Data: 2003-05-04 08:31:03
Temat: Re: Czy lekarz był mądry?
Od: Artur Drzewiecki <d...@n...poczta.cierpie.onet.spamu.pl.qvx>
Pokaż wszystkie nagłówki
>No i wszystko gra.
Oki.:-)
>I o to "w miarę" właśnie chodzi - proponuję unikania kategorycznych
>stwierdzeń.
Stwierdzeniem jednoznacznym jest to, że oporność na te leki w Polsce
jest wyższa niż w USA czy UE (wg ich danych).
>Nie przypominam sobie bym twierdził, że mamy lepszą "politykę
>antybiotykową" - przypuszczam, że faktycznie wcale jej nie mamy.
Te drugie.:-(((
>Moją
>intencją było zwrócenie uwagi na to, że Polska nie jest jedynym
>krajem, w którym występuje zjawisko antybiotykooporności bakterii, a
>bywa że jej nie ma.
Tylko że u nas dalej obowiązuje zasada powielania czyichś błędów a w
zakresie antybiotykooporności mamy lepszy niż np. w USA punkt startu do
wprowadzenia właściwej polityki antybiotykowej.
>>I po co mamy powielać ich stare błędy, skoro możemy ich uniknąć.:-)
>
>I znowu się zgadzam. Nie zgadzam się natomiast z twierdzeniem, że
>antybiotyki nowsze, są często bardziej toksyczne od starszych. Albo to
>nieprawda (że często), albo nie wiadomo. I nic nadto.
Ja optuję za nie wiadomo i dlatego właśnie lepiej nie stosować nowszych
zbyt chętnie - na szczęście limitują nas finanse.
>>Jak każdym nowowprowadzanym lekiem (taki skuteczny i bezpieczny).
>>Nihil novi. Więc nie można się zachwycać np. fluorochinolonami III i IV
>>generacji czy oksazolidynonami, bo życie boleśnie zweryfikuje te
>>oczekiwania.
>
>Na tak, ale co to ma do rzeczy? Nie przypominam sobie, by w tym wątku
>ktokolwiek zachwycał się jakimiś lekami .
Założyłeś a priori, że nowe antybiotyki są mniej toksyczne od starych a
to element "zachwytu".:-)
A sam przyznałeś, że nie wiadomo do końca.
>Proponuję więc nie rzucać zbyt łatwo oskarżeń. Tym bardziej, że best
>prescriberów może być niewielu (skoro mają być best), a opinia odnosi
>się do wszystkich (to "najczęściej"). Mam kiepskie zdanie o
>faktycznych standardach moralnych przyjmowanych przez polskie
>środowisko medyczne, ale w tym wypadku poczułem się dotknięty
>osobiście.
A to przepraszam.
>Ano prawda. Tylko jak się to ma do treści mojego postu?
W jednym z poprzednich postów, gdy powiedziałem, że w Polsce nie ma
dobrych danych do prowadzenia terapii empirycznej, Ty odpowiedziałeś, że
"Każdy orze jak może".
To co powyżej to po prostu są te "możliwości".:-)
>Błędna interpretacja. O co mi chodzi wyjaśniłem za pomocą przykładu
>"patofizjologicznego".
Teraz to wiem.:-)
>>Bynajmniej nie twierdzę, że nie, ale "jacy asytenci, tacy studenci i
>>jacy studenci, tacy asystenci" - czyli większości studentów tacy
>>asystenci niestety odpowiadają.:-(
>
>A pewnie, że odpowiadają. Czy mamy to uznać za normę do
>zaakceptowania?
Bynajmniej - po prostu to jest przykład wzajemnej zależności.
>>>Jako niewierzący nie uważam, że trzeba się tylko modlić - na ogół
>>>wystarczy obserwować.
>>W niektórych przypadkach nie będzie czasu na obserwację.:-)))
>
>No cóż - to cóż, to już nieubłagane wyroki losu. Nie sądzę by modlitwa
>była tu bardziej skuteczna.
A to stanowi kwestię indywidualnych cech.:-)
--
Zjadający "przyjaciół" politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki.
Zwolennik deekspierdyzacji Usenetu.
Usuń "nie.", "cierpie.", "spamu." i ".qvx" z mego adresu w nagłówku.
|