Data: 2002-12-16 13:41:53
Temat: Odp: Odp: Odp: Trawię terapię...
Od: "Melisa" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Marsel <M...@p...onet.pl>:
Juz WIEM co tak usilnie chcialam powiedziec w tym teamcie nt wchodzenia w
nowy garnitur, ktory to po czasie okazuje sie tez przyciasny. Chodzi o to,
ze terapia nie tyle mowi jak sobie radzic z biezacymi problemami, ale
zmienia perspektywe widzenia - sposob patrzenia na siebie, interakcje,
otoczenie itd. Nie chodzi o to, aby z poznieszymi problemami ciable biegac
do terapeuty, ale aby raz a dobrze skorygowac niewlasciwy sposob widzenia i
rozswietlic mroki nieswiadomosci. No, to teraz moge temat zostawic z czystym
sumieniem :)
> > (..) ile nowego mozesz sie dowiedziec o tym co bylo i
> > jaki wplyw ma na Ciebie dzisiejszego. I jak ta wiedza rzutuje na
tworzenie
> > zycie obecnego.
>
> ... to tylko przypuszczenia. Nie przekonuja mnie one zuplenie.
No trudno - zeby uwierzyc nalepiej poczuc :) Ja to czuje i widze bardzo
wyraznie.
> (...) niech nikt kategorycznie mi (dajmy na to) nie wmawia, ze taki moj
> dzien dzisiejszy musial nastapic, bo cos tam w przeszlosci taki wlasnie
> mialo na to wplyw.
Napisalam tylko, ze w duzej mierze przeszlosc Cie uksztaltowala i to jaki
jestes dzis i jakie ewentualnie masz problemy ze soba nie bierze sie z
ksiezyca, ale ma podloze w tym co przezyles. Nie pisalam o wplywaniu na
obiektywna przyszlosc, ale o wplywaniu na siebie, swoje interakcje etc. Z
dobrze uswiadomiona przeszloscia jasniej ksztaltujemy terazniejszosc.
> Moemy przyjac jakis schemat, ale czy musiamy w to wierzyc?
Jaki schemat? :)
> Z cala pokora i czesciawa swiadomoscia wlasnej ignorancji..
Ta uwaga dobrze o Tobie swiadczy :)
> ja nie sadze aby ktoskolwiek mial taka wiedze i wladze, by rozumem
> jednoznacznie opanowac jeden nawet najmarniejszy zyciorysik, nawet jesli
> ma don wglad przez zywego jeszcze posiadacza.
Czy koniecznie rozumiem to mozna by dyskutowac... Ja bym stawiala na
empatie, swiadomosc emocjonalna, uwazne slyszenie i widzenie oraz
doswiadczenie. Ale ok, wiem co chciales powiedziec - tak tylko prostuje ta
pomoc terapeutyczną "rozumem".
I czy aby pomóc, terapeuta musi "opanowac" zyciorys? Jak dla mnie to
niekoniecznie.
Nie chodzi o zrozumienie i przewalkowanie calego zyciorysu. Zatrzymujemy sie
raczej przy sprawach szczegolnie waznych. Na poczatku terapii grupowej kazdy
mial przygotowac swoj zyciorys. Jak sie pewnie domyslasz nie byl to zyciorys
jak do szkoly czy pracy. Mial to byc zyciorys zycia emocjonalno-duchowego -
co sie dzialo w zyciu NAPRAWDE waznego. I jak sie okazuje takich spraw
waznych, decydujacych bylo powiedzmy kilkanascie. I to je trzeba ogarnac, a
nie cale 30 lat. Przepracujac jedna taka "wazna sprawe" (czyli wycinek)
mozna sie wiele dowiedziec, nauczyc i pozbyc negatywow. Tu albo mozesz
uwierzyc na slowo, albo watpic - to juz nie ode mnie zalezy. Ja to wiem i
widze - nie tylko na swoim przykladzie.
A wiec zakoncze na tym, ze terapia nie sluzy "opanowaniu zyciorysu" przez
terapeute. Mam nadzieje, ze dobrze zrozumialam Twoje watpliwosci.
Jesli chcesz jeszcze o tym pogadac to ja - jak zwykle - b. chetnie :)
Melisa
|