| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-05-18 22:52:17
Temat: Re: Jak radzicie sobie z matczyna nadopiekunczoscia ??Tytus w news:c8dahn$796$1@news.onet.pl:
> [...]
> czy wysłałbym mojego syna w wieku ośmiu lat na obóz?
> jasne, że bym wysłał - jeśli byłby to obóz dla ośmiolatków i stać by
> mnie było na to
> obóz nie jest po to żeby rodzice mogli odpocząć
> chociaż to świetna okazja do tego
> (no ale jak się lubią denerwować to trudno... trzeba się
> denerwować...) tylko po to żeby dziecko uczyło się samodzielności
> i żeby były przygody
> i żeby było super
>
> pozdrawiam
> tyt.
No proszę, jak super bez wyzwisk (smoki i s-ka).
Myślisz że jak na bajkowo to można?
Wiesz co mnie ubodło? Dobra mama puści, a zła nie puści.
Potworne.
Co do starszych nie mam najmniejszych wątpliwości,
że warto wypuszczać, i to jak najwięcej.
Sama najeździłam się tyle, że to być może rekord.
Nierzadko zaliczałam po trzy turnusy żeglarskie
plus weekendowe biwaki od wczesnej wiosny
do późnej jesieni. I to jest bardzo bardzo super.
Bronię tu jedynie prawa rodzica do samodzielnej
oceny, kiedy dziecko jest na to gotowe.
A tu: zaufajcie tatusiom, tatusie wiedzą.
Czasem wiedzą, a czasem im się wydaje.
Różnie to bywa. Podobnie jak z mamusiami.
Jeśli któreś ma wątpliwości, to może mieć podstawy
inne niż przewrażliwienie.
A intuicja?
też pozdrawiam
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-05-19 07:47:12
Temat: Re: Jak radzicie sobie z matczyna nadopiekunczoscia ??
Użytkownik "tycztom" <t...@i...pw.edu.pl> napisał w wiadomości
news:2guse8F713tjU1@uni-berlin.de...
> ->J.E. Przemysław Dębski<- c8d0qm$64j$...@i...gazeta.pl naszkrobal/a:
>
> > :) Dzieki za pamięć, ale mam aktualnie parę swoich problemów którymi
> > muszę się zająć.
>
> golnka zdrożała ;)
To byłaby katastrofa - moje problemy są bardziej przyziemne :))
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-05-19 09:49:59
Temat: Re: Jak radzicie sobie z matczyna nadopiekunczoscia ??Natek <n...@o...pl> napisał(a):
> - - w news:c8drs9$338$1@inews.gazeta.pl:
>
> > Natek <n...@o...pl> napisał(a):
> > >
> > > Tak, tak, masz rację - niech matka przez dwa tygodnie umiera ze
> > > strachu, bo tak trzeba dla dobra dziecka - jej uczucia nie mają
> > > znaczenia, co tam
> > > przepłakane dwa tygodnie, niech się baba hartuje - bo NA PEWNO nie
> > > ma racji, że to za wcześnie.
> > >
> > Naturalnie, że gówniarz dla mamusi, a nie odwrotnie.
> > A już kanał kompletny, gdy stara niejako _przy okazji_ się naczytała
> > o smokach i wilkołakach.
> > Aneta
>
> A jeśli można znaleźć rozwiązanie kompromisowe?
>
> Tak by nie gwałcić uczuć matki (czasem ojca), a dziecku
> zapewnić wspaniałe wakacje. Na przykład wyjazd z rodzicami
> w miejsca ciekawe dla dziecka. Też można pod namiot,
> nad jeziora, do lasu.
> Ośmiolatek jeszcze nie traktuje ambicjonalnie sprawy
> samodzielnego wyjazdu.
Rozwiązanie kompromisowe to dwa wyjazdy; z rodzicami i na obóz.
Mało wiemy o dziecku, któremu projektujemy wakacje.
Oczywistością jest natomiast fakt, że przodem gówniarz, stara za nim.
> Uważasz, że matka, która czuje, że jej dziecko
> nie jest gotowe na taki wyjazd, NA PEWNO się myli?
> I na pewno to nie intuicja i serce mogą jej podsuwać obawy,
> tylko ZAWSZE histeria i toksyczna miłość - czy tak?
> I jeśli czuje, że może stać się coś złego, to powinna takie
> przeczucia schować do szuflady "bo tak trzeba"?
Nie NA PEWNO i nie ZAWSZE obawy matki są bezpodstawne.
Jednak jeśli stara nie zacznie ich od początku racjonalizować, synek może
NIGDY nie być gotowy do dodjęcia pracy, zawarcia małżeństwa, itd., i to nie
tylko w jej odczuciach, lecz- na jego nieszczęście-w rzeczywistości.
Aneta
> * Natek
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-05-19 10:21:20
Temat: Re: Jak radzicie sobie z matczyna nadopiekunczoscia ??Tytus <t...@a...pl> napisał(a):
>
> Użytkownik "Zabusia" <z...@U...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:c8dr04$j0j$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> > ja wlasnie wiem ze trzeba wypiuscic w swiat ,
> > chodzi mi o to jak wlasnie ja mam sie zdobyc na to aby przestac si
> martwic,
> > aby pozwolic dziecku opuscic gniazdo. nio nie ytak doslownie bo z domu sie
> > jeszcze nie wyprowadza.Oj jeszcze dlugo sie nie bedzie wyprowadzal. Mysle
> ze
> > jestm dobra matka i nie chce mojego dziecka niczego pozbawiac...ale jak
> mam
> > sobie poraadzic z tym ze by sie nadmiernie nie martwic, bno bo martwic to
> > chyba zawsze sie bede ;)
> >
> > Dziekuje wszystkm za odpowiedzi nie przypuszczalam ze az taka dyskusja sie
> > rozwinie
> >
>
> chyba już tak musi być
> że matki będą się nadmiernie martwić o synów
> jeśli tylko nie popadną w przesadę - to jest do zniesienia
> nawet powiedziałbym, że to jest słodkie
> i dobre
> tylko żeby z tego nie zrobić demona
Sądzę, że lepsze jest ustawienie kontaktów z dziećmi na płaszczyżnie
partnerstwa z obopólną odpowiedzialnością za ich jakość.
Ale to przed Zabusią dalekiej perspektwie.
> jeśli zdecydujesz się go puścić
> spróbuj trochę pożyć w tzw. międzyczasie
> wiesz, mała przerwa w byciu ideałem
> zrób to świadomie
Także na co dzień szczeniaki potrzebują żywego człowieka, a nie Matki Polki.
> to byłaby taka próba na ile dobromatkowstwo Cię opanowało
> czy to już nałóg
Zabójczy dla smarkacza. Z konsekwencji każdy pewnie zdaje sobie sprawę.
> i kim jesteś, czy jest w Tobie jeszcze ktoś oprócz martwiącej się
> i opiekującej istoty?
> wietrzenie samej siebie od środka
Dodałabym, że smarkaty pewnie nie życzyłby sobie takiej mamy.
Zresztą niewiele mogłaby go nauczyć (martwienia się i opiekowania).
> tyt.
>
> kiedy ostatnim razem odprowadzalem najstarszą corkę do pociagu na obóz
> miny wszyscy mieli jakieś nietęgie, niby fajnie, że jadą ale jakoś
> zmartwieni i przejęci
> kierownik obozu, za młody jakoś na tę funkcje, czytał listę obecności
> i kiedy wyczytał jej nazwisko to poszła z takim wyrazem twarzy jakby miała
> więcej nie wrócić
> no... nikt się prawie nie znał i było późno w nocy i te nerwy
> ale to głównie rodzice nadawali minorowy ton pożegnaniu
> bo jak wsiedli do pociagu... i pojechali
> ktoś z rodziców zawołał: to łapcie teraz za komóry, i wszyscy zaczęli się
> śmiać. Niektórzy rzeczywiście złapali za komóry i okazało się że 5 minut po
> odjeździe w przedziałach z naszymi dziećmi też jest bardzo wesoło.
> i było dobrze
Śmiech leczy... odrobina cynizmu i kropla czarnego chumoru także.
Pozdrawiam
Aneta
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-05-19 23:13:14
Temat: Re: Jak radzicie sobie z matczyna nadopiekunczoscia ??Aneta w news:c8fak6$4oo$1@inews.gazeta.pl:
> Rozwiązanie kompromisowe to dwa wyjazdy; z rodzicami i na obóz.
To nie jest rozwiązanie kompromisowe, jeśli matka czuje,
że dzieciak nie powinien jechać. W żaden sposób ten Twój
'kompromis' nie załatwia tego problemu.
> Mało wiemy o dziecku, któremu projektujemy wakacje.
Nie projektujemy temu dziecku, rozmawiamy ogólnie.
Ta mama nie pytała czy ma puścić dzieciaka.
> Oczywistością jest natomiast fakt, że przodem gówniarz, stara za nim.
Oczywistością jest ten fakt jako ogólna zasada.
W wypadku wyjazdu 8-latka nie jest wcale pewne,
czy to byłoby dla niego korzystne.
A w każdym razie: czy korzyści są tak wielkie,
by pominąć ryzyko oraz pominąć mamowe nerwy.
> Nie NA PEWNO i nie ZAWSZE obawy matki są bezpodstawne.
> Jednak jeśli stara nie zacznie ich od początku racjonalizować, synek
> może NIGDY nie być gotowy do dodjęcia pracy, zawarcia małżeństwa,
> itd., i to nie tylko w jej odczuciach, lecz- na jego nieszczęście-w
> rzeczywistości. Aneta
No tak. Bardzo logiczne. Nawet jeśli obawy nie są bezpodstawne,
to matka ma je zracjonalizować i dzieciaka puścić. Na przykład
po to, żeby samą siebie wytresować na wypadek ewentualnych
przyszłych zapędów do ograniczania :(
Wiesz, wygląda na to, że się nie dogadamy.
Ja, mówiąc tu o matce, mam na myśli kogoś normalnego,
myślącego i czującego. Ty najwyraźniej mówisz o jakiejś
histeryczce, która nie ma problemu z tym, czy ma puścić 8-latka,
tylko czy ma puścić dziecko w ogóle, obojętne w jakim wieku.
Owszem, takie się zdarzają, jak również zdarzają się odchylone
w drugą stronę, które najchętniej wysłałyby i 5-latka po to,
żeby mieć trochę spokoju i czasu dla siebie, ale ja nie mówiłam
o skrajnych przypadkach.
A swoją drogą popatrz: Tytusowi się dopisujesz w innym poście,
że dzieciaki potrzebują żywego człowieka, a nie Matki Polki
(z czym się w 100 % zgadzam) a kiedy ja się wypowiedziałam,
że uczucia matki też trzeba wziąć pod uwagę, to zaserwowałaś
mi złośliwy komentarz:
"Naturalnie, że gówniarz dla mamusi, a nie odwrotnie"
Ten "żywy człowiek" nie ma prawa Twoim zdaniem uznać,
że akurat taki wyjazd dzieciaka nie jest warty jej wielodniowego
zamartwiania się, skoro ona może zapewnić mu inne atrakcje, wcale
nie gorsze, a na samodzielne wyjazdy wypuszczać nieco później.
Tak nawiasem - być może inaczej definiujemy Matkę Polkę.
Ja uważam że MP właśnie by puściła, bo jest zawsze "dzielna"
i zawsze z tyłu. MP się nie zamartwia, MP jest "postępowa"
i "mądra" tym co wyczyta w kolorowych czasopismach
oraz mądrych podręcznikach - a tam jej na pewno napiszą, że
dziecko musi się jak najwcześniej usamodzielniać.
* Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-05-21 15:45:20
Temat: Re: Jak radzicie sobie z matczyna nadopiekunczoscia ??Natek <n...@o...pl> napisał(a):
> Aneta w news:c8fak6$4oo$1@inews.gazeta.pl:
> > Mało wiemy o dziecku, któremu projektujemy wakacje.
W związku z tym nie potrafimy jednoznacznie powiedzieć, czy mamusine obawy
nie są warte funta kłaków, bo dzieciak jest samodzielny i marzy o wyjeździe z
rówieśnikami.
> Nie projektujemy temu dziecku, rozmawiamy ogólnie.
> Ta mama nie pytała czy ma puścić dzieciaka.
> Tak nawiasem - być może inaczej definiujemy Matkę Polkę.
> Ja uważam że MP właśnie by puściła, bo jest zawsze "dzielna"
> i zawsze z tyłu. MP się nie zamartwia, MP jest "postępowa"
> i "mądra" tym co wyczyta w kolorowych czasopismach
> oraz mądrych podręcznikach - a tam jej na pewno napiszą, że
> dziecko musi się jak najwcześniej usamodzielniać.
Guzik prawda. Dla MP dziecko stanowi rekwizyt do popisów w oblewaniu go
matczyną troską i czułością. Udzieliło się to także tatusiom. Męskich wzorców
osobowych nie brakuje, choćby taki Mauer. Ten to jeszcze w porządku...
Następnie MP pragną pęcznieć z dumy nad karierą szkolną i zawodową
pieszczocha. Kiedyś nadęła się taka, i sru... syna na ołtarz ojczyzny.
Pieprzona matka bohatera!Z tym bzdetem chociaż skończyły. Taką przynajmniej
mam nadzieję.
MP patrzy na smarkacza utylitarnie; być może czyni z niego wypełniacz
wewnętrznej pustki, substytut własnego , pełnego _poświęceń_ życia, za które
nie otrzymały nic wartościowego.
Pozdrawiam
Aneta
> * Natek
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-05-21 15:59:46
Temat: Re: Jak radzicie sobie z matczyna nadopiekunczoscia ??Aneta <a...@N...gazeta.pl> napisał(a):
> Natek <n...@o...pl> napisał(a):
>
> > Aneta w news:c8fak6$4oo$1@inews.gazeta.pl:
>
> > > Mało wiemy o dziecku, któremu projektujemy wakacje.
> W związku z tym nie potrafimy jednoznacznie powiedzieć, czy mamusine obawy
> nie są warte funta kłaków, bo dzieciak jest samodzielny i marzy o wyjeździe
z
> rówieśnikami.
> > Nie projektujemy temu dziecku, rozmawiamy ogólnie.
> > Ta mama nie pytała czy ma puścić dzieciaka.
Autorka wątku sama użyła w tytule słowa _nadopiekuńczość_.
Wymowne? Przypuszczam, że bardziej niż wszystkie następne czucia.
Aneta
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-05-21 18:46:21
Temat: Re: Jak radzicie sobie z matczyna nadopiekunczoscia ??Aneta w news:c8l91i$fsu$1@inews.gazeta.pl:
> Autorka wątku sama użyła w tytule słowa nadopiekuńczość.
> Wymowne? Przypuszczam, że bardziej niż wszystkie następne czucia.
> Aneta
Ja sądzę, że jeśli chodzi o fizyczne bezpieczeństwo dziecka
lekka nadopiekuńczość jest lepsza niż lekceważenie zagrożeń.
* Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-05-21 19:12:16
Temat: Re: Jak radzicie sobie z matczyna nadopiekunczoscia ??Aneta w news:c8l86g$cip$1@inews.gazeta.pl:
> Natek <n...@o...pl> napisał(a):
>
> > Aneta w news:c8fak6$4oo$1@inews.gazeta.pl:
>
> > > Mało wiemy o dziecku, któremu projektujemy wakacje.
> W związku z tym nie potrafimy jednoznacznie powiedzieć, czy mamusine
> obawy nie są warte funta kłaków, bo dzieciak jest samodzielny i marzy
> o wyjeździe z rówieśnikami.
No nie wiem, czy tak jest z tymi marzeniami. 8-latek to dzieciak,
który kończy pierwszą klasę. Nigdy nie słyszałam, żeby już w tym
wieku jakiś znajomy dzieciak sam wyjeżdżał albo o to chociaż prosił.
Sądzę, że to jednak rzadkość.
> > Tak nawiasem - być może inaczej definiujemy Matkę Polkę.
> > Ja uważam że MP właśnie by puściła, bo jest zawsze "dzielna"
> > i zawsze z tyłu. MP się nie zamartwia, MP jest "postępowa"
> > i "mądra" tym co wyczyta w kolorowych czasopismach
> > oraz mądrych podręcznikach - a tam jej na pewno napiszą, że
> > dziecko musi się jak najwcześniej usamodzielniać.
> Guzik prawda. Dla MP dziecko stanowi rekwizyt do popisów w oblewaniu
> go matczyną troską i czułością. Udzieliło się to także tatusiom.
> Męskich wzorców osobowych nie brakuje, choćby taki Mauer. Ten to
> jeszcze w porządku... Następnie MP pragną pęcznieć z dumy nad
> karierą szkolną i zawodową pieszczocha. Kiedyś nadęła się taka, i
> sru... syna na ołtarz ojczyzny. Pieprzona matka bohatera!Z tym
> bzdetem chociaż skończyły. Taką przynajmniej mam nadzieję.
> MP patrzy na smarkacza utylitarnie; być może czyni z niego wypełniacz
> wewnętrznej pustki, substytut własnego , pełnego poświęceń życia, za
> które nie otrzymały nic wartościowego.
> Pozdrawiam
> Aneta
> > * Natek
Jaki tam guzik. Jak dla mnie to uzupełniłaś mój opis MP.
Oblewa 'troską' i 'czułością' ale się nie zamartwia, bo przecież
'wspaniale wychowuje' 'cudowne' dziecko. Reszta też się zgadza.
Tylko... który Mauer? Franz? :)
Pozdrawiam
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-05-21 19:16:53
Temat: Re: Jak radzicie sobie z matczyna nadopiekunczoscia ??
Użytkownik "Natek" <n...@o...pl> napisał w wiadomości
news:xn0dijopt8ez8g002@news.onet.pl...
> 8-latek to dzieciak,
> który kończy pierwszą klasę.
Nooo... jeśli zimował w pierwszej klasie to tak :-)
V-V
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |