Data: 2009-07-28 08:56:54
Temat: Re: Czy aby sorowki sa tak zdrowe?
Od: "kogutek" <k...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> kogutek pisze:
> . I niby dlaczego mam
> > brać pod uwagę tylko z dwóch miesięcy. Rok ma dwanaście miesięcy, jak byś nie
> > wiedział.
> >
>
> Bo właśnie przez dwa miesiące, wtedy gdy mówimy o nowalijkach, ilość
> azotynów w warzywach ma jakieś znaczenie, choć i tak znikome w
> porównaniu ze słusznie przez Ciebie przywołaną wędliną. W szczycie
> sezonu, przemiany wegetacyjne powodują, ze te ilości nie mają żadnego
> znaczenia.
> --
> Szukam nowej sygnaturki, a skończył mi się żeń szeń.
>
> Roman Rumpel skype: rumpel.roman
> www.rumpel.pl
Ale jak sobie uskładasz z każdego jedzenia po troszku rożnych gowien to się
okazuje że codziennie jesteś pod kreską. Dlatego do jedzenia trzeba podchodzić z
dużą rezerwą. Jedzenie i woda to najważniejsze czynniki pozwalające długo i bez
większych problemów żyć. Bo nie internet, telefony, samochody z 7 poduszkami są
istotne. Mnóstwo osób przekonało się o tym na własnej skórze. Co komu po plazmie
40 cali jak sra do worka i ma przed sobą bliżej niezdefiniowany okres czasu do
przeżycia. Z reguły krótszy niż dłuższy. Niby normy jakieś są. W tv był program
o żarciu. Na 20 firm przerabiających mięso dziennikarzy wpuścili tylko do
jednej. Może w bardzo dużych firmach trzymają się norm. Ale jak w normie jest
zapis że maksymalnie może być ileś to i tak dawka jest zawsze maksymalna. Małych
zakładów nikt na bieżąco nie kontroluje. Rano przywożą mięso a wieczorem wywożą
gotowe szynki. Niby są dobre firmy. Taki Kredens Krakowski. Ceny zaporowe. A i
tak ich wyroby nie wytrzymują konkurencji z kiełbasą jaką przywozi ktoś ze wsi.
Według mnie sytuacja przeciętnego człowieka jest patowa. Biedni w tym systemie
przeznaczeni są do wytrucia. Nie można powiedzieć że akurat surówki są zdrowe
jak cała reszta jest trująca. Chyba że ktoś potrafi przeżyć na samych surówkach.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|