Data: 2004-10-17 19:19:24
Temat: Re: Czy kto? wie?
Od: "Oasy" <u...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ania K." <a...@w...o2.pl> napisał w wiadomości
news:cktmj4$a0u$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> za zdradę odpowiada zdradzjący, ale osba zdradzna moze sie przyczynic do
> tego
>> ze druga strona zdradzi
>
> Bzdura.
> Osoba zdradzana przyczynia się do kryzysu, a nie do zdrady.
> powtórzę jeszcze raz. Jeżeli zdradzający źle się czuje w związku to ma za
> obowiązek rozmawiać z partnerem co mu przeszkadza, czego mu brakuje, a nie
> szukać zrozumienia u kogoś innego. Jeżeli u swojego partnera nie znajduje,
> mimo rozmów, zrozumienia to po prostu może odejść, a nie zdradzać.
Widzę że posty puchatego zrobiły na Tobie duże wrażenie i postanowiłaś
wprowadzić ISO dwa tysiące ileś tam w stosunki małżeńskie. Wg sztywno
przyjętych zasad można uznać że masz rację, jednak życie bywa dużo bardziej
płynne i takie generalne i jednoznaczne przypisywanie winy jest moim zdaniem
nieuzasadnione, ponieważ nie ma wystarczająco dużo wspólnego z powolnym i
wzajemnym pogrążaniem się w kryzysy przez obojga małżonków, a mam wrażenie
że chyba taki model rozpadu małżeństwa omawiamy. Imo zdrada nie jest ani
początkiem ani końcem rozpadu małżeństwa. Rzekłbym że jest złamaniem jednej
z wielu zasad lojalności małżeńskiej i przy takim postawieniu sprawy jasno
widać że winą należy obarczać strony proporcjonalnie do ilości i ważności
złamanych w czasie związku zasad.
Z innej strony patrząc przez analogię, przyjęcie Twego założenia że winny
zdrady nie ma prawa do uznania zachowania partnera jako okoliczności
łagodzących (być może się nieco zapędziłem w interpretacji Twych słów),
podważa całkowicie odrębne traktowanie przestępstw popełnionych w afekcie
przez wymiar sprawiedliwości, a z tego co wiem ma to faktycznie miejsce.
Pozdrawiam
Andrzej
|