Data: 2002-04-23 20:00:14
Temat: Re: Cena szprotek OT ;-))
Od: Magdalena Bassett <m...@w...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Aleksander Kłosiewicz wrote:
>
> Przyjaciel rybak obdarował mnie WIADREM 20kg szprotek.
> bardzo lubię anchowis, więc stanąłem do stachanowskiego wyzwania.
> ;-)
> Okazało się ze to bardzo czasochłonne zajęcie, wypatroszenie tej
> ławicy zajęło mi
> ok. 10 godzin, wyfiletowanie prawie tyle samo.
> Koszta operacji okazały się znacznie wyższe niż pierwotnie
> zakladałem - na każde dwa kilogramy zużyłem 1 but. piwa jako
> "motywatora", a w połowie roboty okazało się, że samotnie (do
> nikogo ust nie otwierając) nie zdzierżę, więc wezwałem pomoc, pod
> postacią sąsiada(następne piwo na kilogram). Czas uległ
> rozciągnięciu do 1,2kg na godzinę, ale SKOŃCZYŁEM, bardzo co
> prawda zmęczony ale usatysfakcjonowany. Rozumiem taraz czemu
> puszeczka takich filecików kosztuje tak wiele.
> Pozatym chciałbym poznać jakieś wasze doświadczenia z
> długotrwałymi operacjami w kuchni wykonywanymi z satysfakcją.
> pozdr.Alex
W zeszlym roku znajomy zadzwonil, ze ma troche moreli na zbyciu, bo
jego drzewo bardzo obrodzilo i czy ja chce, ale sa bardzo dojrzale.
Jasne, ze chce. Wykopalam wszystkie sloiki, duze, male, zakretki, etc.
Mam taki duzy gar, do ktorego mieszcza sie 4 sloje na raz. Zrobilam
miejsce w zamrazalniku. Wydobylam wor cukru ze skrzynki na trzesienie
ziemi. Zanim sie obejrzalam, w kuchni bylo 12 skrzynek z bardzo, bardzo
dojrzalymi morelami. Mam 4 palniki, pomyslalam, dam sobie rade zanim
zgnija. Bylo okolo 11 rano w sobote. Jeszcze zrobilam znajomemu lunch,
zjedlismy sobie, i zabralam sie do roboty. Do zamrazalnika wsadzilam
wypestkowane, do kompotu tez. Dodawalam do wszystkiego soku
cytrynowego, zeby nie sczernialy. Cytryny mi sie skonczyly poznym
wieczorem i na naszym malym drzewie juz wiecej nie bylo, natomiast
sasiadka przez plot miala cale ogromne drzewo natkane dojrzalymi
cytrynami. Musze sie przyznac, ze nakradlam w nocy od sasiadki cytryn,
bo zal mi bylo tych moreli. Gdy mi sie sloiki skonczyly, gdzies o
pierwszej w nocy, bylam w srodku drugiego dzemu, ten juz z pestkami -
przetre go przez durszlak - pomyslalam, nie chce mi sie juz pestkowac
(duza pomylka - ubabralam sie niesamowicie). Na noc w piecu na malym
ogniu zostawilam 4 polki z suszacymi sie polowkami moreli. Na drugi
dzien dokupilismy sloje i dalej, do wieczora. W poniedzialek nie moglam
ruszac rekoma. Do dzis jemy te morele, nosem mi wychodza. Ale kompot
jest pyszny, trzeba przyznac. A najlepszy ten z kradzionymi cytrynami.
Magdalena Bassett
|