasypywanych cukrem w słojach -
trzymają się bez żadnej pasteryzacji choćby kilka lat, a co za smak!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2014-10-03 00:22:02
Temat: Re: Garus :-)W dniu czwartek, 2 października 2014 23:45:47 UTC+2 użytkownik
ikselk%g...@g...com napisał:
> A śliwek w occie to mam z zeszłego roku ze 20 słoikow jeszcze. I to nie takich
sobie hop-siup-śliwka-w-ocet, ale robionych wspaniałym sposobem: zalewanych gorącą
zalewą octową, odcedzanych, znowu zalewanych, odcedzanych, zasypywanych cukrem w
słojach - trzymają się bez żadnej pasteryzacji choćby kilka lat, a co za smak!
http://www.wielkiezarcie.com/recipe10753.html
...z tą różnicą, że zalewam i odcedzam śliwki 2-3 razy, oczywiście za każdym razem
gorącą zalewą.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2014-10-03 19:50:57
Temat: Re: Garus :-)W dniu czwartek, 2 października 2014 22:03:20 UTC+2 użytkownik ikselk%
> I co, robiłaś z nich coś? No nie mów tylko, że nie, to byłoby straszne!!!
Niewiele zrobiłam... Dla dwóch osób niewiele potrzeba. Trochę kompotów, kilkanaście
słoiczków dżemu - część z owocami czarnego bzu. Za powidłami nie przepadamy, za
śliwkami w occie - też niekoniecznie...
Dużo dostała rodzina, sporo sprzedaliśmy, a jeszcze więcej poszło w kosz...
Najpierw opadły robaczywe, potem - po deszczach - śliwki zaczęły eksplodować na
drzewie. Samo zbieranie spod drzew i do wyrzucenia nas zmęczyło... Kilkadziesiąt
wiader, bo urodzaj był niesamowity.
Tak to jest - rodzina przyjedzie sobie pozbierać, a te co przy tym spadło -
gospodarze muszą posprzątać. Trzeba to w przyszłości inaczej ustawić...
Z ogrodu sąsiadów - którzy w ogóle nie zbierali, bo nie mieszkają tu na stałe - tak
czuć fermentującymi śliwkami, że hej...
Ania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2014-10-04 11:33:50
Temat: Re: Garus :-)W dniu piątek, 3 października 2014 19:50:57 UTC+2 użytkownik czeremcha napisał:
> W dniu czwartek, 2 października 2014 22:03:20 UTC+2 użytkownik ikselk%
>
>
>
> > I co, robiłaś z nich coś? No nie mów tylko, że nie, to byłoby straszne!!!
>
>
>
>
>
> Niewiele zrobiłam... Dla dwóch osób niewiele potrzeba. Trochę kompotów, kilkanaście
słoiczków dżemu - część z owocami czarnego bzu. Za powidłami nie przepadamy, za
śliwkami w occie - też niekoniecznie...
>
>
>
> Dużo dostała rodzina, sporo sprzedaliśmy, a jeszcze więcej poszło w kosz...
>
> Najpierw opadły robaczywe, potem - po deszczach - śliwki zaczęły eksplodować na
drzewie. Samo zbieranie spod drzew i do wyrzucenia nas zmęczyło... Kilkadziesiąt
wiader, bo urodzaj był niesamowity.
>
>
>
> Tak to jest - rodzina przyjedzie sobie pozbierać, a te co przy tym spadło -
gospodarze muszą posprzątać. Trzeba to w przyszłości inaczej ustawić...
>
Wiem o czym mówisz, miałam to samo, kiedy uprawialiśmy truskawki i mieliśmy
kilkanaście drzew uleny...
Wtedy zaobserwowałam też (już na całe życie) inne zjawisko - roje "znajomych", którzy
nagle znikli, kiedy uleny przemarzły podczas zimy stulecia, a truskawki zarósł las
:-D
>
> Z ogrodu sąsiadów - którzy w ogóle nie zbierali, bo nie mieszkają tu na stałe - tak
czuć fermentującymi śliwkami, że hej...
Tak, to może być dokuczliwe, skoro jest ich tam tak dużo. Ja czuję te jesienne
zapachy przejeżdżając rowerem koło okolicznych gospodarstw i sadów, ale w tym
mniejszym (no i chwilowym) stężeniu są dla mnie urokliwym elementem jesiennej aury i
nastroju - i ten nadmiar roślinnej produktywności, którego zapachy kotłują się nad
wsią, jest zupełnie jak z twórczości Schulza. Odczuwam to właśnie jesienią...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |