Data: 2006-10-10 22:15:29
Temat: Mela vs. ENERGA
Od: "locke" <l...@p...wiggin.com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Kilka lat temu wydarzyła się tragedia - młody chłopak został trwale okaleczony w
wyniku porażenia prądem. Dziś jednak (czy raczej wczoraj) wydarzyła się kolejna
tragedia - dotycząca nie jednego chłopaka, ale całego systemu prawnego. Podstawą
prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa jest sprawny system prawny. A podstawą
tego systemu nie jest aparat sprawiedliwości z sądami i policją, ale ogólny
szacunek dla prawa - w tym również dla elementarnych norm współżycia
społecznego. Jedną z tych norm jest przestrzeganie zakazu wchodzenia do
prywatnych obiektów, jeżeli właściciel wyraźnie tego zabrania, a nie posiada się
poważnego argumentu usprawiedliwiającego mimo wszystko złamanie tego zakazu.
Osoba - nawet mająca tylko 13 lat - tę normę powinna znać i stosować. Janek Mela
nie może powiedzieć, że nie wiedział, gdzie wchodzi feralnego dnia i że nie
wiedział, iż tego robić mu nie wolno. Z pełną świadomością (nie jest i nie był
wtedy wszak ubezwłasnowolniony w żaden sposób) naruszył elementarną zasadę
społecznego współżycia. Do tego naruszał ją mając świadomość, że może to
spowodować zagrożenie nie tylko jego zdrowia, ale nawet życia. A mimo to wszedł.
I powinien się cieszyć, że mimo wszystko żyje i może cieszyć się - choć w dość
ograniczonym zakresie - urokami tego życia. Sąd orzekł, że wina chłopca stanowi
tylko 25% przyczyn zdarzenia. Tym samym sąd dał przyzwolenie na łamanie
podstawowych norm. Złodziej może się tłumaczyć, że ukradł samochód, który był
otwarty i w którym zostały kluczyki, bo właściciel go nie zabezpieczył - i sąd
powinien go (w myśl logiki wyroku w sprawie Jasia Meli) uniewinnić, gdyż wina
złodzieja to nie więcej niż 25% przyczyny zdarzenia. Ba - gdyby złodziej
uciekając tak ukradzionym samochodem spowodował wypadek, to winnym wypadku byłby
właściciel, który musiałby zapłacić odszkodowanie ofiarom wypadku - w tym może
również i złodziejowi. Że co innego jest kradzież, a co innego wejście do nie
zamkniętej podstacji elektrycznej? Skala zdarzenia rzeczywiście jest nieco inna,
ale jakościowo są to dokładnie analogiczne przypadki - naruszenie zasad
doskonale znanych osobie, która je narusza. Jak mawiali nasi ojcowie: "od
rzemyczka do koniczka". Kto wie, czy osoba, która w wieku 13 lat wchodzi do
transformatorowni w wieku 23 lat nie weszłaby do mieszkania (mającego zbyt
mało - w opinii włamywacza - zamków)?
|