Data: 2003-12-08 14:30:38
Temat: Re: Czy to ja mam nie tak [2] [OT]
Od: Krysia Thompson <K...@h...fsnet.co.uk>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Mon, 8 Dec 2003 15:09:56 +0100, Kruszynka \(Wrocław\)
<m...@t...pl> wrote:
>Użytkownik "Kinga Macyszyn" <k...@b...gazeta.pl> napisał w
>wiadomości news:br1uf5$9f2$1@opal.futuro.pl...
>> Powiem tak: jakiś czas temu był wątek zdrobnień i irytacji tymi
>> zdrobnieniami.
>> Mnie w ostatnim tygodniu zirytowało co innego: chyba z kilkanaście pytań o
>> menu typu: mam imieniny / urodziny / chrzciny, rzućcie coś.
>
>Z pewna taka niesmialoscia sie pod tym podpisze i dodam, ze nie rozumiem,
>czym rozni sie menu na chrzciny od menu na urodziny lub parapetowke,
>pomijajac oczywiscie kwestie tortu ze swieczkami.
>
>> Inaczej wygląda post typu: urządzam imprezę, oto moje menu, tyle a tyle
>osób
>> takich takich będzie, co o tym myślicie albo mam w lodówce to i to i jak
>> myślicie co do tego a inaczej właśnie tak jak podałam: urzadzam imprezę,
>> podajcie przepisy, robię kolację i zaraz wpadną goście, także się
>> pospieszcie z tymi przepisami, bo czekam.
>
>Jesli goscie sa niespodziewani (a gosc nie w pore gorszy od Tatarzyna), to
>jeszcze mozna to zrozumiec. Natomiast jesli sa spodziewani, a piec minut
>przed ich przyjsciem nie ma sie pomyslu na menu, to mozna juz tylko poleciec
>cos kupic. :)
>A tak na koniec dodam, ze z wlasnego doswiadczenia widze, ze na imprezy
>rozmaite najlepiej jest przygotowac cos sprawdzonego. Moze byc proste, ale
>"przetrenowane", cos, co sie juz robilo i to cos wyszlo i bylo smaczne.
>Rzucanie sie w wir eksperymentow kuchenych na pol godziny przed przyjsciem
>gosci nie ma najmniejszego sensu. Jesli juz planujemy cos nowego - to warto
>przecwiczyc to wczesniej.
>
>Kruszyna
>
>klon Trysa (Trys, ja wlosy zapuszczam, czy Ty masz moze krotkie?)
hehehehehehe
mam wyslaz djecie Ci? wlasnie mam swieze zdjecia, z piatku, bo
akurat mnie fryzjerka tak zagadala w piatek, ze ciela, ciela,
gadalysmy, gadalysmy, a ja w ogole mowilam - krotko! krotko! no i
teraz mam zimno w glowe ;)) a kolor , no tego, plonaca marchew
co do tego, co w temacie, to sie zgadzam...poza tym jest
strasznie duzo przepisow wszedzie w Necie, sprawdzonych i pewnie
nie, ba, zestawy przyjeciowo-uroczyste, etc etc etc...ja
osobiscie lubie eksperymentowac na gosciach - a nuz przezyja,
dania, nawet jesli robione z przepsiow, co maja nazwe cos a la,
albo "gulasz segetynski" czy cos w tym rodzaju, to nigdy
PRZENIGDY nie daje temu tej danej konkretnej nazyw, bo ja za duzo
improiwizuje i zmieniam, no i nie mowie "to mialo byc", albo
"powinno", albo "nie wyszlo" (jesli nie jest to
oczywiste)....niech jedza i sie ciesza, ze maja! ha!
trys
K.T. - starannie opakowana
|