Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 27


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2006-05-31 08:12:42

Temat: Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)
Od: Nikt.Nikt <n...@d...com> szukaj wiadomości tego autora

Witam


Pokrotce przedstawie tlo: Zawsze jak pamietam bylem sam, co jak dzis
sadze spowodowane bylo lekiem przed bliskoscia z innymi ludzmi a
kobietami w szczegolnosci. Robilem rozne podejscia do zwiazkow ale bez
specjalnego powodzenia. W koncu zaczalem spotykac sie z pewna kobieta,
a po jakims czasie zakochalem sie w niej. Przez kilka miesiecy
wydawalo sie ze jest OK, ale ona zaczela stopniowao stygnac. Miewala
problemy ginkologiczne typu infekcje, az w styczniu stwierdzila ze nie
wyobraza sobie dalszego bycia ze mna wlasnie z tego powodu. Ona
twierdzi ze to z powodu moich rozmiarow, ja twierdzilem ze jej suchosc
na skutek miksu stresow, srodka antykoncepcyjnego i lekow na alergie.
Pytalem tez lekarzy o zdanie. Potwierdzili MOJA opinie, dodajac ze
przeciez sa stosowne srodki na takie przypadlosci Gdyby nie uczucie
ktore po drodze sie narodzilo, nie byloby problemu. Nie chciala sie ze
mna spotykac nawet tak na herbate, bo twierdzila ze ma chlopowstret,
ale zwiazku wyraznie nie zerwala Tym niemniej cigle ja widzialem z jej
"przyjacielem" z amatorskiego teatru w ktorym dzialaja, a ona uparcie
twierdzila wbrew widocznej oczywistosci ze to tylko kolega. Twierdzila
ze jestem zimny, a ona potrzebuje kontaktu ze swoimi prawdziwymi
przyjaciolmi (!), a miedzy innymi tymze kolega ktory teraz jest tez
jej prawdziwym przyjacielem. Zalatwil jej trawke i sobie razem
zapalilii. No prawdziwy przyjaciel, kurwa jego mac !!!
Wytykala mi ze nie jestem czlowiekiem z ktorym chcialaby byc na
zawsze, ze wg. niej nigdy nie moglibysmy mieszkac razem, ze nie
chcialbym sie zenic. Tym czasem to wlasnie ona stwiierdzila ze nie
chce sie juz za nikogo wychodzic, bo raz jej wystarczy (wdowa). itd.
Ze jej dzieci mnie nie lubia itd. Ze boi sie o swoich przyjacioł, ze
mnie sie boi. W isticie rzeczy znam tych jej faktycznie wieloletnich
przyjaciol i NIGDY nic im nie grozilo, bo rowniez moi znajomi chociaz
nie jacys bliscy przyjaciele. Za wyjatkiem tego gnojka. On JEST
zagrozony !!
Zaczynalo mnie zbierac ciezkie wkurwienie, na ta cala sytuacje i
zerwalem z nia. Kiedy z nia zerwalem, pisalismy do siebie jeszce kilka
maili i dowiedzialem sie ze ja histeryzuje okazujac smutek z powodu
tego wszystkiego !!!! A jej byly kochanek, bardzo mlody chlopak
ostrzegal mnie ze ona manipuluje facetami. Olalem go wtedy :>

Teraz minely trzy miesiace od zerwania, widuje ja albo ich na ulicy
bardzo sporadycznie, ale moja zlosc zamiast malec, narasta. Wrocilo
przygnebienie i brak checi do zycia jaki miewalem dawniej. Poczucie
osamotnieienia i przygnebienie (podkreslam, to nie jest nowosc dla
mnie) mnie dobija. Co gorsza mam jakas obsesje na temat tych dwojga.
Nie wiem czy sa para czy nie. Czuje sie oszukany i wykorzystany. W
myslach nazywam ja szmata. Co jeszcze gorsze, moj poziom agresji w
stosunku do tego faceta zaczyna kipiec. Nic nie zrobilem jeszcze, ale
chodza mi po glowie pomysly skatowania go i to w jej obecnosci. Tak.
Rzeczywiscie TERAZ to ona faktycznie ma powody zeby sie mnie bac.

Co tu jest problemem ? No wlasnie ta wscieklosc. Na zdrowy rozsadek i
rozum, powinienem odpoczac od tego, ignorwac ja i zapomniec jak
najszybciej. Skoro ma prawo przestac mnie kochac i nie chciec sie ze
mna widywac to trudno. Jestesmy dorosli, powinnismy wiedziec ze tak
bywa i zyc dalej bogatsi o to doswiadczenie.
Niestety zamiast tego tkwie w samotnosci i wyobrazam sobie jak wybijam
facetowi zeby i lamie nos, a ja wyzywam od kurew oddajacych sie za
trawke. Palce swierzbia zeby napisac jej maila pelnego bluzgow i
ranienia jej itd. Nie zrobilem zadnej z tych rzeczy, nigdy, ale
technicznie rzecz biorac, jestem w stanie.

To jest wlasciwy problem. Kac moralny to najmniejszy klopot w
przypadku realizacji tych zamierzen. Te uczucia robia krzywde mnie
samemu i nie wiem jak sie tego pozbyc. Samo pzreczekanie moze nie
wystarczyc. Doradzcie prosze jak bezpiecznie rozladowac ta bombe. Ja
chce zyc normalnie, a nie dreczyc sie i robic z siebie durnia. Rozum
swoje, a pojebane uczucia swoje !!

Nikt.Nikt


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2006-05-31 09:18:26

Temat: Re: Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)
Od: "aga" <j...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Nikt.Nikt napisał(a):
> Witam
>
>
> Pokrotce przedstawie tlo: Zawsze jak pamietam bylem sam, co jak dzis
> sadze spowodowane bylo lekiem przed bliskoscia z innymi ludzmi a
> kobietami w szczegolnosci. Robilem rozne podejscia do zwiazkow ale bez
> specjalnego powodzenia. W koncu zaczalem spotykac sie z pewna kobieta,
> a po jakims czasie zakochalem sie w niej. Przez kilka miesiecy
> wydawalo sie ze jest OK, ale ona zaczela stopniowao stygnac. Miewala
> problemy ginkologiczne typu infekcje, az w styczniu stwierdzila ze nie
> wyobraza sobie dalszego bycia ze mna wlasnie z tego powodu. Ona
> twierdzi ze to z powodu moich rozmiarow, ja twierdzilem ze jej suchosc
> na skutek miksu stresow, srodka antykoncepcyjnego i lekow na alergie.
> Pytalem tez lekarzy o zdanie. Potwierdzili MOJA opinie, dodajac ze
> przeciez sa stosowne srodki na takie przypadlosci Gdyby nie uczucie
> ktore po drodze sie narodzilo, nie byloby problemu. Nie chciala sie ze
> mna spotykac nawet tak na herbate, bo twierdzila ze ma chlopowstret,
> ale zwiazku wyraznie nie zerwala Tym niemniej cigle ja widzialem z jej
> "przyjacielem" z amatorskiego teatru w ktorym dzialaja, a ona uparcie
> twierdzila wbrew widocznej oczywistosci ze to tylko kolega. Twierdzila
> ze jestem zimny, a ona potrzebuje kontaktu ze swoimi prawdziwymi
> przyjaciolmi (!), a miedzy innymi tymze kolega ktory teraz jest tez
> jej prawdziwym przyjacielem. Zalatwil jej trawke i sobie razem
> zapalilii. No prawdziwy przyjaciel, kurwa jego mac !!!
> Wytykala mi ze nie jestem czlowiekiem z ktorym chcialaby byc na
> zawsze, ze wg. niej nigdy nie moglibysmy mieszkac razem, ze nie
> chcialbym sie zenic. Tym czasem to wlasnie ona stwiierdzila ze nie
> chce sie juz za nikogo wychodzic, bo raz jej wystarczy (wdowa). itd.
> Ze jej dzieci mnie nie lubia itd. Ze boi sie o swoich przyjacioł, ze
> mnie sie boi. W isticie rzeczy znam tych jej faktycznie wieloletnich
> przyjaciol i NIGDY nic im nie grozilo, bo rowniez moi znajomi chociaz
> nie jacys bliscy przyjaciele. Za wyjatkiem tego gnojka. On JEST
> zagrozony !!
> Zaczynalo mnie zbierac ciezkie wkurwienie, na ta cala sytuacje i
> zerwalem z nia. Kiedy z nia zerwalem, pisalismy do siebie jeszce kilka
> maili i dowiedzialem sie ze ja histeryzuje okazujac smutek z powodu
> tego wszystkiego !!!! A jej byly kochanek, bardzo mlody chlopak
> ostrzegal mnie ze ona manipuluje facetami. Olalem go wtedy :>
>
> Teraz minely trzy miesiace od zerwania, widuje ja albo ich na ulicy
> bardzo sporadycznie, ale moja zlosc zamiast malec, narasta. Wrocilo
> przygnebienie i brak checi do zycia jaki miewalem dawniej. Poczucie
> osamotnieienia i przygnebienie (podkreslam, to nie jest nowosc dla
> mnie) mnie dobija. Co gorsza mam jakas obsesje na temat tych dwojga.
> Nie wiem czy sa para czy nie. Czuje sie oszukany i wykorzystany. W
> myslach nazywam ja szmata. Co jeszcze gorsze, moj poziom agresji w
> stosunku do tego faceta zaczyna kipiec. Nic nie zrobilem jeszcze, ale
> chodza mi po glowie pomysly skatowania go i to w jej obecnosci. Tak.
> Rzeczywiscie TERAZ to ona faktycznie ma powody zeby sie mnie bac.
>
> Co tu jest problemem ? No wlasnie ta wscieklosc. Na zdrowy rozsadek i
> rozum, powinienem odpoczac od tego, ignorwac ja i zapomniec jak
> najszybciej. Skoro ma prawo przestac mnie kochac i nie chciec sie ze
> mna widywac to trudno. Jestesmy dorosli, powinnismy wiedziec ze tak
> bywa i zyc dalej bogatsi o to doswiadczenie.
> Niestety zamiast tego tkwie w samotnosci i wyobrazam sobie jak wybijam
> facetowi zeby i lamie nos, a ja wyzywam od kurew oddajacych sie za
> trawke. Palce swierzbia zeby napisac jej maila pelnego bluzgow i
> ranienia jej itd. Nie zrobilem zadnej z tych rzeczy, nigdy, ale
> technicznie rzecz biorac, jestem w stanie.
>
> To jest wlasciwy problem. Kac moralny to najmniejszy klopot w
> przypadku realizacji tych zamierzen. Te uczucia robia krzywde mnie
> samemu i nie wiem jak sie tego pozbyc. Samo pzreczekanie moze nie
> wystarczyc. Doradzcie prosze jak bezpiecznie rozladowac ta bombe. Ja
> chce zyc normalnie, a nie dreczyc sie i robic z siebie durnia. Rozum
> swoje, a pojebane uczucia swoje !!
>
> Nikt.Nikt








































Nie jestes odosobniony w swoich emocjach. Niezaleznie co bylo powodem
waszego rozstania, stalo sie to faktem. Musisz sobie odpowiedziec na
pytanie, czy wlasciwie ulokowales swoje uczucia. Czy warto dla niej
cierpiec i o nia walczyc. Co faktycznie wnosi ona do Twojego zycia. Czy
spokoj, stabilizacje, czy cos odwrotnego. Moze ta sytuacja, choc wbrew
Twojej woli,jest dla Ciebie wybawieniem od czegos gorszego.
Chec zemsty poglebi jedynie Twoja frustracje i wyjdziesz na potwora.
Najlepsza metoda na wyladowanie swoich emocji to pisanie listow. Wypisz
wszystko
co chcialbys jej wykrzyczec.Nie wysylaj, tylko przeczytaj je na
nastepny dzien i zniszcz
Zobaczysz jak inna bedzie ocena Twoich emocji, kiedy na to spojrzysz z
dystansu nastepnego dnia. Zajmij swoja goraca glowe czytaniem ksiazek,
szukaniem nowych kontaktow. Odejscie tej kobiety, to nie Twoja
przegrana. Widac, ze Ona wciaz
poszukuje, a Ty chciales stabilnosci. Z Twojego opisu wynika, ze to byl
raczej toksyczny zwiazek. Nie rokowal nadziei na stabilizacje. Choc to
trudne, musisz uruchomic w sobie meski pragmatyzm i ocenic to co Cie
spotkalo z zimnym wyrachowaniem. Teraz tylko Ty sie liczysz. Uszy do
gory i nie pisz, ze jestes "nikt". Bo to nieprawda.
Jezeli Cie to pocieszy to wiedz, ze kazdy ma to zagwarantowane w swoich
doswiadczeniach zyciowych. Bez takich doswiadczen, nie sposob nauczyc
sie zyc.
Pozdrawiam aga

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2006-05-31 13:43:23

Temat: Re: Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Nikt.Nikt; <4...@4...com> :

> Co tu jest problemem ?

Problemem jest to, czy przyczyna przez nią zapodana, być może prawdziwa,
jest ta, dla której zerwała z Tobą.

Pytanie - jak długo dziewczyna była w związkach z innymi facetami? Być
może tu tkwi odpowiedź - zaczyna związki, a kiedy zaczynają się
niebezpiecznie dla niej rozwijać, zaczynają jej ciążyć/zagrażać
"stabilności" jej dotychczasowemu trybowi życia samotnej wdowy, to je
zrywa np. obciążając winą partnera. Obciążenie winą partnera jest bardzo
"cwane" - osoba zrywająca staje na pozycji siły, ma świadomość
podejmujmowania decyzji, nie czuje się odrzucona, nie spada jej poczucie
akceptacji, a z drugiej strony łatwo się wtedy bronić, bo odrzucony
odgrywa odpowiednią rolę lub jego zachowanie jest interpretowane wedle
znanego scenariusza.

> Niestety zamiast tego tkwie w samotnosci i wyobrazam sobie jak wybijam
> facetowi zeby i lamie nos, a ja wyzywam od kurew oddajacych sie za
> trawke. Palce swierzbia zeby napisac jej maila pelnego bluzgow i
> ranienia jej itd. Nie zrobilem zadnej z tych rzeczy, nigdy, ale
> technicznie rzecz biorac, jestem w stanie.

Zanim zaczniesz kogoś bić, to zmień postrzeganie tej swojej dziewczyny.

> To jest wlasciwy problem. Kac moralny to najmniejszy klopot w
> przypadku realizacji tych zamierzen. Te uczucia robia krzywde mnie
> samemu i nie wiem jak sie tego pozbyc. Samo pzreczekanie moze nie
> wystarczyc. Doradzcie prosze jak bezpiecznie rozladowac ta bombe. Ja
> chce zyc normalnie, a nie dreczyc sie i robic z siebie durnia. Rozum
> swoje, a pojebane uczucia swoje !!

Poczytaj o zaburzeniach osobowości - może znajdziesz odpowiedni opis
swojej byłej - wtedy będziesz musiał również zaakceptować negatywy
przypisane do opisu.

Flyer
--
gg: 9708346

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2006-05-31 20:31:33

Temat: Re: Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)
Od: "eMMA" <c...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Flyer napisał(a):

> Problemem jest to, czy przyczyna przez nią zapodana, być może prawdziwa,
> jest ta, dla której zerwała z Tobą.

Jak dla mnie problemem jest jak się nie złościć... Chodzi Ci o to,
że dopiero po rozpoznaniu przyczyny złości można ją wyeliminować?
Ja znam przyczynę mojej złości (bardzo podobna do opisanej wyżej ;)
) a wcale nie zmienia to faktu, że się złoszczę i nie moge nad tym
zapanować...
Pisanie nie pomaga - tylko rozgrzebuje emocje :/

eMMA

P.S. To mój pierwszy post - podejrzewam, że złamałam co najmniej
połowę Netykiety :/ Poprawię się tylko wytknijcie mi błędy ;)
--
Szukam Mistrza
Małgorzata

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2006-06-01 03:48:33

Temat: Re: Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

eMMA; <1...@u...googlegroups.c
om> :

>
> Flyer napisał(a):
>
> > Problemem jest to, czy przyczyna przez nią zapodana, być może prawdziwa,
> > jest ta, dla której zerwała z Tobą.
>
> Jak dla mnie problemem jest jak się nie złościć...

;)) To jest prawdopodobnie problem "konstytucyjny" [dotyczący większości
sfer życia autora - złość nie bierze się znikąd, nie jest odosobniona
wyłącznie do jednego przypadku], więc temat - "jak się nie złościć", to
zadanie dla psychologa/psychiatry.

> Chodzi Ci o to,
> że dopiero po rozpoznaniu przyczyny złości można ją wyeliminować?

Sensownie i na dłuższy czas? Zaryzykuję - tak. Można się "na chwilę
uspokoić" lub znaleźć metodę "fizyczną" [np. liczenie, głodzenie,
ograniczenie snu, wychładzanie organizmu, zmęcznie fizyczne, skupienie
na jakiejś czynności - np. chodzeniu w szpilkach ;))] na
uspokojenie/odwrócenie uwagi/obniżenie zdolności emocjonalnych, ale to
metody, które po pewnym czasie obracają się przeciwko stosującemu.

Dodatkowo - powiedzmy, że w tej sytuacji przyczyną złości jest
ambiwalencja, likwidujesz ambiwalencję, likwidujesz problem autora.

> Ja znam przyczynę mojej złości (bardzo podobna do opisanej wyżej ;)
> ) a wcale nie zmienia to faktu, że się złoszczę i nie moge nad tym
> zapanować...
> Pisanie nie pomaga - tylko rozgrzebuje emocje :/

Pomaga, pod warunkiem, że idziesz w pisaniu "do przodu/na boki".

Zapytam z ciekawości - próbowałaś pisać, czy racjonalizujesz własny lęk
przed pisaniem/ujawnianiem emocji/znajowaniem odpowiedzi w ten sposób?
;)

> P.S. To mój pierwszy post - podejrzewam, że złamałam co najmniej
> połowę Netykiety :/ Poprawię się tylko wytknijcie mi błędy ;)

No nie wiem. Za dwa pifka przymknę oczy na oczywiste błędy, typu .... i
typu .... . O kardynalnych nie wspomnę, bo musiałbym sobie zażyczyć
zgrzewki pifka. :))

Flyer
--
gg: 9708346

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2006-06-01 06:41:58

Temat: Re: Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)
Od: "Morderca uczuć" <l...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

Nikt.Nikt napisał(a):

> To jest wlasciwy problem. Kac moralny to najmniejszy klopot w
> przypadku realizacji tych zamierzen. Te uczucia robia krzywde mnie
> samemu i nie wiem jak sie tego pozbyc. Samo pzreczekanie moze nie
> wystarczyc. Doradzcie prosze jak bezpiecznie rozladowac ta bombe. Ja
> chce zyc normalnie, a nie dreczyc sie i robic z siebie durnia. Rozum
> swoje, a pojebane uczucia swoje !!
>
> Nikt.Nikt

Na twoim miejscu poszukałbym fajnej, miłej dziewczyny przy której
można się wyluzować. A tamtej należy przebaczyć, trudno jest taka
a nie inna, po co się irytować czymś, na co nie masz wpływu... Let
it be.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2006-06-01 07:26:58

Temat: Re: Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)
Od: Nikt.Nikt <n...@d...com> szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 01 Jun 2006 05:48:33 +0200, Flyer <f...@p...gazeta.pl>
wrote:

>eMMA; <1...@u...googlegroups.c
om> :
>
>>
>> Flyer napisał(a):
>>
>> > Problemem jest to, czy przyczyna przez nią zapodana, być może prawdziwa,
>> > jest ta, dla której zerwała z Tobą.
>>
>> Jak dla mnie problemem jest jak się nie złościć...
>
>;)) To jest prawdopodobnie problem "konstytucyjny" [dotyczący większości
>sfer życia autora - złość nie bierze się znikąd, nie jest odosobniona
>wyłącznie do jednego przypadku], więc temat - "jak się nie złościć", to
>zadanie dla psychologa/psychiatry.

Spogladajac wstecz, przyznaje ci sporo racji. Złość, poczucie
osamotnienia spowodowane lekiem przed ludzmi, przed bliskoscia i
tlumienie silnych uczuc to mix ktory doprowadzil mnie tu gdzie jestem.
Poczytalem sobie o enneagramach i najblizej mi do opisu typu 5 czyli
Obserwartora i moze to stad poczucie zycia w słoiku. Ostatecznie fakt,
ze bylem sam przez cale zycie nie wzial sie znikad. Nie wiem jaki
udzial w rozpadzie tego zwiazku mialy moje wlasne cechy charakteru,
ale sadzac po myslach jakie lazily mi po glowie ostatnio i sampoczuciu
to tez niezerowy. Tu jest male miasto niestety i z dostepem do
psychologa czy nawet psychaitry jest krucho. Na razie jakos musze
poradzic sobie samemu.

>
>> Chodzi Ci o to,
>> że dopiero po rozpoznaniu przyczyny złości można ją wyeliminować?
>
>Sensownie i na dłuższy czas? Zaryzykuję - tak. Można się "na chwilę
>uspokoić" lub znaleźć metodę "fizyczną" [np. liczenie, głodzenie,
>ograniczenie snu, wychładzanie organizmu, zmęcznie fizyczne, skupienie
>na jakiejś czynności - np. chodzeniu w szpilkach ;))] na
>uspokojenie/odwrócenie uwagi/obniżenie zdolności emocjonalnych, ale to
>metody, które po pewnym czasie obracają się przeciwko stosującemu.
>
>Dodatkowo - powiedzmy, że w tej sytuacji przyczyną złości jest
>ambiwalencja, likwidujesz ambiwalencję, likwidujesz problem autora.
>
>> Ja znam przyczynę mojej złości (bardzo podobna do opisanej wyżej ;)
>> ) a wcale nie zmienia to faktu, że się złoszczę i nie moge nad tym
>> zapanować...
>> Pisanie nie pomaga - tylko rozgrzebuje emocje :/
>
>Pomaga, pod warunkiem, że idziesz w pisaniu "do przodu/na boki".

Pomaga. Kiszenie gniewu w sobie zdrowe nie jest. Trzeba komus o tym
powiedziec, napisac co dziala jak zawor bezpiecznstwa. Wtedy zlosc
jest nieco mniejsza.

>Zapytam z ciekawości - próbowałaś pisać, czy racjonalizujesz własny lęk
>przed pisaniem/ujawnianiem emocji/znajowaniem odpowiedzi w ten sposób?
>;)
>
>> P.S. To mój pierwszy post - podejrzewam, że złamałam co najmniej
>> połowę Netykiety :/ Poprawię się tylko wytknijcie mi błędy ;)
>
>No nie wiem. Za dwa pifka przymknę oczy na oczywiste błędy, typu .... i
>typu .... . O kardynalnych nie wspomnę, bo musiałbym sobie zażyczyć
>zgrzewki pifka. :))
>
>Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2006-06-01 07:31:27

Temat: Re: Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)
Od: "aga" <j...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Flyer napisał(a):
> eMMA; <1...@u...googlegroups.c
om> :
>
> >
> > Flyer napisał(a):
> >
> > > Problemem jest to, czy przyczyna przez nią zapodana, być może prawdziwa,
> > > jest ta, dla której zerwała z Tobą.
> >
> > Jak dla mnie problemem jest jak się nie złościć...
>
> ;)) To jest prawdopodobnie problem "konstytucyjny" [dotyczący większości
> sfer życia autora - złość nie bierze się znikąd, nie jest odosobniona
> wyłącznie do jednego przypadku], więc temat - "jak się nie złościć", to
> zadanie dla psychologa/psychiatry.
>
> > Chodzi Ci o to,
> > że dopiero po rozpoznaniu przyczyny złości można ją wyeliminować?
>
> Sensownie i na dłuższy czas? Zaryzykuję - tak. Można się "na chwilę
> uspokoić" lub znaleźć metodę "fizyczną" [np. liczenie, głodzenie,
> ograniczenie snu, wychładzanie organizmu, zmęcznie fizyczne, skupienie
> na jakiejś czynności - np. chodzeniu w szpilkach ;))] na
> uspokojenie/odwrócenie uwagi/obniżenie zdolności emocjonalnych, ale to
> metody, które po pewnym czasie obracają się przeciwko stosującemu.
>
> Dodatkowo - powiedzmy, że w tej sytuacji przyczyną złości jest
> ambiwalencja, likwidujesz ambiwalencję, likwidujesz problem autora.












>
> > Ja znam przyczynę mojej złości (bardzo podobna do opisanej wyżej ;)
> > ) a wcale nie zmienia to faktu, że się złoszczę i nie moge nad tym
> > zapanować...
> > Pisanie nie pomaga - tylko rozgrzebuje emocje :/

Mnie pisanie pomoglo. Tonelam w stercie kartek zapisanych i
niedopisanych.
Gniotlam je ze zloscia i zapelnialam nimi kubel od smieci.Czasami
trwalo to kilka dni.
Czulam sie tak jakbym swoimi zlymi emocjami wypelniala kubel od smieci.

Mimo, ze wciaz mialam nadzieje na sklecenie zwiazku, z kazdym dniem
czulam sie
lzejsza od emocji. W ten sposob zdjelam z piedestalu obiekt mojego
cierpienia.
Przyjelam, ze na rowni jestesmy odpowiedzialni za zaistniala sytuacje.
Pozwolilo mi to lepiej zrozumiec motywacje partnera i swoje.Przestalam
oskarzac.

Zlosc i smutek zamienilam na refleksje.
Poszukiwalam odpowiedzi na pytania w ksiazkach i Biblii. Trwalo to 3
lata, bo czas zwiazku tez byl nie maly.

Dzisiaj jestem silniejsza, bo bardziej swiadoma samej siebie. Moje
uczucia nie wygasly,
ale zmniejszyl sie ich zar.
Dzisiaj z moim bylym chadzam na lody i krotkie spacery. Mamy co
wspominac i o czym
gadac.
Miedzy nami zaistnial spokoj. Laczy nas to co bylo najpiekniejsze z
przeszlosci.

Pozdrawiam aga




























>
> Pomaga, pod warunkiem, że idziesz w pisaniu "do przodu/na boki".
>
> Zapytam z ciekawości - próbowałaś pisać, czy racjonalizujesz własny lęk
> przed pisaniem/ujawnianiem emocji/znajowaniem odpowiedzi w ten sposób?
> ;)
>
> > P.S. To mój pierwszy post - podejrzewam, że złamałam co najmniej
> > połowę Netykiety :/ Poprawię się tylko wytknijcie mi błędy ;)
>
> No nie wiem. Za dwa pifka przymknę oczy na oczywiste błędy, typu .... i
> typu .... . O kardynalnych nie wspomnę, bo musiałbym sobie zażyczyć
> zgrzewki pifka. :))
>
> Flyer
> --
> gg: 9708346

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2006-06-01 07:42:06

Temat: Re: Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)
Od: "niezbecki" <s...@l...po> szukaj wiadomości tego autora

aga<j...@c...pl>
news:1149147087.116576.99130@c74g2000cwc.googlegroup
s.com

[...]
> Dzisiaj jestem silniejsza, bo bardziej swiadoma samej siebie. Moje
> uczucia nie wygasly,
> ale zmniejszyl sie ich zar.
> Dzisiaj z moim bylym chadzam na lody i krotkie spacery. Mamy co
> wspominac i o czym
> gadac.
> Miedzy nami zaistnial spokoj. Laczy nas to co bylo najpiekniejsze z
> przeszlosci.
[...]

A osobisty diabełek Ci przypadkiem nie podszeptuje, że z nikim innym nie
będzie piękniej?
A kiedy Was tak podczas spaceru łączy to co było najpiękniejsze, nie masz
pokusy okazania mu czułości?

Paff
--
im bardziej kolorowa kobieta tym bardziej przyciąga jak zabawka
- twiza


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2006-06-01 07:44:57

Temat: Re: Niebezpieczne wkurwienie (na razie dla mnie tylko)
Od: "aga" <j...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


niezbecki napisał(a):
> aga<j...@c...pl>
> news:1149147087.116576.99130@c74g2000cwc.googlegroup
s.com
>
> [...]
> > Dzisiaj jestem silniejsza, bo bardziej swiadoma samej siebie. Moje
> > uczucia nie wygasly,
> > ale zmniejszyl sie ich zar.
> > Dzisiaj z moim bylym chadzam na lody i krotkie spacery. Mamy co
> > wspominac i o czym
> > gadac.
> > Miedzy nami zaistnial spokoj. Laczy nas to co bylo najpiekniejsze z
> > przeszlosci.
> [...]
>
> A osobisty diabełek Ci przypadkiem nie podszeptuje, że z nikim innym nie
> będzie piękniej?
> A kiedy Was tak podczas spaceru łączy to co było najpiękniejsze, nie masz
> pokusy okazania mu czułości?
>
> Paff
> --
> im bardziej kolorowa kobieta tym bardziej przyciąga jak zabawka
> - twiza

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Forum Medyczne
Jestem glucha i chce studiowac
perwityna w leczeniu depresji - co to jest?
spamboty hello itp. z bramki psphome
CFV2: pl.sci.neuronauki (glosowanie)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »