Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.icm.edu.pl!fu-berlin.de!uni-berlin.de!glubsche.ukbf.fu-berlin.DE!not-for-ma
il
From: Waldemar Krzok <w...@z...fu-berlin.de>
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
Subject: Re: Coś na rocznicę ślubu?
Date: Tue, 07 Aug 2001 12:50:16 +0200
Organization: Freie Universitaet Berlin
Lines: 77
Message-ID: <3...@z...fu-berlin.de>
References: <9kgq9f$96o$1@news.onet.pl> <01c11d1d$7cd0cb80$0100007f@default>
<9kk6ci$snf$1@news.onet.pl> <3...@z...fu-berlin.de>
<9kod8e$ooi$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: glubsche.ukbf.fu-berlin.de (160.45.180.154)
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: fu-berlin.de 997181378 6052882 160.45.180.154 (16 17 19)
X-Mailer: Mozilla 4.78 [en] (Win98; U)
X-Accept-Language: de,en,pl,cs,ru
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:61602
Ukryj nagłówki
sie mi się puste wysłało...
> > a szkoda. Za szpinakiem można tyle fajnych rzeczy...
> tzn. zje ale nie przepada. Ja z kolei bardzo lubie ale jeszcze nie
> przyrzadzalem. Jesli wiec mialaby to byc wprawka dla mnie, a szpinak
> bedzie jeszcze z czyms to dlaczego nie. Tylko prosze o przepis ze
> skladnikami, po ktore NIE bede musial ganiac do Berlina-Szczecin moze jest
> niedaleko ale wole nie szukac skladnikow poza nim :)
no to w ramach wprawki. Wykwintnej kolacji nie będzie, ale jako wprawka
się nada. Już to niedawno zresztą podawałem:
szpinak, jakieś 100-200g. Ale nie ciapkaty, tylko liście. Pokroić
trochę. Jak mrożony, to porąbać ;-))
Do gara: trochę słoninki drobno pokroić i podsmażyć, ale nie całkiem
skwarkowo, tylko brązowawo. Do tego drobno pokrojoną cebulkę, zeszklić.
Do tego ziaranka pinii. Do dostania w sklepie na wylocie do Berlina po
prawej stronie, ale można też bez. Do tego szpinak i pokrojone na
kawałki pomidory. Przyprawić solą pieprzem i gałką muszkatołową.
Ugotować ulubiony makaron (ja robię tasiemki). Zmieszać wszystko
zusammen do kupy i wcinać.
> > np.
> > 1: mexykańskie od kumpla jego żony: lomo mechado con arroz de Cecilia
schab (tak z kilo lub więcej) bez kości przepikować wzdłuż. Najlepiej
podprowadzić żonie druty lub szydełko. Robisz otwór pilotażowy a potem
drewnianą łygą powiększasz. Do tych dziur pakujesz wędzony boczek,
migdały i rodzynki lub śliwki suszone. Ile tych dziur i jak duże zależy
od twoich zdolności. Potem drania do gara i obsmażyć na okrągło, podlać
troszkę czerwonym winem (ale wytrawnym!!) i przykryć, niech się gździ.
Teraz się kultury rozjeżdżają, bo sos w oryginale był ekstra, a ja robię
w tym samym garze: Do tego mięsa pucha pomidorów (jak kto ma ochotę
świeże obierać ze skórki, proszę bardzo), listki bobkowe (parę, zapisz
ile). Do cebuli wcisnąć 2-3 gożdziki i wciepnąć do garnka (uważać aby
się nie uświnić). Sól, pieprz, etc. No i teraz będą schody: wsiadasz w
pociąg, jedziesz do Berlina, Zoologischer Garten. Wysiadasz, idziesz
kawałek prosto do Kantstr. potem w prawo i jakiś kilometr po prawej
stronie jest sklep Aqui Espana. W regale po lewej stronie są torebki z
papryczkami Chile Ancho i Chile Guajillo. Kupujesz po torebce i wracasz
do domu. Mięso w międzyczasie spalone. Więc zaczynasz od nowa. Dodajesz
do tego sosu po dwie papryczki z każdej torebki. W przypadku, że ci się
do Berlina nie chce jechać, no i bo te papryczki są dość drogie (7.50 DM
za 100g) możesz dodać jedną słodką czerwoną pokrojoną na kawałki i
"polskie" czili, lub tabasco do smaku (czyli jak kto ostre lubi).
Wychodzi z tego pomidorówka, ale smakuje też. Do tej pomidorówki (mięso
gździ się dalej cały czas w tym sosie) dodajesz jekieś 20dag kartofli
pokrojonych na kawałki (ale nie za małe, bo się rozciapciają). W
przypadku braku kartofli, mogą być ziemniaki lub pyry. Gotujesz aż
ziemniaki/kartofle/pyry będą zjadliwe. Wyławiasz listki bobkowe
(sprawdź, czy wszystkie), cebulę z goździkami. Mięso na półmisek, uważaj
coby się nie omskło, bo bestyja lubi chlapać, w plasterki pokroić.
Sos do michy.
Ryż:
do garnka sklarowanego masła łyżkę stołową. Do tego umyty ryż, trochę
podsmażyć (2-3 min). Na to wody 2.5 raza tyle, co ryżu do tego rosół w
proszku, albo sól ile się lubi. Pokrywka i nie zaglądać przez 15 min.
Jak będzie para buchać, to trochę skręcić ogień. Jak zrobisz tak jak
trzeba, to ryż jest miękki, nie spalony a wody w nim nie ma. Jak gotowe,
dodajesz puszkę kukurydzy, podgotować trochę i do tego śmietany kwaśnej.
>
> > 2: chińszczyzna. To robię nawinie i poprawnej recepty nie znajdę, ale
> > teżmogę coś wymyśleć.
> Na winie ? Tez mi sie podoba.
no nie. Nawinie. Co się nawinie to do woka. Co chcesz? Mięsne,
bezmięsne? Masz jakieś przyprawy chińskie i woka względnie dużą
patelnię? Szczecińskich sklepów nie znam za bardzo.
> > 3: "garnek na ogniu" czyli mniej kaloryczna, bo rosołowa, wersja fondue
>
> Tez brzmi pysznie ale nie widzi mi sie na kolacje - tego sprobuje na inna
> okazje
to się nadaje wyłącznie na kolację. Właśnie taką we dwoje i przy
świecach. Można też w parę osób, ale jest to dość podniosłe jedzenie.
Dekoracja czyni cuda.
Waldek
|