Data: 2002-11-08 09:10:43
Temat: Re: Co to jest miłość?
Od: "Bacha" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
NieKrzyś :
> "Bacha" :
> > Ale nie chodzi mi o zrozumienie, tylko o skonstruowanie krótkiej a
> > jednocześnie
> > sensownej definicji, będącej w miarę wystarczającą konkluzją choćby i
tych
> > refleksji Stachury.
>
> Milosc jest.
>
> Chyba wiecej sie nie da napisac zeby ktos nie zaprzeczyl.:)
To za mało jak dla mnie. Coś w stylu: "Koń jaki jest, każdy widzi". ;)
Czyli definicja przez wskazanie.
> Chyba tutaj tkwi kłopot. Bo milosc to nie dzialanie myslowe.
To mnie nie przekonuje. Skoro potrafimy definiować różne inne wariactwa
i dewiacje chociażby. To dlaczego nie miłość? ;)
> Wyobraz sobie, ze przyjezdzaja do Ciebie kosmici, ktorzy maja tylko
> zmysl wzroku i sluchu.
> Wytlumacz im slowami jak pachnie kielbasa i czym sie ten zapach rozni
> od zapachu miety.
> I pamietaj ze oni nigdy nic nie wachali. I okreslenie delikatny , albo
> ostry, a tym bardziej
> "podobny do salcesonu" nic im nie da. :)
Równie dobrze można tłumaczyć ślepemu, co to jest czerwone.
Ale ja kombinuję dla ludzi, a nie dla kosmitów. ;)
> Wiem, ze zapach mozna opisac wzorami chemicznymi skladnikow.
> I teoretycznie nawet wykonac aparat, ktory je lepiej niz ludzki nos
odrozni.
> Ale nie o to tutaj chodzi.
> Masz opisac wrazenia zapachowe, ktorych doswiadczasz, a nie sklad
chemiczny.
Tyle, że należałoby kombinować w języku kosmitów, a nie ludzi. ;P
> > "Miłość, to jest radość wywołana istnieniem ukochanej osoby, która
> wywołuje
> > wolę i działanie dla dobra wspólnego."
>
> A jesli kochasz osobe ktora jest daleko, ...
Wtedy radość ż jej istnienia ubarwiona jest tęsknotą. Gdyby nie było tej
radości,
to nie byłoby też tęsknoty. Nie tęskni się za tym, co nie cieszy. :)
> albo takiej, ktorej nie ma.
Tu zaczynasz jak "cbnet", z jego słynną lalą. ;)
Kochać można jedynie kogoś z krwi i kości.
> Np dla mnie (ateisty) gleboko wierzacy tak kochaja Boga.
> To teraz nie ma znaczenia czy on jest, czy nie.
> Ale oni go kochaja nie majac z nim nigdy do czynienia.
Można latami dyskutować, czy chodzi tu o miłość. To droga do nikąd.
> Milosc do zmarlego juz partnera? ...
Nie ma miłości do zmarłego partnera. Jest tylko żal za miłością utraconą.
Nawet mówi się : "tak bardzo go/ją kochałam/em". W czasie przeszłym.
> A ha
> I jeszcze jedno.
> Mam przyjaciela. Bardzo sie raduje spotykajac go na piwie.
> Czesto wtedy obgadujemy plany zalozenia wspolnej firmy.
> Ale jestem hetero i nie poczuwam sie do milosci do niego :)
> A tak by wychodzilo z Twojej definicji.
I tu mnie dopadłeś! Ale Melisa podsunęła mi już uzupełnienie. :)
Takie jak w ostatnim poście z wątku "Co to jest głód? Co to jest miłość?"
Masz ochotę to zajrzyj. :)
> Pozdraw
>
> nieKrzys
Pozdrówka. Bacha.
|