> A ja po 2 tygodniach życia na puszkach i słoikach (wyjazd wakacyjny)

zapragnełam dziś zjeść banalne ziemniaczki (jejku...ale mi ich
brakowało!)
z sadzonym jajeczkiem i sałatką z pomidorków, śmietany i cebulki.
Nie wiem jak doczekam do końca pracy.
Ratuje mnie tylko miodownik ( a jak...przyniosłam se do pracy :))

Mich'ata