Data: 2002-10-24 09:06:27
Temat: Odp: zdrada - jeszcze raz Beata
Od: "Beata" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Grzegorz Nowaczyk <g...@e...pl> w wiadomości do
grup dyskusyjnych
napisał:00d001c27a79$eed9d540$4...@A...EUROPOLMEB
LE.PL...
> agi ( fghfgh ) wystukal:
> > > łatwiej byłoby nam to znieść jeśli potrafilibyśmy się przyznać do
> > > popełnionych błędów a nie obarczali winą tylko stronę przeciwną
> >
> > Hm... a co z tymi, którzy obarczaja cala wina siebie?
> > Mam wrazenie, ze wyolbrzymiajac jeden problem zapominasz o innej
> > skrajnosci. To równie czeste odczucie w przypadku osób zdradzonych,
> > równie rujnujace dla zwiazku i czlowieka.
>
> Czy tak naprawde jest wazne, kto w czym zawinil? W mojej sytuacji mamy z
> zona swiadomosc, ze zaniedbania i wzajemne zale sa po obu stronach - tu
nie
> ma chyba co dyskutowac.
Wierz mi uswiadomienie sobie popelnionych błedów jest ważne, ale nawet nie
należy ustalać winy. Pewne rzeczy dzieją się bo jestesmy słabi. Ktos nie
może poradzić sobie z problemami i albo wpada w alkoholizm, albo pakuje sie
w romans albo jeszcze coś innego. Takie przypadki świadczą moim zdaniem
(kilka razy juz to pisałam) o niedojrzałości danych osób. Bowiem zamiast
próbować znaleźć rozwiązanie problemów stwarzają nastepne. W zasadzie to też
jakas metoda - jedne problemy wypierają inne, dany stres wypiera inny stres
itd. Problem jest moim zdaniem gdzie indziej. Słusznie myślisz - macie
świadomość zniedbań, żali, nie ma co dyskutować - jednak czy to czegoś
nauczyło. Nieodparcie mam wrażenie, że wiele osób prezentuje pogląd "ratuj
małzeństwo" - moim zdaniem jest inaczej "ratujcie siebie" - i zastanówcie
się, czy naprawdę chcecie być ze sobą nie po tym co się stało tylko tak po
prostu. Spróbujcie odpowiedzieć sobie na pytanie ile dla siebie znaczycie i
czy wsze wspólne życie jest możliwe.
(Oczywiscie moze byc przypadek, ze w domu sielanka,
> kochane dzieci, dobrzy dla siebie malzonkowie i nagle ktores zboczy z tej
> sciezki i zdradzi - zauroczenie lub cus innego. Wtedy zal zdradzonej osoby
> jest zrozumialy). I nie mam ochoty wytykac, ze zostalem zdradzony -
chodzi
> o to co dalej?
Nie masz ochoty ale dopóki się od tego nie uwolnisz (dopóki nie uwolnisz się
od przeszłości) nic z tego nie będzie. Co będzie dalej zależy od was. A
wlaściwie w większej chyba mierze od Ciebie. Tak się stało, że w waszym
związku to Ty masz przewagę i mozesz to wykorzystać dobrze albo źle. Możesz
wyzwalac w niej poczucie winy albo starać się jej pomóc by ona też uwolniła
się od tego. Bez względu na to co kto mówi niestety szanse powodzenia w
takiej sytuacji w wiekszości zależą od zdradzonego. Pierwsze pytanie na
które musisz sobie odpowiedziec to to czy chcesz tego związku i czy jestes
na to gotowy.
Czy swiadomosc/pewnosc tego czyja jest wina otwiera przed
> nami jakies dodatkowe/nowe mozliwosci?
Żadnych.
Czy to pozwoli ukoic bol zdradzonej
> osobie, ze ma swiadomosc, ze to nie z jej winy?
nie - wiemy zresztą o co chodzi więc nie ma co się rozpisywać. Ból wynika z
czego innego.
Czy spotęguje ból swiadomosc
> ze to tylko moja wina?
nie bo kazdy człowiek ma wolną wolę i może podejmowac decyzje. Świadomość
Twojej winy nie ma znaczenie - ona mogła to zrobić a nie musiała - jej
wybór. Tak samo jak wasze błedy przed tym zdarzeniem - mogliście je popełnic
albo nie. Takie gdybanie na nic sie nie zda. Jeszcze raz powtórzę - musicie
sie od tego uwolnić i przyjąc zasadę "czystej karty" - jeśli to wam się uda
to macie duże szanse powodzenia bo zaczynacie z innego pułapu budowę
związku - z większym bagażem doswiadczeń, dojrzalsi itp.
Czy w końcu uswiadomienie sobie, ze kazdy czegos
> zaniedbal/niedopilnowal zmienia cos? Niewydaje mi się!
Niechcialbym aby
> Sandra odebrala to jako atak na jej poglady, ale nie wydaje mi sie, zeby
> 'łatwiej byłoby nam to znieść'. Niewatpliwie uswiadomienie sobie bledow
daje
> nam nauke na przyszlosc ale nie ulatwia przezycia zdrady!
>
Wszystko co wyżej + może to glupie ale mam radę w kwestii przezycia zdrady
(moja znajoma mi to podpowiedział - może troche głupie i nie zawsze
skuteczne ale warto spróbować) - po pierwsze pomyśl sobie ile razy Ty ją
zdradziłeś - z kolegami, przedkładając pracę, z telewizją, komputerem,
samochodem, marząc o innej itp.
po drugie zastanów się, czy zaufałbys do końca innej kobiecie, czy może
Twoja reakcja byłaby podobna do reakcji w stosunku do żony - bo łatwo
zburzyć pomnik ale pamiętaj że dopóki jest cokół to jest szansa że się go
odbuduje.
-
> Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.rodzina
>
|