Data: 2002-08-04 17:22:43
Temat: Odp: Odp: moja matka nie chce zebym byl z moja dziewczyna - poradzcie co robic, prosze
Od: "Loocas" <l...@N...o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Pyzol <p...@s...ca> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:A9d39.92423$v...@n...calgary.shaw.c
a...
>
>
> Ty tez pewnych rzeczy nie rozumiesz. Matka chce ci sluzyc za autorytet w
> sprawach - umowmy sie, ze zakladania rodziny.
> A jakimze autorytetem ona moze byc, skoro ta jej rodzina ( jak piszesz) do
> idealnych nie nalezy? Zwroc jej na to uwage.
5 minut temu to zrobiłem. Zero reakcji. Cisza.
> Do czego ja doprowadzila
> jej"madrosc" i "starszosc"?
Mówi że są gorsze małżeństwa. Które naprawde mają problemy.
> Czy ona ma sposob, aby ZAGWARANTOWAC ci, ze ew. jej wybor zaowocuje ci w
> zyciu szczesliwym zwiazkiem i udana rodzina ? Spytaj ja o jej kryteria,
jak
> ona sobie wyobraza dziewczyne, ktora by zaakceptowala.
A mi się zdaje że takiej nie ma. Nawet jakbym posatwił przed nią luystro i
powiedział - spójrz, to moja dziewczyna, to też by do niej coś miała.
> Postaw sprawe jasno - ze twoja matka ma do wyboru: terroryzowac ciebie,
albo
> nauczyc sie kompromisu. W tej chwili jestes jeszcze od niej zalezny, ale
> oczywiste jest, ze przyjdzie czas, kiedy z domu odejdziesz. I od niej,
tylko
> od niej zalezy, czy po tym odejsciu bedzie jeszcze miala syna, bo jesli
> mialaby robic pieklo w rodzinie, ktora ty zalozysz - to wybierzesz jednak
to
> za co sam jestes odpowiedzialny. Podkresl, ze to bedzie jej, nie twoj
wybor.
>
> A jesli, rzeczwiscie, pomylisz sie - coz, to tez bedzie twoje zycie. Ona,
> chocby nie wiem jak chciala, nie przezyje go za ciebie.
Tak jak ktoś tutaj zauważył - najlepiej uczy się na własnych błędach, bo
przeżywa się je dokładnie - od początku do końca.
> Twoja matka potrzebuje ciebie. Moze nie tak, jak jej sie wydaje i na ile
ty
> jeszcze dzis dla niej mozesz byc, ale ta potrzeba bedzie rosla: potrzeba
> zyczliwego kontaktu, opartego na wzajemnym zrozumieniu, otwartosci i
> milosci. Kontakt taki, jednak, wyklucza psychiczny terror, narzucanie
komus
> swojej woli.
Przydałby się ktoś kto by jej to powiedział. Tylko że ona za cholere nie da
się namówić na zadnego psychologa.
> Sprobuj, kiedy zacznie kwekac na te dziewczyne, usmiechnac sie promiennie,
> podejsc przytulic ja ( matke!) i powiedziec, zeby sie nie martwila, bo ja
> tez bardzo kochasz, masz wystarczajaco wielkie serce na nie obie.
Ostatnio takie coś zrobiłem gdy miałem 7 lat. Serio. Później nasze stosunki
były już gorsze...
> Chcesz byc
> uznany za doroslego? Coz, naucz sie wiec opanowywac swoje rozdraznienie,
> znajdowac rozwiazania z konfliktowych sytuacji, lagodzic nastroj.
Ale nie zawsze tak się da. Częściej jestem na tyle zdenerwowany że mówię
prosto z mostu to co myślę.
> Najwazniejsza rzecza w tej chwili jest spowodowanie, aby twoja matka
> przestala krzyczec i negatywnie wyrazac sie o tej dziewczynie. Jesli nie
> mozesz juz nic innego - wychodz za kazdym razem kiedy zaczyna, zanim
> stracisz cierpliwosc. Bez trzaskania drzwiami, bez dasow, ze smutkiem:
> "Mamo, czy zdajesz sobie sprawe, ze ktoregos dnia te drzwi sie zamkna za
mna
> i juz nigdy nie otworza? Bedziemy wowczas cierpiec oboje. Czy tak musi
byc?"
>
> POKAZ jej, ze jestes dorosly, przekonaj swoim zachowaniem.
Swoim zachowaniem to ja myślę że zawsze jej pokazuje że jestem dorosły.
Choćby tym kombinowaniem na kieszonkowe. Choćby tym że nie pije, nie pale,
nie biore narkotyków, nie przesiaduję z tymi wszsytkimi co siedzą pod
blokiem z tanim winem...
|