Data: 2005-02-01 22:03:55
Temat: Re: Czy można żyć szczęśliwie bez miłości?
Od: "kolorowa" <v...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Neokaszycha" wrote
> Użytkownik "kolorowa" <v...@a...pl> napisał w wiadomości
> news:ctnnom$r9k$1@news.onet.pl...
> > ciepłym misiem. Nie zmieni wyobrażenia o sobie, nie stwierdzi, że jest
> > gorszy niż mu się wydawało. To ona musi mu dorównać.
>
> Patrząc na nich jest dla mnie zupełnie jasne, że on nie dorasta jej do
pięt.
Wybacz, zapomniałam o cudzysłowiu. Miałam na myśli to, że ona musi mu
"dorównać". Dorównać we własnych oczach.
> Ten facet zmienił się bardzo w
> momencie gdy odniósł fiannsowy sukces. Nagle mu się coś pozajączkowało i
> zaczął się zachowywać jak nie On.
Podejrzewam, że jednak jak on. Jeśli Twoja przyjaciółka była tak mocno
zależna od matki (i wciąż jest), wydaje mi się wątpliwe, by nie związała się
z człowiekiem, na którym mogłaby się oprzeć, który nie wydawałby się duzo
silniejszy od niej. Tyle, że nie zachowywał sie tak w stosunku do zony.
Mam wrażenie, że gdy skończy się jego
> dobra passa (finansowa) wróci dawny On. Będzie potrzebował wsparcia ze
> strony żony.
> W końcu spadnie z tej fali wznoszącej,
Nie jestem pewna, czy to by było dobre rozwiązanie. Jeśli on uzależnia swoją
wartość od pozycji społecznej czy sukcesów w pracy - a na to wygląda - to
gdy spadnie, a ona się wzniesie, efektem może być z kolei jego depresja,
niższe poczucie wartości, poczucie zależności od żony - czyli sytuacja
podobna do sytuacji jej rodziców. Podobieństwo może się zwiększyć, jeśli się
okaże, ze Twojej przyjaciółce nie odpowiada słabszy i zależny od niej mąż.
Myślę, że dużo lepiej będzie, jeśli ona uniezależni się nie mając takiej
pozycji jak mąż.
Małgośka
|