Data: 2009-08-04 17:43:20
Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 4 Sie, 19:36, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
> On 4 Sie, 16:57, "Panslavista" <p...@w...pl> wrote:
>
> > Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w
wiadomościnews:1pid9hsx5ccef.1j0iy0slks8q4.dlg@40tud
e.net...
>
> > Czy za każdym bączkiem ma biegać do WC?
>
> Tak. A jak inaczej?
>
> > No chyba, że wielce smrodliwy, więc
> > raczej do lekarza bo może to ostatnie gaziki wątrobowe, lub flora i fauna
> > jelitowa podrzucone w jedzeniu chunijnym lub z Mosadu.
>
> Wręcz przeciwnie - zdrowy organizm zdrowo karmiony nie produkuje tych
> bączków aż tyle, aby co rusz z nimi biegał do WC, więc ten raz czy dwa
> można WC zaliczyć dla powszechnej elegancji i czystości atmosfery (w
> przenośni i dosłownie) - a nawet należy. A jak inaczej? U mnie i u
> TŻta w domu nie praktykowano puszczania bąków ani przy stole, ani przy
> żadnej innej okazji wobec innych osób, wiec dlaczego wobc najbliższych
> mianoby to robić??? Oni jacyś gorsi są? Niegodni oszczędzenia?
...Także bekania nigdy nie słyszałam (to można robić niepostrzeżenie i
bezgłośnie, nie psując atmosfery, no, chyba, że się nażarło czosnku -
wtedy azymut WC obowiazkowo) jak dotąd, od mojego TŻ, w czym też i
jemu się odwzajemniam starannie... Więc to możliwe, aby się tak
całkowicie nie wyluzowywać, a pozostać wobec siebie wzajemnie jak
"kiedyś", kiedy przecież jelita były nieobecne, choćby nie wiem, co.
Skoro jednak się sobie wzajemnie pozwala na pełny luz jelitowy, to cóż
tu mieć pretensje, ze poetykę związku trafia szlag z pierwszym
pierdnięciem czy beknięciem. Czyli - w przypadku Wątkodawczyni, dosyc
dawno, jak sądzę...
|