| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-09-13 06:50:25
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - a jednak NIE...> Jestes bardzo chora....
> i nie mam tu na mysli dolegliwosci fizycznej. :)
To doprawdy dosc rzadkie, aby jakas malpa, tak jak pzl, z uporem_maniaka
'intelektualizowala' ~radosnie _dupa_ w glebokim przekonaniu, ze wynika
z tego dla kogokolwiek cokolwiek ~pozytecznego. :)))))
Chyba jeszcze tylko bara-bara jest w tym az_tak_dobra. ;DDDDD
No i kominek niewatpliwie tyz. :)))))))))
Hmmm... tylez zdumiewajace co i chore. :DDD
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-09-13 10:47:33
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - a jednak NIE...Pyzol rzecze:
> Coz tu jest neizrozumialego? Jesli spowodujesz rozstanie, bedzie ci
> najzwyczajniej glupio.
Wiesz co Kaśka - na bardzo brzydkie zagrywki sobie teraz pozwalasz.
Po pierwsze - związki ZAWSZE i TYLKO I WYŁĄCZNIE rozpadają się z "winy"
osób je tworzących.
Nikt NIE JEST w stanie spowodować, że ktoś się rozstanie, a jeśli tworzą
nieciekawy związek to i tak się rozstaną i ona odejdzie do innego.
A nie ma nic głupszego i boleśniejszego niż stać i patrzyć jak kochana kobieta
odchodzi do innego bo się miało debilne "zasady" i nie okazało jej miłości w czas,
bo się było lojalnym wobec jakiegoś obcego faceta a nie siebie i jej.
> A teraz zalozmy ze ci "wyjdzie" i ta twoja dziewczyna spotka jakiegos innego
> znajomego z dziecinstwa.....
> Przyjaciela, rzecz jasna, to bedzie tylko przyjazn!
No i... ? Po co to judzenie
pozdrawiam
Arek
--
http://www.hipnoza.info
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-13 16:19:35
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - a jednak NIE...
"Arek" <a...@e...net> wrote in message news:bjusjl$dnf$1@news.onet.pl...
> A nie ma nic głupszego i boleśniejszego niż stać i patrzyć jak kochana
kobieta
> odchodzi do innego bo się miało debilne "zasady" i nie okazało jej miłości
w czas,
> bo się było lojalnym wobec jakiegoś obcego faceta a nie siebie i jej.
Alez ta kochana kobieta nigdzie nie odchodzi! Ona w tym zwiazku juz j e s
t. Odejsc to ew. mialaby wlasnie do "cierpiacego" Mysl logicznie.
>
> > A teraz zalozmy ze ci "wyjdzie" i ta twoja dziewczyna spotka jakiegos
innego
> > znajomego z dziecinstwa.....
> > Przyjaciela, rzecz jasna, to bedzie tylko przyjazn!
>
> No i... ? Po co to judzenie
NIe lubie tego slowa. Ma bardzo parszywa etymologie.
Z zasady, zanim czlowiek wykona jakis ruch, powinien przemyslec
konsekwencje. Nie?
Czy nie uwazasz, ze czlowiek, ktory raz okazal sie nielojalny, moze sie
okazac takim powtornie?
Postaw sie w sytuacji chlopaka tej dziewczyny. Moze on tez ja bardzo kocha i
w tej chwili rozpacza, czujac, ze grozi mu rozstanie? Co j e m u bys
doradzil? Przeciez ten nasz tutaj to nawet jeszcze dokladnie nie wie czego
chce.
Jezeli tamten zwiazek ma pasc, do - dla dobra wszystkich - najlepiej byloby
aby on w to nie byl bezposrednio zamieszany. Nie rozumiesz tego?
A ty? Jak bys wolal? Byc zostawionym, bo nie wyszlo, czy aby twoja partnerka
odszybowala prosto w ramiona innego?
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-13 16:32:33
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - a jednak NIE...Pyzol rzecze:
> Alez ta kochana kobieta nigdzie nie odchodzi! Ona w tym zwiazku juz jest
To, że jest w związku nic nie znaczy
Dziś jest, jutro nie jest, a po jutrze może być z kim innym bo jakiś
gościu, który ma szanse, zawala je debilnymi "zasadami".
O tym właśnie mówię.
> NIe lubie tego slowa. Ma bardzo parszywa etymologie.
Przykro mi, ale jest najtrafniejsze.
> Czy nie uwazasz, ze czlowiek, ktory raz okazal sie nielojalny, moze sie
> okazac takim powtornie?
Ale o jakiej nielojalności gadasz!? Ma dziewczyna chłopak, jutro go nie ma.
Takie jest życie. Człowiek to nie pieczywo raz dotknięte to sprzedane.
> Postaw sie w sytuacji chlopaka tej dziewczyny.
> Moze on tez ja bardzo kocha i w tej chwili rozpacza,
> czujac, ze grozi mu rozstanie?
No i co z tego? Będzie zaklinał rzeczywistość? Jeśli mając takie ogromne
fory, że dziewczyna JEST Z NIM, nie potrafił jej do siebie przekonać, to
o czym my mówimy? Pocierpi i znajdzie sobie inną, z którą będzie szczęśliwy.
I zauważ, że równie dobrze koleś może działać na dwa fronty.
> Co j e m u bys doradzil?
> Przeciez ten nasz tutaj to nawet jeszcze dokladnie nie wie czego chce.
Jemu? Żeby wziął się za restaurację związku.
> Jezeli tamten zwiazek ma pasc, do - dla dobra wszystkich - najlepiej byloby
> aby on w to nie byl bezposrednio zamieszany. Nie rozumiesz tego?
Absolutnie nie! On w to w żaden sposób NIE JEST zamieszany!
Cały czas mieszasz i nie rozumiesz, że za związek dwóch osób są odpowiedzialne
TYLKO I WYŁĄCZNIE ONE.
Oczywiście mówię o normalnym życiu, pomijam wywózki na Sybir, fałszywe dowody
zdrady itp. itd.
> A ty? Jak bys wolal? Byc zostawionym, bo nie wyszlo, czy aby twoja partnerka
> odszybowala prosto w ramiona innego?
Ja zawsze wolałem by partnerka nie cierpiała z powodu rozstania, więc i pewnie
aby poszybowała prosto w ramiona innego.
Arek
--
http://www.hipnoza.info
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-14 05:42:58
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - a jednak NIE...
"Arek" <a...@e...net> wrote in message news:bjvgqq$s4o$1@news.onet.pl...
Ma dziewczyna chłopak, jutro go nie ma.
> Takie jest życie.
Nie zupelnie, ale widac zyjesz zbyt krotko aby o tym wiedziec. Pogadamy za
jakies 30 lat - ok?
Pocierpi i znajdzie sobie inną, z którą będzie szczęśliwy.
No co ty??? Chcesz facetowi z l a m a c z y c i e??? A co tobie on
zrobil?!
>
> I zauważ, że równie dobrze koleś może działać na dwa fronty.
?????????????????????????? To on bisex? Skad wiesz?
> Jemu? Żeby wziął się za restaurację związku.
Zycie to nie jadlodajnia, nie wystarczy pozmywac talerze. ( to w ramach
kontynuowania nieatpliwie blyskotliwych powiedzonek
>
> > Jezeli tamten zwiazek ma pasc, do - dla dobra wszystkich - najlepiej
byloby
> > aby on w to nie byl bezposrednio zamieszany. Nie rozumiesz tego?
>
> Absolutnie nie! On w to w żaden sposób NIE JEST zamieszany!
> Cały czas mieszasz i nie rozumiesz, że za związek dwóch osób są
odpowiedzialne
> TYLKO I WYŁĄCZNIE ONE.
Jestes w bledzie. Przyjdzie czas, ze sie o tym przekonasz.
> Oczywiście mówię o normalnym życiu, pomijam wywózki na Sybir, fałszywe
dowody
> zdrady itp. itd.
O! Zdrady pomijasz? A dlaczego?
>
> > A ty? Jak bys wolal? Byc zostawionym, bo nie wyszlo, czy aby twoja
partnerka
> > odszybowala prosto w ramiona innego?
>
> Ja zawsze wolałem by partnerka nie cierpiała z powodu rozstania, więc i
pewnie
> aby poszybowała prosto w ramiona innego.
Duzo tych partnerek co poszybowalo, czy po prostu masz jedna i to juz do
konca zycia?
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-14 08:25:10
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - a jednak NIE...
Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
news:bju1t9$neftc$1@ID-192479.news.uni-berlin.de...
> No to wal: zniszczylam ci to zycie, czy nie?!
> ;)
ROTFL... ;)))))))))))
Pozdrawiam
zf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-14 08:32:56
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - a jednak NIE...
Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
news:bju1ro$navrb$1@ID-192479.news.uni-berlin.de...
> Coz tu jest neizrozumialego?
Tak, juz wiem...
> Jesli spowodujesz rozstanie, bedzie ci
> najzwyczajniej glupio.
Dokladnie, i tego sie boje, dlatego postanowilem nie mieszac sie w to, bo to
wylacznie ICH sprawa - ale to nie znaczy, ze nie moge utrzymywac z nia
kontaktow, czy spotykac sie z nia. Ot i na przyklad wczoraj zaproponowala mi
wyjscie do baru (ONA SAMA!), a poniewaz nie moglem, umowilismy sie na dzis -
zebym tylko nie zapeszyl... ;)
> A teraz zalozmy ze ci "wyjdzie" i ta twoja dziewczyna spotka jakiegos
innego
> znajomego z dziecinstwa.....
> Przyjaciela, rzecz jasna, to bedzie tylko przyjazn!
Nigdy nie mialbym pewnosci, czy ze mna nie postapi kiedys ten sam sposob.
Ale jesli naprawde sie kochaja i wszystko miedzy nimi jest ok, nic takiego
sie nie stanie - jesli natomiast cos JUZ nie gralo, ja czy ktokolwiek inny
moze tylko POMOC takiej dziewczynie zrozumiec, ze jest nie z tym, z ktorym
powinna, skoro szuka czegos, gdzies, u kogos... Pozyjemy, zobaczymy - na
razie to tylko dobra kumpela, ktora bardzo mnie lubi i wklada w ta znajomosc
zbyt wiele emocji i zaangazowania, co ja moglem opacznie zrozumiec.
Pozdrawiam
zf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-14 09:07:54
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - a jednak NIE...
Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
news:bjvg2n$ncddd$1@ID-192479.news.uni-berlin.de...
> Alez ta kochana kobieta nigdzie nie odchodzi! Ona w tym zwiazku juz j e
s
> t. Odejsc to ew. mialaby wlasnie do "cierpiacego" Mysl logicznie.
Dobra - STOP. Ona faktycznie w tym zwiazku jest i jak na razie chce byc,
wiec ja nie zrobie nic, zeby jej w tym przeszkodzic. Ze mna swietnie sie
bawila, byla wobec mnie bardzo szczera i otwarta, co ja sama troche
zaskoczylo, czula sie przy mnie bezpiecznie i wiedziala, ze traktuje ja
powaznie - ot i wszystko. A ja byc moze zbyt doslownie odebralem emocje -
jej i moje wlasne - towarzyszace tej znajomosci, co moze, ale wcale nie musi
cos oznaczac. Na razie to jest swietna kumpela, a co z tego wyniknie, czas
pokaze. Cokolwiek by nie bylo, bedzie dobrze, a ja nie oczekuje niczego
procz szczerosci i odrobiny sympatii oraz zainteresowania i zrozumienia z
jej strony, co jak na razie mam w nadmiarze, a czego zawsze brakowalo mi w
zyciu.
> Postaw sie w sytuacji chlopaka tej dziewczyny. Moze on tez ja bardzo kocha
i
> w tej chwili rozpacza, czujac, ze grozi mu rozstanie?
Alez jemu nic nie grozi! To, ze ona spotka sie ze mna czasem i ze bardzo
mnie lubi, nie znaczy jeszcze, ze ich zwiazek sie rozpada, a jesli tak sie
stanie, to znaczyloby tylko, ze cos miedzy nimi nie gralo. I nie ma tu
znaczenia, czy ona bedzie sie ze mna przyjaznic i spotykac na stopie
kolezensko-przyjacielskiej, czy nie. Nie ma wiec powodu usuwac sie z jej
zycia, a co tam miedzy nimi, nic mnie to nie obchodzi - to juz wylacznie ICH
sprawa. Ja im ani nie pomoge, ani nie przeszkodze, a co ma byc to bedzie -
takie zycie... ;)
>Co j e m u bys
> doradzil? Przeciez ten nasz tutaj to nawet jeszcze dokladnie nie wie czego
> chce.
Alez ja juz wiem - chce JEJ, ale niekoniecznie jako partnerki - na takie
decyzje jest jeszcze zdecydowanie za wczesnie.
> Jezeli tamten zwiazek ma pasc, do - dla dobra wszystkich - najlepiej
byloby
> aby on w to nie byl bezposrednio zamieszany.
I wcale nie mam zamiaru sie w to MIESZAC, ale przyjaznic sie z nia moge.
Pozdrawiam
zf.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-14 12:13:11
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - a jednak NIE...Pyzol rzecze:
> Nie zupelnie, ale widac zyjesz zbyt krotko aby o tym wiedziec.
> Pogadamy za jakies 30 lat - ok?
Nie rozsmieszaj mnie takimi głodnymi tekstami.
> No co ty??? Chcesz facetowi z l a m a c z y c i e???
> A co tobie on zrobil?!
O jakim łamaniu życia teraz pierdolisz?
> ?????????????????????????? To on bisex? Skad wiesz?
A teraz udajesz, że nie rozumiesz języka polskiego?
> Zycie to nie jadlodajnia, nie wystarczy pozmywac talerze. ( to w ramach
> kontynuowania nieatpliwie blyskotliwych powiedzonek
I znowu. Widzę, że zabrakło Ci kontragumentów.
> Jestes w bledzie. Przyjdzie czas, ze sie o tym przekonasz.
Mój dziadek, który miał ponad 90 lat tak mówił.
Tak samo mówi moja babcia - ma teraz 99 lat.
Powiedz mi, a ja jej powtórzę - za ile lat ma się przekonać, że się myliła?
> O! Zdrady pomijasz? A dlaczego?
Zdrady? Za zdradę odpowiadają osoby będące w związku, więc o co Ci chodzi?
> Duzo tych partnerek co poszybowalo, czy po prostu masz jedna i to juz do
> konca zycia?
A znajdzie się trochę takich co tak poszybowało.
Arek
--
http://www.elita.pl/arek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-14 16:29:25
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - a jednak NIE...
"Arek" <a...@e...net> wrote in message news:bk1m04$3dj$1@news.onet.pl...
> I znowu. Widzę, że zabrakło Ci kontragumentów.
Kontr...przepraszam - czego? Naprawde uwazasz, ze artykulujesz jakiekowliek
argumenty???
>
> > Jestes w bledzie. Przyjdzie czas, ze sie o tym przekonasz.
>
> Mój dziadek, który miał ponad 90 lat tak mówił.
> Tak samo mówi moja babcia - ma teraz 99 lat.
> Powiedz mi, a ja jej powtórzę - za ile lat ma się przekonać, że się
myliła?
Najwyrazniej. Inaczej nie wychowaliby takiego cudaka jak ty.
>
> > O! Zdrady pomijasz? A dlaczego?
>
> Zdrady? Za zdradę odpowiadają osoby będące w związku, więc o co Ci chodzi?
Dziecko, c z y t a j co piszesz. ok?
>
> > Duzo tych partnerek co poszybowalo, czy po prostu masz jedna i to juz do
> > konca zycia?
>
> A znajdzie się trochę takich co tak poszybowało.
Ach! To s t a d!
Juz rozumiem.
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |