« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2006-05-07 11:59:45
Temat: Jest mi trudno...Witam!
Również zyje w takim małżeństwie. Mąż katolik, ja ewangeliczka. Oczywiście
tez musiałam przy okazji slubu podpisać, że "nie będe przeszkadzała
MĘŻOWI....".
Moja sytuacja wyglada tak. Nasz syn jest w drugiej klasie,więc przystepuje do
Pierwszej Komunii. Za tydzień. Mąż dwa tygodnie temu wyjechał za granice do
pracy. "Nie przeszkadzanie" w moim przypadku wyglada tak, że chodze z dziecmi
do kościoła (katolickiego, choć niejednokrotnie mnie trzęsie jak słysze
niektóre stwierdzenia księży), od jutra przez cały tydzień są próby, w
następnym tygodniu Biały tydzień. do tego garniturek, koszulka swieca itp. Na
szczęście różańcem i, przepraszam za słowa, innymi głupatami zajęła sie matka
chrzestna, siostra mego męża.
Ale buntuję sie, nie wiem z kim porozmawiac na ten temat. do tego przyjecie
pokomunijne jest w domu, mnostwo przygotowan. Juz czasem nie wiem jak sie
nazywam, albo budze sie z przeświadczeniem, że nie zdaże. Nie wiem jaki jest
dzień tygodnia.
MOże ktoś zyczliwy poradzi mi coś...
Joanna
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2006-05-07 12:01:03
Temat: Re: Jest mi trudno...Joanna <j...@g...pl> napisał(a):
Miało siędołączyć do wątku różnica wyznaniowa...
:-)
J.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2006-05-08 10:31:14
Temat: Re: Jest mi trudno...Joanna napisał(a):
Ale buntuję sie, nie wiem z kim
> porozmawiac na ten temat. do tego przyjecie pokomunijne jest w domu,
> mnostwo przygotowan. Juz czasem nie wiem jak sie nazywam, albo budze
> sie z przeświadczeniem, że nie zdaże. Nie wiem jaki jest dzień
> tygodnia.
Po pierwsze, przestań się przejmować. Zdążysz, co masz nie zdążyć.
Najwyzej goście z przyjecia wyjdą głodni;-). Najważniejsze, zeby
dziecko sie dobrze przygotowało, ale sorry, skoro Ty jestes innego
wyznania niz ono, to ktos powinien się tym zająć, skoro ojciec
wyjechał. IMHO wystarczajaco dużo robisz, ze chodzisz z dzieckiem do
obcego Ci kościoła.
Jak chcesz, mozemy "podenerwować się" razem, ja tą imprezę mam za 2
tygodnie, do tego nadal nie mam garnituru, stresuję się w stylu:"a co,
jak kobieta garnituru nie przywiezie; co, jak sąsiadka zawali z
zamówionym ciastem, jak zchrzanię kotlety" ;-) Ale w sumie wiem, że
wszystko _jakoś_ będzie.
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2006-05-08 19:55:57
Temat: Re: Jest mi trudno...W wiadomości:e3mvkc$k63$...@i...gazeta.pl,
krys <k...@p...onet.pl> napisał(a):
> Joanna napisał(a):
> Ale buntuję sie, nie wiem z kim
>> porozmawiac na ten temat. do tego przyjecie pokomunijne jest w domu,
>> mnostwo przygotowan. Juz czasem nie wiem jak sie nazywam, albo budze
>> sie z przeświadczeniem, że nie zdaże. Nie wiem jaki jest dzień
>> tygodnia.
>
> Po pierwsze, przestań się przejmować. Zdążysz, co masz nie zdążyć.
> Najwyzej goście z przyjecia wyjdą głodni;-). Najważniejsze, zeby
> dziecko sie dobrze przygotowało, ale sorry, skoro Ty jestes innego
> wyznania niz ono, to ktos powinien się tym zająć, skoro ojciec
> wyjechał. IMHO wystarczajaco dużo robisz, ze chodzisz z dzieckiem do
> obcego Ci kościoła.
> Jak chcesz, mozemy "podenerwować się" razem, ja tą imprezę mam za 2
> tygodnie, do tego nadal nie mam garnituru, stresuję się w stylu:"a co,
> jak kobieta garnituru nie przywiezie; co, jak sąsiadka zawali z
> zamówionym ciastem, jak zchrzanię kotlety" ;-) Ale w sumie wiem, że
> wszystko _jakoś_ będzie.
Krys - robimy gorąca linie? Bo ja mam to samo i w tym samym terminie. Na
razie walcze z poprawkami malarskimi. Jeszcze do zrobienia tylko łazienka i
żarełko ;-)
pozdrawiam Tatiana
--
Śmiejmy się! Kto wie czy świat potrwa jeszcze trzy tygodnie?
/Pierre Augustin Beaumarchais/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2006-05-08 21:05:32
Temat: Re: Jest mi trudno...Xena napisał(a):
> razie walcze z poprawkami malarskimi. Jeszcze do zrobienia tylko
> łazienka i żarełko ;-)
Czy specjalnie na tę okazję remontujesz łazienkę? Bójcie się Boga,
dziewczyno! ;-)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2006-05-09 00:12:25
Temat: Re: Jest mi trudno...medea wrote:
> Xena napisał(a):
>
>> razie walcze z poprawkami malarskimi. Jeszcze do zrobienia tylko
>> łazienka i żarełko ;-)
>
>
> Czy specjalnie na tę okazję remontujesz łazienkę? Bójcie się Boga,
> dziewczyno! ;-)
No to wyglada na to ze ja powinnam sobie jakas komunie u siebie
zalatwic, bo wlasnie zblizam sie wielkimi krokami do remontu nie tylko
lazienki ;)
Kasia, co to nawet nie chce myslec o tym co ja czeka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2006-05-09 12:45:21
Temat: Re: Jest mi trudno...Xena napisał(a):
> Krys - robimy gorąca linie? Bo ja mam to samo i w tym samym terminie.
> Na razie walcze z poprawkami malarskimi. Jeszcze do zrobienia tylko
> łazienka i żarełko ;-)
Dawaj:-) U mnie łazienka od przedwczoraj poprawiona, serio. Żarełko na
słodko zamowione, reszta szkoda gadać. No i kurde, garnitur jeszcze w
lesie, bo mnie Bozia niewymiarowym dzieckiem obdarzyła.
--
Pozdrawiam
Justyna GG: 6756000
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2006-05-09 12:46:42
Temat: Re: Jest mi trudno...medea napisał(a):
> Xena napisał(a):
>
>> razie walcze z poprawkami malarskimi. Jeszcze do zrobienia tylko
>> łazienka i żarełko ;-)
>
> Czy specjalnie na tę okazję remontujesz łazienkę? Bójcie się Boga,
> dziewczyno! ;-)
Jakbyś Ty mojego grzyba zobaczyła po zimie, to dopiero byś się
przestraszyła ;-)
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2006-05-10 10:41:57
Temat: Re: Jest mi trudno...Dzięki za słowa otuchy. u mnie też remonty w domu. Np wczoraj do 1 w nocy
kładłam z teściową wykładzinę w przedpokoju w którym jest czworo drzwi i inne
pierdoły. wycinanka była łowicka :-).
Garnitur mam i wszystkie dodatki, nawet skarpetki beżowe dokładnie w kolorze
garnituru udało mi się kupić.
Jedzonko tez w większości zamówione.
Tylko jeszcze ten bałagan poremontowy.
Mąż prawdopodobnie przyjedzie jednak.
No i humor mam troche lepszy
Pozdrawiam
Joanna
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2006-05-13 00:59:20
Temat: Re: Jest mi trudno...czyli róznica wyznaniowa miedzy partnerami
Użytkownik "Joanna" <j...@g...pl> napisał w wiadomości
news:e3knfg$g6f$1@inews.gazeta.pl...
> Witam!
> Również zyje w takim małżeństwie. Mąż katolik, ja ewangeliczka. Oczywiście
> tez musiałam przy okazji slubu podpisać, że "nie będe przeszkadzała
> MĘŻOWI....".
> Moja sytuacja wyglada tak. Nasz syn jest w drugiej klasie,więc przystepuje
do
> Pierwszej Komunii. Za tydzień. Mąż dwa tygodnie temu wyjechał za granice
do
> pracy. "Nie przeszkadzanie" w moim przypadku wyglada tak, że chodze z
dziecmi
> do kościoła (katolickiego, choć niejednokrotnie mnie trzęsie jak słysze
> niektóre stwierdzenia księży), od jutra przez cały tydzień są próby, w
> następnym tygodniu Biały tydzień. do tego garniturek, koszulka swieca itp.
Na
> szczęście różańcem i, przepraszam za słowa, innymi głupatami zajęła sie
matka
> chrzestna, siostra mego męża.
> Ale buntuję sie, nie wiem z kim porozmawiac na ten temat. do tego
przyjecie
> pokomunijne jest w domu, mnostwo przygotowan. Juz czasem nie wiem jak sie
> nazywam, albo budze sie z przeświadczeniem, że nie zdaże. Nie wiem jaki
jest
> dzień tygodnia.
>
> MOże ktoś zyczliwy poradzi mi coś...
>
> Joanna
Jeśli postępujesz wbrew sobie uczestnicząc w obrzędach religijnych innej
denominacji /a wszystko co piszesz na to wskazuje/ myślę że rozwiązaniem
byłoby poprosić kogoś z rodziny męża o zastępowanie cię w tych sytuacjach i
wyręczenie w przygotowaniach.
Z tego co wiem najlepiej się powinni do tego nadawać właśnie chrzestni
dziecka: ślubowali swojej rzymsko-katolickiej wspólnocie religijnej ze gdy
rodzice nie będą mogli /ty przecież nie powinnaś robić tego co jest
sprzeczne z twoim sumieniem, a ojciec dziecka wyjechał/ to zastąpią w
obowiązkach wychowania religijnego rodziców dziecka.
W wypadkach braku zrozumienia ze strony rodziny męża lub chrzestnych
polecałbym poprosić pastora-księdza twojego wyznania/zboru/ o jego mediację
z rodziną lub owymi chrzestnymi -za pośrednictwem księdza z parafii
katolickiej w jakiej się tą komunia ma odbyć. Czyli:
Ty->Pastor->Ksiądz->Rodzina lub/i Chrzestni dziecka.
Poddaję tą kwestie jeszcze dyskusji na pl.soc.religia -crosspostując wątek.
Ciekaw jestem odzewu... ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |