Strona główna Grupy pl.sci.psychologia "Jest mi wszystko jedno"

Grupy

Szukaj w grupach

 

"Jest mi wszystko jedno"

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 11


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-11-27 08:42:32

Temat: "Jest mi wszystko jedno"
Od: "Alka" <m...@t...NO_SPAM.pl> szukaj wiadomości tego autora

hm...
widze, ze juz niektore interesujace mnie zagadnienia podjeliscie...
ale z tego co sie zorientowalam ..o tym, co chce tu napisac jeszcze nie
bylo.
przechodze do sedna.
Mam znajomego... nawet moge go nazwac swoim hm...."przyjacielem", ktory
TWIERDZI, ze nie ma uczuc.
Tak,tak....
"nic nie czuje".
Jedyne uczucie - o ile mozna to tak nazwac- to OBOJETNOSC.
Zobojetnienie na wszystko, na wszystkich, na cokolwiek. Ktos moglby nawet
nazwac to bezdusznascia ...ale chyba to tak do konca nie jest ..
hm...nawet trudno mi to okreslic.
Ja osobiscie uwazam, ze to taka strategia "uciekania od klopotow zarowno
tych
"normalnych" jak i tych "emocjonalnych" ...
po prostu "nie chce byc zraniony, wiec mi nie zalezy" ...
"jak sobie nie radze to daje sobie spokoj"... (cos w tym stylu - moja,
wlasna analiza )
ale czy tak jest do konca??? czy rzeczywiscie mozna wyzbyc sie uczuc?
mozna nic nie odczuwac? totalna pustka??? ...nicosc???
i czy mozna tak zyc?? - widocznie mozna ...skoro on sobie radzi ...
tylko jakie to jest zycie???
a moze wlasnie tak nalezy teraz zyc??? ...
bezuczuciowo?
Zastanawiam sie co wy na ten temat mysicie....
a moze wsrod was tez jest taka osoba, ktora "nic nie czuje" ?
wtedy ciekawe .... dalczego wlasnie wybrala sobie taka strategie zycia?

pozdrawiam
Alka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2000-11-27 12:57:27

Temat: Re: "Jest mi wszystko jedno"
Od: b...@v...hell.pl (Blue) szukaj wiadomości tego autora

In article <3a221eb1$1@news.vogel.pl>, Alka wrote:
>hm...
>widze, ze juz niektore interesujace mnie zagadnienia podjeliscie...
>ale z tego co sie zorientowalam ..o tym, co chce tu napisac jeszcze nie
>bylo.
>przechodze do sedna.
>Mam znajomego... nawet moge go nazwac swoim hm...."przyjacielem", ktory
>TWIERDZI, ze nie ma uczuc.

CUT

>Zastanawiam sie co wy na ten temat mysicie....
>a moze wsrod was tez jest taka osoba, ktora "nic nie czuje" ?
>wtedy ciekawe .... dalczego wlasnie wybrala sobie taka strategie zycia?
>
>pozdrawiam
>Alka

moze nie tyle co nic nie czuje co jest zamkniety i to bardzo
dla mnie definicja brzmi ze zakopal sie tak gleboko ze trzeba naprawde nim
poruszyc zeby dostac sie do tego co mysli i do tego do czego sie nie
przyznaje ..ale i to moze byc mylace...
ja wiem co sam zrobil moj przyjaciel kiedy mowil cos podobnego ..ale to
moze nie byc to samo
chlopak sie odcial od wiekszosci spraw zamykajac w czterech scianach ..
wykazywal nadnaturalny spokoj i obojetnosc do chwili gdy nie byl gotow
i nie znalazl odpowiedniej osoby ... reszta to dlugie godziny przy piwie
wiec poczekaj ...a moze trafisz na dzien bez tarczy czy pancerza za ktorym
chowa sie Twoj kolega


--

Blue -+=<(*)>=+-
* bajki sa okrutne *
-+=<(*)>=+-

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2000-11-27 13:35:53

Temat: Re: "Jest mi wszystko jedno"
Od: "Marlena Lipinska" <l...@p...promail.pl> szukaj wiadomości tego autora


Pewnego dnia Alka na pl.sci.pscyhologia napisala:
>/.../
>Mam znajomego... nawet moge go nazwac swoim hm...."przyjacielem", ktory
>TWIERDZI, ze nie ma uczuc.
>Tak,tak....
>"nic nie czuje".
>
Czasem dobrze ich nie miec, one zbyt rania.

>Jedyne uczucie - o ile mozna to tak nazwac- to OBOJETNOSC.
>
Jakbym chcial to poczuc.

/...


>Ja osobiscie uwazam, ze to taka strategia "uciekania od klopotow zarowno
>tych "normalnych" jak i tych "emocjonalnych" ...
>po prostu "nie chce byc zraniony, wiec mi nie zalezy" ...
>
Albo jestem tak zraniona, ze chce uciec i nie moge.

>ale czy tak jest do konca??? czy rzeczywiscie mozna wyzbyc sie uczuc?
>mozna nic nie odczuwac? totalna pustka??? ...nicosc???
>
Nic nie czuc... to tez uczucie.

>i czy mozna tak zyc?? - widocznie mozna ...skoro on sobie radzi ...
>tylko jakie to jest zycie???
>
Jakis czas tak, tez bym tak chciala teraz.

>a moze wlasnie tak nalezy teraz zyc??? ...
>bezuczuciowo?
>
Bzdura, nie badz zombi.

>a moze wsrod was tez jest taka osoba, ktora "nic nie czuje" ?
>
Za duzo czuje, zbyt duzo...

--
Pozdrawiam,
Marlena Lipińska

Gadu-Gadu #148122
m...@p...com
l...@p...promail.pl
m...@p...wp.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2000-11-27 14:16:53

Temat: Re: "Jest mi wszystko jedno"
Od: "Alka" <m...@t...NO_SPAM.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Blue <b...@v...hell.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:s...@v...hell.pl...
> moze nie tyle co nic nie czuje co jest zamkniety i to bardzo

widzisz...mozna z nim pogadac o wszystkim ...
o tym jak spostrzegane sa rozne sprawy ...takze te emocjonalne ...
i wiem, ze sie w pewne ...hm...sytuacje ...angazuje emocjonalnie....
ale sam sie do tego przed soba nie chce przyznac.
Przyklad:
mial fajna kolezanke...zalezalo mu na niej... i to bardzo....
ale pewnego razu... gdy ta koleznka ..jak on to nazwal "dala mu po dupie"
..
(chcial sie z nia spotkac ...ona powiedziala, ze nie..bo cos tam....a w
sumie chciala sie z nim widziec ...a cale te zdarzenie bylo nieporozumieniem
..po prostu nie dogadali sie i tyle) ...myslal, ze juz go "nic nie ruszy"
ale oczywisice sie mylil wiec stwierdzil, ze sie poddaje ... i tyle.
Jak pozniej mi powiedzial... "znudzila sie mu" ...nie chcial z nia pogadac,
bo przeciez on "nie mowi dwa razy" i "nie prosi dwa razy" . Wiec wszystko
ucichlo.
Zakonczyl z nia definitywnie znajomosc i upewnil mnie w przekonaniu, ze jest
mu to wszystko obojetne.
Moim zdaniem on sobie to wmawia!! ... popada w stan takiego ...hm
...odretwienia ...boi sie zaufac komus ...boi sie ze ktos go zrani...
ze moglby "on silny mezczyzna" byc przedmiotem jakiejkolwiek "gry" .
Wiec obiera taktyke : " jak nie daje sobie rady, w nogi" ... "po co
rozstrzaskac
sobie glowe ..skoro mozna wyjsc bez szwanku?"

> dla mnie definicja brzmi ze zakopal sie tak gleboko ze trzeba naprawde nim
> poruszyc zeby dostac sie do tego co mysli i do tego do czego sie nie
> przyznaje
tylko,ze on twierdzi, ze go nic nie rusza!!!!
no...oprocz tego zdarzenia, ktore opisalam wczesniej...
ale to go utwierdzilo w przekonaniu, ze OBOJETNOSC to najlepsze
rozwiazanie...i taktyka na przezycie tego "pieprzonego zycia".

> ja wiem co sam zrobil moj przyjaciel kiedy mowil cos podobnego ..ale to
> moze nie byc to samo
> chlopak sie odcial od wiekszosci spraw zamykajac w czterech scianach ..

nie...on "funkcjonuje normalnie"...nie zamyka sie w 4 scianach...
tylko po prsotu nie odczuwa uczuc . Dodam do tego ze jest przerazliwie dumna
i uparta osoba !

> wykazywal nadnaturalny spokoj i obojetnosc do chwili gdy nie byl gotow
> i nie znalazl odpowiedniej osoby ... reszta to dlugie godziny przy piwie
> wiec poczekaj ...a moze trafisz na dzien bez tarczy czy pancerza za ktorym
> chowa sie Twoj kolega


oj watpie... ja se moge mowic swoje..on mnie wyslucha...ale to i tak nic
nie zmienia ...
kiedys myslalam, ze mozna mu pomuc..
ale czy mozna pomoc komus , kto tego ie chce????
(a raczej nie przyznaje sie do tego ze chce ?)

no i zastanawiaja mnie przyczyny takich zachowan...
bo jak widze ... jest to coraz powszechniejsze zachowanie...
i nie zdziwilabym sie gdyby za pare lat ...
na psychologii pojawila sie taka specjalizacja : " nauka odczuwania uczuc".
Ciekawia mnie tez okolicznosci popadania w takie odretwienie ...
powiedz ...dlaczego ten Twoj znajomy popadal w taka "proznie emocjonalna"?



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2000-11-27 15:58:57

Temat: Re: "Jest mi wszystko jedno"
Od: "Alka" <m...@t...NO_SPAM.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Marlena Lipinska <l...@p...promail.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:8vtrdh$pai$...@r...torun.pdi.net...
>
> Czasem dobrze ich nie miec, one zbyt rania.

ale czy mozna tak stale??
wiem,ze uczucia moga ranic...
ale czy popadanie w obojetnosc to jest dla nich alternatywa???

> >Jedyne uczucie - o ile mozna to tak nazwac- to OBOJETNOSC.
> >
> Jakbym chcial to poczuc.
>
> /...
jak wiadomo...wszystkiego mozna sie nauczyc ;-)))

> >Ja osobiscie uwazam, ze to taka strategia "uciekania od klopotow zarowno
> >tych "normalnych" jak i tych "emocjonalnych" ...
> >po prostu "nie chce byc zraniony, wiec mi nie zalezy" ...

> Albo jestem tak zraniona, ze chce uciec i nie moge.

ale nie popadasz wtedy w odretwienie...tylko albo sie zloscisz albo
placzesz...
wyladowujesz swoje emocje i pozniej jest juz "normalnie" ...
do nastepnego razu.
a tutaj nic....pustka!

> Nic nie czuc... to tez uczucie.

raczej gra slow...
bo skoro nie czujemy nic...to skad mozemy wiedziec , ze jest to uczucie??
jak mozna czuc cos czego nie ma?

> >i czy mozna tak zyc?? - widocznie mozna ...skoro on sobie radzi ...
> >tylko jakie to jest zycie???
> >
> Jakis czas tak, tez bym tak chciala teraz.

teraz tak....a pozniej co???????

> >a moze wlasnie tak nalezy teraz zyc??? ...
> >bezuczuciowo?

> Bzdura, nie badz zombi.

ja sie tylko pytam...
bo skoro tak mozna..i to zdaje egzamin...to po co odczuwac w takim razie?

> >a moze wsrod was tez jest taka osoba, ktora "nic nie czuje" ?
> >
> Za duzo czuje, zbyt duzo...

> --
> Pozdrawiam,
> Marlena Lipińska

no wlasnie...
skoro za duzo ...to tez zle ...(bo z Twojej odpowiedzi , tak to
wywnioskowalam)
wiec jak tu sie odnalezc??? ...nie czuc - zle, duzo czuc - zle ...
wiec gdzie jest srodek? i czy jest srodek? ...bo jesli jest to znaczyloby
to,ze
albo mamy wszystkich uczuc po troche - co mnie osobiscie nie zadowala- ...
albo mamy tylko ich czesc?
A jesli tak jest ...ze mamy ich tylko czesc ...oznacza,ze nie jestesmy
pelnowartosciowi emocjonalnie? ...a moze powinnismy wyselekcjonowac te
uczucia , ktore sa dla nas najlepsze...
ale po co???
Po co nam ludzie, ktorzy wszystko czuja tak jak my???
czyz wtedy zycie nie staje sie nude? ...aczkolwiek prostrze ..przynaje :-)

pozdrawiam
Alka




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2000-11-27 17:18:25

Temat: Re: "Jest mi wszystko jedno"
Od: b...@v...hell.pl (Blue) szukaj wiadomości tego autora

>
>widzisz...mozna z nim pogadac o wszystkim ...
>o tym jak spostrzegane sa rozne sprawy ...takze te emocjonalne ...
>i wiem, ze sie w pewne ...hm...sytuacje ...angazuje emocjonalnie....
>ale sam sie do tego przed soba nie chce przyznac.
>Przyklad:
>mial fajna kolezanke...zalezalo mu na niej... i to bardzo....
>ale pewnego razu... gdy ta koleznka ..jak on to nazwal "dala mu po dupie"

CUT
>> dla mnie definicja brzmi ze zakopal sie tak gleboko ze trzeba naprawde nim
>> poruszyc zeby dostac sie do tego co mysli i do tego do czego sie nie
>> przyznaje

to troche potwierdza teorie .... ktos lub cos trafil go tak ze nbie chce
pozwolic dotknac sie znow... to co twierdzi jest troche bezsensu
skoro moze normalnie mowic o czyms zwiazanym z emocjami...
to jego wielka tarcza na caly swiat w odopowiedzi na to co dostal ..
zamkniecie sie w swoim umysle ...
swoja droga ten facet jest podobny do mnie .... wiec go troche rozumiem
moze sie nie przyzna do tego ze mu pomagasz ale bedzie to czul i kiedys
mozesz sie zdziwic jak nadejdzie chwila gdy powie cos czego nigdy sie nie
spodziewasz ..ale bo zlamie sie w druga strone co jest wyjsciem gorszym
>

>no i zastanawiaja mnie przyczyny takich zachowan...
>bo jak widze ... jest to coraz powszechniejsze zachowanie...
>i nie zdziwilabym sie gdyby za pare lat ...

tia ..a ludzie w skorupkach beda powszechnie spotykani ... i nikt sie tak
tym nie przejmie bo kazdy bedzie mial swoj problem 9 powazny lub
wyimaginowany ) - facet ma szczescie ze ktos wogole sie nim przejmuje wiec
nie poddawaj siem

--

Blue -+=<(*)>=+-
* nie szukam bajki w zyciu ... bajki sa okrutne *
-+=<(*)>=+-

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2000-11-28 15:04:56

Temat: Re: "Jest mi wszystko jedno"
Od: "Mateusz Szczap" <m...@s...home.pl> szukaj wiadomości tego autora


> Przyklad:
> mial fajna kolezanke...zalezalo mu na niej... i to bardzo....
> ale pewnego razu... gdy ta kolezanka ..jak on to nazwal "dala mu po
dupie".

Powiedzmy, ze ja mialem podobna sytuacje, tzn, tez ktos mi dal po dupie i
przez pewien czas odcialem sie od swiata. Otoz moim zdaniem jezeli jest sie
wrazliwym (co za skromnosc) jest to normalna rzecz, gdyz zamkniecie sie w
sobie jest tylko jedna uczieczka, po prostu nie ma innej broni. Po jakims
jednak czasie dochodzi sie do wniosku, ze nie jest to najlepszy pomysl, ze
jezeli w zyciu czegos nie zaryzykujesz to nie wygrasz.. i tak jest w
rzeczywistosci. Mysle, ze jezeli ktos jest dobrym i kochanym czlowiekiem,
tak jak Twoj przyjaciel to dobrym nadal pozostaje, tylko musi mu to zajac
sporo czasu zanim sie ponownie otworzy, ale gdy juz bol calkowicie minie tak
sie stanie. Niestety sprawy emocjonalne sa bardzo wazne i moga dobrowadzic
do powaznych zmian, sadze jednak ze tylko na jakis czas, potem czlowiek
powraca do siebie i bedzie takim jakim byl. Najgorsze, ze i kobiety i
mezczyzni rania na rowni.
Chyba nie da sie przed tym uciec, kochac mozna tylko wtedy kiedy sie nie
kocha, bo zawsze ten kto kocha bardziej przegra pierwszy i bedzie
najbardziej cierpial. Zawsze ten wrazliwszy bedzie cierpial bardziej. To nie
swiat dla takich ludzi. Nie rodzimy sie zamknietymi, stajemy sie nimi, choc
zaloze sie, ze zaden z nas tego nie chce.

Mateusz

m...@s...home.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2000-11-28 21:32:23

Temat: Re: "Jest mi wszystko jedno"
Od: "Brian" <b...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ja też kiedyś schowałem się w skorupie i nic mnie nie ruszało. Dlatego, ze
zbyt baolało by gdyby ruszało. To mechanizm obronny i przechodzi z czasem.
Na prawdę silni ludzie nie boją sie CZUĆ.


--
Brian

b...@e...pl
#Life is the bitch and then you die#



Użytkownik "Alka" <m...@t...NO_SPAM.pl> napisał w wiadomości
news:3a221eb1$1@news.vogel.pl...
> hm...
> widze, ze juz niektore interesujace mnie zagadnienia podjeliscie...
> ale z tego co sie zorientowalam ..o tym, co chce tu napisac jeszcze nie
> bylo.
> przechodze do sedna.
> Mam znajomego... nawet moge go nazwac swoim hm...."przyjacielem", ktory
> TWIERDZI, ze nie ma uczuc.
> Tak,tak....
> "nic nie czuje".
> Jedyne uczucie - o ile mozna to tak nazwac- to OBOJETNOSC.
> Zobojetnienie na wszystko, na wszystkich, na cokolwiek. Ktos moglby nawet
> nazwac to bezdusznascia ...ale chyba to tak do konca nie jest ..
> hm...nawet trudno mi to okreslic.
> Ja osobiscie uwazam, ze to taka strategia "uciekania od klopotow zarowno
> tych
> "normalnych" jak i tych "emocjonalnych" ...
> po prostu "nie chce byc zraniony, wiec mi nie zalezy" ...
> "jak sobie nie radze to daje sobie spokoj"... (cos w tym stylu - moja,
> wlasna analiza )
> ale czy tak jest do konca??? czy rzeczywiscie mozna wyzbyc sie uczuc?
> mozna nic nie odczuwac? totalna pustka??? ...nicosc???
> i czy mozna tak zyc?? - widocznie mozna ...skoro on sobie radzi ...
> tylko jakie to jest zycie???
> a moze wlasnie tak nalezy teraz zyc??? ...
> bezuczuciowo?
> Zastanawiam sie co wy na ten temat mysicie....
> a moze wsrod was tez jest taka osoba, ktora "nic nie czuje" ?
> wtedy ciekawe .... dalczego wlasnie wybrala sobie taka strategie zycia?
>
> pozdrawiam
> Alka
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2000-11-29 09:52:25

Temat: Re: "Jest mi wszystko jedno"
Od: b...@v...hell.pl (Blue) szukaj wiadomości tego autora


>> tego nie wie nikt ,....
>> choc wlasnie to badam ... na ulubionym zwierzatku do eksperymentow czyli
>> sobie
>
>***to znaczy co badasz, jak to jest zlamac sie w druga strone? Chyba w tym
>przypadku wlasna osoba nie jest najlepszym objektem.

moze nie jest ale jest jedynym w podobnej sytuacji na ktorego moge
popatrzec w najblizszej okolicy ... i akurat wcale mnie
to nie bawi ze moge zamknac sie podobnie jak ten gosc lub tez wyladowac w
sytuacji gorszej ... a na razie spokoj i tylko to ratuje swiat

>> >wiec skoro zdajemy sobie z tego sprawe...po co sie w to wszystko
>> >zaplatujemy??
>> >
>> bo czasami obchodza nas inni
>> pomimo wszystko ?
>
>***ale nazbyt rzadko, dlatego skorupkowcy dziwnie sie mnoza...........

heh ... sami siebie nie obchodzimy wiec mnoza sie ..

>> >>- facet ma szczescie ze ktos wogole sie nim przejmuje wiec
>> >> nie poddawaj siem
>> >
>> >szkoda tylko , ze nie potrafi tego docenic ...
>> >uparta z niego bestia ...
>> >i dumna strasznie....
>> >a skoro on nie chce ze mna gadac ...
>> >coz ja jedna moge zrobic????
>>
>> to co niektorzy ...czy li byc i trwac ....
>
>***a jesli on tego sobie nie zyczy

i tak go to nie obchodzi na razie ... a samej siebie nie zniszczysz
ratujac kogos ... instynkt przetrwania wygra z checia pomocy

--

Blue -+=<(*)>=+-
* witaj i zegnaj - jak zawsze *
-+=<(*)>=+-

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2000-11-29 11:14:05

Temat: Re: "Jest mi wszystko jedno"
Od: b...@v...hell.pl (Blue) szukaj wiadomości tego autora

>***odetchnelam z ulga;-)

niepotrzebnie ... chodzenie po krawedzi to hobby wielu ludzi w ostatniej
dekadzie ..czy jak to nazwa.

>***zalezy, czy to ratowanie nie przekracza pewnych granic, w ktorych
>paradoksalnie gubimy wlasny instankt samozachowawczy

granice ... przed ich przejsciem jest tylko jeden znak ostrzegawczy
a i to czasem za pozno

--

Blue -+=<(*)>=+-
* okret moj plynie dalej *
-+=<(*)>=+-

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Chcialbym sie obudzic
psp w liczbach
Co sądzicie o.....?
Re: Człowiek
PrZeZiEbIeNiE [off topic - zeby nie bylo ;]

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »