> Jakos nie widzę przed Wami swietlanej przyszłości a gdyby miało byc
> lepiej - to przede wszystkim Ty powinieneś sie zmienić, bo inaczej
> zatrujesz zycie Wam obojgu.
> Przecież ona nie jest Twoja własnoscią.
A tak to wyglada z boku?Jakbym tak myslal?

Trochę tak.

> Dlaczego np. uważasz że niemozliwa jest przyjaźń pomiedzy kobieta i
> mężczyzną ?
> Wg mnie - to co piszesz "że zawsze jest jakis smaczek" - to bzdura !
> Ja ma kilku serdecznych przyjaciół, niektórym sie zwierzam ze swoich
> osobistych problemów i żadnych smaczków w tym nie widzę !
> Mój mąż i ich żony również. Przyjaźń - to przyjaźń, a pociąg
seksualny
> i ewentualnie miłość - to zupełnie co innego.
Do tej przyjazni nalezy dorasnac.Nalezy,jak pisal Sokrates,umiec
trzymac sie w
ryzach i wydaje mi sie,ze ona ma z tym problemy.
A odnosnie takiej przyjazni...Przeciez nie pogadasz z kolega o tych
samych
sprawach i tak otwarcie jak z kolezanka.Masz jakis przyjaciol -
facetow,
ktorym zalisz sie,ze masz w tym miesiacu szczegolnie przykra
miesiaczke?
--------------------------------------------
Wyobraź sobie ze tak.
Ja ze swoimi przyjaciółmi potrafiłam mieszkać w górach 2 tygodnie pod
namiotem.
Mąź był w tym czasie w innych górach.
Kiedy z w.w. powodu czułam sie źle, zostawałam na trasie z tyłu -
wolałam to jasno kolegom powiedzieć.
Przecież każdy z nich ma zazwyczaj żonę, dziewczynę, siostrę. Wiedzą o
tym ze kobieta moze miec takie przypadłości.
Podobnie jak były problemy z myciem. Kolega na mają prosbę wychodził z
namiotu jak ja sie musiałam umyć i przebrać.

A to ze spaliśmy ze sobą 2 tyg. w namiocie - też nic nie znaczy. Po
prostu nie obrażając tych kolegów - dla mnie są bezpłciowi (chociaż
dla swoich Pań - na pewno nie). Gdybyśmy zaczęli odbierać to inaczej -
pewnie ta nasza przyjaźń skończyłaby się.
Mam takich przyjaciół trzech. Jeden z nich jest szczęśliwie żonaty,
drugi coś się ze swoją zoną nie zgadza, ale ostatnio zmienia
dziewczyny na coraz młodsze, trzeci jest kawalerem i ciągle szuka
swojej drugiej połówki.

Natomiast nie mam przyjaciółki kobiety.

Ja chyba dobrze rozumiem Twoja dziewczynę, bo też mam pasję - góry.
Gby mój kochany maż z którym jestem juz prawie 19 lat po slubie
któregoś dnia zabronił mi jeździć w góry - to na pewno skończyło by
sie to rozwodem ;-))).
Na szczeście nie ma obaw - on tą pasje podziela. Ja mu nigdy od samego
początku naszej znajomosci nie zabraniam wyjazdów i wspinaczek ani on
mi też .

--------------------
Oczywiscie nikt nie zdefiniowal pojecia przyjaciel i dlatego takie
uklady wlasnie rowniez sa przez Ciebie podciagane pod przyjazn.Nie
moge
powiedziec,ze to co robisz jest zle i na pewno nie krytykuje Cie tak
jak Ty
mnie - wcale ine uwazam,ze to jest bzdura!Po prostu inaczej to
postrzegasz...Ale dla mnie to troche nie ma sensu...I wydaje mi sie,ze
miec
przyjaciela faceta jest dla dziewczyny(kobiety) pewna
mobilitacja...jest
zadowolona poniewaz wszystkie dziewczyny maja przyjaicolki...a nie
kazda
przyjaciela - faceta...(pisze o przyjaciolach,nie kolegach!)

---------------
Dla mnie - przyjaciel - to osoba, której się zwierzam, na którą zawsze
mogę liczyć, która pożyczy pieniądze w gardłowej sytuacji (chociaż
sama mam mało), ale której jestem zobowiązana to oddać, bo czuję taki
przymus moralny, ze nie mogę wystawić go do wiatru.
To osoba, której moge powiedzieć wszystko, bo wiem że nie zdradzi tego
innym, chociaż nie zawsze wszystko mówię, bo nie zawsze jest taka
konieczność.
To osoba, do której w razie chandry mogę zadzwonić o 2 w nocy i
wypłakać się jej do słuchawki.

I przy tym wszystkim nie czuję do tej osoby ządnego pociągu
seksualnego, mimo ze jest płci przeciwnej.
Czy to takie dziwne ?

-------------------------------------

Moze ona tez jeszcze nie miala takiego zwiazku.Jestem najmadrzejszym z
jej
facetow i z tego co mowila podchodzilem do zwiazku najrozsadniej,co
sie jej
podobalo...

------------------------------------------

To ze TY podchodzisz do tego rozsądnie - dobrze o Tobie swiadczy, ale
ja chyba bym radziła zanim zdecydujecie sie byc na stałe ze sobą,
jeszcze jakaś "próbę".

Pozdrowienia.

Basia