Data: 2002-09-16 08:23:38
Temat: Nie? przystosowana
Od: "Elle" <e...@p...org>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dlaczego budząc się każdy kolejny dzień zaczynam postrzegać jako obowiązek
wykonania zadań (praca 8-10 godz, dodatkowe kursy, aerobic itd).
Później spotkania ze znajomymi - choć przy nich coraz częściej czuje się
samotnie. Zaczęłam postrzegać ich jako egoistów, pragnących pieniędzy,
zaborczo zabiegających o miłość. Każdy ma jakiś interes materialny, duchowy
i to próbuje wynieść z relacji międzyludzkiej. Najbliższa mi przyjaciółka
zaczyna podchodzić pod ten schemat - a to bardzo boli...
Wracam do domu - a tam zmęczeni współlokatorzy - standardowo włączony TV.
Jeszcze tylko przygotowania do następnego dnia i będzie można pójść spać.
Nie cieszy mnie już mój związek, który początkowo dodawał mi tyle energii.
Mój mężczyzna to esteta wizualany. Liczą się kobiety piękne i zadbane - więc
aby zasłużyć na miłość i zainteresowanie usilnie dążyłam i dążę? do
perfekcji - choć coraz częściej się nie udaje... Od niego słyszę że w życiu
liczą się pieniądze i sex (owszem są ważne, ale najważniejsze...)
Powoli się wypalam, mimo wykształcenia, nienagannego wyglądu i osiągnięć
przestaje mnie cieszyć życie, a każdy dzień to kolejna kartka wydarta z
kalendarza.
Czy to ja jestem nie przystosowana, mam za wysokie wymagania.
Co jest nie tak, że nie chcę wstawać z łóżka, już nie dostrzegam drobiazgów,
które kiedyś tak bardzo cieszyły i czuje się w tym tłumie samotnie?
Pozdrawiam
|