Data: 2004-01-05 19:59:03
Temat: Re: 17,5latek + 25letnia dziewczyna = glupata tego pierwszego. Corobic?
Od: "Avallac'h" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>>ciach<<
>
> Despotyzm sprowadza sie tu chyba to niepozwalania na nocowanie gdzie i
kiedy
> mu sie podoba. Jednak nie wyobrazam sobie, zeby osoba w tym wieku mogla
miec
> takie przywileje.
>
> Pzodrawiam
>
No widzisz...Ty sobie nie wyobrazasz, a swiat idzie do przodu i to co bylo
nie do pomyslenia dla Twoich rodzicow - Ty uwazalas za calkowicie naturalne
i normalne. Chce z nia byc? Niech bedzie - nie zabronisz mu, ani nie
bedziesz wybierac partnerki, to jest JEGO i TYLKO JEGO zycie, to on powinien
zdecydowac jak chce przez nie przejsc. A chlopak jest juz w tym wieku, ze
spokojnie moglby isc na swoje, gdyby nie szkola i tragiczne polskie warunki.
Zgadzam sie oczywiscie z tym, ze skoro jest na Waszym utrzymaniu to powinien
przestrzegac Waszych zasad. Piszesz ze nie sa inne niz przecietnego 17latka.
Skad wiesz, jak to wyglada u przecietnego 17latka? A papierosy? Czy to az
taka tragedia? Tak samo - jego wybor - chce sie truc, niech si truje. A
zobaczysz, ze bez ograniczen szybko mu sie znudzi, fajki zaczna go meczyc, a
jesli nawet nie, to i tak pewnie niebawem rzuci palenie, podobnie jak 60%
polskich nalogowcow, gdyz najzupelniej nie bedzie ich na to stac. Ostatnie
pare zdan... Moja rodzina byla i jest dla mnie trucizna...sacza jad, sa
swiecie przekonani ze to co powiedza jest w 100% prawdziwe i niepodwazalne.
I tak sie ciaglelo odkad tylko pamietam, jak mialem 14 lat zaczelo mi to
baardzo przeszkadzac.. Byli nie do zniesienia. Wierzcie. Az w koncu przy
kolejnej awanturze nastapija explozja moich dlugo tlumionych uczuc.
Powiedzialem im calkiem powaznie, ze szkoda ze tak sie zachuwuja, bo po
maturze wyjezdzam. I faktycznie..nic sie nie zmienilo, teraz mieszkam w
Londynie z przyjacielem i kolezanka. I szczerze mowiac jest tak, jak
chcialem. Nie narzekamy na brak pieniedzy, duzo jestem w stanie zaoszczedzic
(wiem, ze 'duzo' to pojecie wzgledne, mam tu na mysli okolo 70GBR
tygodniowo) i wreszcie czuje ze zyje. Ze nie jestem tlumiony przez jakies
chore nakazy, zakazy, awantury. Oddycham. Pelna piersia. I teraz pytanie..
Czym tak naprawde jest rodzina? Co sie sklada na definicje rodziny? Czy sa
to ludzie, z ktorymi nie laczy nas nic procz nazwiska? Takich ludzi mozna
nazwac 'rodzina'? Czy raczej chodzi tu o ludzi, na ktorych wiesz, ze zawsze
mozesz liczyc, ludzi, ktorym ufasz, ludzi z ktorymi mozesz przyjemnie
mieszkac, spedzac czas... Zastanowcie sie... Zeby nie bylo watpliwosci -
tego sierpnia koncze 20 lat i ciesze sie ze odszedlem tak szybko jak tylko
to bylo mozliwe.
Pozdrawiam, take care
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|