| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2004-04-01 10:01:07
Temat: Re: Pierwszy razOn Wed, 31 Mar 2004 22:56:39 +0200, andrzej głowacki wrote:
> Całkowite nieporozumienie. Moim zdaniem wynikło ono z Twojego dziwnego
> uprzedzenia (nieżyczliwej postawy) w stosunku do innych, a w tym konkretnym
> przypadku do mnie. W przeszłości, często mnie atakowałeś i byłem zmuszany,
> aby jak dziecko dokładnie się przed Tobą z wszystkiego tłumaczyć.
Nikt Cię chyba do niczego nie zmuszał.
A o tym, że widziałem gdzieś wcześniej Twój adres mailowy przypomniałem
sobie dopiero teraz. Piszę zupełnie poważnie.
> Mówiąc, że dziewczynę czeka
> przyjemność, miałem na myśli to, że wizyta u ginekologa rozwiąże problem i
> że wszystko dobrze się skończy.
Napisałeś dokładnie tak:
><8
Za czwartym razem, spodziewam się dużej dozy przyjemności ;-). Wszystko
będzie dobrze ;-).
Pozdrawiam, andrzej
><8
Nie widzę tu nic o ginekologu. Najprostsza interpretacja Twojej
wypowiedzi jak przychodzi do głowy to 'nie przejmuj się, następnym razem
będzie OK.'
Zresztą jak widzisz nie tylko ja odebrałem nieco dziwnie Twój post.
> Tak naprawdę, jestem chyba ostatnim
> człowiekiem na świecie, który by kogokolwiek zachęcał do współżycia
> seksualnego.
Zabrzmiało to bardzo kategorycznie i nieco ponuro, powiedział bym nawet,
że nieco dziwnie, jak na człowieka, który spodziewa się u kogoś
przyjemności płynącej z seksu... ;)
>> Masz rację. W reakcji na posty bezsensowne i potencjalnie szkodliwe jak
>> najbardziej bywam złośliwy i nadal będę.
> Ja, nie będę złośliwy i nie skomentuję tego...
To ja dla odmiany deklaruję uroczyście, że naprawdę nie miałem zamiaru
szukać dziury w całym w Twoim poscie tylko dlatego, że był Twój.
m.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek na onet pl)
Problem nie w nauce, lecz w tym, jaki ludzie robią z niej użytek.
/Wilder Penfield/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2004-04-01 12:41:44
Temat: Re: Pierwszy raz - (o interpretacji postu)Marek Bieniek wrote:
> Nie widzę tu nic o ginekologu. Najprostsza interpretacja Twojej
> wypowiedzi jak przychodzi do głowy to 'nie przejmuj się, następnym razem
> będzie OK.'
>
> Zresztą jak widzisz nie tylko ja odebrałem nieco dziwnie Twój post.
Wykorzystując nawiązaną dyskusję, pozwolę sobie na psychologiczną
dygresję :)
Tak to już jest, że zdecydowaną większośc komunikatu, jaki otrzymujemy
od naszego rozmówcy, to przekaz niewerbalny. Zwykle około 75%
interpretacji danej wypowiedzi, opiera się właśnie na przekazie
niewerbalnym (mimika, ton głosu, kontekst sytuacyjny, etc..).
Rozmowa w internecie to literki, no i emotikony, które również mogą być
opacznie interpretowane. Ktoś ";)" potraktuje jako przyjazny żart, ktoś
jako złośliwość, sarkazm. Mając około 25% procent informacji (a często
nawet mniej - bo rozmówca anonimowy przeważnie) łatwo wyciągnąć błędne
wnioski. Ale naturalne jest, że te wnioski się pojawiają. Ważne aby
osoba wysyłająca post, miała świadomość, że może być on/ona całkiem
inaczej zinterpretowany niż miał/a to w zamierzeniu. A osoba odbierająca
post, że to jak rozumie daną wypowiedź, nie znaczy, że właśnie to
chciano nam przekazać. Tylko znając ograniczenia wirtualnej rozmowy, da
się dogadać :)
--
Pazdrawiam, Magdalena S. (dzidzia ~IX,X 2004)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2004-04-01 12:55:27
Temat: Re: Pierwszy raz> Użytkownik "Marek Bieniek" <a...@s...re.invalid> napisał:
>
> Nikt Cię chyba do niczego nie zmuszał.
Pewnie, że nie. Tylko, że gdy się kogoś atakuje publicznie, trudno
pozostawić nieuzasadnione zarzuty bez odpowiedzi.
Problem tkwi w tym, że na grupach dyskusyjnych jest wielu ludzi, którzy
krytykują innych - nierzadko niekulturalnie - i na tym kończą swoją
wypowiedź, nie wnosząc przy tym nic merytorycznego do wątku. Dyskusja, to
wymiana poglądów, niezależnie od tego jak bardzo są one trafne. Jeśli się z
czymś nie zgadzamy, uważamy, że czyjeś poglądy są błędne, podajmy swój punkt
widzenia i swoje argumenty obok, zachowując szacunek do pozostałych
uczestników dyskusji. Koncentrowanie się na zwracaniu uwagi innym osobom,
jest chyba oznaką pychy.
> Napisałeś dokładnie tak:
>
> ><8
> Za czwartym razem, spodziewam się dużej dozy przyjemności ;-). Wszystko
> będzie dobrze ;-).
>
>Pozdrawiam, andrzej
>
><8
>
> Nie widzę tu nic o ginekologu. Najprostsza interpretacja Twojej
> wypowiedzi jak przychodzi do głowy to 'nie przejmuj się, następnym razem
> będzie OK.'
Napisałem w ten sposób, ponieważ dziewczyna wyraźnie zdecydowała się na
wizytę u ginekologa. Jej wizytę potraktowałem jako coś, co nieodwołalnie
będzie miało miejsce.
> Zresztą jak widzisz nie tylko ja odebrałem nieco dziwnie Twój post.
Tylko, że tamte osoby zachowały się trochę inaczej niż Ty. Nieporozumień nie
uniknie się w życiu. Najważniejsze to umieć je rozwiązywać i być życzliwie
nastawionym do innych.
> > Tak naprawdę, jestem chyba ostatnim
> > człowiekiem na świecie, który by kogokolwiek zachęcał do współżycia
> > seksualnego.
>
> Zabrzmiało to bardzo kategorycznie i nieco ponuro, powiedział bym nawet,
> że nieco dziwnie, jak na człowieka, który spodziewa się u kogoś
> przyjemności płynącej z seksu... ;)
Seks daje ludziom wielką przyjemność, ale niestety, nie rzadko jest także
przyczyną wielkich problemów a nawet tragedii. Stąd ta dwuznaczność.
Pozdrawiam, andrzej
--
http://www.glowacki.art.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2004-04-01 14:39:24
Temat: Re: Pierwszy raz - (o interpretacji postu)> Użytkownik "nonnocere" <madziach1@_bezspamu_gazeta.pl> napisał:
>
> Wykorzystując nawiązaną dyskusję, pozwolę sobie na psychologiczną
> dygresję :)
>
> Tak to już jest, że zdecydowaną większośc komunikatu, jaki otrzymujemy
> od naszego rozmówcy, to przekaz niewerbalny. Zwykle około 75%
> interpretacji danej wypowiedzi, opiera się właśnie na przekazie
> niewerbalnym (mimika, ton głosu, kontekst sytuacyjny, etc..).
> Rozmowa w internecie to literki, no i emotikony, które również mogą być
> opacznie interpretowane. Ktoś ";)" potraktuje jako przyjazny żart, ktoś
> jako złośliwość, sarkazm. Mając około 25% procent informacji (a często
> nawet mniej - bo rozmówca anonimowy przeważnie) łatwo wyciągnąć błędne
> wnioski. Ale naturalne jest, że te wnioski się pojawiają. Ważne aby
> osoba wysyłająca post, miała świadomość, że może być on/ona całkiem
> inaczej zinterpretowany niż miał/a to w zamierzeniu. A osoba odbierająca
> post, że to jak rozumie daną wypowiedź, nie znaczy, że właśnie to
> chciano nam przekazać. Tylko znając ograniczenia wirtualnej rozmowy, da
> się dogadać :)
Bardzo miła dygresja, z którą całkowicie się zgadzam. Jednak moja konkluzja
jest troszeczkę odmienna ;-). Nieporozumienia zawsze będą się zdarzać,
zarówno w komunikacji wykorzystującej Internet, jak i w komunikacji
bezpośredniej. Oczywiście Internet wnosi poważne, dodatkowe ograniczenia,
które tą, i tak niedoskonałą komunikację, jeszcze bardziej utrudniają.
Dokładne zdawanie sobie z tego sprawy, to bardzo pożądana rzecz. Nie
zależnie jednak od tego, moim zdaniem, to głównie złośliwe, agresywne
nastawienie, wywołuje problemy, a życzliwe, wyrozumiałe nastawienie, pozwala
ich uniknąć - a gdy się już pojawią, znacznie łatwiej pozwala je
rozwiązywać. Podobnie jest z postawą pesymistyczną i optymistyczną. Życie
optymistów jest łatwiejsze, zarówno dla nich samych, jak i dla ich
otoczenia. Inne, powszechnie znane sformułowanie, mające podobne przesłanie
to zwrot, "uśmiech może zdziałać cuda ;-)".
To taka moja ogólna dygresja, bez odniesienia do tego wątku.
Pozdrawiam, andrzej
--
http://www.glowacki.art.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2004-04-01 15:43:25
Temat: Re: Pierwszy raz - (o interpretacji postu)andrzej głowacki wrote:
> Bardzo miła dygresja, z którą całkowicie się zgadzam. Jednak moja konkluzja
> jest troszeczkę odmienna ;-). Nieporozumienia zawsze będą się zdarzać,
> zarówno w komunikacji wykorzystującej Internet, jak i w komunikacji
> bezpośredniej. Oczywiście Internet wnosi poważne, dodatkowe ograniczenia,
> które tą, i tak niedoskonałą komunikację, jeszcze bardziej utrudniają.
> Dokładne zdawanie sobie z tego sprawy, to bardzo pożądana rzecz.
problemy komunikacyjne (nie myślę tu np. o autobusach czy pociągach;))
zawsze były i będą. Tego się do końca uniknąć nie da, ale można zrobić,
to, co po prostu można zrobić. Starać się ze swojej strony przekazywać
jaknajbardziej zrozumiały komunikat i wyciągać wnioski, jeśli się to
uda. Nikt nie jest nieomylny. I jako człowiek ma prawo do pomyłek. Nawet
jeśli intencje są szczere i dobre, może po prostu nie wyjść to, co
chcialiśmy uzyskać.
> Nie
> zależnie jednak od tego, moim zdaniem, to głównie złośliwe, agresywne
> nastawienie, wywołuje problemy, a życzliwe, wyrozumiałe nastawienie, pozwala
> ich uniknąć - a gdy się już pojawią, znacznie łatwiej pozwala je
> rozwiązywać.
Każdy z nas jest inny. I w tej inności całe piękno. Coś co wygląda na
złośliwość, wcale nie musi być złośliwością. Czasem może to być na
przykład projekcja :) Nie lubię psychoanalizy, ale akurat mechanizmy
obronne są jej sukcesem.
Czasem może to być po prostu błędna interpetacja czyjegoś nastawienia. A
to może zaboleć.
Jeśli ktoś jest nieufny, to inaczej się prowadzi z nim/nią rozmowę, niż
z człowiekiem ufnym. Nie ma tak, że rozmowa się nie udaje, bo problem
leży po jednej stronie. Problemem tak naprawdę jest interakcja jaka
zachodzi pomiędzy dwoma osobami.
> Podobnie jest z postawą pesymistyczną i optymistyczną. Życie
> optymistów jest łatwiejsze, zarówno dla nich samych, jak i dla ich
> otoczenia. Inne, powszechnie znane sformułowanie, mające podobne przesłanie
> to zwrot, "uśmiech może zdziałać cuda ;-)".
I optymista czasem musi być pesymistą, inaczej przestał by doceniać to,
co może go cieszyć...
Uśmiech czyni cuda - szczególnie jak trzeba coś załatwić w jakimś
urzędzie ;)))
--
Pazdrawiam, Magdalena S. (dzidzia ~IX,X 2004)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2004-04-01 17:21:15
Temat: Re: Pierwszy raz - (o interpretacji postu)c4h2m8$l93$...@s...bnet.pl,
nonnocere <madziach1@_bezspamu_gazeta.pl>:
> Tak to już jest, że zdecydowaną większośc komunikatu, jaki otrzymujemy
> od naszego rozmówcy, to przekaz niewerbalny. Zwykle około 75%
> interpretacji danej wypowiedzi, opiera się właśnie na przekazie
> niewerbalnym (mimika, ton głosu, kontekst sytuacyjny, etc..).
W *ogólności* absolutnie nie mogę się z tym zgodzić, chyba że masz na myśli
jakiś specyficzny podgatunek dyskursu.
Z jakiego źródła masz te zaskakujące liczby i na drodze jakiej metodologii
zostały uzyskane?
--
Robert
User in front of @ is fake, actual user is: mkarta
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2004-04-01 18:04:22
Temat: Re: Pierwszy raz - (o interpretacji postu)RobertSA wrote:
> W *ogólności* absolutnie nie mogę się z tym zgodzić, chyba że masz na myśli
> jakiś specyficzny podgatunek dyskursu.
Z czym konkretnie nie możesz się zgodzić? Że większość informacji
czerpiemy z komunikatu niewerbalnego, a nie werbalnego? Jakie znasz
gatunki dyskursu, bo nie wiem za bardzo o co Ci chodzi :)
Pomyśl sobie w ten sposób. Rozmawiasz z jakąś osobą. Ona mówi, że Cię
lubi. To czy uwierzysz w małej części opiera się na tym czystym
przekazie "lubię cię", a bardziej w jaki sposób to mówi, w jakiej
sytuacji i szeregu czynników niewerbalnych. To daje dopiero pełny
przekaz informacji, na podstawie które możesz wyciągnąć wnioski "Ona
rzeczywiście mnie lubi" "Ona czegoś chce" "Ona oszukuje" etc...
Komunikat werbalny pozostaje bez zmian, komunikat niewerbalny nadaje mu
większość wymowy.
>Z jakiego źródła masz te zaskakujące liczby i na drodze jakiej metodologii
> zostały uzyskane?
Z pięciu lat moich studiów psychologicznych. Komunikację zaliczyłam na 5
;) Badań na temat komunikacji interpersonalnej było mnóstwo, średnio
właśnie wychodziło około 75% na korzyść przekazu niewerbalnego. Trochę
badań znajdziesz np. w Aronsonie i Wilsonie "Psychologia społeczna", w
rozdziale piątym. A tak podstawowe podręczniki z komunikacji
interpersonalnej mogły by Ci się spodobać. W trzytomowym pracy pod red.
prof. Strelau też sporo.
Co do metodologii - głównie procedury eksperymentalne. Procedura ex post
facto o wiele mniej w tej kwestii się sprawdzała. Większość badań
oczywiście nie polskich, u nas ciężko z grantami.
--
Pazdrawiam, Magdalena S. (dzidzia ~IX,X 2004)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2004-04-01 18:30:39
Temat: Re: Pierwszy raz - (o interpretacji postu)> Użytkownik "nonnocere" <madziach1@_bezspamu_gazeta.pl> napisał:
>
> problemy komunikacyjne (nie myślę tu np. o autobusach czy pociągach;))
> zawsze były i będą. Tego się do końca uniknąć nie da, ale można zrobić,
> to, co po prostu można zrobić. Starać się ze swojej strony przekazywać
> jaknajbardziej zrozumiały komunikat i wyciągać wnioski, jeśli się to
> uda.
Zgadza się, starajmy się, jak tylko potrafimy ;-). Jednak, można starać się
być bardzo dokładnym, nawet przesadnie drobiazgowym, w wyrażaniu swoich
myśli, a i tak, nie uchroni to nas od nieporozumień. Powodów jest wiele.
Czasami, po prostu jedna strona, nie daje drugiej żadnej szansy. Na
przykład, mało to razy widzimy, jak ktoś w autobusie czy sklepie fuknie na
kogoś innego, z nieznanych bliżej powodów ;-). Poza tym, wkoło nas są
zwierzęta, dzieci, ludzie z chorobami mózgu, z którymi komunikacja jest
ograniczona, a z którymi też musimy umieć się porozumieć. Umieć w tym
wypadku, oznacza w dużej mierze być życzliwym, wyrozumiałym, cierpliwym...
Dlatego osobiście, właśnie te cechy uważam za najważniejsze. Oczywiście
można by zapytać, dlaczego jedni posiadają takie cechy a drudzy inne, ale
wtedy, dyskusja przedłużyłaby się w nieskończoność ;-).
> Nikt nie jest nieomylny. I jako człowiek ma prawo do pomyłek. Nawet
> jeśli intencje są szczere i dobre, może po prostu nie wyjść to, co
> chcialiśmy uzyskać.
Dokładnie. Czasami nie chce się nam dużo mówić, wszystkiego tłumaczyć.
Nierzadko bywają tu odpowiedzi składające się z trzech, dwóch a nawet
jednego słowa. Jeśli pytającemu bardzo zależy, to pociągnie dyskusję dalej,
jeśli nie, to ona wygaśnie. Czy w takim wypadku, za wygaśnięcie dyskusji,
można winić osobę, która odpowiedziała bardzo skrótowo?
> Każdy z nas jest inny. I w tej inności całe piękno. Coś co wygląda na
> złośliwość, wcale nie musi być złośliwością. Czasem może to być na
> przykład projekcja :) Nie lubię psychoanalizy, ale akurat mechanizmy
> obronne są jej sukcesem.
> Czasem może to być po prostu błędna interpetacja czyjegoś nastawienia. A
> to może zaboleć.
Wszystkim się zgadza, jednak niestety, agresja jest w nas i będzie zawsze.
Czasami przybiera ona formę tylko słowną, innym razem fizyczną.
> Jeśli ktoś jest nieufny, to inaczej się prowadzi z nim/nią rozmowę, niż
> z człowiekiem ufnym. Nie ma tak, że rozmowa się nie udaje, bo problem
> leży po jednej stronie. Problemem tak naprawdę jest interakcja jaka
> zachodzi pomiędzy dwoma osobami.
Tutaj jest bardzo różnie. Czasami problem leży po jednej, czasami po
drugiej, a czasami po obydwu. Źródłem problemu jest w głównej mierze nasze
wyposażenie genetyczne łącznie z wychowaniem - na co praktycznie nie
mieliśmy wpływu.
> I optymista czasem musi być pesymistą, inaczej przestał by doceniać to,
> co może go cieszyć...
Pewnie, że nikt nie jest wesoły przez wszystkie godziny swojego życia.
Jednak ludzie wyraźnie różnią się pomiędzy sobą w tym względzie.
Osobiście szanuję tutaj każdą merytoryczną wypowiedź, niezależnie od tego,
czy pochodzi ona "spod palców" pacjenta, lekarza, homeopaty, optymalnego,
wegetarianina itd., i niezależnie od tego, jak bardzo jest ona trafna.
Natomiast uważam, że zmorą grup dyskusyjnych są zwroty typu, przestań
trolować, chyba pomyliłeś grupę, pleciesz bzdury, nie wprowadzaj ludzi w
błąd itd., itd. Pisane są one często dużymi literami, z dużą ilością
wykrzykników bądź pytajników na końcu. Czy takie zachowanie, ma jakikolwiek
związek z nieporozumieniem na tle niedoskonałości komunikacji ;-)?
Pozdrawiam, andrzej
--
http://www.glowacki.art.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2004-04-01 18:56:05
Temat: Re: Pierwszy raz - (o interpretacji postu)c4hljb$cuf$...@s...bnet.pl,
nonnocere <madziach1@_bezspamu_gazeta.pl>:
> RobertSA wrote:
>
>
>> W *ogólności* absolutnie nie mogę się z tym zgodzić, chyba że masz
>> na myśli jakiś specyficzny podgatunek dyskursu.
>
> Z czym konkretnie nie możesz się zgodzić? Że większość informacji
> czerpiemy z komunikatu niewerbalnego, a nie werbalnego?
Tak, dokladnie z tym.
> Pomyśl sobie w ten sposób. Rozmawiasz z jakąś osobą. Ona mówi, że Cię
> lubi. To czy uwierzysz w małej części opiera się na tym czystym
> przekazie "lubię cię", a bardziej w jaki sposób to mówi, w jakiej
> sytuacji i szeregu czynników niewerbalnych.
Nawet w tym przykladzie to "czy uwierze czy nie" niesie daleko mniejszą
zawartosc informacyjna (1 bit) niz określenie rodzaju uczucia i jego
obiektu.
Wez inne typy dyskursu, np. mowisz mezowi, co ma kupic w sklepie, albo
wyklad dla studentow.
> Komunikat werbalny pozostaje bez zmian, komunikat niewerbalny nadaje
> mu większość wymowy.
Wymowy? Przedtem pisalas o zawartosci informacyjnej.
>> Z jakiego źródła masz te zaskakujące liczby i na drodze jakiej
>> metodologii zostały uzyskane?
>
> Z pięciu lat moich studiów psychologicznych. Komunikację zaliczyłam
> na 5 ;) Badań na temat komunikacji interpersonalnej było mnóstwo,
> średnio właśnie wychodziło około 75% na korzyść przekazu
> niewerbalnego.
W dalszym ciagu nie chce mi sie wierzyc, ze chodzi o zawartosc informacyjna
w reprezentatywnej probie dyskursów.
> "Psychologia społeczna", w rozdziale piątym. A tak podstawowe
> podręczniki z komunikacji interpersonalnej mogły by Ci się spodobać.
Osobiscie wole prace zrodlowe od podrecznikow :)
> W trzytomowym pracy pod red. prof. Strelau też sporo.
> Co do metodologii - głównie procedury eksperymentalne. Procedura ex
> post facto o wiele mniej w tej kwestii się sprawdzała. Większość badań
> oczywiście nie polskich, u nas ciężko z grantami.
Jesli wpadnie Ci pod reke link do chocby abstraktu z dokladniejszym opisem
takiej metodologii, to chetnie zerkne przy okazji.
Dzieki za info.
--
Robert
User in front of @ is fake, actual user is: mkarta
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2004-04-01 19:03:45
Temat: Re: Pierwszy raz - (o interpretacji postu)andrzej głowacki wrote:
> Dokładnie. Czasami nie chce się nam dużo mówić, wszystkiego tłumaczyć.
> Nierzadko bywają tu odpowiedzi składające się z trzech, dwóch a nawet
> jednego słowa. Jeśli pytającemu bardzo zależy, to pociągnie dyskusję dalej,
> jeśli nie, to ona wygaśnie. Czy w takim wypadku, za wygaśnięcie dyskusji,
> można winić osobę, która odpowiedziała bardzo skrótowo?
IMO zależy w jakim celu ktoś wysłał post inicjujący. Jeśli chciał
konkretną odpowiedź i ją uzyskał, to jest ok. Jeśli chciał konkretną
odpowiedź, a wywiązała się dyskusja (na przykład dotycząca dylematów
moralnych lub opini oceniających), to już może nie być zadowolona z
efektów wysłania posta. Ale może być tak, że spodziewała się czegoś
innego, wyszło coś innego, a i tak paradoksalnie jest zadowolona :).
Także można tu mnożyć. Myślę, ze najważniejsze starać się nie
zaszkodzić. Nigdy nie wiemy z kim mamy do czynienia po drugiej stronie
kabla i jak zareaguje dana osoba na nasz post.
> Tutaj jest bardzo różnie. Czasami problem leży po jednej, czasami po
> drugiej, a czasami po obydwu. Źródłem problemu jest w głównej mierze nasze
> wyposażenie genetyczne łącznie z wychowaniem - na co praktycznie nie
> mieliśmy wpływu.
Popatrz może w ten sposób. Jest osoba A i osoba B. Mimo prób osoby B,
nie udaje się nawiązać satysfakcjonującego kontaktu pomiędzy osobą A i
osobą B. Na pierwszy rzut oka, to wina osoby A. Ale -> jeśli powiedzmy
będzie tak, że osoba B dogada się osobą C. To znaczy, że coś w tej
relacji pomiędzy osobami A i B niezaiskrzyło odpowiednio. Bo w relacji B
i C się udało. Dlatego ja jestem za podejściem relacyjnym, a nie
obwinianiem jakiejś konkretnej osoby.
> Osobiście szanuję tutaj każdą merytoryczną wypowiedź, niezależnie od tego,
> czy pochodzi ona "spod palców" pacjenta, lekarza, homeopaty, optymalnego,
> wegetarianina itd., i niezależnie od tego, jak bardzo jest ona trafna.
> Natomiast uważam, że zmorą grup dyskusyjnych są zwroty typu, przestań
> trolować, chyba pomyliłeś grupę, pleciesz bzdury, nie wprowadzaj ludzi w
> błąd itd., itd. Pisane są one często dużymi literami, z dużą ilością
> wykrzykników bądź pytajników na końcu. Czy takie zachowanie, ma jakikolwiek
> związek z nieporozumieniem na tle niedoskonałości komunikacji ;-)?
Wirtualny świat ma swoją dynamikę i tworzy swoje reguły. Myślę, że
dopóki rozmowa dotyczy "bezpiecznych" tamatów to można sobie pozwolić na
luźniejsze dysputy. Ale na sci.medycyna często dotyczy poważnych kwestii
i dlatego trzeba być bardziej ostrożnym. Bardzo wielu pacjentów stosuje
się do wskazówek przypadkowych osób. A to może mieć tragiczne
konsekwencje.
--
Pazdrawiam, Magdalena S. (dzidzia ~IX,X 2004)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |