Data: 2006-12-26 18:56:23
Temat: Re: ^ Ateiści boją się śmierci ^
Od: ateista <p...@h...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 26 Dec 2006 08:05:53 -0800, Hanka napisał(a):
>> Ciekawe... z jakiej przyczyny...
>> pojawia się w ludziach ta niechęć do dyskusji
>> o najistotnijeszych problemach psychiczno-etycznych...
>
> Napisałam konkretną odpowiedź z"dowodami":)
> No i zanim ją umieściłam, padł mi system.
> Nie odtworzę szczegółów, nic nie zostało :(
Wierzę, że były celne...
> Spróbuję złapać sens tekstu,który przepadł.
> Otóż:
> Dyskusje takie bardzo często i bardzo szybko
> zamieniają się we wspomniane przeze mnie
> bicie piany.
> Jeśli dyskusja - to i wnioski - i dalej: zamiana
> gadania w czyn, że tak powiem.
>
> Co czynisz,aby wprowadzać swoje słowa w życie?
No właśnie, czułem pod skórą, że argumenty
wyciągłąś nie do odparcia, siostra... :o)
NIc nie czynię, albowiem jestem tchórzem
i na dodatek patentowanym leniem... :o(
Już All mi na to zwrócił uwagę, ze powinienem
pójśc do9 proboszcza i mu to wszystko powiedzieć,
a nie zqaczepiać spokojnych ludzi na drodze...
Tak, poddaję się, bo przeciez tego nie zrobię,
jeszcze mnie tak nie powaliło na glebę :o)
> Wypuszczasz ze swego kapelusza 1000 królików
> jednocześnie, nie będąc w stanie śledzić ich ani
> za nimi podążać.
> Te króliki to Twoje myśli, pytania wystrzeliwane
> z prędkością karabinu maszynowego:) Z faktu,
> że je omówimy i roztrząśniemy - niewiele wynika.
Byc może dla Ciebie, ja to wszystko wbrew pozorom
śledzę, no nie zawsze z dobrym skutkiem, czasem
mi coś sie potentego, ale z grubsza daję radę,
All mi świadkiem, też nmiał do mnie takie same
pretensje, ale chyba zrozumiał w końcu,
że jestem szybki w te klocki...,
a moze i nie zrozumieał...
Wszystko jedno, ja wiele się
tu nauczyłem na psychologii
od grupowiczów i od samego siebie
pobudzony tutejszymi duchami :o)
Ostanie moje odkrycie to chodzenie po wodzie,
czyli po powierzchni tematów, nigdy tego
nie umiałem robić, zawsze od razu się
zagłębiałem-tonąłem, wielokrotnie mi
na to zwracał uwagę mój rodziciel,
ale go nie słuchałem...,
teraz w końcu chyba go docenię...
> Między innymi dlatego ludzie unikają takich dyskusji,
> gdyż rozmowa na te tematy generuje mnóstwo pytań,
> dyskusja zamienia się w kłótnię lub monolog...
> Czyż bowiem nie jest bezpieczniej , żeby było
> jak jest,obojętnie jak jest.
> :)
Dokładnie, a przede wszystkim w ten sposób
się nie tonie w pierwszym lepszym jeziorze-
problemie, ale można zobaczyć i inne,
a przecież życie jest takie krótkie...
>
>> No dobra, a co zrobić z głupotą i zabobonem ? :o)
>
> Próbuj wejść ze swoją *misją* między lud ukochany,
> pogadaj,pouczaj,wskazuj - i obserwuj jednocześnie,
> po jakim czasie Twój rozmówca/rozmówczyni zacznie
> spoglądać ukradkiem na zegarek lub też nagle
> przypomni sobie o bardzo ważnym spotkaniu.
> Jeśli w ogóle będzie chciał/a z Tobą gadać :)
O, to, to...
> A potem i tak będzie żyć po swojemu :)
> Hanka
> :)
Właśnie przed chwilą to zrozumiałem,
ale i tak serdeczne dzięks
za dobrą radę i potwierdzenie
wagi moich osobistych odkryć.
3msie, siostra
_()_ atar
Ps. Tak wiem, zanudzałem Twoją duszę
niepotrzebnie, a Ty miałaś tyle ważnych
spraw na głowie w te święta, a czasu
tak mało, sorry.
|