Data: 2002-07-06 10:27:57
Temat: Porozumiec sie (do Mani)
Od: "Janusz H." <h...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jerzy Turynski news:ag01c1$51m$1@news2.tpi.pl
/.../
> Zamiast dyskusji ze ścianą, wolałbym usłyszeć Twoją odpowiedź
> na pytanko Mani:
> ------------------------------------------------
> From: "Mania" <m...@a...pl>
> Newsgroups: pl.sci.psychologia
> Subject: Re: Jak szukac? [Re: ludziki]
> Date: Fri, 21 Jun 2002 08:15:48 +0200
> [ news:aeug93$1m8$1@news.tpi.pl ]
/.../
A czy Mani moja odpowiedź jest potrzebna (=dla niej ważna)?
Chciałabyś Maniu? Posiłować się z naprawdę mocarną naturą i uwierzyć,
że nawet gdybym ubrał to wszystko w obrzydliwą wulgarność, to szczerze
pragnę się z Tobą porozumieć?
Jeśli nie - nie czytaj dalej. Darujesz sobie to, co miał ze mną All,
który najwyraźniej emocjonalnie nie może, by jego nie było na wierzchu.
A mnie bardziej niż "wychodzenie na prostą" interesuje stres poznawczy,
umiejętność zawieszenia _nieuporządkowanego_, _niezrozumiałego_siebie_
w próżni etc.:
<< Bałagan widoczny w otoczeniu kogoś pracującego jest bardzo często
oznaką twórczej pracy - czyli działania na obiektach które są jeszcze
niejasne, niedookreślone, a więc takich, których nie sposób jest
sensownie uporządkować. >>
(Michał Dyszyński, http://www.daktik.rubikon.net.pl/zlote_mysli_new.htm
)
Dlatego informuję jeszcze raz: jeśli chciałabyś się ze mną naprawdę do-
gadać (porozumieć), to inaczej niż w w/w. emocjonalnym nieporządku się
NIE DA (a to nieco nieprzyjemny stan)! I nie tylko w twojej głowie, a w
naszych obu (ale do mojej łepetyny dostęp masz wielce utrudniony i nie
wiesz jeszcze, w jaki sposób ja pracuję, starając się napisać choćby ten
tekst - na razie możesz mi najwyżej zaufać).
Proszę o odpowiedź (i ew. czytanie dalej) DOPIERO po dokładnym rozpa-
trzeniu powyższego.
----------------------------------------------------
--------------------
Dlaczego wyżej napisałem 'obrzydliwą wulgarność'? Bo nie widzę sensu w
podmianie 'makabrycznych' słówek na rzekomo lepsze (w rodzaju: "zapo-
mnieć o twarzy" na "wyłączyć/zapomnieć o tym sposobie postrzegania").
Jakże mógłbym takim (w zasadzie kosmetycznym) zabiegiem przekazać co mam
w głowie, skoro cały ówczesny tekst dokładnie o tym... nie pomógł...
<< Niełatwą jest rzeczą utrwalić uczucia i wzruszenia w słowie pisanym
czy mówionym, które zdolne byłoby z kolei odtworzyć w czytelniku lub
słuchaczu pierwotne wrażenia w nie sfałszowanej postaci. To naprawdę
zadanie godne mistrza! Proszę tylko spojrzeć! Wtulam twarz w trawę,
a wiew, który wdycham nozdrzami, rozbudza we mnie tysiące tętniących
życiem myśli i wyobrażeń. Wciągnąłem w siebie oddech wszechświata.
Poznaję pieśń i uśmiech, powodzenie i ból, walkę i śmierć. Widzę przy
tym obrazy, które nie wiedzieć jakim sposobem przenikają do mojej
duszy z owej woni siennej, a które chciałbym przekazać pani i całemu
światu. Ale jak to zrobić? Język mam skrępowany. Usiłowałem przed
chwilą w żywej mowie opisać pani wrażenie, jakie wywarł na mnie
zapach traw. Nie udało mi się to jednak. W nieudolnych słowach
oddałem zaledwie mglisty zarys tych przeżyć. Mnie samemu wprost
potrzeba wypowiedzi. Ach... - wzniósł ramiona w rozpaczy - to jest
niemożliwe! >> (Jack London, Martin Eden)
DLACZEGO "niełatwe" czy nawet "niemożliwe" ???
(Przecież ci wszyscy czytelnicy Londona COŚ z jego książek wyczytywali.
Co tak naprawdę... skoro ten nie wytrzymał i popełnił samobójstwo ?)
Jeśli czytany tekst (jakikolwiek) nie wywołuje w tobie ~tych samych
uczuć, jakie miał autor podczas pisania, to przeczytasz sobie...
co tylko dusza _nieświadomie_zapragnie_...
Wystarczy, że natrafisz na jakąś frazę, która w tobie wywoła uczucie
atakowanej - momentalnie _zapomnisz_ o spokoju/pomijaniu zbędnych
szczegółów/dążeniu do nawiązania empatycznego porozumienia etc.
Właśnie! Jakże lepiej mógłbym ci unaocznić, cóż "zapominanie" miało
oznaczać? Nic, tylko wulgarnie zabełtać w kociołku...
Rozumiesz, emocjonalnie prostolinijna suko?
I _NIE ZAPOMNIJ_, że słowa nigdy nie były wyznacznikiem przyjaźni/miłoś-
ci i takoż samo wrogości/nienawiści.
Właśnie z tego samego powodu, z jakiego London powyżej zwija się w
męczarniach (Jack London: "Martin Eden to ja").
P.S.
<< Ronan (student p. z Wrocławia) opowiadał mi o jednym wykładzie,
w jakim uczestniczył: Któremuś ze studentów 'wyrwało się' jakieś
przekleństwo.
Wykładowca nagle znieruchomiał, (sala to zauważyła, wyciszyła się
czekając co będzie, delikwent skurczył się czując na sobie bazylisz-
kowy wzrok belfra) i co było dalej? Z ust doktora popłynął potok
najczystszej i najostrzejszej 'łaciny'. Trwało to przez parę następ-
nych wykładów. Po co? /.../ >> (JeT)
Dlaczego aż przez parę następnych wykładów? I właściwie po co???
P.S.S.
Jeśli zobaczysz ten stereogram (=obie warstwy mojego listu), to nie
przejmuj się, że nie jesteś w stanie (wciąż?) rozgryźć stereogramów
graficznych. Ten IMO jest życiowo cenniejszy...
|