Data: 2002-12-27 09:13:42
Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: Gandalf <s...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Fri, 27 Dec 2002 08:06:08 +0100 "Sokrates" <d...@w...pl> wrote:
>
> Oczywi?cie, czemu nie? J? też mażna zrozumieć. Jeste?cie
> przypadkiem "przero?niętej" wakacyjnej miło?ci, która stała
> się trwalsza, niż to zwykle bywa i nie wiem, czy się ze mn?
> zgodzisz, ale ma ona charakter poniek?d platoniczny, ze
> względu na dziel?c? was odległo?ć.
>Chodzi mi mnianowicie o wasz brak okre?lenia
> waszych życiowych wspólnych planów. Rozmawiacie sobie,
> piszecie listy, wysyłacie SMSy, spotykacie się sporadycznie.
> Ja się pytam I Co Dalej????
Koleje tego zwiazku zostaly precyzyjnie przez nas sformulowane.Mialem na nia
zaczekac,po skonczeniu studiow,sadzilem,ze jak zacze pracowac,to mi sie
rozluzni troche moj napiety harmonogram (ciagne 2 kierunki,teraz praca
magisterska...) i bede mogl do niej przyjezdzac.Po skonczeniu przze nia
studiow przeprowadzialby sie do mnie.Dziecko najprawdodpodbniej na jej 5
roku.Nasze plany zostaly sformulowane jasno i precyzyjnie.
>Oboje jeste?cie mimo
> wszystko młodymi osobami, które jak odczuwam nie radz? sobie
> z takim odległo?ciowym zwi?zkiem.
Ona jest mlodsza,a jednak wydawaloby sie,ze radzi sobie z nim o wiele
lepiej>jest mlodsza,ale bardziej doswiadczona.Ja natomiast jestem ofiara
pierwszej milosci...
> Sam podsun?łe? jej
> życiow? pasję, która ciebie przerosła i teraz masz do niej
> pretensję, że ma przyjaciół, że maj? wspólne przeżycia.
> Wiesz, ja też wierzę w przyjaĽń między męĽczyzn? i kobiet? i
> odwrotnie i potrafię tak? przyjaĽń praktykować i trwale
> utrzymywać j? w ryzach wył?cznie przyjaĽni i tutaj j?
> rozumiem a tobie się dziwię, że jeste? człowiekiem małej
> wiary.
Znam ja i wiem,ze ona ine ma takiej dyscypliny,zeby sie zmobilizowac.Ja
moglbym przyjaznic z dziewczyna,bowiem wiem,ze nigdy bym jej nie zdradzil (nie
tylko jej,po prostu am pewne zasady, ktorych sie trzymam).Ona nie ma jak gdyby
tych zasad jasno sformulowanych.Potrafila mnie zdradzic i oklamac patrzac
prostow oczy,Co prawda byo to dawno temu,ale czy to cos zmienia?Potrafilbym
uwierzyc w przyjazn faceta i dziewczyny,lecz ona mi jak gdyby nie pozwala.Moze
zwalam na nia wine,ale wydaje mi sie,ze gdyby zachowywala sie rozsadniej i nie
starala sie mnie tak bardzo przekonac co do istnienia przyjazni miedzy facetem
a dziewczyna,to myslalbym chyba inaczej.
Abstrahujac od mojej sytuacji - taka przyjazn zawsze ma pewien inny smaczek...
> I nie dziwię się wcale, że to jej przyjaciel z zespołu jest
> dla niej większym wsparciem, niż ty platoniczny zazdro?nik.
> Z tego, co piszesz, wnioskuję, że ona potrafi nie
> przekraczać granic przyjaĽni, a że to jest trudna sprawa, to
> zapewne nie wszystko tobie mówi, bo jeste? człowiekiem małej
> wiary.
Czyli nigdy nie bede mogl liczyc na pelna szczerosc?Chyba,ze sie
zmienie?Jezeli bym to zaakceptowal...to co...?
Dziekuje Ci Sokratesie.Potrzebuje takich madrych ludzi jak Ty...
G
|