Data: 2003-04-13 15:19:05
Temat: Re: Czy kobieta w ciazy tak sie zachowuje - pomozcie mi prosze
Od: "Kinga" <k...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ja też jestem ciąży, znam rodzaj i skalę wahań nastrojów kobiet w ciąży
(rozmowy z 15 paniami w szkole rodzenia, koleżani w ciązy + panie z
osiedla)....owszem - są to pretensje do mężów o drobiazgi, ale mogę
powiedzieć, że raczej regułą u nas jest zachowanie: opieprzyć, za 5 minut
rozpłakać się, przytulić do męża i powiedzieć "kochanie wybacz mi, ja w tym
stanie nie jestem sobą", o rękoczynach, szkalowaniu i wypędzaniu męża z domu
nie słyszałam, no może na sąsiednim osiedlu "slamsowym" zdarzają się takie
incydenty...
Kilka lat temu byłam w podobnie chorym związku (przepraszam, ale tak włśnie
i Twój odbieram) - mieszkałam u swojego ówczesnego chłopaka, który również
zwykł wystawiać mnie za drzwi w razie odmiennego zdania, wspólnej
kłótni...trwałam z nim, bo myślałam, że tak trzeba, że go zmienię, że to
moja wina i muszę coś w sobie naprawić ect...trwałam dopóki - że tak
powiem - nie wzięła mnie jasna cholera...decyzja o zerwaniu i wyprowadzce
była szybka...jednyą rozmową przekreśliłam naszą wspólną przyszłość,
przeszłam przez miesiąc rozpaczy i depresji ale wyleczyłam się z niego!
Proponuję to także Tobie. Jest kilka argumentów, abyś zrewał swój chory
związek: nieodpowiedzialność za życie dziecka (b. silny stres w czasie
ciązy) , brak szacunku dla Ciebie, nie widzę tu także miłości...jesteś jej
pieskiem do bicia. Pomyśl, czy chesz spędzić resztę życia przy kobiecie,
która nie kocha Cię, krzywdzi, sprawia ból i upokarza....co będzie w
przyszłości jeśli zachorujesz ciężko? będzie Cię pielęgnować? co, jak
stacisz pracę? pocieszy Cię czy obtłucze pięsciami?....zastanów się. Jedyne
nad czym ubolewam, to sytuacja dziecka...ale jak wiesz, zawsze możesz się z
nim spotykać, a w wieku kilkunastu lat dziecko - jeśli na to zasłużysz
ojcowską miłością - samo bedzie do Ciebie lgnęło, jeśli bedzie czuło , że
autentycznie i bardzo go kochasz, nawet nie mieszkając z nim - nie stracisz
go, nie bój się...
powodzenia,
Kinga
|