Strona główna Grupy pl.rec.ogrody Inspekcja.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Inspekcja.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 9


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-04-25 14:29:39

Temat: Inspekcja.
Od: "miro" <m...@w...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Wracam z działki, gdzie byłem na krótkiej inspekcji. Położone płasko siano
po śniegu na ubiegłorocznej sawannie zaczyna już nieśmiało przerasztać
pierwszymi pędami nowej sawanny. Widać po zimie powygryzane gęsto dziury
korytarze po drobnej zwierzynie. Znak to, że ma się na razie gdzie chować
cała "pasożytnicza" gryzoniom gadzina - czyli moje żmije, zwinki, padalce i
zaskrońce. Nie wspomnę o traszkach, które TEŻ jednak są, jak zauważyłem
jesienią... Wszystkie sztuczne skalniki - "osiedla blokowe" dla gadziny są
chyba gęsto zasiedlone już, bo widać ślady intensywnej działalności
"inżynieryjnej" (J ). Cieszy mnie to, ale i...niepokoi trochę.. (Bo nie
widzę na razie śladów bytności kun, które tak w ubiegłym roku spustoszyły mi
pogłowie gadziny (L )... Żmije napotkałem dziś na słonecznym ciepełku aż
cztery. Wszystkie najwyżej 2-letnie, wszystkie jasno-brązowe, bo dopiero-co
się pobudziły i daleko jeszcze do dymorfizmu płciowego w tym sezonie. Jedną
aż musiałem trącić patykiem, żeby przekonać się, czy żyje w ogóle, bo
zastygła w dziwnej pozie i nawet swoim rozdwojonym języczkiem powonienia nie
zdradzała oznak, że mnie zauważyła. Ale zareagowała jednak ospale,
telepatycznie tylko mrucząc do mnie zaspanym głosem: - " Czegoo ?!.. Pogięło
cie ?!.. Fuck off !..". Nastęne były "żywe" - w tym jedna przepisowo
zwinięta w sprężynkę, i tę fotografowałem już z bliska bardzo ostrożnie,
choć nie miała więcej, niż pół metra tylko. Jest wprawdzie jeszcze chłodno i
nie wierzę, że byłaby skłonna (i zdolna) wykonać metrowy skok w kierunku
mojej twarzy za aparatem fotograficznym, ale jednak nie mam ochoty do
2-tygodniowego bólu głowy i leczenia słabo gojącego się miejsca ukąszenia
(J )...

Zwinek zatrzęsienie, nawet nie wszystkie są "turbo" (dalszy znak, że dawno
nie było na terenie kuny..). Jeden śliczny, zielonawy 3-letni chyba samczyk
(taki ze 20 cm długości smoczek), ustawił się na ścieżce, gdzie miałem
właśnie postawić nogę i ani myślał spieprzać w podskokach (J ). Podniósł się
wysooko na przednich łapkach i łypał na mnie groźnie, badając sytuację
zapachową rozdwojonym języczkiem. Ominąłem go więc (po zrobieniu mu
zdjęcia), myśląc z żalem, że widziałem go pierwszy i OSTATNI chyba raz...Bo
jeśli on taki wojowniczy, to czeka go los pokarmu w zębatym pyszczku
najbliższej kuny w nocy, albo nawet i zwykłego kota ze wsi z dołu (L )... U
mnie mają szansę (jak to w życiu samem...) przetrwania tylko osobniki z
napędem turbo... Które poruszają się po wierzchu ubiegłorocznego siana
(zanim nie wpadną w najbliższą znajomą dziurę mysią) z prędkością
"naddźwiękową", ledwo tylko muskając łapkami wierzch, a przez dolinki dziur
między kępami i ścieżek ludzkich w poprzek - przefruwając wręcz (L )... Już
się pogodziłem z faktem, że nie sposób bawić się w Demiurga na swoim własnym
terenie, bo mojego prawa własności nie przestrzegają bynajmniej - kuny,
lisy, łasice, koty i ptaki drapieżne... A marzyło mi się łażenie pośród
OSWOJONEJ i znajomej gadziny, której nawet imiona ponadaję z biegiem czasu,
podziwiając coraz to nowego lata - półtora-metrowej długości egzemplarze
zaskrońca i ponad-metrowe, stare i doświadczone żmije-olbrzymy... Niestety
(L )... Między bajki to niestety... Ale już się przyzwyczaiłem. Jest
dokładnie tak, jak w Przyrodzie być powinno. Rolę Demiurga ograniczyłem więc
tylko do UROZMAICANIA terenu - poprzez stwarzanie "naturalnych" kryjówek
(brak koszenia / wypalania), za pomocą budowania pryzm - konstrukcji z
płaskich kamieni przykrytych darnią i ziemią (sprawdza się !...), fałdowania
terenu - wszelkimi pracami ziemnymi, sadzeniem drzew i krzewów - też się
sprawdza, bo powstają strefy cienia, oraz kępy traw i ziół, gdzie powstają
przestrzenie, w których na zimę mogą się chować larwy / poczwarki motyli
(sprawdziłem !), w tym Pazia-Żeglarza i Rusałki-Pokrzywnika, o licznych u
mnie Pawikach i Admirałach nie wspomnę, nie zakłócaniem spokoju - poprzez
chodzenie wyłącznie po ścieżkach... (J )... Dziś dałem bratu lekcję
poglądową (to z nim byłem dziś, bo na jego koszt = jego autem (J ) ),
pokazując mu CZWARTĄ dzisiaj widzianą żmiję, której wystawało z płasko
położonego, po-zimowego siana tylko pierwsze 5 cm, od łebka począwszy
(J )... Brat mówi: - "Eee !.. To tylko patyk wystaje !..". Kazałem mu
podejść delikatnie ze dwa metry... "Uuch !.. Faktycznie ! Żmija wystaje !.."
. Ze 40 cm pod sianem, a tylko łebek bada otoczenie i czeka, kiedy sobie
pójdziemy w cholerę... (J )...

Mówię do brata: - "TERAZ sobie wyobraź, że łazisz po tym nieprzeniknionym
wzrokiem, a "puszystym" - bo skrywającym całe podziemne "miasta" - sianie
!... NIGDY nie wiesz, na co możesz nadepnąć !..." (tych pleśniejących i
rozkładających się potem na humus warstw jest co najmniej 5, bo od tylu lat
teren pozostawiony jest Naturze. Zero interwencji i moje fanatyczne wręcz
opory przeciw łażeniu poza ścieżkami, nie wspomnę już o moim patologicznym
wręcz sprzeciwie wobec wpuszczaniu na teren dużego, szczególnie miejskiego
psa !..,który tratuje i wyrywa wszystko swoimi pazurzastymi łapami, w
idiotycznym swoim, entuzjastyczno-egoistycznym szaleństwie, gdy go wypuścić
po miesiącach pobytu w więzieniu "mieszkanie w bloku / trawnik przed tymże"
...). "Widzisz ?" - mówię - "Nie ma łażenia, jak po placu budowy, czy
miejskich trawnikach (J )... TU obowiązuje POKORA wobec Przyrody ! TUTAJ MY
jesteśmy INTRUZAMI i mamy poruszać się OSTROŻNIE, jak najmniej niszcząc i
szanując życie naszych zwierzęcych Bliźnich, dla których w końcu kupiliśmy
tę ziemię ! Dla nich ! I naszego Kontaktu-Z-Naturą na weekend i wakacje...".

Myślę, że wystarczająco dziś obrazowo udało mi się to bratu zilustrować
(J )...

Sosny wszystkie już ruszyły. Mszyce też (J ). Ale tylko na jednym drzewku
widziałem. Pod kontrolą. Mam od tego spryskiwacz i chemię, ukryte pod
podestem namiotu. Świerki jeszcze śpią. Ale niektóre już się budzą.
Modrzewie już zielone, brzozy też. Buki jeszcze śpią, ale widać soczyste
pąki. Wierzby, jarzębiny, olchy, dzikie czereśnie, głogi i wszelkie inne
chaszcze - ruszają powolutku, ale czekają na więcej deszczu i wyższe
temperatury. Jawory ledwo się przeciągnęły po śnie zimowym. Trzmieliny coś
późno mi ruszają na działce. Bo przed domem mam je już gęsto ulistnione,
nawet z zalążkami kwiatów. Już nawet z pierwszym pokoleniem mszycy muszę
walczyć... Ręcznie po prostu - bo to dopiero pierwsze pojedyncze samice.
Łatwo je dostrzec i po prostu pozgniatać. Spryskiwanie na trzmielinie (tej
wysokiej, z różowymi kwiatami) jest mało skuteczne. Mój wierzbowy płot
wszędzie ma się doskonale i miejscami nawet kwitnie baziami (J )...

Nie ma niestety skowronków (L )... Ale widziałem po drodze śliczną parkę
bażantów na ornym polu u chłopa. I koty - polujące pośród pól... Muszę przy
najbliższej okazji dokupić śrutu "Diabolo" do mojego pistoletu. Zawsze na
działce go będę miał (J ).. Ale obawiam się, że kot nie da do siebie podejść
na odległość skutecznego strzału z pistoletu (do 20 m). To musi być co
najmniej wiatrówka typu "Wildlife", która ma siłę ponad 320 m/s. Z lunetą.
Wtedy można być PEWNYM, że w odległości 100 metrów każdy kot w polu widzenia
dostanie NA PEWNO śrut w dupę i będzie go wylizywał przez najbliższy tydzień
(z solą)(J )... Tym samym będąc przez wspomniany tydzień NIEOBECNYM na
ugorach i "sawannach" terenów przejętych przez LAS, gdzie coraz mniej
ginącej już zwierzyny, tępionej przez ciemnych chłopków, którzy namiętnie
kochają wypalanie traw...

Kot jest w naszym naturalnym biotopie OBCY i nie ma w nim nic do szukania.
Krótki kaszel. Nie widzę powodów do dyskusji. Kto kocha se kotki - niech se
je trzyma krótko w domciu. Jeśli da radę (J ). Poza domem - gówno ma Kiciuś
sąsiada do szukania w moim ogródku i obsikiwania mi wszystkiego, co nowego
postawię na podwórku.

Śrut w dupę. Humanitarnie. Jeśli mam NIE stosować pułapek i trutki (na
walerianową przynętę (J ) ), co jest już MNIEJ jakby humanitarne (J )...

Jasne, że śrut w dupy należałby się LUDZIOM, którzy kupują małe, śliczne i
bezbronne kotki swoim dzieciom, o wsiowych kmiotach już nie wspomnę, którzy
"tsymajom koty, coby myse łapały"... Ale człowiekowi śrutu w dupę przecież
nie wsadzę (J ). Nie warto. Bo i tak go to niczego nie nauczy, a sam będę
miał kłopoty (J )...



Pozdrówki, miro



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-04-25 15:51:56

Temat: RE: Inspekcja.
Od: a...@o...pl (Bogusław Radzimierski) szukaj wiadomości tego autora


Behalf Of miro

(...)
>Wracam z działki, gdzie byłem na krótkiej inspekcji. Położone płasko siano
>po śniegu na ubiegłorocznej sawannie zaczyna już nieśmiało przerasztać
>pierwszymi pędami nowej sawanny. Widać po zimie powygryzane gęsto dziury
>korytarze po drobnej zwierzynie. Znak to, że ma się na razie gdzie chować
>cała "pasożytnicza" gryzoniom gadzina - czyli moje żmije, zwinki, padalce i
>zaskrońce.
(...)
Miro

Bardzo fajnie to ujales ,moje inspekcje sa moze inne ,po kazdej zimie
zastanawiam sie ile zostanie mi wolnych tabliczek z nazwami roslin :-))
Co do kotow rowniez mam zastrzezenia ,sadze ze ludzie ktorzy je posiadaja
powinni zadbac aby nie zalatwialy swoich potrzeb na innych dzialkach.Obecnie
mam polamane kielki Cypripedium guttatum ,czekalem cztery lata aby
zakwitlo,a dzisiaj sie zastanawiam czy nie stracilem rosliny ktora zdobylem
z tak wielkim trudem.
Mimo tego nie winie kotow ,tylko ludzi ktorzy grzesza brakiem
odpowiedzialnosci.
Co roku w naszej wsi w okresie wakacyjnym sa porzucane psy i koty ktore
znudzily sie rozpieszczonym dzieciom wlascicieli.:-(
Pozdrawia z Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich.
Bogusław Radzimierski.
www.ogrod-botaniczny.pl

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.ogrody

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-04-25 16:47:22

Temat: Re: Inspekcja.
Od: "Grzegorz Karolczak" <v...@l...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "miro" <m...@w...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aa93v6$lpt$1@news.tpi.pl...
>
> Wracam z działki, gdzie byłem na krótkiej inspekcji.

Fajny opis choc wizyta na dzialce nieco spozniona.
Czy aprobujesz wypalanie? Amoze palenie i przypalanie?
Pozdrowienia dla brata i niech uwaza na brata co go podpuszcza ;-)
Pozdr.
Grzegorz


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-04-26 07:05:58

Temat: Re: Inspekcja.
Od: "Janusz Czapski" <j...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "miro" <m...@w...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aa93v6$lpt$1@news.tpi.pl...
>
> Wracam z działki, (ciach...)

Inspekcja super!!!
A swoją drogą to ja zawsze byłem przekonany, że w naszych ogrodach jest
pełno węży i innej gadziny...
Paniom radzę się uważnie rozglądać. No bo jak taka wężowata gadzina
wyskoczy.... ;-))))))

Poza domem - gówno ma Kiciuś
> sąsiada do szukania w moim ogródku i obsikiwania mi wszystkiego, co nowego
> postawię na podwórku.
>
> Śrut w dupę. Humanitarnie.

Tak jest!! :-)))
>
Ale człowiekowi śrutu w dupę przecież
> nie wsadzę (J ).

A to dlaczego???
Pozdrawiam :-)))
Janusz


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-04-26 07:11:07

Temat: Re: Inspekcja.
Od: "Janusz Czapski" <j...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Bogusław Radzimierski" <a...@o...pl> napisał w
wiadomości news:AEELLCFPEPACHFAEFIBEGEDECBAA.abies@ogrod-botani
czny.pl...
>
> Co do kotow rowniez mam zastrzezenia ,sadze ze ludzie ktorzy je posiadaja
> powinni zadbac aby nie zalatwialy swoich potrzeb na innych dzialkach.

A jak nie to co? Śrut w dupę jak proponuje Mirek ?

Obecnie
> mam polamane kielki Cypripedium guttatum ,czekalem cztery lata aby
> zakwitlo,a dzisiaj sie zastanawiam czy nie stracilem rosliny ktora
zdobylem
> z tak wielkim trudem.

Oh! w mordę! Co by to nie miało znaczyć Cypripedium guttatum , to składam Ci
wyrazy serdecznego współczucia i łączę się z tobą w bólu po stracie. Bo
jednak i z trudem, i cztery lata - to dramat.
Pozdrawiam
Janusz


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-04-26 07:35:09

Temat: Re: Inspekcja.
Od: Darek Pakosz <d...@t...uhc.lublin.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Oh! w mordę! Co by to nie miało znaczyć Cypripedium guttatum , to składam Ci
> wyrazy serdecznego współczucia i łączę się z tobą w bólu po stracie. Bo
> jednak i z trudem, i cztery lata - to dramat.
Ma ile znam lacine to guttatum moze znaczyc np. kroplowy.

Gutta cavat lapidem non vi sed sepe cadendo. - Chyba tak to lecialo.
^^^^^^
Pozdrawiam,

D.P.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-04-26 10:11:28

Temat: Re: Inspekcja.
Od: "Jagoda" <b...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Grzegorz Karolczak <v...@l...onet.pl > napisał:>

> Fajny opis choc wizyta na dzialce nieco spozniona.

Eee, tych wizyt pewnie było wcześniej kilka tylko bez brata, dokumentacji
zdjęciowej i sprawozdania.

> Czy aprobujesz wypalanie? Amoze palenie i przypalanie?

Żadne wypalanie !!! Przecież w tej trawie są zbudowane całe osiedla
wielopiętrowe .
Przypalanie i palenie to tak, w myśl zasady, że papieros wiernym
przyjacielem człowieka. (:-)

> Pozdrowienia dla brata i niech uwaza na brata co go podpuszcza ;-)

Jakie "podpuszcza" ? Wkrótce Marek zostanie wysłany na kurs latania, coby
poruszał się po działce jak motylek. Miro tymczasem (zanim nie skonstruuje
skrzydeł ) porusza się (tylko po ścieżkach) jak czapla brodząca w wodzie i
bacznie obserwuje miejsce gdzie ma postawić stopę . Jak w ścisłym
rezerwacie. TO się nazywa szacunek dla natury

Pozdrawiam -Jagoda





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2002-04-29 14:36:09

Temat: Re: Inspekcja.
Od: "miro" <m...@w...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Żadne wypalanie !!! Przecież w tej trawie są zbudowane całe osiedla
> wielopiętrowe .
> Przypalanie i palenie to tak, w myśl zasady, że papieros wiernym
> przyjacielem człowieka. (:-)

Czy ja wiem... W sposób ściśle kontrolowany można by było to jakoś wypalić,
gadzina też nie ucierpi, bo nie głupia i schowa się na czas w korytarze
ziemne, ale zginie cała masa inncyh zwierząt, które na ucieczkę niemają
szansy, bo są dopiero w stadium na przykład pozimowego jeszcze gniazda, czy
poczwarki... Ale muszę się liczyć, że pożar może mi się przytrafić... Teren
jest nie koszony i nie wypalany od lat czterech już, czy nawet pięciu i
ZANIKŁa na nim cała inna flora prawie, ograniczając się do jednego tylko
praktycznie gatunku wysokiej trawy (zawsze zapominam jak się nazywa...), z
nielicznyi tylko plackami, gdzie niesmiało zakwita coś innego, albo gdzie
usiłuje przetrwać roślinność niska - skalniasta... W związku z tym -
ogranicza się ilość i różnorodność owadów = liczba tego, co żywi się
szarańczakami i innymi owadami. Jak w normalnej przyrodzie, krótko mówiąc...
GDYBYM kosił i wupalał - łąki byłyby cudownie kolorowe i różnorodne od maja
do września, z miliardami owadów i całym łańcuchem pokarmowym, przede
wszystkim motylami i chrząszczami. A tak - wszystkiego mam w normie i
"powolutku"... Nawet kuny się chyba wyniosły (:-)). Pod tym sianem kwitnie
życie, choć pachnia tam potem pleśnią w ciągu lata... Faktycznie strach
nadepnąć.. Ale z biegiem lat będzie więcej ścieżek, więcej bajorek jakichś,
krzaków, głazów - może i darń się zdejmie miejscami całą, wkładając w to
miejsce OBCĄ darń, od razu z gotowym biotopem (:-))...

> > Pozdrowienia dla brata i niech uwaza na brata co go podpuszcza ;-)
>
> Jakie "podpuszcza" ? Wkrótce Marek zostanie wysłany na kurs latania, coby
> poruszał się po działce jak motylek. Miro tymczasem (zanim nie skonstruuje
> skrzydeł ) porusza się (tylko po ścieżkach) jak czapla brodząca w wodzie i
> bacznie obserwuje miejsce gdzie ma postawić stopę . Jak w ścisłym
> rezerwacie. TO się nazywa szacunek dla natury

Przesaada. Przyroda błyskawicznie zabliźnia wszelkie rany. Po ubiegłorocznym
pożarze na sąsiednich terenach, do którego przyjechało 5 jednostek Straży
Pożarnej - już prawie śladu nie ma... Sawanny w Afryce, czy busz
australijski - też przecie płonie samoistnie, od pioruna, od czasu do
czasu...
A u mnie ? Jak kogo żmija trafi w łydkę - sam sobie będzie winien (:-))).
Voila ! (:-)). Ja po prostu nie mam serca tłamsić łażeniem ślicznej trawy,
która przerasta ubiegłoroczne siano... WIDZĘ wyobraźnią, że tam pod spodem
siedzi sobie niejedno i czeka, aż sobie pójdę...

Pozdrówki, miro.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2002-05-02 10:57:52

Temat: Re: Inspekcja.
Od: "krycha" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "miro" <m...@w...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aajlq8$2eq$1@news.tpi.pl...
(...)
> Ale muszę się liczyć, że pożar może mi się przytrafić... Teren
> jest nie koszony i nie wypalany od lat czterech już, czy nawet pięciu i
> ZANIKŁa na nim cała inna flora prawie, ograniczając się do jednego tylko
> praktycznie gatunku wysokiej trawy (zawsze zapominam jak się nazywa...), z
> nielicznyi tylko plackami, gdzie niesmiało zakwita coś innego, albo gdzie
> usiłuje przetrwać roślinność niska - skalniasta... W związku z tym -
> ogranicza się ilość i różnorodność owadów = liczba tego, co żywi się
> szarańczakami i innymi owadami. Jak w normalnej przyrodzie, krótko mówiąc...
> GDYBYM kosił i wupalał - łąki byłyby cudownie kolorowe i różnorodne od maja
> do września, z miliardami owadów i całym łańcuchem pokarmowym, przede
> wszystkim motylami i chrząszczami (...)

To co, wypalać, aby łaki były cudownie kolorowe i różnorodne?
A ja uważałam do tej pory, że nie należy wypalać zeszłorocznych traw,
aby tej różnorodności fauny i flory nie zabijać.

Pozdrawiam Krycha.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Fitiremediacja
Taka roslina
winobluszcz - fo ever
Kosiarka - jaką wybrać?
winobluszcz i powojnik

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Zmierzch kreta?
Sternbergia lutea
Pomarańcza w doniczce
dracena
Test

zobacz wszyskie »