Data: 2003-01-28 10:15:14
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosci
Od: "Dunia " <d...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
boniedydy <b...@z...pl> napisał(a):
>
> Użytkownik Dunia <d...@N...gazeta.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:
> > Nie twierdze, ze dotyczy to kazdego, ale tak bylo w przypadku mojego meza.
> Ja
> > "kocham Cie" uslyszalam na dobra sprawe przy oswiadczynach :) Moze i mi
> > brakowalo tego, ale nie wyobrazam sobie, abym mogla mezczyzne zmuszac do
> tego
> > - jaka wartosc ma takie wymuszone wyznanie ?
>
> (ciach)
>
> > lepsze, jesli je uslyszysz, wierz mi. Moj maz powiedzial mi, ze od dawna
> mnie
> > kochal, ale bal sie odpowiedzialnosci jaka w jego mniemaniu pociagaly te
> > slowa. Dopiero, kiedy wyjechalam za granice, zdal sobie sprawe, ze to moze
> byc
> > juz koniec, i wtedy jego uczucia wyklarowaly sie.
>
> Czyli jednak powiedział to, żeby Ciebie nie stracić - bo Ty na to czekałaś i
> tego potrzebowałaś? Jakoś tam wiedział o tym i powiedział, żeby zaspokoić
> Twoją potrzebę?
O to juz trzeba by meczyc mojego TZ :) Mnie wyznal niedawno, ze ciezko bylo mu
wyrazac uczucia, po prostu nie wiedzial jak to zrobic. U niego w rodzinie
panowal tzw. zimny wychow, mysle, ze od swoich rodzicow nie uslyszal nigdy, ze
go kochaja (mimo, co moge ocenic, kochaja go, ale rowniez nie potrafia tego
wyrazic). Taka karma :) Mysle, ze jesli ktos nie mial czulosci w domu, to jest
mu trudno cokolwiek wyrazic slowami. W domu mojego TZ rodzice wyrazali milosc
do dzieci ciezka praca, zapewnianiem im dobrobytu etc, w moim - bylo wiecej
miejsca na czulosc, dlatego i ja jestem inna.
Po drugie uwazam (i nie tylko ja), ze mezczyznom jest generalnie trudniej
wyrazac uczucia niz kobietom (inna struktura mozgu, tak twierdza niektorzy
naukowcy, jest kilka dobrych ksiazek popularnych na ten temat) - moze nie
wszystkim, ale wiekszosci - wiem z rozmow z moimi psiapsiolami.
Moj wyjazd za granice nie byl podyktowany wola "szantazu emocjonalnego", lecz
raczej sytuacji zyciowej (ukonczenie studiow i propozycja pracy). Ja i moj TZ
mielismy w tym okresie problemy, ale raczej nie "z niemowieniem kocham cie",
ale z brakiem ogolnej dlugoplanowej wizji naszego zwiazku przez mojego TZ.
Uznalam wiec, ze jesli on po dwoch latach bycia razem nie wie, czy chce ze mna
byc, czy woli zajac sie swoja kariera (w naszym przypadku bylo bardzo trudno
to pogodzic...), to pomoge mu podjac decyzje i zajme sie wlasna kariera :)))
A ze cala ta sytuacja stala sie katalizatorem dla lewej polkuli jego mozgu -
coz, tylko sie z tego ciesze, bo jest bardzo wartosciowym czlowiekiem i jestem
dumna, ze jestem jego zona :)
O ile znam mojego TZ, nigdy nie zrobilby czegos "na odczepnego", czyli
powiedzial cos, czego nie jest pewnien, zeby mi zrobic dobrze. Cenie jego
szczerosc i nauczylam sie dopatrywac jego milosci w tym, co dla mnie robi i
jak mnie traktuje.
Ja nigdy nie dawalam mu do zrozumienia, ze chce od niego to i tamto uslyszec.
Mysle, ze oswiadczyny byly poteznym zwrotem w jego psychice, stad i przemiana
w mowieniu o milosci. Moze i jego potrzeby sie z czasem zmienily, i teraz on
sam ma wieksza radosc z mowienia o milosci ? Ludzie ewoluuja z czasem, w miare
okolicznosci zyciowych.
Tak tylko sobie snuję dywagacje, może było zupełnie inaczej
A kto moze zrozumiec mezczyzn ??? ;)
Dunia
>
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|