Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Po raz czwarty : 17 latek i kryzys w rodzinie Kryzys 17 latka - dla Jacka i nie tylko

Grupy

Szukaj w grupach

 

Kryzys 17 latka - dla Jacka i nie tylko

« poprzedni post następny post »
Data: 2004-02-15 14:57:55
Temat: Kryzys 17 latka - dla Jacka i nie tylko
Od: "jerzyg" <j...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki

Uwaga : bardzo długie, tylko dla zaangażowanych w sprawę:-)

Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:c0h0q2$qkd$1@news.onet.pl...
(....)
___________

Dziękuję, za obszerną wypowiedź. Szczerze mówiąc, kiedy czytałem ja po raz
pierwszy nieomalże czułem jak narasta we mnie sprzeciw wobec tego co mi
napisałeś i poczucie niezrozumienia. Ale kiedy przeczytałem po raz trzeci i
czwarty i ... uznałem, że być może masz rację o tyle, o ile ja nie mam
pewności, że zrobiłem wszystko co mogłem i co należało. Z drugiej strony
ciągle widzę, że nie da się skutecznie przekazać nawet w najdłuższym mailu
całego szeregu odczuć, doświadczeń, które składają się na obecny stan naszej
rodziny. W szczególności widzę, że Wasze próby pomocy są w gruncie rzeczy
takie same jak te, które uzyskałem dwa lata, kiedy po raz pierwszy
próbowałem szukać pomocy na forum. Stąd być może moje poczucie bezsiły, że
po tych dwóch latach prób i błędów (do których wszak mnie namawiacie) syn
jest pogrążony znacznie bardziej w swej sytuacji, a ja jestem w tym samym
miejscu jesli chodzi o możliwość pomocy. Starałem się w moich poprzednich
postach przekazać co już zrobiłem i jakie to odniosło skutki. Oczywiście
trudno jest samemu obiektywnie ocenić stopień własnego zaangażowania, czy
też czystość intencji. Myślę jednak, że w tym co zrobiłem do tej pory wiele
razy miałem poczucie, że poświęcam własne (być może egoistyczne) stanowisko
na rzecz dobra wspólnego. Pozwólcie więc, że wyjaśnię po raz kolejny naszą
sytuację. Podkreślam, nie uważam, że tkwię w uporze swojego punktu widzenia.
Poszukuję jedynie wskazówek, rad odmiennych od tych, które jak dotąd okazały
się nieskuteczne (a może rzeczywiście uchroniły nas od całkowitego
załamania...?).

Wielokrotnie powstrzymywałem się od komentarzy jego zachowań i poglądów.
Często zamieniałem powód do wybuchu mojej złości na temat to żartu (choćby i
sarkastycznego). Starałem się poświęcać mu czas, kiedy tylko otrzymałem
sygnał o potrzebie pomocy. Odwiedziłem kilkanaście szkół, starając się
znaleźć tę, w której zgodzą się przyjąć ucznia wyrzuconego w połowie
semestru z 7 jedynkami. Na tyle na ile miało to sens usprawiedliwiałem go
wobec wychowawców i nauczycieli. Starałem się pokazać moimi słowami, moją
postawą i zachowaniem, że go nie przekreślam, że niezależnie od okoliczności
może traktować rodzinę jako ostatnią życiową deskę ratunku. Jesli tylko
chciał, spędzaliśmy razem czas na wspólnych, albo choćby tylko jednoczesnych
rozrywkach. Kazdy domowy "wyrok" mógł być przedmiotem "kasacji", choć
oczywiście niewiele tą drogą było zniesionych. Pomimo wielu bardzo bolesnych
doświadczeń z jego strony, wielokrotnie rezygnowałem z wymierzania kar na
zasadzie odwetu. Milczące potępienie z mojej strony uważałem za karę zarówno
dla niego, jak i dla mnie. Nie zabraniałem zapraszania jego znajomych i
przyjaciół do domu, chyba, że impreza miała zaczynać się po 11 w nocy.
Cierpliwie wysłuchiwałem jego karkołomnych teorii życiowych, zawsze gotów do
dyskusji, choćby wychodząc naprzeciw najbardziej absurdalnym założeniom. Nie
narzucałem swego zdania z pozycji autorytetu rodzica, lecz argumentowałem
doświadczeniem życiowym i licznymi przykładami. Nie stosowałem przemocy
słownej ani fizycznej nawet w najbardziej ostrych sporach. Uświadamiałem mu
stale, że negatywne traktowanie jego zachowań jest wyrazem prostej
konsekwencji wobec łamania ustalonych wcześniej, lub ogólnie wyrażanych
zasad. Dotrzymywałem obietnicy wynagrodzeń za dobrze wykonane prace, lecz
nie pobłażałem przy ich lekceważeniu i nie ukrywałem wtedy mojej negatywnej
oceny. Nie mówiłem "a nie mówiłem" własnie kiedy następowało spełnienie
kolejnego "proroctwa", za to w często w innych momentach pokazywałem, że
życie społeczne rządzi się zasadami, konsekwencje łamania których
można łatwo przewidzieć. Nie okreslałem jego aktualnego miejsca
życiowego i środowiska w kategoriach bagna, które go wciąga i z którego nie
ma odwrotu (z wyjątkiem jednego razu, kiedy zrobił sobie sznyty na ręku.
Ale nawet wtedy użyłem łagodniejszych okresleń) .
Nie tragizowałem po tragicznych w swej wymowie wywiadówkach.
Starałem się porównywać jego osiągnięcia (czy raczej ich brak) nie z
osiagnieciami rówieśników lecz przede wszystkim z jego możliwościami i tym,
co reprezentował sobą wcześniej. Tolerowałem kontakty towarzyskie w
"nieciekawych" środowiskach. Zazwyczaj, kiedy prosił starałem się w miarę
możliwości dać mu płatne, nadobowiązkowe domowe prace zlecone. Proponowałem
poważne zlecenia typu zajęcie się sprzedażą zbędnych przedmiotów domowych na
Allegro albo opracowanie komercyjnej strony WWW (bez realnego odzewu).
Gotów byłem pomagać mu w przywracaniu sprawności jego komputera,
póki nie zaczął robić tego bez mojej wiedzy kosztem mojego własnego.
Starałem się być powściągliwy w wyrażaniu
opinii o nim w dalszej rodzinie (np. babcia), chociaż jego sytuacja była
wszystekim w rodzinie dobrze znana. Wobec osób spoza szkoły i rodziny
starałem się podkreślać jego zalety, w ostateczności składając sytuację na
karb trudności właściwych wiekowi. Dorobiłem zamek w drzwiach swego pokoju,
aby uniknąć jego pokus "pożyczania" pieniędzy i przedmiotów.

I jeszcze dla tych, którzy zgubili watek, cytat ze mnie z 3-02-2004
23:49:15:

"Było wspolne "słuchanie" "muzyki", mamy nawet takie, ktore wzajemnie
tolerujemy. Były gry w karty i w szachy. Były wycieczki w góry i do kina.
Walkmana dostał na urodziny. "
I jeszcze inny cytat :
"Ja czasem świadomie zachowuję sie przy nim tak, że w zasadzie dorośli
ludzie powinni się wstydzić. Wygłupianie się, gry słowne za ladą w sklepach,
w tramwaju.. Kiedy razem oglądamy TV potrafimy z tych samych pozycji
krytykować artystów - i tych młodzieżowych i tych "starych".
Albo spierać sie, czy graffiti to sztuka. Albo czy jego 15 letnia koleżanka
jesli mówi o sobie że jest biseksualna, to czy jest i czy to znaczy ze jest
także homoseksulana i dlaczego on nie powinien traktowac tego w tym
wieku jako sprawy bezproblemowej.
Albo granie w karty do pierwszej w nocy. Albo dwa lata temu nocny powrót do
schroniska w gorach (mało nóg nie połamaliśmy). "

Minęły dwa lata. Czego Waszym zdaniem zabrakło w powyższym katalogu? Co było
zbędne? Nieodpowiednie w formie, albo czasie? Powinniscie chyba także
przeczytać i to :

"Po kilku miesiącach nie wytrzymaliśmy z nim, tym co robi w domu i jak się
zachowuje i pod jego nieobecność zrobiliśmy porządek w pokoju-13m2. Dwa
worki śmieci po 120 litrow : papiery, ogryzki, resztki jedzenia, pudełka,
potłuczone kubki, talerze, zardzewiałe sztućce, podarte części garderoby,
połamane kasety, pudełka od płyt. Zreszta kiedy sam mieszkał przez 9 dni, to
chyba
się nie mył, nie zmywał naczyń (poza jednym,ostatnim kubkiem), nie wyrzucał
śmieci...
Dla niego normą jest teraz rzucać ubranie, gazety na podłogę tam gdzie
własnie
stoi. Czyste ubrania pomieszane z brudnymi i butami zasłaniają podłogę. Od
czasu do czasu, jak nie chce mu się wychodzić z pokoju do łazienki (przez
ścianę) to korzysta z 1,5 litronych plastikowych butelek. A butelki potem
stoją i stoją... "

To cytaty z założonego przez mnie równolegle watku na forum psychologia
www.gazeta.pl. Ja naprawdę nie jestem trollem na listach dyskuyjnych, tylko
szukam pomocy w ten specyficzny sposób, bo wysiłki oparte na osobistym
doświadczeniu, lekturach i opiniach specjalistów, z którymi do tej pory
miałem do czynienia nie zapobiegły degradacji ostatnich 2 lat. Jezeli są
gdzies grupy wsparcia "anonimowych rodziców trudnych dzieci"
to też tam bym poszedł, ale nie słyszałem o czymś takim.
____________________________

> Nie znam się tak głeboko na psychiatri wydaje mi się że problemy Twego
syna mają bardziej socjologiczne podstawy co więcej jestem przekonany że
zmianę kierunku jego rozwoju, można uzyskac dość łatwo.

Mam nadzieję, że nasz problem nie ma charakteru klinicznego (psychiatria),
chociaż i tego nie mogę wykluczyć. Ja także skłaniam się raczej ku łagodnej
socjopatii. Ale tym samym Ty i ja gotowi jesteśmy przesunąć na plan dalszy
czynniki genetyczne i środowiskowe wczesnych okresów wychowawczych. Ja
właśnie staram się odejść od diagnoz klinicznych na rzecz zastosowania
ogólnych mechanizmów społecznych. Okropnie brzmi? Ale mam nadzieję, że
wszyscy zrozumieli. Wiem, że inaczej ten sam problem widzi psycholog, a
inaczej socjolog, jeszcze inaczej pedagog (pedagogika 17 latków - trochę
dziwnie brzmi...).
Ostatnie Wasze posty wskazują wprost lub pośrednio, ze źródłem ewentualnego
problemu jestem ja sam ze swoimi spaczonymi uczuciami. Bardzo ostre to
stwierdzenia, ale nie mam Wam za złe, że poświecacie czas, nie unikając
nawet takich sądów. Proszę jednak o zachowanie konsekwencji, lub chocby
tylko spójności wobec całości moich wypowiedzi. Nawet jesli wygląda, że
szukam cudownego guzika do uruchomienia programu naprawy syna, to nie
oczekuje od Was, ze to wytkniecie (sam mam tego świadomość, choć porzuciłem
myśl, że guzuik istnieje), ale szukam przykładowych rad. Lawinę moich
dotychczasowych działań przedstawiłem nie po to aby Was epatować moim
zaangażowaniem, lecz przekonać, że nie odrzucam a priori zadnych propozycji,
a bardzo wiele z nich wykorzystuję. Ograniczenia w moich opisach
rzeczywistości wynikają między innymi z chęci ogrniczenia przechodzenia
drugi raz przez ścieżki, które już pokonałem (nieskutecznie jak widać). Poza
tym część zdarzeń ma na tyle osobisty charakter, że nie czuję się
upoważniony przez syna do opowieści, choćby anonimowych na publicznym forum.
Wtedy właśnie staram się używać suchego, "naukowego" języka.

I jeszcze moja refleksja. Większość osób na tym forum usilnie próbuje
znaleźć przyczynę stanu obecnego upatrując w psychoanalizie mojej osobowości
efektywnego sposobu na zmiany. Rady działania składają się z dwóch
propozycji.
Pierwsza : zostawić chłopaka i zacząć psychoterapię własnej osoby, a wtedy
on sam się zmieni zobaczywszy to. I druga : przestać utrzymywać, a zycie
samo dokona "korekty wychowawczej". Przepraszam, ale Twoja konkluzja (Jacku)
jest jeszcze płytsza: problem jest "jakiejś" natury socjologicznej, a zatem
łatwo (sic!) to zmienić. Podkreślę po raz kolejny: własnie o te "latwe"
recepty, rady, pomysły, relacje i wszystkie inne podobne reakcje mi chodzi.
Nie zniechęcam się, że własnie w tym miejscu urywa się dialog z waszej
strony, bo ja szukam go od dwóch lat. Proszę tylko o więcej dobrej woli w
formuowaniu wniosków. Przypomnę : dla mnie problemem, nad którym nie mogę
przejść do porządku dziennego jest, że syn nie chce się uczyć (ani pracować,
jeśli już tak skrajnie stawiać sprawę). Uważam, że reszta jest wtórna, a
przyczyny, czy to wewnętrzne, czy zewnętrzne (choćby zyciowa wygoda i brak
odpowiedzialności przy prawnie gwarantowanej opiece rodziców i obowiązku
nauki), nie mają kluczowego znaczenia.

I jeszcze mój komentarz, a w zasadzie, jak zawsze pytanie. Jak rozumiecie
określenie "przestać utrzymywać 17 latka" (pomijam kwestię ustawowego
obowiazku - jesli nie będzie się uczył, za rok ustanie). Przytoczę tylko
moje pytania, na które ciągle nie mam odpowiedzi:

"Czy mielibyście odwagę zamknąć przed dzieckiem lodówkę z jedzeniem? Drzwi
od środka o północy, kiedy go nie ma w domu? Odmówić dostępu do telefonu
do dziewczyny, która jest w depresji i CZEKA na jego telefon,
bo tylko on ją naprawdę rozumie?(...)
Czy bylibyście w stanie, (...) powiedzieć mu: Tam są drzwi -
szukaj swego szcześcia na swój koszt? On nawet nie wie ile kosztuje
wynajęcie i utrzymanie mieszkania. "

Co w praktyce oznacza to stwierdzenie? Mieszkanie, jedzenie, ubranie, opieka
zdrowotna, transport, edukacja, narzędzia i środki nauki i pracy, w końcu -
rozwój emocjonalny poprzez rozrywki. Z czego powinienem zrezygnować?
______________________________

> Należy usunąc źródło powodujące apatię, jako formę buntu przed
niemożnością spełnienia wymagań
stawianych w sposób tak bezwarunkowy.

A co zrobić jesli źródłem tej apatii jest brak wiary w możliwość sprostania
życiu-temu dziś i temu w bliskiej dorosłej przyszłości? Chociaz, z drugiej
strony, być może powodem jest "tylko" zwykłe lenistwo i wygoda. Jak to
ocenić? Kto?
______________________
> Ponieważ okazało się że syn nie ma tylu wiadomości jakie myślałes że ma
jego życie weszlo na jakies inne tory. Tory te nie prowadzą już do tego o
czym marzyłeś dla niego i co bardzo chciałbyś mu dać.

Myślę, że to prawda, taka sama jak kazdy zawód nadzieji rodzica ("Drugie
miejsce w konkursie chopinowskim? Brawo!! Ale mogłeś mieć pierwsze....").
Tylko ja naprawdę bardzo szybko przesuwałem poprzeczkę i oczekiwania w dół.
Po egzaminie koncowym w gimnazjum (74/100 przy średniej krajowej <50/100)
myślałem o prytwatnym liceum z licznymi zajeciami pozaprogramowymi, maturze,
studiach. Potem o jakimkolwiek liceum i maturze. Potem, żeby je skończył,
choćby bez matury. Potem, żeby skończył 1 klasę, zanim go wyrzucą. Potem,
jak go wyrzucili w 1/2 roku, żeby nie wyrzucili go po raz drugi. a może
zmądrzeje do końca szkoły. Teraz, kiedy wyrzucono go po raz drugi, myślę,
żeby robił cokolwiek, byle nie trafił do zawodówki. A może za pół roku będę
myślał, żeby trafił do zawodówki i nie dał się zgnoić albo nie zaczął gnoić
innych. I naprawdę ciesze się, że potrafi jeszcze przyjść do mnie i prosić o
coś, co
i tak jest w stanie samemu osiagnąć, nawet wbrew naszej woli.
_______________
> - samomotywacji trzeba sie nauczyć - to znaczy myślę że ktoś powinien
nauczyć Twojego syna.

Ale kto ? I jak ? O to cały czas chodzi w tym wątku...

________________
> Stosowanie kar w takiej sytuacji jest kompletnie nieskuteczne. A takim
karami było zabieranie
telewizora i komputera.

Ze swej strony mogę powiedzieć tylko, że tutaj zdecydowanie brak mi
konsekwencji. Przez pięć (przykładowo) "numerów" nie stosuję żadnych kar, a
kiedy to nie pomaga, za szóstym wymierzam "domową sprawiedliwość". Twoja
opinia jest dla mnie trochę zbyt a priori. Czy mógłbyś dać kilka słów
wyjaśnienia? Czy całkowiete odcięcie od finansowania i wystawienie na pełne,
(czasem dotkliwe poza granice jego wyobrażeń) konsekwencje jego zachowań
jest karą czy nie?

_________________
> | Zastanawiałeś się może jak wyglądała droga życiowa ludzi, którzy ciężko
zbłądzili?
> Nie rozumiem

Syn naszej znajomej zachowywał się podobnie. Któregoś dnia, kiedy miał 18
lat, zatrzymano go jako podejrzanego w sprawie o wymuszenie rozbójnicze (tzw
"wyrwę"). Matka twierdzi, że chociaż czasem nie wracał na noce do domu,
tamtej akurat nocy wrócił wcześniej. Po kilku tygodniach spędzonych w
areszcie, dostał półtora roku bez zawieszenia. Teraz siedzi w domu i czeka
na wezwanie do stawienia się w zakładzie karnym celem odbycia kary.

Albo może łagodniej :

Nasz kuzyn, z podobną przeszłością w tym wieku, ukończył zawodówkę. Do 30
roku zycia nie pracował, utrzymywany przez rodziców. Teraz szuka pracy na
zmywaku na statku. Ma duże problemy z dostaniem tej pracy, bo nie zna
angielskego i jest za stary.


____________________

> Należy odrócić trend. My w tym miesiącu obchodziliśmy święto, gdyż nasz
syn po 4 latach miał
po raz pierwszy lepsze oceny niż semestr wczesniej.

Wydawać się może, że nie da się w naszym przypadku gorzej (dwie 2, reszta
jedynek). Tylko jak się cieszyć jeśli np. nie zda z 2 jedynkami, choć mógłby
mieć i 12... ?

_____________________
> wyobrażam sobie jak źle czuję się Twój syn z Tobą kiedy mówisz do niego
tak jak do nas, jezykiem pełnym metafor, wtrąceń i epatujesz go swoim
modelem życia.
Z nim rozmawiam bez slangu i wulgaryzmów, używając słownictwa i pojeć co do
których jestem pewnien, że je rozumie. A mój model życia jest na tyle
abstrakcyjny wobec jego, że nie poruszamy tego w ogóle poprzestając na
jednostowych sytuacjach i pojęciach.

___________________

> >po raz pierwszy w życiu poddał się niezależnej ocenie swojej osoby
> Jaka jest ta ocena? Jak wpłyneła na Twojego syna? Co zrobiliście z
wnioskami płynącymi z tej oceny?
Na egzaminach do prywatnego liceum- renoma gdzieś tak 1/3 rankingów od
dołu -
ostatnie miejsce na liście rezerwowej kandydatów. Z rozwiązywanych na sucho
zadań do innych szkół, uzyskiwał 15-25% punktów z przedmiotów ścisłych.
Wielokrotnie proponowaliśmy pomoc osobistą w nauce. Także szkoła
miała zespoły wyrównanwcze, z których nie skorzystał ani razu.

______________________
> Jeśli już komuś można zarzuczać brak odpowiedzialności to Wam, właściwie
braku wyobraźni, przeprowadzka dla wielu osób jest bardzo trudnym
doświadczeniem. W takim czasie osoby te trzeba otoczyć specjalna opieką bo
może nie będą potrafily pokazać jak jest im cięzko.

Rzeczywiście, z przyczyn "technicznych" nie było to możliwe w większym
stopniu. Chociaż starałem się oswoić go z miastem poprzez małe wycieczki i
wysyłanie po zakupy. Jesli chodzi o stronę emocjonalną, to niestety, w
tamtym okresie uważałem, ze nie należy unikać trudności, lecz nauczyć je
pokonywać, bo własnie nadchodzi okres w zyciu, kiedy będzie mu tylko ich
przybywać. Jego bunt okazał się znacznie silniejszy, długotrwały i
brzemienny w skutkach ...

____________________
> Proszę wytlumacz mi dlaczego [historia z balkonem jest ] dla Ciebie
takie ważne. Przecież każdy
może palnąć jakies głupstwo.

To był tylko przykład z ostatnich dni. Pokazuje, jak nieprzmyślane
(nieodpowiedzialne) może być jego zachowanie. Przywrócenie poprzedniego
stanu to wydatek rzędu 1000 zł (fachowcy musieliby położyć nowy tynk
strukturalny, tak aby nie odznaczał się od reszty ściany). Podobne
przykłady, o różnej wielkości "szkodzie" trafiają się mu niestety co
kilkanascie tygodni.

___________________
> Najpierw nie oceniać, słuchac i pytac czy się rozumie.Zrozumieć punkt
widzenia.Potem dopiero zapisać receptę stosowną do diagnozy.

O tym już było : kluczowe pytania "dlaczego", albo "jak chciałbys żeby było"
pozostają z jedyną odpowiedzią : "nie wiem".
____________________
> | Ale dla mnie to oczywiste, że on musi się zmienić.
> A dla mnie że pokaże mu ktoś że warto to zrobić. Człowiek nic nie musi.

Stary spór o "wolność od" czy "wolność do". Ja uważam, ze w imię "wolności
do" ludzie zazwyczaj poddają się konieczności wyboru, czyli "muszą". Nie
będę rozwijał.
_____________________
| >> terapeuta na pytanie : "co robić" odpowiedział w stylu : "prosze
obserwować, na razie nie dzieje się nic wyjątkowego".
> I co wtedy pomyślałes. Jak syn wtedy się uczył.

Teraputa stracił dla mnie autorytet zawodowy. Syna właśnie
wyrzucili z pierszej szkoły i wszystko wskazywało,
że w drugiej nie zmieni swego postepowania.
__________________
> Tak swoją drogą to był JEGO komputer, pewnie kiedys mu go daliście a nie
wypożyczyliście (...) Zabraliście mu jego własność. Wystarczyło tylko
pokazać mu metody aby zarobił na ten net. Może mu nawet lekko pomoc w
znalezieniu pracy.

Uważałem, że kara jest jednym ze środków wychowaczych. Skoro nie stosuję
przemocy fizycznej, słownej ani psychicznej, nie zabieram mu kiesznokowego,
nie zakazuje spotkań ze znajomymi, to zabranie zepsutego komputera (tego co
z niego zostało), który jest tylko elementem scenografii w pokoju jest
właściwą karą. Co do zarabiania ponad kieszonkowe wyjasniałem wiele moich
inicjatyw, z których nie korzystał, albo rezygnował po kilku godzinach.
_____________________
> |Uważam, że utrzymanie (...) 30 latka, który nie pracując pozostaje cały
czas na utrzymaniu rodziców(...)stanowią poważna dysfunkcję społeczną takiej
rodziny.
> Piekne zdanie ale jak dla mnie pozbawiaone treści.

Przepraszam, ale nie wiem, czy nie rozumiesz słów, czy treści. Chodziło mi o
to, że role
społeczne zależą od wieku i trudno dorosłym odnaleźć się na dłużej w roli
dziecka, a dzieciom pełnić role dorosłych. Jesli z jakiś przyczyn taki stan
powstanie (ubezwłasnowolnienie, lub obarczenie odpowiedzialnością) to jest
to chore zarówno w funkcjonowaniu, jak i dalszych konsekwencjach (vide
dzieci alkoholików, albo dorośli rodzice dorosłych osób upośledzonych
umysłowo. Rzecz jasna we wspomnianym przypadku jak pokresliłem mamy do
czynienia z dysfunkcją, a nie patologią).
________________
> | Albo dziewczyna dokonałeby aborcji, co oznacza, że nie byłaby to już
taka zwykła "znajomość".
> Co by wstydu nie było ?
Raczej z jej racjonalnej oceny dojrzałości potencjalnego "ojca". Zresztą
tutaj
chodzi mi dalekosiężne konsekwencje nieodpowiedzialnego zachowania (Np po
fakcie: Ona : "Ja myślałem, że wiesz, że prezerwatywa może pęknąć,
albo się zsunąć" On : "Myślałem, że jestes na tyle dorosła,
że bierzesz stale pigułki").

____________________
> | W jakim kierunku powinny nastąpić Twoim zdaniem te zmiany - wiekszej
tolerancji,
> Toleracji na słaobości. Braku tolerancji na nierealizowaniu obowiązków

Czy możesz rozwinąć. Parę przykładów co dopuszczamy, a na co się nie
godzimy?
____________________
> | > > Moje doświadczenia pokazaują natomiast, jak nauczyciele, pedagodzy
(...) w obliczy realnych pytań podejmują rutynowe czynności albo spychają
problem na innych.

> Jakie uprawniania, doświadczenia, możliwości porównania dają Ci podstawę
do tak pochopnych ocen?

Kiedy wyrzucano go z pierwszej szkoły padły słowa : "proszę zabrać papiery
syna, w przeciwnym razie rodzice jego koleżanki z klasy zawiadomią
prokuraturę".
Kiedy wyrzucano go z drugiej szkoły : "Syn przestał uczyć się i chodzić do
szkoły. Proszę poszukac innej i zabrać papiery, w przeciwnym razie usuniemy
go decyzją rady pedagogicznej."
_______________________

> | (....) zdolność do oceny (...) cierpienia innych członków rodziny w
kwestiach (...) wywołanych przez niego. Oczekiwałbym, że (....) zawiesza się
swoje racje i prawa w imię wytworzenia poczucia współczucia i więzi
rodzinnej(...)
> Dlaczego kłopoty Twojego syna pobudzają Cie do odczuwania cierpienia?
Myślę, że psychopteraputa, nawet amator nie miałby kłopotów z określeniem
przyczyn. Przeczytaj jeszcze raz zdania. Pominę wywód. Mowa jest nie tylko o
moich cierpieniach.

_______________________

> Altruizm to np. (....) deklaracja wyjazdu na działkę aby ściąć trawę.
Ale może ja mylę pojęcia i definicje...?
> A kto zasiał tę trawę ? Co jest ciekawego dla 17 latka w cięciu trawy?
Za trawę = Twoja przyjemność mógłbys mu płacić.

Ciekawego zapewne nic. Ale jest to działanie altruistyczne. Ex definicio.
Tak myśle. Płacić mogę za pracę. Ale
takiej formy altruizumu nie zna żadna etyka ani ustrój (chyba, że chodzi o
niewspółmiernie niskie wynagrodzenie - ale wątpię, czy zgodziłby się na to)
_________________________
> | Nie, natomiast porzucając w wieku 15 lat naukę i nie mając zamiaru iść
do pracy (oprócz roznoszenia ulotek) jest to dla mnie wyraz braku
odpowiedzialność za swoją przyszłość przez następne kilkanaście lat.
> Roznosił te ulotki kiedyś?

Tak. Raz przez 1,5 mca dwa razy w tygodniu (zarobił 150) i
raz przez 4 tygodnie po 4 godziny dziennie (zarobił 200 zł).
_______________________
> | będziemy liczyć [że], kiedy przestaniemy sobie radzić sami w życiu,
kiedy choroby i niedostatek będą wymagały pomocy dzieci. (...)
> A jak to się ma do Atruizmu rodziców ???

Zgoda, jesli wychowanie i utrzymanie progenitury do 18 roku życia traktujemy
w kategoriach egoistycznego popędu utrzymania gatunku. Ja tak nie uważam i
de facto altruizmem jest niewspółmierość tych świadczeń. Poza tym,
ewentualny "rewanż" jest na tyle odległy w czasie, że trudno tu mówić o
tranzakcji, a ta właśnie wyklucza altruizm. Inaczej mówiąc, ja będę
świadczył na rzecz dzieci, choćby nic nie wskazywało, ze będę miał możliwość
otrzymania od nich "zapłaty".
_____________________
> | Czy uważasz, że w rodzinnym domu powinny być drzwi zamykane na klucz
(...) jak traktować np. jego karę za jazdę bez biletu? To także są "nasze"
pieniądze.

> Wiesz naprawdę 17-latek potrafi pracować aby oddac pieniadze.

Jeśli chce i może. Ale nie wierzę, żeby mógł oddać choćby za remont owej
nieszczęsnej ściany. Jak pisałem wcześniej dwa tygodnie "zabawy" internetem
za 500 zl oddawał przez 8 miesiecy. Wtedy zresztą zaczęłu się kłopoty z
kradzieżami.
_____________________
> I w tym należy mu pomóc [w nauce], pokazać metody nadrabiania
zaległości, opracować razem plan działać realny.

Ale jak przy totalnej niechęci do nauki? Po to właśnie zacząłem ten watek..
________________
> Ale tak na serio to on niepotrzebuje liceum. Czy on kiedykolwiek
pracował zarobkowo?

Nie, jesli nie liczyć owego roznoszenia ulotek. Nie ma uzdolnień
manualnych, ani znaczacych sił fizycznych.
___________________
> I powiniscie (...) przekonać go że naprawdę kochacie go za to że jest a
nie za to że bedzie panem mgr
Nam zależy dzisiaj tylko na tym, aby był w stanie sam się utrzymać.
Wykszatłcenie na tyle - na ile będzie do tego potrzebne. To tyle "marzeń".
__________________
> |Dla porządku powiem więc, że pozytywnie widzę jego zdolności
interpersonalne (poza rodziną)
> Po czym to poznajesz ?
> | Także pewnien rodzaj wyobraźni - ponadprzeciętny.
> Jak się objawia ?
> |Otwartość intelektualna na wiele źródeł i zagadnień.
> |(...)prymat "być" nad "mieć".
> Na jakiej podstawie tak sądzisz?
Przepraszam, wątpisz nawet w te pozytywy, które ja sam widzę i uznaję...?
Jeśle znajdziecie szkołę, w której nie stawia sie wymagań, a ocenia jedynie
chęć jej ukończenia - z pewnością byłby tam jednym z prymusów. Jest
chłopakiem inteligentnym zarówno w sensie poznawczym, jak i emocjonalnym,
choć tylko w pewnych obszarach (nie spełnia wszystkich krteriów książkowych,
ale mi to akturat nie przeszkadza, póki nie rodzi takich konsekwencji jak
wsystkie opisane powyżej). Jego kultura osobista i oczytanie pozwalają na
utrzymywanie satysfakcjonujących kontaktów, o ile oczywiście on tego chce.


Dziękuję tym wszytskim, którzy doczytali do tego miejsca. Mam nadzieję, że
zgodzicie się ze mną, że te długie wypowiedzi są konieczne, jeżeli cały ten
wątek ma przynieść jakieś rozwiązania.

Pozdrawiam,dziękuję za cierpliwość i jak zawsze czekam na odpowiedzi.

Jerzy
















 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
15.02 jerzyg
15.02 Specyjal
15.02 Specyjal
15.02 Jacek
15.02 Kasia Bartnicka
"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Analiza wyborcza
Deklaracja polityczna - Kukiz'15
Zbrodnie w majestacie prawa
Byle tylko do jesieni i wszystko się zmieni
Zjazd woJOWników
Re: Circuit Court PREDATOR Judge James J. Lombardi
Coś się komuś pomyliło.
Prymitywne Piractwo Prawne
Czy opiekunka dziecięca to dobry zawód?
Rusza rzadowy projekt "Heart" na swoim, wszystkim zostanie zabrane
NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem