Użytkownik Duch <a...@p...onet.pl>:

> Mi sie to nie sprawdza, chociaz tez tak myslalem.

Tzn. nie sprawdza Ci sie teoretycznie? Bo chyba nie piszesz z doswiadczen z
terapia? To niemozliwe ;)

>To co wydaje sie postepem,
> jutro jest cofnieciem - straszny galimatias.

Nie sadze. Jakim bledem moze byc poznanie siebie, poglebienie swiadomosci?
(Bo ustapienie objawow zaburzen to "skutek uboczny" tego poznania).

> Analogicznie - to ze juz umiem plywac oznacza, ze raczej nie bede sie
topil,
> ale sa nastepne niespodzianki - moze mnie kolka zlapac itd.
> Tylko to moje spojrzenie, nie przechwytuj tego pesymizmu! :-)

Absolutnie to mi nie grozi. Za duzą jasnosc mam w tym temacie, zebys mi
zmącił teoretyzowaniem :)

> > Kiedy to wiemy nie dopuscimy, aby znow wpakowac sie w
> > jakis niewymiarowy garniturek na lata.
>
> Zgoda, rzeczywiscie, czlowiek jest juz bardziej czujny.

To nawet nie o to chodzi... ze nie popelnia sie dwa razy tego samego bledu.
Jakby to wyjasnic.. (no z tym to mam problemy;). Nie da sie zapomniec
samoswiadomosci :) To cos co nabywasz podczas dobrze prowadzonej terapii
(przy swoim zaangazowaniu, mozliwosciach itd). I uczysz sie tego praktycznie
na cale zycie. Masz racje piszac, ze czlowiek jest bardziej czujny -
szczegolnie na sprawy, ktore byly dobrze przepracowane, a byly "stanem
zapalnym". Nie da sobie zrobic tego na co bez swiadomosci pozwoliby
wczesniej (nie musza to byc wielkie sprawy, ale chocby rozladowanie napiecia
jego kosztem - co druga osoba moze robic takze nieswiadomie).
Wiecej tez widzi (w porownaniu z tym ile widzial wczesniej) - nie tylko u
siebie, ale i u innych. Czasem sytuacje sa dla mnie tak jasne, a ludzie sie
tak bardzo plączą... (oczywiscie nie twierdze, ze ja to wszystko i w ogole
jakis jasnowidz jestem - tylko tyle, ze wiele spraw zwiazanych z emocjami i
dzialaniem stalo sie dla mnie o niebo prostszych niz bylo kiedys).

I znow mnie ponioslo - coz, moj ulubiony temat ;) A dodatkowo dzis zalapalam
piatke na egzaminie z psychoterapii - hehe, dziekuje za gratulacje! ;))

Melisa