Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Co to jest miłość?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Co to jest miłość?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-11-04 11:11:14

Temat: Co to jest miłość?
Od: "Bacha" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

W wielu postach mniej lub bardziej wprost ocieramy się o fenomen miłości.
Ktoś stwierdził nawet, że grupa staje się "kącikiem złamanych serc".

"Kochac. Jak to łatwo powiedzieć. ..." - wyśpiewywał niegdyś Piotr
Szczepanik.

"Jesli to nie jest milosc - cóz ja czuje?
A jesli milosc - co to takiego?
Jesli rzecz dobra - skad gorycz co truje?
Gdy zla - skad gorycz cierpienia kazdego?

Jesli z mej woli plone - czemu placze?
Jesli wbrew woli - cóz pomoze lament?
O smierci zywa, radosna rozpaczy,
Jaka nade mna masz moc! Oto zamet."

- piał w XIX w. włoski poeta Francesco Petrarka.

A my sami. Prawie wszyscy kochamy lub kochaliśmy, pragniemy lub pragnęliśmy
być kochanymi. Wiele miłości po czasie okazywało się być tylko złudzeniem,
wiele rozczarowaniem. Czy ktoś może z całą pewnością stwierdzić, że się w
miłości spełnił, całkowicie i bez zastrzeżeń.
Na czym zatem polega fenomen miłości? Co to jest miłość?

Fizjologowie odkryli, że gdy się zakochujemy, w rejonie mózgu, zwanym
cialem libitycznym, wystepuje wyjątkowo dużo substancji zwanej
fenylo-etylo-aminą, zwiazku podobnego w budowie do amfetaminy. Czy miłość
jest zatem efektem działania fenylo-etylo-aminy?

J. P. Sartre mówił, że "piekło to inni"; w związku z tym bardzo szczególna
jest jego definicja miłości - "kochać, to wspólnie nienawidzić tego samego
wroga". (??)
Czy taka jest/była wasza miłość?

Henryk Elzenberg, filozof polski, stwierdził był, że "ze miłość to radość z
cudzego istnienia". (?) To już chyba jest nam nieco bliższe.

Czy tak naprawdę wiemy, co to jest miłość, czy też zmagamy się z czymś
nieznanym, popełniając te same błędy, co inni przed nami?

A Ty? Czy Ty wiesz co to jest miłość? Czy też tak, jak wielu innych,
błądzisz po omacku.

Bacha.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-11-04 11:37:22

Temat: Re: Co to jest miłość?
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

Bacha:
> A Ty? Czy Ty wiesz co to jest miłość? Czy też tak, jak wielu innych,
> błądzisz po omacku.

Nie chce m sie specjalnie 'wymadrzac', zwlaszcza ze niedawno byl
chyba podobny temat, ale przytocze pewna historie....
zwlaszcza z mysla o tych co nie znaja. :)

-- Na polowaniu
Lenin bardzo lubił polować. Polował na kaczki, na głuszce, na zające i na
wilki. Lubił też polować na lisy. Lis to chytre zwierzę. I dlatego polowanie
na lisa jest bardzo ciekawe. Lisy mieszkają zazwyczaj w norach. Lecz są tak
chytre, że same nie kopią sobie nor. Kiedy ujrzą jakąś gotową norę, którą na
przykład wyrył dla siebie borsuk, to, najspokojniej w świecie, wprowadzają
się do niej. Potem przychodzi borsuk. I - a to dopiero! -już ktoś mieszka w
jego norze. Borsukowi jest oczywiście bardzo przykro, dziwi się, że jego
mieszkanie zajął lis i myśli: "To jakieś nieporozumienie. Lis pewnie zaraz
stąd odejdzie". Lecz lis ani myśli wyjść z nory. Leży z zamkniętymi oczami i
nic go nie obchodzi. Wtedy borsuk również włazi do nory. Myśli sobie: "W
najgorszym razie będę mieszkać razem z tym rudym gościem z długą kitą". Ale
okazuje się, że mieszkanie razem z lisem jest kłopotliwe: bo to złodziej.
Kradnie żywność. A na dobitkę zajmuje najlepsze miejsce w norze. Tak iż
biednemu borsukowi nieraz ogon wystaje z nory. I oczywiście jest mu przykro.
Bo to i jakiś zwierz może ugryźć go w ogon. No i deszcz pada. Wówczas
strapiony borsuk odchodzi w inne miejsce i ryje nową norę, na szczęście ma
długi nos. Zaś lis cieszy się, jest zadowolony, że borsuk odszedł. Teraz ma
dla siebie całe mieszkanie. Psy myśliwskie odnajdują te nory i wypędzają z
nich lisy. Psy zaczynają szczekać, ryć ziemię lub śnieg, a wtedy lis w
obawie przed kulami wyskakuje z nory. Psy biegną za nim. Pędzą go w stronę
myśliwych. Myśliwi strzelają, ale nie zawsze trafiają, bo lis jest zwinny.
Teraz jest tu, a za chwilę - gdzie indziej. Patrzysz, tylko ogon mignie za
drzewem. I nagle lis znikł. Ani śladu po nim. Otóż pewnego razu moskiewscy
myśliwi urządzili polowanie na lisy. I urządzili bardzo sprytnie. Rozwiesili
nawet chorągiewki na skraju lasu. Chorągiewki kołysał wiatr. A zwierz, na
widok takich chorągiewek, zatrzymywał się zazwyczaj i ze strachu już nie
uciekał dalej. O to właśnie chodziło myśliwym. Rozstawiono myśliwych.
Włodzimierzowi Iljiczowi również pokazano miejsce, w którym ma stanąć. Lenin
w półkożuszku i walonkach stał pod drzewem na ścieżce. Stoi z fuzją w ręku i
czeka. Nagle rozległo się w lesie rozpaczliwe szczekanie psów. To znaczy, że
znalazły lisa i za chwilę wypędzą go z lasu na polanę. Myśliwi nadstawili
uszu. Lenin również. Sprawdził, czy ma dobrze nabitą fuzję. A dokoła jest
niezwykle pięknie. Polanka. Las. Lśniący, puszysty śnieg na gałęziach.
Zimowe słońce złoci wierzchołki drzew. Nagle ni stąd, ni zowąd wybiegł z
lasu lis prosto w stronę Lenina. Był to piękny rudy lis z wielkim puszystym
ogonem. Lis był jaskraworudy i tylko czubek ogona miał czarny. Uciekając
przed psami wybiegł na polankę i miotając się w różne strony, stanął nagle
na widok człowieka ze strzelbą. Lis zastygł bez ruchu na kilka sekund. Tylko
ogon chwiał się nerwowo. Przerażony patrzył błyszczącymi, okrągłymi oczkami
o prostopadłych źrenicach. Lis nie wiedział, co ma robić, dokąd uciec... Z
tyłu - psy, przed nim - człowiek ze strzelbą. Dlatego stracił głowę i stanął
bez ruchu. Lenin złożył się do strzału.
Nagle jednak opuścił rękę i postawił strzelbę w śniegu, przy nodze. Lis,
machnąwszy puszystą kitą, skoczył w bok i błyskawicznie znikł za
drzewami.Pod drzewem, w pobliżu Lenina, stała jego żona, Nadieżda
Konstantinowna. Zapytała zdziwiona: - Dlaczego nie strzeliłeś? Lenin odparł
z uśmiechem: - Wiesz, nie mogłem strzelać. To był bardzo piękny lis. Dlatego
nie chciałem go zabić. Niech sobie żyje. W tym momencie nadeszli inni
myśliwi i też dziwili się, dlaczego Lenin nie wystrzelił. Przecież lis był
tak blisko i nie uciekał nawet. Ą dowiedziawszy się, dlaczego Lenin nie
wystrzelił, zdziwili się jeszcze bardziej. Pewien myśliwy powiedział: Im
lis jest piękniejszy, tym jest więcej wart. Ja strzeliłbym do niego. Ale
Lenin na to nic nie odpowiedział.
--

No tak, ale co to ma wspolnego z Twoimi pytaniami... hmmm...
Dzieki milosci jestesmy w stanie cieszyc sie obcujac z pieknem oraz je
dostrzegac. :)

Bachaaa, no i jak mysliiisz? ;)

Pozdrawiam,
Czarek




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-04 12:14:25

Temat: Re: Co to jest miłość?
Od: "Bacha" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Cezary :

[cut]

Włodzimierz Iljicz jest Twoją obsesją.
Podobne opowiadania pisano o Kim Ir Senie, Mao i paru innych,
i to z premedytacją. :P

> No tak, ale co to ma wspolnego z Twoimi pytaniami... hmmm...

Sam widzisz, że niewiele.

> Dzieki milosci jestesmy w stanie cieszyc sie obcujac z pieknem oraz je
> dostrzegac. :)

Miłość, gdy odwzajemniana jest niewątpliwie źródłem radości, nawet
szczęścia.
Ale to wcale nie wyjaśnia jej fenomenu.

> Bachaaa, no i jak mysliiisz? ;)

Myślę, że miłość to jednak nie jest polowanie i wcale nie polega na tym, aby
przechytrzyć partnera czy partnerkę. :P

> Pozdrawiam,
> Czarek

Ja także. Bacha.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-04 12:26:04

Temat: Re: Co to jest miłość?
Od: "nieKrzys" <kris_73@ poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Bacha" <b...@p...onet.pl> napisał

> W wielu postach mniej lub bardziej wprost ocieramy się o fenomen miłości.

Czy to, co jest w tych postach to na pewno milosc?

> Ktoś stwierdził nawet, że grupa staje się "kącikiem złamanych serc".

Nie denerwuje mnie temat milosci.
Zadziwia mnie postawa pytajacych.
Nie ma ani slowa o pragnieniach drugiej osoby.

Posty sa najczesciej w stylu:

"Jak ja/go zdobyc/odzyskac?" (w domysle dla siebie i tylko dla swoich
"korzysci" - jak przedmiot)
"Poprzyjcie mnie, ze to dziwka/skurwiel skoro mnie zostawil/a..." (latwiej
mi bedzie zaakceptowac ze mam racje)

I jeszcze prosby "techniczne" na temat postepowania ze swoim przedmiotem i
najlepszej metody zmieniania go/jej.

Gdzie tu milosc i gdzie akceptacja zapytowuje?

> "Kochac. Jak to łatwo powiedzieć. ..." - wyśpiewywał niegdyś Piotr
> Szczepanik.

Wlasnie to slowo stracilo wiele. Za latwo sie je wypowiada.
I dodatkowym problemem jest to, ze kazdy ma inna definicje.

* Interpretacja "popularna":

Milosc to to co pokazuja filmidła amerykańskie.
Tzn. dwoje sie spotkalo, trafili na siebie. Potem byly perypetie.
Ale zakonczylo sie happy-end'em. Kobiety płaczą wychodząc z kina.
Oczywiscie nie jest pokazane dalsze zycie bohaterow.
Bo po co gmatwać ideał?

IMHO To co tam jest pokazane to jedynie zakochanie.

* Interpretacja religijna:

Milosc to znaczy dawac z siebie innym.
Ty jestes niewazny. Zyj dla innych.
Albowiem kto sie poniza bedzie wywyzszony ...
W skrocie - jesli kochasz to uszczesliwiaj swoim kosztem. itp.
Troche smutna taka milosc. Odrzucilem ten poglad wraz z religia.

> A my sami. Prawie wszyscy kochamy lub kochaliśmy, pragniemy lub
pragnęliśmy
> być kochanymi. Wiele miłości po czasie okazywało się być tylko złudzeniem,
> wiele rozczarowaniem. Czy ktoś może z całą pewnością stwierdzić, że się w
> miłości spełnił, całkowicie i bez zastrzeżeń.

Ja jeszcze nie, ale pracuje nad tym :)

> Na czym zatem polega fenomen miłości? Co to jest miłość?
Ojj teraz to zadalas pytanie w stylu "co to jest swiadomosc" :-)
Milosc matki do dziecka?
Zolnierza do kraju?
Braterska?
Milosc do ludzi?
Partnerska?

> Fizjologowie odkryli, że gdy się zakochujemy, w rejonie mózgu, zwanym
> cialem libitycznym, wystepuje wyjątkowo dużo substancji zwanej
> fenylo-etylo-aminą, zwiazku podobnego w budowie do amfetaminy. Czy miłość
> jest zatem efektem działania fenylo-etylo-aminy?

Wlasnie. To nie milosc a zakochanie. A kazda emocja z czasem przechodzi.
Tak to juz jest w biologii. Do kazdego bodzca sie po pewnym czasie
przyzwyczajamy.
Jak stukamy w deseczke po ktorej idzie slimak to kilka razy sie schowa.
Ale za ktoryms razem mimo stukania piescia i tak bedzie szedl dalej.
Przyzwyczai sie.
I czesto zakochanie nie przerodzi sie w milosc, ale wlasnie w
przyzwyczajenie.

No chyba ze wkracza nowy, lub mocniejszy bodziec -
w tym przypadku zwiazku np. zmiana partnera.
I chemia znow zadziala. Ale za ktoryms razem tez juz nie :(

I wtedy powiedza o czlowieku ze zimny skrzywdzony i wyzuty z uczuc.

Przez jakis czas myslalem, ze milosci tak na prawde wcale nie ma.
Jest wlasnie tylko to chemiczne zakochanie i fascynacja.
A reszta to wymysl spoleczenstwa.

Bo gdy czlowiek jeszcze nie umial mowic, tylko biegal z kamieniem
i polowal na mamuty, (Prosze nie bic jesli chronologia sie nie zgadza)
to tez sie wiazal w pary i zakładał rodzine i rodzil dzieci.
Nie zastanawial sie nad tym wcale. Kierowal sie emocjami,
a nie przemysleniami i filozofia ktorej nie bylo.

Czy wtedy nie bylo milosci?

A jesli byla to czy byla "wieczna"?

Przeciez zaden ksiadz tudziez rodzic czy sasiadka, nie powiedzial mu wtedy
ze nie mozna zmienic partnera.
Mysle ze tak jak i dzis. Mozna znalezc kogos, z kim nawiarze sie taki uklad,
ze
istnieje wewnetrzna motywacja do bycia z ta osoba. Wewnetrzna.
A jesli jej nie ma, albo nagle sie skonczy to
"po co dalej pic to samo piwo skoro z niego juz ulecial gaz" :-)
(A co ... tez se zacytowalem he he)

Moze ta milosc to tylko wytwor naszej swiadomosci? :)

Obecnie mysle, ze zeby zakochanie zmienilo sie w "milosc", to trzeba
swiadomie
dbac o zwiazek. Miec swiadomosc, ze te poczatkowe emocje mina, zaczniemy
dostrzegac wady partnera. I bedziemy musieli je zaakceptowac.
Dodatkowo milosc nie moze byc jak to czasem ludzie pisza poswieceniem,
czy wyrzekaniem sie czegos. Ja za taka dziekuje.
Owszem, czasem trzeba isc na kompromis.
Ale jesli jest to swiadomy wybor to nie odczuwamy tego jako ciezar, ale
jest to wrecz przyjemne.

Owszem moze sie zdarzyc, ze mamy taki fart, ze trafimy idealnie
i za pierwszym razem. Nie musimy sie wtedy dostosowywac, ani tworzyc
kompromisow. Ale obwaiam sie ze jak zaczalbym szukac takiej idealnej
partnerki to by mi zycia nie starczylo, a szkoda czasu.
Moj byly szef mawial ze zdarza sie to raz na milion.

> J. P. Sartre mówił, że "piekło to inni"; w związku z tym bardzo szczególna
> jest jego definicja miłości - "kochać, to wspólnie nienawidzić tego samego
> wroga". (??)
> Czy taka jest/była wasza miłość?

Hm to raczej podstawa do zakladania jakichs stowarzyszen, czy innych grup
interesow.
IMHO Z miloscia to ma niewiele wspolnego.

>Henryk Elzenberg, filozof polski, stwierdził był, że "ze miłość to radość z
> cudzego istnienia". (?) To już chyba jest nam nieco bliższe.

Szkoda, ze malo kontekstu. Ale moze zmienilbym ze ... "ze wspolistnienia"?

> Czy tak naprawdę wiemy, co to jest miłość, czy też zmagamy się z czymś
> nieznanym, popełniając te same błędy, co inni przed nami?

Ja mysle ze wiekszosc sie nad tym wcale nie zastanawia.
Albo przyjmuje jedna z powyzszych definicji.

> A Ty? Czy Ty wiesz co to jest miłość?
Nie do konca. Ale juz wiem czym nie jest.
Wiec ide w dobrym kierunku ... chyba. :)

> Czy też tak, jak wielu innych,
> błądzisz po omacku.

A ktos napisal jakis dobry, uniwersalny podrecznik? ;-)

Jak sie ktos nie zgadza prosze delikatnie i po kolei, ja nie psycholog,
tylko zwykly sprzedawca :-)

Pozdr

nieKrzys


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-04 12:31:40

Temat: Re: Co to jest miłość?
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

Bacha:
> Myślę, że miłość to jednak nie jest polowanie i wcale nie
> polega na tym, aby przechytrzyć partnera czy partnerkę. :P

'...Na czym zatem polega fenomen miłości? Co to jest miłość?...'

Czarek




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-04 13:19:45

Temat: Re: Co to jest miłość?
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Bacha" w news:aq5khh$5a2$1@foka.acn.pl...
/.../

> Na czym zatem polega fenomen miłości? Co to jest miłość?
>
> Fizjologowie odkryli, że gdy się zakochujemy, w rejonie mózgu, zwanym
> cialem libitycznym, wystepuje /.../

"Milość" - jeden z milionów układów pikseli na ekranie mózgów,
tworów ewolucji kierujących się ku przetrwaniu gatunku.
Miłość - interpretowana mniej lub bardziej nieudolnie na użytek tych,
którzy idą, nie wiedząc dokąd.
Miłość - skojarzenie z najpiękniejszym przeżyciem emocjonalnym, jakie
zwykle każdemu funduje skomplikowana chemia naszych organizmów,
skutek ogromnej ilości bodźców spływających do OUN i wywołujących
reakcje zgodne z niepojętym uwarunkowaniem genetycznym.

Miłość - najbardziej wyrafinowana manipulacja Natury.

Nie przeczę, że najpiękniejsza i warta trudów życia.



> Bacha.

All








› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-04 14:56:47

Temat: Re: Co to jest miłość?
Od: "EvaTM" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aq5vr3.3vs0a63.1@gst.he6dfda93.invalid...
> "Bacha"
> > Na czym zatem polega fenomen miłości? Co to jest miłość?
> >
> > Fizjologowie odkryli, że gdy się zakochujemy, w rejonie mózgu, zwanym
> > cialem libitycznym, wystepuje /.../
>
> "Milość" - jeden z milionów układów pikseli na ekranie mózgów,
> tworów ewolucji kierujących się ku przetrwaniu gatunku.
> Miłość - interpretowana mniej lub bardziej nieudolnie na użytek tych,
> którzy idą, nie wiedząc dokąd.
> Miłość - skojarzenie z najpiękniejszym przeżyciem emocjonalnym, jakie
> zwykle każdemu funduje skomplikowana chemia naszych organizmów,
> skutek ogromnej ilości bodźców spływających do OUN i wywołujących
> reakcje zgodne z niepojętym uwarunkowaniem genetycznym.
>
> Miłość - najbardziej wyrafinowana manipulacja Natury.
>
> Nie przeczę, że najpiękniejsza i warta trudów życia.

Chyba czuję się nieco rozczarowana Twoimi definicjami..
Czy dla takiej "miłości" warto się w ogóle starać?
IMO, nie.

E.

> All


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-04 16:30:07

Temat: Re: Co to jest miłość?
Od: Marsel <M...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

w art. <aq61rn$7tl$1@news.tpi.pl>,
szanowna kol. EvaTM pisze, ze:
> Użytkownik "... z Gormenghast"
<...>
> > Nie przeczę, że najpiękniejsza i warta trudów życia.

> Chyba czuję się nieco rozczarowana Twoimi definicjami..
> Czy dla takiej "miłości" warto się w ogóle starać?
> IMO, nie.

NO przeciez napisano ze nie przeczy, a nie ze potwierdza
;-)


--
Marsel

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-04 16:32:51

Temat: Re: Co to jest miłość?
Od: b...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

chyba jednak ciągle błądze po omacku
i zadaję sobie pytanie czy
miłość wogóle istnieje,
czy nie jest to przypadkiem "coś"
co sami sobie stworzyliśmy
podobnie jak wiele innych rzeczy...

zagubiona

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-04 16:32:57

Temat: Re: Co to jest miłość?
Od: b...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

chyba jednak ciągle błądze po omacku
i zadaję sobie pytanie czy
miłość wogóle istnieje,
czy nie jest to przypadkiem "coś"
co sami sobie stworzyliśmy
podobnie jak wiele innych rzeczy...

zagubiona

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 10 ... 11


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak ja pocieszyc ?
roznice kobiety-mezczyzni
zdrada... - od ktorego momentu?
hmmm?mam rację?
ludzie!

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »