Data: 2003-01-10 15:34:43
Temat: OT było Odp: oddawanie szpiku było: i komórki jajowej
Od: "boniedydy" <b...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Jojo <m...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:avmh05$orn$...@a...dialog.net.pl...
>
> Użytkownik "boniedydy" <b...@z...pl> napisał w
wiadomości
> news:avmf3o$boo$1@news.tpi.pl...
> >
> > Oczywiście. Jest to pewnego rodzaju subiektywna demagogia. Stawiasz
> swojego
> > żywego sasiada przeciw hipotetycznym osobom rokującym lepiej, których
nie
> > znasz i nie widziałas na oczy. Wolisz, żeby umarły one, niz Twój sasiad,
> bo
> > jego akurat znasz, a tamtych osób nie? Takie dyskusje ocierają się o
> granice
> > absurdu.
>
> dokładnie tak
> wiec ja proszę o wyjaśnienie na jakiej podstawie oceniasz, ze ktos rokuje
> lepiej niz ktos tam inny i ze pomoc nalezy sie tylko tym innym, których
> oceniono wg jakichś kryteriów przez obce osoby,
> idac dalej takim tokiem rozumowania humanitarni inaczej lekarze powinni
> usmiercać osoby, które wg nich nie mają szans na leczenie a tym samym
dalsze
> życie - nie uważasz że to dosyć paranoiczne?
Rzeczywiście, to co napisałaś jest paranoiczne. Nie jest to jednak dalszy
ciąg mojego rozumowania.
Chcę powiedzieć też, że ja nic nie oceniam globalnie. Po prostu nie mogąc
pomóc wszystkim pomagam temu, czyja niedola mnie _szczególnie_ poruszyła.
>
> >Pieniędzy w systemie opieki zdrowia jest pewna ograniczona ilość.
> > Nie starcza ich na wszystkie zabiegi ratujące życie lub zwiekszające
jego
> > komfort dla wszystkich potrzebujących. Ja teżbym wolała, zeby wszyscy
zyli
> i
> > mieli się dobrze, a nie odwrotnie. Natomiast dyskusja o przeszczepach
> > zaczęła się stąd, że zostałam poproszona o wyjaśnienie swojego
stanowiska
> w
> > tej kwestii. Otóż proszę: nie chcę być dawcą, bo nie chcę uczestniczyć
> > systemie, w którym za wielkie pieniadze mogą przezyć niektórzy, którzy
> byli
> > szczęśliwcami i urodzili się w odpowiednio bogatym kraju. Inni zaś,
żyjący
> > wystarczająco daleko i z daleka od mediów, umierają, chociaż te same
> > pieniądze wystarczyłyby, żeby wyzywić całą wioskę przez kilkanascie lat
> > (jeśli nei więcej). Ja się w to nie bawię i jest to >moja prywatna
odmowa.
>
> i tak dalej , i tak dalej - rząd jest niedobry, więc na znak protestu mam
> życzenie żeby truchło zgniło, bo jeszcze jakis chory mógłby na tym
> skorzystać i miałabym w zaświatach wyrzuty sumienia, ze poprawiłam ogólną
> ocenę wstrętnego rządu
A to z rzadem nie ma nic wspólnego akurat.
> dla wyjasnienia: ja akurat nie jestem specjalnie przywiazana do swojego
> ciałka i lekki wstręt we mnie budzi świadomość, ze mogłoby się komuś na
coś
> nie przydać jak ja zakończę jego użytkowanie
> to tak jak z pieniędzmi: do grobu ze sobą zabrać forsy i z niej korzystac
> nie mozna
Ja mam akurat opór przeciwko oddawani częsci sojego ciała, nawet po śmierci.
Miałabym też opór, żeby nosic w sobie cudze organy.
> > Działaniem pozytywnym jest wspieranie finansowe organizacji zajmujących
> się
> > zwalczaniem nędzy i chorób w trzecim świecie. I tyle. Nikogo do niczego
> nie
> > zmuszam, nie nakłaniam, nie przeszkadzam nikomu żeby żył w zgodzie ze
> swoimi
> > przekonaniami i priorytetami więc też oczekuję, że nikt mi nie będzie
> > przeszkadzał żyć w zgodzie z moimi.
> >
> jasne, nikogo nie nakłaniasz, niczego nie oceniasz :)
> to dlaczego sie tu tak rozpisujesz?
Bo mnie raz wywołano do tablicy i wywołuje się dalej ;)
Skoo jestem krytykowana, to się bronię; to jest zresztą dosyć męczące i
zaraz przestanę, nawet jeżeli dyskutanci będą wyjątkowo demagogiczni ;-(
> > > Jednak zawsze zdumiewa mnie łatwość z jaką wycenia się cudze życie....
> >
> > Owszem - na przykład mnie wiele razy zdumiewało pytanie: "dlaczego
dajesz
> > pieniądze na umierajace z głodu dzieci w Aryce: nie lepiej dać na nasze,
> > niedozywione polskie dzieci?".
>
> a co - widok naszych niedozywionych dzieci nie wywołuje u ciebie takich
> uczuć jak niedozywionych afrykańczyków?
Widok naszych niedożywionych dzieci wywołuje we mnie ogromne współczucie.
Jednak widok umierających z głodu dzieci afrykańskich jest równie straszny,
jeśli nie jeszcze gorszy. Dodatkowo dziecoi afrykańskie mają mniejsze szanse
na pomoc.
> czy moze nie czujesz się tak dowartosciowana pomagając w najbliższej
okolicy
> i musisz się wykazać za granicą?
Nie, to co robię w najbliższej okolicy zupełnie mnie satysfakcjonuje. Nie
rozumiem, dlaczego uważasz, że najpierw tu, a potem tam. Można robic coś
równocześnie, na różną skalę i w róznym zakresie. Finansowo angażuję się
tylko tam, bo tam nie jestem w stanie się zaangażować osobiście. No, nie
tylko w Afryce, ale tylko za granicą.
> i tak w ogóle to rozumiem, ze pracujesz jako wolontariuszka w Afryce i
stąd
> twoje przemyslenia?
Nie; czytam, widzę zdjęcia etc. i to mi wystarczy.
boniedydy
|